Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK?

1969799101102141

Komentarz

  • bycie wielodzietnym i krytykowanie nadużywania NPR to taka niepoprawność polityczna:bigsmile:
  • a ja uwielbiam byc niepoprawna politycznie:bigsmile:
  • Agnieszka&5 - wybacz - beton...
    Ja wiem, że młodzi tak mają, ale to przerażajace...! PRZERAŻAJĄCE!!!
    Niech Bóg się nad nami zmiłuje...
    Podziękowali 1Katia
  • Ja od dawna już miałam wątpliwości co do NPR, strasznie mi sie nie podobał, dlaczego mam sie nie kochać z mężem kiedy tak bardzo siebie pragniemy i dlaczego nie moge mieć duzo dzieci....potem przeczytałam wypowiedź ojca Pio i troche mi ulżyło bo jemu NPR tez sie nie podobał...a teraz ta strona i ten wątek utwierdza mnie w przekonaniu, że nie tylko ja tak myślę i że nie powinnam mieć z tego powodu wyrzutów sumienia....myśląc, że grzeszę lenistwem nie mierząc codziennie temperatury i nie obserwując szyjki i śluzu tylko po prostu ciesząc się seksem i ufając Bogu...:tongue:
  • [cite] Agnieszka:[/cite]
    [cite] Malgorzata:[/cite]

    Ci ludzi, którzy to powiedzieli, nie mają doświadczenia rodzicielstwa
    i jak na razie są zachwyceni NPR-em
    i robią wszystko , np założenie strony, w celu propagowania wśród młodych
    jeszcze mogę to zrozumieć, bo wileu młodych współżyje,bez wzglądu na ślub itp

    ale dlaczego maczają do tego katolicyzm jako taki
    to znaczy, że co??

    Czytam ten wątek od początku i na szybko powiem, że osobiście mnie przewartościował (napiszę jeszcze o tym szerzej później, jak się zbiorę w sobie, bo to długa historia może wyjść).

    Natomiast teraz chciałabym spróbować zrozumieć czemu Ci ludzie tak postawili tę kwestię i czy rzeczywiście mieli złe intencje.

    Gdzieś tu był link do artykułu Joanny Najfeld demaskujący zagadnienia związane z antykoncepcją.

    Mam 27 letnią bratanicę, której go wysłałam, jako, że mocno w "anty" wierząca.
    2 m-ce temu urodziła pierwsze dziecko.

    Pozwolę sobie wkleić kilka jej odpowiedzi:

    to i tak nie zmienia mojego zdania o antykoncepcji. bede stosowala bo
    nastepne dziecko chce miec za 3 lata a w miedzy czasie nie bede sie
    kierowac fazami ksiezyca zeby robic to na co mam ochote a Bogu nic do
    tego ;]
    co? w biblii jest zakaz stosowania piguł? ;]



    bezpieczenstwo dotyczy zapobieganiu ciazy.... ;] każdy wie ze hormony
    obciazaja chocby watrobe - dlatego alternatywa jest plaster ktory
    wchlanie sie inną droga i w mniejszym stopniu ja obciaza. od zawsze
    lekarz mowil ze powoduje rozne skutki uboczne (rowniez te wymienione w
    reklamie) jak i jest to na ulotce. I bylo to tez 10 lat temu kiedy
    zaczynalam brac pigulki ;] i nikt mi niczego nie wpieral. sama chce
    decydowac kiedy i jak bede miec dzieci wiec nie trzeba mnie bylo
    specjalnie przekonywac.


    udowadnialam ze to co linkowałas mi bylo bzdurą. pigułka
    zabezpiecza przed ciaza juz wiele lat wszystkie niepozadane skutki juz
    znamy. nic co byloby straszne poza obciazaniem watroby ktora inni
    obciazaja alkoholem ;]


    zadna z ponizszych rzecy mnie nie dotyczy wiec nie interesuje mnie to.
    zreszta teraz nie biore tabletek, potem chce miec drugie dziecko a potem
    załoze spirale takze problem pigulek zniknie.


