Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

edytowano grudzień 2012 w Polityka
"Kasia i Mariusz M-scy to młode małżeństwo z rocznym stażem. Kasia pasjonuje się filozofią i dobrą literaturą. Mariusz jest teologiem. Te zdolności pozwoliły im na stworzenie portalu za-kochanie.pl"

Generalnie extra. Nic bym nie marudził. Ale w połowie artykułu znalazłem bardzo ciekawe zdanie: "Sprawi to także, że katolicyzm nie będzie utożsamiany z wielodzietnością, ponieważ skuteczność NPR jest bardzo wysoka. "

Ciekawy cel sobie postawili...

źródło (niedziela)
«134567141

Komentarz

  • Już się nad tym pastwiłam na drugim forum. Chcą sprzedać produkt w świecie, to reklamują jego skuteczność. Generalnie chromolę taką politykę. Ostatnio po drodze mi tylko z tradsami i neonami (hłe hłe).
  • Ech... a jak ja chciałem reklamę w niedzieli i zapytałem o rabat na reklamy powołaniowe to mnie dziunia zabiła ceną. Nawet na KKK i Eskrivę się powołałem. A trzeba było podstępem i za darmo...
  • Ja płacę po 8,50 za krzesło...
  • Małgorzata, "Zawsze wierni" są w porzo. Naprawdę, z ulgą i przyjemnoscią czytam.
  • Pewnie. Pokazac zucha?
  • Małgosia, normalnie dam se coś obciąć, że w ZW nie będzie :bigsmile:
  • [cite] Marcelina:[/cite]Małgosia, normalnie dam se coś obciąć, że w ZW nie będzie :bigsmile:
    Też nie podejżewam aby w ZW było coś o NPR, bo to posoborowa nauka. Tyle, że Małgorzacie mogą się inne akcenty w ZW nie podobać. Marcelina: czy w najnowszym (październikowym) jest kontynuacja tego artu o BXVI i synagogach?
  • To ja napiszę coś w inny deseń. Uważam, że musimy szukać płaszczyzny porozumienia się z NPR-owcami, bo to oni trzymają stery katolickiego nauczania o rodzinie. Możemy się z nimi kłócić, naśmiewać się, ale to całkowicie bezproduktywne. O. Knotz wydaje książki co pól roku, portal o NPR ma oglądalność liczoną w setkach tysięcy, a my siedzimy w niszy, poza którą nikt nam nie pozwoli wyjść. A jak zaczniemy za dużo pyskować, to zwolennicy planowania zafundują nam kolejny rozłam na forum.
  • Tak szczerze?
    Jebie mnie to.

    Małgorzata powiedz Adminowi kto u wielodzietnych trzyma ster.
  • Wielodzietni to zbiór znakomitych indywidualności, każdy sam jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem :)

    Mamy jednak absurdalną sytuację, że chociaż katolicyzm jest najlepszą o ile nie jedyną motywacją do wielodzietności, to mainstreamowe katolickie nauczanie o rodzinie jest wobec wielodzietności wrogie. Ponieważ główny mecz jest rozgrywany w polu NPR kontra antykoncepcja, więc nas traktuje się jako szkodliwych ekstremistów. Moim zdaniem jednak taka wizja jest błędna, prawdziwy konflikt zachodzi między otwartością na życie, a reglamentowaniem Panu Bogu możliwości działania, wszystko jedno w jaki sposób. Do tego powinniśmy przekonywać innych, o ile oczywiście to możliwe.
    Podziękowali 1Katia
  • wątek jaglany poszedł o NPR??

    Moje przemyślenia prowadzą do takiego właśnie wniosku. Za kaszę jaglaną nikt nie będzie umierał, to temat błahy i pozbawiony znaczenia. Ale rozwalenie społeczności, która poprzez doświadczenia i przemyślenia buduje alternatywną wizję katolickiego małżeństwa i rodziny względem tego, co można przeczytać u o. Knotza - to już jest sprawa warta uwagi.
  • ja powiem krotko - poczytujac Was, jednoczesnie rozumiem Wasze,nie wiem, rozgoryczenie -> jest mega propaganda na NPR, co pewnie czesciej niz ja to widze prowadzi do takich skrajnosci jak ta tu przytoczona. jest niefajnie, ze sensem katolickiego malzenstwa "medialnie" staje sie NPR.
    ale mnie zadziwia Wasze wrecz potepienie tej metody. rozumiem niechec, Wasza otwartosc na zycie - ale czesto widze Was w tym ekstremum, ze to wielodzietnosc jest sensem i celem katolickiego malzenstwa i Ci, co stosuja NPR sa be.

    a tu chyba ani jedno, ani drugie nie jest celem...

    tak, mnie tez wkurza gloryfikowanie NPR, ale jednoczesnie nie rozumiem totalnego jego wykpiwania.

