Kilku znam, i do tych chodzę. Większość nie zwraca uwagi też na normalne obserwacje. Ale to juz inny problem, że łatwiej przepisać recepte na antyki i nie zagłębiać się w obserwacje pacjentki.
[cite] AleksandraB:[/cite]NPR służy ułatwieniu poczęcia, ale tym którzy mają rzeczywisty problem.
Starając się o pierwsze dziecko z termometrem w ręku udało się w trzecim cyklu. Ale miałam znikomą prawie niezauważalną ilość śluzu.
Po porodzie śluz zaczął się wydzielać obficie z wyraźnym szczytem. Kiedy zaczęliśmy starać się o drugie dziecko bez mierzenia temperatury udało się w drugim cyklu. Myślę, że tu obecność wyraźnego śluzu przyspieszyła poczęcie (a nie to, że odłożyłam termometr do szały).
Teraz po drugim porodzie oprócz obfitego śluzu płodnego mam jeszcze wyraźny ból owulacyjny tuż przed wzrostem temperatury. Czyli możliwe, że jak się już zdecydujemy na trzecie dziecko, uda się w pierwszym cyklu :bigsmile:
uda się wtedy, kiedy Pan Bóg będzie chciał:bigsmile:
heeeloooł?, że się tak kolokwialnie wyrażę -
ja tam nie mam nic do NPR-owców z WAŻNYCH przyczyn unikających poczęcia - ale to co napisałaś, bardzo dobrze ujmuje sposób myślenia, który chcąc nie chcąc rodzi się w człowieku stosującym NPR.
Przypominam, bo ewidentnie stosujący NPR ulegli złudnemu poczuciu poczuciu 100 procentowej kontroli nad swoją płodnością - to Pan Bóg decyduje, kiedy następuje poczęcie!
Z termometrem, bez termometru, w drugim dniu cyklu i dziesiątym, u meliniarzy i w pobożnych katolickich rodzinach... ZAWSZE ON.
[cite] AleksandraB:[/cite]NPR służy ułatwieniu poczęcia, ale tym którzy mają rzeczywisty problem.
Starając się o pierwsze dziecko z termometrem w ręku udało się w trzecim cyklu. Ale miałam znikomą prawie niezauważalną ilość śluzu.
Po porodzie śluz zaczął się wydzielać obficie z wyraźnym szczytem. Kiedy zaczęliśmy starać się o drugie dziecko bez mierzenia temperatury udało się w drugim cyklu. Myślę, że tu obecność wyraźnego śluzu przyspieszyła poczęcie (a nie to, że odłożyłam termometr do szafy).
Teraz po drugim porodzie oprócz obfitego śluzu płodnego mam jeszcze wyraźny ból owulacyjny tuż przed wzrostem temperatury. Czyli możliwe, że jak się już zdecydujemy na trzecie dziecko, uda się w pierwszym cyklu :bigsmile:
uda się wtedy, kiedy Pan Bóg będzie chciał:bigsmile:
heeeloooł?, że się tak kolokwialnie wyrażę -
ja tam nie mam nic do NPR-owców z WAŻNYCH przyczyn unikających poczęcia - ale to co napisałaś, bardzo dobrze ujmuje sposób myślenia, który chcąc nie chcąc rodzi się w człowieku stosującym NPR.
Przypominam, bo ewidentnie stosujący NPR ulegli złudnemu poczuciu poczuciu 100 procentowej kontroli nad swoją płodnością - to Pan Bóg decyduje, kiedy następuje poczęcie!
Z termometrem, bez termometru, w drugim dniu cyklu i dziesiątym, u meliniarzy i w pobożnych katolickich rodzinach... ZAWSZE ON.
A gdzie napisałam, że mam poczucie 100% kontroli nad swoją płodnością?
Opisałam tylko FAKTY. Tak było u mnie. W tym cyklu zaszłam w ciąże, w tym nie zaszłam, teraz ma taki śluz, wcześniej miałam inny.
Wiem doskonale, że tak nie musiało być. Mogłam wcale nie zajść w ciąże gdyby Bóg miał inne plany.
To Bóg decyduje o mojej fizjologi, płodności, ilości śluzu, ilości i jakości plemników, płci dziecka....