    Chociaż niektórzy uważają spiralę za środek wczesnoporonny, nie ma to
    żadnego potwierdzenia w badaniach medycznych. Spirala nie zwiększa
    wydalania zapłodnionych komórek. Tak samo kobiecie, która nie stosuje
    żadnych metod antykoncepcyjnych, jak i tej, która używa spirali, może
    zdarzyć się zapłodnienie, a następnie wydalenie zapłodnionej komórki i
    nie udowodniono, że u kobiet, które mają założone wkładki, zdarza się to
    częściej.

    Nie można mówić o wczesnoporonnym działaniu spirali tym bardziej, iż z
    medycznego punktu widzenia ciąża zaczyna się od zagnieżdżenia, które
    rozpoczyna się kilka dni po zapłodnieniu, do którego spirala nie
    dopuszcza.


    rozumiem ze konczylas studia medyczne? te informacje sa na portalach medycznych, udziela jej lekarz, sa to informacje ogolnodostepne. czy kazdy kto nie pisze do goscia niedzielnego bierze udzial spisku i propagandzie? twoje fakty medyczne sa z biblii - moje z medycyny.

    z medycznego pkt widzenia ciaza sie zaczyna wtedy gdy sie zagniezdzi zarodek. to ze ty piszesz ze od poczecia to fakt religijny nie medyczny. kobieta w ciagu sojego zycia moze kilkakrotnie "wyrzucic" zaplodniona komorke jajowa z okresem i nawet tego nie wiedziec.


    z portalu medycznego nie mozna, od lekarza... nie mozna. to u kogo zasiegac takich informacji? co jest takim niezaleznym zrodlem informacji?? nie rozsmieszaj mnie ze ksiadz po teologii ma na ten temat jakies pojecie ;]

    Przepraszam, że tyle tego, ale zdałam sobie sprawę przeczytawszy to, co zacytowałam z Małgorzaty, że Ci młodzi katolicy obracają się wśród swoich rówieśników, u których zacytowane poglądy są normą.

    Dlatego mam nadzieję, że ta misja przekazu, iż katolicyzm nie ma się utożsamiać z wielodzietnym, zacofanym dewotem jest skierowana do tego właśnie odbiorcy. Któremu i tak niemożliwym mentalnie wydaje się odejście od anty na rzecz równie skutecznego antykoncepcyjnie NPR-u.

    Może tonu wypowiedzi rzeczonej bratanicy nie pochwalam, ale ona nie napisała nic nieprawdziwego o antykoncepcji. Ona chce mieć dwoje, ktoś dziesięcioro dzieci, ot kwestia wolności wyboru.

    Ja chcę się uplasować gdzieś po środku :P - mam nadzieję, że mi się uda.

    Podobają mi się wpisy Małgorzaty. Ona wie, czego chce. A cały wątek o NPR to też wpisy ludzi którzy nie wiedzą czego chcą. Być otwartym czy stosować antykoncepcję?
  • Ilonka - przepraszam, ale tam jest cała masa niuasnów niezgodnych z prawdą za to zgodnych z serwowaną propagandą antykoncepcyjną
    Podziękowali 1Katia
  • Masz rację w tym, że wszyscy jesteśmy wolni i możemy nie wybierać: Boga, prawdy, wartości katolickich.