    poprawcie mnie,jesli sie myle.
  • Sam bym tego piękniej nie napisał.
  • czesto widze Was w tym ekstremum, ze to wielodzietnosc jest sensem i celem katolickiego malzenstwa i Ci, co stosuja NPR sa be
    Jakoś tak to chyba leci...
  • NPR jest metodą określania okresów płodnych i sam w sobie nie jest dobry ani zły. Spór toczy się o zakres ingerencji małżonków z Plan Boży dotyczący ich rodziny. Wersja liberalna mówi, że małżonkowie mogą rezygnować z poczęcia z dowolnego powodu, ponieważ skoro posiedli wiedzę o płodności, to wolą Bożą jest ich samodzielne decydowanie o potomstwie. Natomiast wersja ortodoksyjna zakłada, że Pan Bóg nie obdarzy nikogo dziećmi na złość, aby mu zaszkodzić. Że dziecko jest zawsze błogosławieństwem i dlatego wiązanie Bogu rąk jest pozbawione sensu. Dopuszcza jednak unikanie poczęć w sytuacji, kiedy ktoś będąc w dramatycznie złej sytuacji życiowej odczuwa pojawienie się kolejnego dziecka jako obciążenie ponad siły.

    Pytanie teraz, czy można dokonać syntezy tych dwóch stanowisk.
    Podziękowali 1Katia
  • To samo mi przyszło do głowy...
    trzeci w płodne, niepłodne i zapłodne
  • widzisz Adminie,
    i to jest ta kropla..........................drąży ludzkie serca:bigsmile:
    :confused:?
    [cite] Taw:[/cite]czesto widze Was w tym ekstremum, ze to wielodzietnosc jest sensem i celem katolickiego malzenstwa i Ci, co stosuja NPR sa be
    Jakoś tak to chyba leci...
    tzn ze najwazniejszym celem malzenstwa jest plodzenie dzieci wg Ciebie?
    [cite] Maciek:[/cite]NPR jest metodą określania okresów płodnych i sam w sobie nie jest dobry ani zły. Spór toczy się o zakres ingerencji małżonków z Plan Boży dotyczący ich rodziny. Wersja liberalna mówi, że małżonkowie mogą rezygnować z poczęcia z dowolnego powodu, ponieważ skoro posiedli wiedzę o płodności, to wolą Bożą jest ich samodzielne decydowanie o potomstwie. Natomiast wersja ortodoksyjna zakłada, że Pan Bóg nie obdarzy nikogo dziećmi na złość, aby mu zaszkodzić. Że dziecko jest zawsze błogosławieństwem i dlatego wiązanie Bogu rąk jest pozbawione sensu. Dopuszcza jednak unikanie poczęć w sytuacji, kiedy ktoś będąc w dramatycznie złej sytuacji życiowej odczuwa pojawienie się kolejnego dziecka jako obciążenie ponad siły.

    Pytanie teraz, czy można dokonać syntezy tych dwóch stanowisk.
    ja bym chyba nie nazwala "korzystania" z okresow nieplodnosci i plodnosci ingerencja w plan Bozy. raczej interpretacje tego planu.
    to tak "na zywo", bez dluzszego przemyslenia Twojego posta.

    ale dalej nie rozumiem Waszego podejscia do osob "uznajacych" npr.......:confused:
  • [cite] Malgorzata:[/cite][
    Gregorius jesteś pewien??:cool:
    Pewien to jestem swego grzesznego bytowania i śmierci. nic ponadto. Użyłem słówka "podejrzewam" a to tylko przypuszczenie wynikające z pewnych Twoich komentarzy do pewnych moich wpisów.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]ale Twoje wpisy, to nie treść pisma??:wink:
    nie, bo sam rzadko czytuję
  • tzn ze najwazniejszym celem malzenstwa jest plodzenie dzieci wg Ciebie?
    Właściwie to zbawienie. Każde kolejne ładniejsze, zdecydowanie mamy talent do tego, mówisz że lepiej zakopac. Co potem powiem? Że się bałem?
    Podziękowali 1Katia
  • @Malgorzata. Na próbę możesz poczytać niektóre artykuły z ZW online (Zawsze Wierni)
  • przeciez nie mowie, ze zakopac. ale ze ktos moze np nie miec do tego talentu(inna sprawa, ze ktos moze tego talentu nie rozpoznac, np. przez przesadna propagande - bo, powtarzam, zgadzam sie, ze jest zbytnia propaganda npr).
  • ja bym chyba nie nazwala "korzystania" z okresow nieplodnosci i plodnosci ingerencja w plan Bozy. raczej interpretacje tego planu.