Stosując NPR ciągle modlimy się z mężem o rozeznanie Woli Bożej. W tym przypadku Bóg miał plan zbieżny z naszym małżeńskim. I wcale nie twierdzę, że dalej tak będzie.
Bóg dał nam dwa dary: płodność i rozum i z obu darów mamy mądrze korzystać prosząc o rozeznanie Jego Woli.
Zwierzęta nie dostały od Boga rozumu w darze i Bóg ograniczył ich płodność. Samice większych ssaków mają ruję raz czy dwa razy do roku.
Teraz dopiero mi dokopiecie! Cooo?
Proszę tylko, przeczytajcie poprzednie moje posty zanim zdecydujecie się na kopniaka.
AleksandraB jesli chcecie mieć kolejne dziecko to po co mierzyć śluzem, termometrem i wogole ? jak ma być to i tak będzie..co za róźnica w którym cyklu ?
Rozumiem stosowanie NPR, żeby uniknąć z jakiś powodów kolejnej ciąży lub wręcz przeciwnie ..dokładnie się sprawdzić czemu w ciąże nie zachodze?! ..ale CHCIEĆ dziecko i dalej się mierzyć ?
Dla mnie ma znaczenie termin porodu, bo przy niezbyt regularnych cyklach tydzień różnicy w terminie porodu robi różnicę. Tzn dla mnie nie, ale dla lekarzy - owszem. Oni mają swoje procedury, że przed tym tygodniem to tak, a później to inaczej. A mi jeden tydzień akurat się "zgubił" na moją niekorzyść... Cykl był rozwalony, bo po poronieniu i nie wiem czy w ciążę zaszłam przed pierwszą miesiączką po poronieniu czy po... A weź człowieku wstrzymaj się tydzień z porodem, bo położne mają takie a nie inne przepisy...
Stąd obserwacja (nawet mniej szczegółowa) ma wartość.
Pewnie, gdyby nie durne przepisy szpitalne... No, w końcu można podać inny termin miesiączki, ale o tym nie pomyślałam.
[cite] asiao:[/cite]AleksandraB jesli chcecie mieć kolejne dziecko to po co mierzyć śluzem, termometrem i wogole ? jak ma być to i tak będzie..co za róźnica w którym cyklu ?
Rozumiem stosowanie NPR, żeby uniknąć z jakiś powodów kolejnej ciąży lub wręcz przeciwnie ..dokładnie się sprawdzić czemu w ciąże nie zachodze?! ..ale CHCIEĆ dziecko i dalej się mierzyć ?
Asiao, tak też zrobiliśmy starając się o drugie dziecko.
Jesteśmy z mężem (ogólnie mówiąc) biologami i zachwyca nas piękno, logiczność, poziom skomplikowania natury.
Funkcjonowanie przyrody, fizjologia, mechanizmy, cykle biologiczne, fizyka, chemia jest zadziwiające. Im bardziej wnikamy w te procesy tym szerzej otwieramy oczy jak wielka Inteligencja musiała to wszystko wymyślić.
Dlatego starając się o pierwsze dziecko skrupulatnie mierzyłam temp, robiłam obserwacje. Z ciekawości i zachwytu.
[cite] Rosea:[/cite]Kilku znam, i do tych chodzę. Większość nie zwraca uwagi też na normalne obserwacje. Ale to juz inny problem, że łatwiej przepisać recepte na antyki i nie zagłębiać się w obserwacje pacjentki.
To prawda, żeby przekonać lekarza musiałam przedstawić mu rzetelnie prowadzoną kartę obserwacji cyklu i udowodnić, że wiem o czym mówię. I oczywiście nie obyło się bez przerywania wpół słowa.
Z tym, że u mnie nie było nieprawidłowości i termin porodu oznaczony metodą lekarską (wg miesiączki) zbiegł się z terminem oznaczonym przeze mnie na podstawie karty obserwacji cyklu.
Podobną przeprawę z ordynatorem porodówki miałam w czasie rodzenia drugiego dziecka.
Miałam już doświadczenie pierwszego porodu i zależało mi na przeżyciu drugiego porodu w sposób naturalny i piękny. Tymczasem przylazł ordynator, brutalnie mnie zbadał, wyśmiał jak stęknęłam z bólu,
i...... zalecił oksytocynę.