    Ale moim chrześcijańskim obowiązkiem jest odkłamywanie rzeczywistości i pokazywanie tych wartości, choć często ręce opadają, bo jak napisała Olesia, przez beton ciężko się przebić.
    Podziękowali 1Katia
  • Przeczytałam "betonowego" maila!
    Może argumentem przeciw zażywaniu tej trucizny będzie informacja, że matka jest teraz odpowiedzialna nie tylko za siebie ale również za dziecko ?
    Jeśli wczesniej miała ochotę truć się i eksperymentować z życiem to teraz przydała by się refleksja ..została matką..powinna dbać o siebie bo jest potrzebna swojemu dziecku ..najlepiej jak najdłużej ..Tabletki to świadome działanie na szkodę organizmu.
    Fajnie, że wysyłasz siostrzenicy szczegółowe informacje o szkodliwości tabletek ..ma podane jak na tacy.
    Podziękowali 1Katia
  • Też ufam Panu Jezusowi! :cool: Tylko wypowiadać się mam mniejsze prawo, bo zupełnie nie wiem, co to trud wychowania dziecka :sad:. Jeszcze nie wiem...:tongue:. Może Pan Bóg nas zaskoczy...
    A oprócz NPR i anty jest jeszcze jedna opcja = zupełna wstrzemięźliwość i my ją stosujemy w tych cyklach, gdy na przykład bierzemy mocne leki. Zresztą to pewnie znacie... bo przy dzieciarni okazji do ascezy pewnie nie brakuje, plus rozłąki małżonków i inne okoliczności przyrody...
    A propos NPR dopuszczalnego dla małżonków w sytuacjach trudnych - ciężko rozpoznać czas owulacji nawet przypuszczalny...
  • Agnieszka&5 a do Twojej bratanicy nie trafiają argumenty, że będzie odcięta od sakramentów??? To chyba argumentu z najwyższej półki, tam gdzie rozum ludzki i argumenty czysto racjonalno-komfortowe nie wystarczają...
  • Małgorzata, wyluzuj, że się z czymś z Tobą nie zgadzam, to mam Cię od razu blokować?
    Z mnóstwem rzeczy się zgadzam, denerwują mnie tylko te ciągłe kpiny i żarciki, jak to się komuś termometr w d. rozbił etc.... Myślę, że Ty tego nie widzisz, że komuś sprawiasz przykrość albo to zlewasz, stąd prośba o empatię.
    Zarzucasz mi kłamstwo, bo nie użyłaś słowa grzech, a odważnie zrobił to Namor. Za to Ty piszesz:
    "nigdy nie uwioerzę, że Jezus wymaga planu minimum
    On raczej wymagający był i jest
    nie słyszałam, żeby zaniżał "poprzeczkę" dla strachliwych"
    Czyli tak naprawdę masz to samo na myśli, co z tego, ze nie używasz słowa grzech...

    I jeszcze o niespójności:
    "i dlaczego jest niespójna moja postawa z nauczaniem KK??

    bo przyjmuję dzieci we własnym małżeństwie??

    a inni są spójni, że co innego w przysiędze, a co innego w życiu praktycznym, czyli antykoncepcja???"

    Obawiam się, że nie przeczytałaś ze zrozumieniem tego, co napisałam:
    "W nauczaniu KK czasowe odłożenie poczęcia nie jest grzechem. Czytając wątki jak ten mam niekiedy wrażenie, że macie (Ty, Małgorzata, Namor) na ten temat inne zdanie, niespójne z nauką KK. "
    Czyli, jeśli to nie jest jeszcze jasne: uważam, że nie jest zgodne z nauką KK potępianie ludzi w czambuł za NPR, skoro sam KK ich nie potępia.
    Nie wiem, czemu nie rozumiesz czasowego odłożenia - naprawdę nie tylko ekonomia jest decydującym czynnikiem. Ja osobiście się cieszę jak głupia, że za kilka miesięcy będę mogła olać NPR i mam nadzieję, że wkrótce nas przybędzie :bigsmile:

    I w ogóle, Małgorzata, mniej stresu:wink: Everybody loves you:bigsmile:
  • wybaczam :wink:
    Podawane przez Ciebie przykłady są często przykładami wypaczenia, nie ma z czym dyskutować. Rozumiem, że Cię drażnią.
    Natomiast co do tych trudnych przypadków, to zacytuję Humanae Vitae:

    "Następnie, gdy chodzi o wrodzone popędy i namiętności, to odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza konieczność opanowania ich przez rozum i wolę.

    Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka."

    Tyle w temacie. Jest napisane, że dla ważnych przyczyn i tak niech pozostanie. A czy nasze przyczyny są faktycznie ważne, to już myślę każdy musi indywidualnie przemodlić i rozeznać. Hawk.