    Zgoda, w tym sensie, że małżonkowie wedle własnego uznania "ulepszają" to, co Pan Bóg dla nich zaplanował. I tu znów pojawia się rozbieżność, bo według wersji ortodoksyjnej człowiek nie ma możliwości poprawiania Boga, może zaplanować tylko coś gorszego.
    Podziękowali 1Katia
  • ale czemu niektorzy nie moga miec wpisane w ten Bozy plan stosowanie npr, ze tak lopatologicznie powiem? chodzi mi jakby o nawiazywanie "trojkatnego" dialogu w malzenstwie. ze niekoniecznie npr musi byc ingerencja w ten Bozy plan, wg mnie moze w pewnym sensie byc jego czescia.
    wiadomo, ze bezsensowne jest odkladanie kolejnego dziecka "bo tak", albo "bo nie starczy na nowego merca/poloneza", ale wg mnie jest jeszcze w pewnym sensie cos pomiedzy...
    nie wiem, jak to jednoznacznie zrozumiale ujac;)

    byc moze jestem ciagle "ludem o zatwardzialym sercu"... ;)
  • Słuchajcie.

    Dlaczego ks. Knotz robi taką furorę?

    Czy dlatego, że mówi, że seks buduje więź między małżonkami, jest fajny itp, itd?

    Chyba nie, bo to każde normalne małżeństwo wie. Szczególnie jak nie zawraca sobie głosy gmeraniem w narządach w celu stwierdzenia stopnia twardości ujścia szyjki, wsadzaniem tamże termometru w poszukiwaniu szczytu estrogenowego itp.

    Czytam ponownie "Seks jakiego nie znacie" i kurcze nadal uważam, że fajna książka. Tyle, że o rzeczach oczywistych. (No pomijając że porównanie łoża małżeńskiego z ofiarą Chrystusa na krzyżu, będącą istota Eucharystii wydaje mi się naciągane w celu bezsensownej dodatkowej nobilitacji aktu małżeńskiego).

    I się zastanawiam, kto może mieć z seksem problem. I wychodzi mi jednoznacznie, że ten, kto boi się, że mogłoby się począć dziecko.

    I mam wrażenie, że powód dla którego ks. Knotz ma takie powodzenie jest taki, że odwraca uwagę od istoty problemu "boję się poczęcia dziecka" i trudnego rozwiązania: "to zamiast się bać, pozwól działać Bogu i naturze" proponuje łatwe - NPR i radzenie sobie z obniżonym po szczycie estrogenowym libido za pomocą wyszukanych gier seksualnych, nastroju itp.

    Co jest łatwiej - przyjąć i po katolicku wychować piąte, szóste, dziesiąte dziecko, czy zapalić świeczuchnę, ponacierać się olejkami i pomyśleć: Łoł, nasze łoże to ołtarz!
    Podziękowali 1Katia
  • A mnie się niezwykle spodobał zamieszony kiedyś w Christianitas tekscik około NPeRowy.
    Myśl przewodnią stanowi hasło : "Stosujcie NPR - to nie działa" :-)
    Polecam:
    http://pdf.christianitas.pl/23npr.pdf
  • Ale w tym "trójkątnym dialogu" Bóg jest redukowany do roli specjalisty od in-vitro. Planujemy sobie dziecko, idziemy do Pana Boga, a On pstryk, i załatwia poczęcie. To zupełne odwrócenie relacji Stwórcy i stworzenia. Bóg dał nam sakrament małżeństwa, którego celem jest także płodzenie dzieci. Skoro "kupujemy" taki produkt, to nie możemy z własnej woli go przerabiać po swojemu.
    Podziękowali 1Katia
  • @ Bogna:

    100% zgody, tak samo uważam. O. Knotz układa ars amandi dla małżeństw, które współżyją nie wtedy, kiedy chcą, ale kiedy im wychodzi z kontroli płodności. Z oczywistych przyczyn potrzeba wtedy dopalaczy.
    Podziękowali 1Katia
  • moim zdaniem, niekoniecznie jest tak, jak piszesz, Maciek. Niekoniecznie "trzeba" Boga sprowadzac do invitrowca w takiej relacji, chociaz zgadzam sie, ryzyko zapewne jest duze.
    Pewnie "prosciej" i "fajniej" jest sie zupelnie otworzyc na potomstwo, ale moim zdaniem, po prostu nie jest konieczne, aby kazdy rodzic-katolik szedl ta droga.

    i tak, celem malzenstwa jest takze plodzenie. nie jest to produkt uboczny, ale nie jest to tez cel nadrzedny.

    i moim zdaniem, niczego tez nie przerabiamy po swojemu.
  • Ja już kiedyś to pisałam, to tak jak z obowiązkiem spowiedzi i Komunii św. "przynajmniej raz do roku". Jakaś dolna granica musi być postawiona, ale co to za katolik, któremu sumienie doskwiera raz na rok? Tak i z NPR. Jest dopuszczone, ale nie zalecane jako droga dla każdego, "zaplanuj swoje dwie dzidzie po katolicku". Naturalną drogą katolickiego małżeństwa jest rodzenie dzieci po prostu, traktowanie ich jako błogosławieństwa i urabianie sobie rączek po łokcie w trudzie ich wychowania. "Zbawiona będzie przez rodzenie dzieci..."
    Podziękowali 1Katia
Ta dyskusja została zamknięta.