A poród ledwie się rozpoczynał. Nie byłam na tyle asertywna żeby kategorycznie odmówić podłączenia kroplówki ale na szczęście trafiłam na mądrą położną. Wyjaśniłam jej, że nie chcę niepotrzebnie przyspieszać porodu, że chcę urodzić naturalnie. Położna podłączyła kroplówkę żeby ordynator widział ale zakręciła kranik.
Ale nie przejmuj się. To tylko złośliwość baby z napięciem przedmiesiączkowym
Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba. Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe.
Na to dziewczynka:
- Gdy będę w niebie zapytam o to Jonasza.
- A jeśli Jonasz poszedł do piekła? - pyta złośliwie nauczyciel.
- Wtedy pan go zapyta!
[cite] klara:[/cite]W sumie mamy 6 więc moje pytanie nie jest spowodowane moja słabością do npr bo jestem jego przeciwniczką:bigsmile:
Ja nie jestem ani przeciwnikiem NPR ani in-vitro.
Jestem tylko za tym żeby stosować je właściwie:
NPR u tych którzy mają ważne przyczyny, a IV u krów i innych zwierząt hodowlanych
Zakładając temat myślałem że temat już przebrzmiał i że tylko parę komentarzy o zaznaczonym zdaniu wyskoczy, a tu w ciągu jednego dnia 140 postów prawie. Nawet nie jestem w stanie przebrnąć przez wszystko dokładnie...
Też mam taki pomysł jak Maciek sugerował na początku. Bez sensu jest tworzenie podziałów. Z takim podejściem sięgnąłem do artykułu i gdyby nie feralne słowa o oduczaniu katolików wielodzietności nic bym nie marudził.
Św. Paweł pisze: "muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani." Czyżby list do Koryntian był tu właśnie adekwatny?
Znam maleznstwa ktorym tarcza NPRu nawalila i ... i wielka pretensja do wszystkich ze wpadli.
Zal, kryzys wiary itp. Jaki Bog jest okrutny ze dal im to dziecko, przeciez stosowali NPR poslusznie, nie siegali po gumki, wiec powinien ich Bog nagrodzic i nie dawac im dziecka, a on im dal!!!!!!!! Co to za Bog???
no to jak dla mnie,stosowali naturalna antykoncepcje jednak. z "podejsciowego" punktu widzenia. moim zdaniem.
Hmm. Ok. AleksandraB, to jest po prostu nie moja wrażliwość i jakoś nie tu kładę nacisk. Moje dzieci się rodzą, kiedy uznają za stosowne, ani w terminie lekarskim, ani "owulacyjnym" (bo w przypadku Franka wiedziałam, co kiedy zaszło choć, oczywiście, na oko. Ale ani mi się śniło wykłócać się z lekarzem o te trzy dni.
No i o tym ciągle piszę i ciągle - mam wrażenie - niezrozumiale. Rzeczy się dzieją bez mojego udziału i mojej kontroli. Ta natura jest niezmierna, i ja nie mam wielkiej potrzeby zaglądania jej w garnki, póki wszystko działa jak należy. Kiedy przestanie, będę się martwić. Póki co nie mam dla Pana Boga żadnej wymówki.
Inna sprawa, że do szpitala się nie spieszę, żeby uniknąć tych tam różnych atrakcji oksytocynowych.
Obserwuję związki nieformalne lecz stałe ludzi młodych, finansowo samodzielnych, którzy małżeństwo i dziecko traktują jak element biznes planu. Np. cytat: "W tym roku będzie magisterka, ślub i poczęcie." Wszystko przemyślane.
To jest jakaś straszna biologiczno-ekonomiczna wizja człowieka. Mnie to przeraża.
Siedzę wczoraj na przystanku tramwajowym i panna, wyglądająca na 20 lat opowiada chłopakowi, jak to "pojechała z Gośką do kogoś, tam spiła się do nieprzytomności i oni nie wiedzieli, co z nią zrobić, więc zabrali ją do swojego mieszkania, ja się budzę, nie poznaję miejsca, ale widzę Gośka z chłopakiem w drugim łóżku, więc jestem u jakiegoś kolesia..."
Na cały głos, z uśmiechem na ustach, w obecności przypadkowych osób.
[cite] klara:[/cite]ad Namor
źle się wyraziłam. Nie jestem przeciwniczką npr w ogóle. Jestem przeciwniczką npr jako religii. Dopuszczam ważne przyczyny dla których można go stosować.