    I jeszcze link, bo myślę, że nie każdy czytał, a ta encyklika naprawdę wszystko tłumaczy pięknie i logicznie:
    Humanae Vitae
  • O widzę, że w moim ulubionym wątku kolejne koło zostało zatoczone :bigsmile:
  • :cry:

    Tak się ładnie wątek rozwija a ja muszę się zająć moimi nieodpowiedzialnie spłodzoną hałastrą.:wink:

    Nie napisałem że jestem przekonany iż stosowanie NPR jest grzechem. To jest insynuacja. Wręcz wprost przeciwnie zauważyłem że życie Św Brygidy wskazuje, iż zapobieżenie przez małżonków dalszym poczęciom w ich małżeństwie może być zgodne z Wolą Bożą. Proszę nie wkładać w moją paszczę słów których nie wypowiedziałem.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]i jeszcze jedno

    pełne otwarcie na życie nie gwarantuje kilkunastu dzieci
    bo jest wiele małżeństw otwartych , np w neo, a nie mają nastu dzieci

    jest natomiast wiele małżeństw, gdzie człowiek decyduje, dopuszczam dwoje, bo według człowieka jest OK,
    i ok, ma prawo


    tyle, że w pierwszym przypadku, decyduje Bóg, ile da dzieci,
    w drugim człowiek, ile chce mieć

    Pomijasz trzecią kategorię - tych, co rozeznali, że Bóg chce od nich np. dwójkę a potem POMIMO stosowania NPR urodzili jeszcze kilkoro.
  • O.Pio o NPR....? Ja poproszę link.

    Przepraszam, ale wątek tak wartko płynie.... nie mam siły czytać tych 180 komentarzy zaległych....
  • Oj Namor,
    napisałeś o św. Brygidzie, owszem, ale też napisałeś:

    "Cart&Pud:Inaczej rzecz się ma z "niewspółżyciem w dni płodne". Jeśli małżonkowie z obawy przed ciążą odsuwają od siebie naturalną skłonność do współżycia w tym czasie- to dla mnie jest to działanie antykoncepcyjne.

    To nie jest działanie tylko zaniedbanie działania. Tradsi nie wymieniają tego grzechu w spowiedzi powszechnej, ale posoborowcy owszem."

    Zatem, jeśli nie uważasz tego za grzech, to wybacz mi moją durność blondynki, ale przez ten fragment tak właśnie zrozumiałam. :confused:
  • [cite] asiao:[/cite]Przeczytałam "betonowego" maila!
    Może argumentem przeciw zażywaniu tej trucizny będzie informacja, że matka jest teraz odpowiedzialna nie tylko za siebie ale również za dziecko ?
    Jeśli wczesniej miała ochotę truć się i eksperymentować z życiem to teraz przydała by się refleksja ..została matką..powinna dbać o siebie bo jest potrzebna swojemu dziecku ..najlepiej jak najdłużej ..Tabletki to świadome działanie na szkodę organizmu.
    Fajnie, że wysyłasz siostrzenicy szczegółowe informacje o szkodliwości tabletek ..ma podane jak na tacy.

    Asiao - problem w tym, że najpierw było twierdzenie, że antykoncepcja absolutnie nie jest szkodliwa (to jeszcze z przed ciąży), teraz już jest jakiś przełom, bo przyznała mi przynajmniej wątrobę.

    Sęk w tym, że ona nie widzi nic złego w tym szkodzeniu sobie. "Dziś biorę tabletkę żeby trochę popsuć, jutro wezmę inną żeby poprawić".

    I to tak naprawdę jest problem, bo zanim ona może zmądrzeje to może już nie być co ratować.
  • [cite] AgaMaria:[/cite]Agnieszka&5 a do Twojej bratanicy nie trafiają argumenty, że będzie odcięta od sakramentów??? To chyba argumentu z najwyższej półki, tam gdzie rozum ludzki i argumenty czysto racjonalno-komfortowe nie wystarczają...

    Nie, te argumenty nie trafiają wcale. Ona została wychowana w liberalnym duchu na konsumentkę. W rodzinie brata z sakramentów korzysta się jak jest "mus", czyli ślub, chrzciny itp.

    Celowo zresztą nie używam w rozmowie z nią argumentów religijnych, staram się pokazać, że wystarczy medycyna i biologia aby dojść przynajmniej w tym temacie do prawdy.
  • Mam wrazenie, ze ludzie chcacy sie stawiac do pionu za pomoca NPRu [chcialabym byc dobze zrozumiana], to tacy, ktorzy gdyby nie ten NPR to by stali sie maniakami seksu? :neutral:

    Czasami naprawde jak slucham, to dochodze do takiego wniosku...

    Czlowiek ma nad soba panowac, a panuje jak stosuje, a jak nie stosuje to zwierz.:devil:
  • NPR ma rzeczywiście pewien rys purytański. W przypadku unikania ciąży prowadzi bowiem do zubożenia życia intymnego małżonków. Ich kontakty przestają być spontaniczne, stają się wymuszone przez kalendarz cyklu. Stąd konieczność stosowania różnych "pobudzaczy", o których pisze o. Knotz w swoich książkach.

    Do tego dochodzą skutki psychiczne codziennych pomiarów i obserwacji. Czy mąż, który uczestniczy w tych zabiegach nie zaczyna traktować swojej żony jak ginekolog pacjentki - czyli obiektu aseksualnego?
    Podziękowali 1Katia
  • Agnieszka&5 - dzięki za cytaty z wypowiedzi bratanicy. Nie pierwszy raz widzę kogoś uwikłanego w antykoncepcję, do którego argumenty merytoryczne nie trafiają, mimo tego że sa bardzo solidne.
    Ale antykoncepcja to naprawdę czubek góry lodowej, pod którym kryje się cały dramat braku pełnego zaufania do partnera/męża, dużych poranień, które powodują obsesję na punkcie "kontroli" nad każdym aspektem życia (złudzenie jakże rozczarowujące na dłuższa metę) itp. itd.
    Od strony psychologicznej - silne mechanizmy obronne nie pozwalają przyjąć wiadomości merytorycznych, nawet pochodzących ze ściśle naukowych źródeł. Bo gdyby ona przyjęła najbardziej podstawową informację pt. "truję się" oraz drugą "człowiek jest człowiekiem od poczęcia, a nie od zagnieżdżenia w macicy" - koszt psychiczny to byłoby odwrócenie świata do góry nogami.
    Niektórzy w pewnym momencie życia do tego dojrzewają - do tego, żeby przyjąć fakty do wiadomości, przeżyć przewrót w życiu i zmienić swe życie. Wymaga to odwagi i szczerze mówiąc te osoby, które znam a które to przeżyły - widać było wyraźnie udział Pana Boga w tym. Bo po ludzku to strasznie trudne.

    Mimo wszystko, z drugiej strony przekaz nieustannie powtarzany - też powoduje zachwianie pewności siebie. Jeżeli kobieta z jednego, drugiego, setnego źródła usłyszy to samo - może zacznie mieć wątpliwości, a to pierwszy krok do zmiany. A ziarno niepewności może jednak w kobiecie się pojawić - np. jak zaczyna łączyć różne niepokojące objawy zdrowotne z faktem pakowania w siebie od lat hormonów.

    Ale też dlatego proponowanie npr osobom uwikłanym w antykoncepcję wydaje mi się skazane z góry na porażkę Bo pozostaje nam argument czysto racjonalny - npr jest zdrowsze od piguły. A gdy ktoś potrafi zignorować skutki uboczne hormonów, które w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze się pojawiają stwierdzi właśnie: "e tam, alkohol bardziej niszczy wątrobę niż hormony, a mi gin mówił że to zupełnie nieszkodliwe, a ty jesteś nawiedzonym katolem, więc odp się od mojego życia."
    Podziękowali 1Katia
  • Po przeczytaniu odpowiedzi Bogny pomyślałam, to może faktycznie lepiej "uświęcać się" i uprawiać ascezę przez NPR niż truć się prochami :shocked:?
    Wrzucam tak trochę prowokacyjnie... Bo prochów nie lubię... NPR jest trudny... Najfajnieszy jest żywioł albo zupełna asceza :wink:.
  • Rzeczywiście dokuczliwym efektem ubocznym brania hormonów jest spadek libido. Ale na to NPR nie jest żadną odpowiedzią, bo bazuje na okresach, kiedy libido tez jest obniżone, tyle, że naturalnie. Gorzej, że się wtedy już o tym wie i jest to bardziej frustrujące.

    W zasadzie jedyną sensowną alternatywą są prezerwatywy. Ale i one mają swoje wady.
  • http://glosojcapio.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=796

    Pisząc, że NPR mu sie nie podoba, przesadziłam, mówił po prostu, że planowanie dzieci, tzn wyznaczanie Panu Bogu ile dzieci chce sie mieć jest nie fair i że trzeba miec poważne powody by poczęcie odkładać...

    Tylko jak te powody zweryfikować, tzn ich powagę, chyba należy po prostu porozmawiać, że spowiednikiem...A jeśli ktos tak jak ja nie ma niestety swojego spowiednika, to ma po prostu iść do spoweidzi czy do ksiedza i z nim porozmawiać o swojej sytuacji czy może modlic się do Pana o rozeznanie i ufać...nie wiem...
    Czy sytuacja taka jak moja, tzn: nieciekawa sytuacja finansowa ( może sie zmienić, chcemy modlić sie o lepszą pracę dla mężą - nownna do Jose Maria Escriva- polecam), opieka nad chora na Alzheimera babcia, leżacą (tez może sie zmienić bo moja mama czeka na kupca swojego domu a wtedy zajmie sie babcia) no i trochę zszarpane nerwy, ale to normalka nawet przy jednym dziecku a mymy ich troje, małych...
  • nie skończyłam:

    otóż czy sytuacja taka jak moja, powinna mnie sklonic do odkładania poczęcia, czy otwartość na nastepne dziecko ( którego pragniemy) jest nieodpowiedzialne..?

    mam mentlik w głowie........cry:
    to wszystko powinno sie tłumaczyc na kursach przedmałżeńskich a także na kazaniach i rekolekcjach...:
  • Aga, spokojnie....... szukaj odpowiedzi z góry (modl sie o nia) i ufaj..... Co nagle to po diable.... Poczekaj cierpliwie i nasluchuj, dostaniesz odpowiedz.....
    ....Wstajac w nocy na czytania....
    W Kosciele przed Tabernakulum....
    W zakatku mieszkania......
    Gdziekolwiek, nieustannie nasluchuj.....

    Teraz osobiscie sama czekam na taki cud.... W niecalkiem bialym malzenstwie..... Ufam, ze Bog da nam Swiatlo i bedziemy wiedziec co robic......:iq:
  • Możesz też powiedzieć Panu Bogu: niechaj się stanie Twoja wola, nie moja. Może cała ta trudna sytuacja, jaką opisujesz, jest właśnie próbą zaufania do Stwórcy. Jedno jest pewne: nie otrzymasz cięższego krzyża, niż możesz unieść.
    Podziękowali 1Katia
  • i to mi się podoba Maciek....:tongue:
  • Jak dla mnie - moze i ciaza zaczyna sie w momencie zagniezdzenia zarodka w macicy, ale zarodek zaczyna sie w momencie polaczenia materialu genetycznego jaja i plemnika...
    Zarodek od poczatku jest zywy... i w wyniku kolejnych etapów rozwoju "wyrasta" na taka bratanice ;) Jak dla mnie to jest logiczny ciag zdarzen, a nie nagle po zagniezdzeniu sie zarodka co - przechodzi tajemnicza metamorfoze w przyszlego czlowieka???
    Podziękowali 1Katia
Ta dyskusja została zamknięta.