Domyśliłem się, ale takie sformułowania prowadzą właśnie do niepotrzebnych waśni. Temat jest drażliwy - co widać po ilości postów - więc lepiej dokładnie formułować stanowisko.
@Joa: też znam ludzi z takim planem. To chyba jest bardzo popularna wersja planów życiowych. Przeciwstawianie się NPRowi jako praktyce obowiązującej katolików jest elementem sprzeciwu właśnie wobec takich postaw.
Przejąłem się bo wcześniej pisałem o rybach, a teraz o ssakach. Potraktuj ten post jako bonus bo polubiłem Ciebie, zwykle pozostawiam takie kwestie inteligencji czytelnika.
@Małgorzato, wiem, że nie pragniesz dla wszystkich 13 dzieci i o tym też piszę, że moim zdaniem to nie dla każdego. Oczywiście pokonywanie siebie, swoich słabości i ograniczeń jest szczytnym celem, nie można jednak eksperymentować na żywym organiźmie. Chodzi mi o to, że nie każdy ma uwarunkowania psychiczne do muliwielodzietnośći.
Mi w całej tej dyskusji, chodzi jedynie o to, że nie uważam, aby Bóg dla wszystkich przewidział ten sam scenariusz, osobiście też nie wyobrażam sobie życia z termometrem i opowiadania z taką swadą o śluzie jak Aleksandra:cool: Ja tam wiem co się dzieje ze mną "na oko".
Kiedyś lata temu mieliśmy dyskusję o małżeńskiej antykoncepcji tak ogólnie, trochę od tego czasu się zakonserwowałam, ale moje głowne wątpliwości pozostały te same - dlaczego akurat płodzenie i rodzenie dzieci ma nas zbawiać, a inne aktywnośći nie (oczywiście jak jesteśmy w małżeństwie)
no, to jak Wy to widzicie tak, ze "npr-y" sie "bronia" przed 3-4 dzieci, to w takim razie przechodze do Waszego "obozu" :cool: taka dzietnosc to wg mnie optimum, jesli nie minimum, jesli para ma mozliwosci zdrowotne.
[cite] Marcelina:[/cite]no niestety, Tymka, znam sporo npr-owych małżeństw poprzestających na dwójce. Ha, znam nawet jedną parę z zaplanowanym jedynakiem.
Ja też. I tylko dwa takie małżeństwa z trójką , zresztą w jednym przypadku była to akurat "wpadka".
[cite] Anka:[/cite]A ja tam w realu to w ogóle nprowców nie znam (chyba), sami pigułkarze, wkładkowcy, tudzież lateksowcy (ci ostatni to też mniejszość).
Oczywiście piszę o moim pokoleniu.
A to inna sprawa. Ja też wiem , że zdecydowana większość moich znajomych stosuje antykoncepcję i co więcej uważa to za absolutną normę. Dla nich już NPR-owcy to totalne oszołomy :cool:
Komentarz
a tak na marginesie, ilu znasz lekarzy, którzy dadzą wiarę obserwacjom npr przy określaniu przewidywanego terminu porodu?
uda się wtedy, kiedy Pan Bóg będzie chciał:bigsmile:
heeeloooł?, że się tak kolokwialnie wyrażę -
ja tam nie mam nic do NPR-owców z WAŻNYCH przyczyn unikających poczęcia - ale to co napisałaś, bardzo dobrze ujmuje sposób myślenia, który chcąc nie chcąc rodzi się w człowieku stosującym NPR.
Przypominam, bo ewidentnie stosujący NPR ulegli złudnemu poczuciu poczuciu 100 procentowej kontroli nad swoją płodnością - to Pan Bóg decyduje, kiedy następuje poczęcie!
Z termometrem, bez termometru, w drugim dniu cyklu i dziesiątym, u meliniarzy i w pobożnych katolickich rodzinach... ZAWSZE ON.
Akurat. Założyłaś konto w styczniu 2008. :cool:
A gdzie napisałam, że mam poczucie 100% kontroli nad swoją płodnością?
Opisałam tylko FAKTY. Tak było u mnie. W tym cyklu zaszłam w ciąże, w tym nie zaszłam, teraz ma taki śluz, wcześniej miałam inny.
Wiem doskonale, że tak nie musiało być. Mogłam wcale nie zajść w ciąże gdyby Bóg miał inne plany.
To Bóg decyduje o mojej fizjologi, płodności, ilości śluzu, ilości i jakości plemników, płci dziecka....
Stosując NPR ciągle modlimy się z mężem o rozeznanie Woli Bożej. W tym przypadku Bóg miał plan zbieżny z naszym małżeńskim. I wcale nie twierdzę, że dalej tak będzie.
Bóg dał nam dwa dary: płodność i rozum i z obu darów mamy mądrze korzystać prosząc o rozeznanie Jego Woli.
Zwierzęta nie dostały od Boga rozumu w darze i Bóg ograniczył ich płodność. Samice większych ssaków mają ruję raz czy dwa razy do roku.
Teraz dopiero mi dokopiecie! Cooo?
Proszę tylko, przeczytajcie poprzednie moje posty zanim zdecydujecie się na kopniaka.
Rozumiem stosowanie NPR, żeby uniknąć z jakiś powodów kolejnej ciąży lub wręcz przeciwnie ..dokładnie się sprawdzić czemu w ciąże nie zachodze?! ..ale CHCIEĆ dziecko i dalej się mierzyć ?
Z wielkich ssaków to ja najbardziej lubię walenie.
Stąd obserwacja (nawet mniej szczegółowa) ma wartość.
Pewnie, gdyby nie durne przepisy szpitalne... No, w końcu można podać inny termin miesiączki, ale o tym nie pomyślałam.
Asiao, tak też zrobiliśmy starając się o drugie dziecko.
Jesteśmy z mężem (ogólnie mówiąc) biologami i zachwyca nas piękno, logiczność, poziom skomplikowania natury.
Funkcjonowanie przyrody, fizjologia, mechanizmy, cykle biologiczne, fizyka, chemia jest zadziwiające. Im bardziej wnikamy w te procesy tym szerzej otwieramy oczy jak wielka Inteligencja musiała to wszystko wymyślić.
Dlatego starając się o pierwsze dziecko skrupulatnie mierzyłam temp, robiłam obserwacje. Z ciekawości i zachwytu.
Taw, chyba się powtarzasz...:devil:
Ale nie przejmuj się. To tylko złośliwość baby z napięciem przedmiesiączkowym :shamed:
To prawda, żeby przekonać lekarza musiałam przedstawić mu rzetelnie prowadzoną kartę obserwacji cyklu i udowodnić, że wiem o czym mówię. I oczywiście nie obyło się bez przerywania wpół słowa.
Z tym, że u mnie nie było nieprawidłowości i termin porodu oznaczony metodą lekarską (wg miesiączki) zbiegł się z terminem oznaczonym przeze mnie na podstawie karty obserwacji cyklu.
Podobną przeprawę z ordynatorem porodówki miałam w czasie rodzenia drugiego dziecka.
Miałam już doświadczenie pierwszego porodu i zależało mi na przeżyciu drugiego porodu w sposób naturalny i piękny. Tymczasem przylazł ordynator, brutalnie mnie zbadał, wyśmiał jak stęknęłam z bólu,
i...... zalecił oksytocynę.
A poród ledwie się rozpoczynał. Nie byłam na tyle asertywna żeby kategorycznie odmówić podłączenia kroplówki ale na szczęście trafiłam na mądrą położną. Wyjaśniłam jej, że nie chcę niepotrzebnie przyspieszać porodu, że chcę urodzić naturalnie. Położna podłączyła kroplówkę żeby ordynator widział ale zakręciła kranik.
Mała dziewczynka rozmawiała z nauczycielem o wielorybach. Nauczyciel twierdził, że jest fizyczną niemożliwością, by wieloryb mógł połknąć człowieka. Pomimo, że jest taki wielki, jego gardło jest zbyt wąskie. Dziewczynka upierała się, że przecież Jonasz został połknięty przez wieloryba. Zirytowany nauczyciel powtórzył, że to fizycznie niemożliwe.
Na to dziewczynka:
- Gdy będę w niebie zapytam o to Jonasza.
- A jeśli Jonasz poszedł do piekła? - pyta złośliwie nauczyciel.
- Wtedy pan go zapyta!
Ja nie jestem ani przeciwnikiem NPR ani in-vitro.
Jestem tylko za tym żeby stosować je właściwie:
NPR u tych którzy mają ważne przyczyny, a IV u krów i innych zwierząt hodowlanych
Zakładając temat myślałem że temat już przebrzmiał i że tylko parę komentarzy o zaznaczonym zdaniu wyskoczy, a tu w ciągu jednego dnia 140 postów prawie. Nawet nie jestem w stanie przebrnąć przez wszystko dokładnie...
Też mam taki pomysł jak Maciek sugerował na początku. Bez sensu jest tworzenie podziałów. Z takim podejściem sięgnąłem do artykułu i gdyby nie feralne słowa o oduczaniu katolików wielodzietności nic bym nie marudził.
Św. Paweł pisze: "muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani." Czyżby list do Koryntian był tu właśnie adekwatny?
No i o tym ciągle piszę i ciągle - mam wrażenie - niezrozumiale. Rzeczy się dzieją bez mojego udziału i mojej kontroli. Ta natura jest niezmierna, i ja nie mam wielkiej potrzeby zaglądania jej w garnki, póki wszystko działa jak należy. Kiedy przestanie, będę się martwić. Póki co nie mam dla Pana Boga żadnej wymówki.
Inna sprawa, że do szpitala się nie spieszę, żeby uniknąć tych tam różnych atrakcji oksytocynowych.
Obserwuję związki nieformalne lecz stałe ludzi młodych, finansowo samodzielnych, którzy małżeństwo i dziecko traktują jak element biznes planu. Np. cytat: "W tym roku będzie magisterka, ślub i poczęcie." Wszystko przemyślane.
To jest jakaś straszna biologiczno-ekonomiczna wizja człowieka. Mnie to przeraża.
Siedzę wczoraj na przystanku tramwajowym i panna, wyglądająca na 20 lat opowiada chłopakowi, jak to "pojechała z Gośką do kogoś, tam spiła się do nieprzytomności i oni nie wiedzieli, co z nią zrobić, więc zabrali ją do swojego mieszkania, ja się budzę, nie poznaję miejsca, ale widzę Gośka z chłopakiem w drugim łóżku, więc jestem u jakiegoś kolesia..."
Na cały głos, z uśmiechem na ustach, w obecności przypadkowych osób.
Cywilizacja bezwstydu.
Domyśliłem się, ale takie sformułowania prowadzą właśnie do niepotrzebnych waśni. Temat jest drażliwy - co widać po ilości postów - więc lepiej dokładnie formułować stanowisko.
@Joa: też znam ludzi z takim planem. To chyba jest bardzo popularna wersja planów życiowych. Przeciwstawianie się NPRowi jako praktyce obowiązującej katolików jest elementem sprzeciwu właśnie wobec takich postaw.
Aleksandra nie czytaj bo było. Co prawda nie o rybach ale ze ssakami coś wspólnego.
Koleżanka do drugiej na korytarzu KSW tak nie za cicho.
- Chapałaś już dzisiaj?
A dowcip świetny :bigsmile:
Mi w całej tej dyskusji, chodzi jedynie o to, że nie uważam, aby Bóg dla wszystkich przewidział ten sam scenariusz, osobiście też nie wyobrażam sobie życia z termometrem i opowiadania z taką swadą o śluzie jak Aleksandra:cool: Ja tam wiem co się dzieje ze mną "na oko".
Kiedyś lata temu mieliśmy dyskusję o małżeńskiej antykoncepcji tak ogólnie, trochę od tego czasu się zakonserwowałam, ale moje głowne wątpliwości pozostały te same - dlaczego akurat płodzenie i rodzenie dzieci ma nas zbawiać, a inne aktywnośći nie (oczywiście jak jesteśmy w małżeństwie)
Właśnie nie wiem ale podzieliliśmy się z Taw'ową po równo.
Ja też. I tylko dwa takie małżeństwa z trójką , zresztą w jednym przypadku była to akurat "wpadka".
Oczywiście piszę o moim pokoleniu.
To miało być zabawne? Twoja wypowiedź była skierowana do kobiety, do mojej żony - nie zapominaj się!
A to inna sprawa. Ja też wiem , że zdecydowana większość moich znajomych stosuje antykoncepcję i co więcej uważa to za absolutną normę. Dla nich już NPR-owcy to totalne oszołomy :cool: