Większość lekarzy uważa, że dziecko to jest dopiero od momentu zagnieżdżenia a więc spirala nic wspólnego nie ma z wczesną aborcją. Dlaczego ludzie, którzy znają się doskonale na biologii wierzą w tak nielogiczne głupoty tego nie rozumiem.
Acha, a czytacie czasem ulotki leków? Chyba z 80% (może mnie ktoś kompetenty poprawi) ma zapis, że nie stosować w okresie ciąży i karmienia.
Ok. Może wklejony przez Gregoriusa tekst powstał w czasach, gdy koncerny farmaceutyczne były mniej aktywne , a ludzie tak się nie leczyli namiętnie .
Monia6 dziękuję. Nie umiałabym tego tak jasno napisać.
Poczęcie jest naturalną konsekwencją współżycia. Oberwało mi się kiedyś za "wystawianie Pana Boga na próbę", ale temat znów wraca. Pan Bóg mówił nie tylko "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" ale też "czyńcie sobie ziemię poddaną" i "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych..." I rozum też po coś tam został nam dany. I nie bardzo rozumiem, dlaczego w tym akurat przypadku miałby zostać odwieszony na wieszak.
Moja znajoma zaszła w ciążę z 6 dzieciątkiem. Malutkie dwupokojowe mieszkanie, w każdym kącie łóżka, łóżeczka. W Wigilię jej 12-letni najstarszy synek złożył jej życzenia: "Żeby ci mamusiu już więcej Pan Bóg żadnym dzieckiem nie pobłogosławił"
@ganna4: błogosławiony znaczy szczęśliwy. Jeżeli dzieci są błogosławieństwem, to znaczy, iż są szczęściem. Bluźnierstwem byłoby unikanie Bożego błogosławieństwa.
A ja podziwiam takie rodziny, że pomimo trudności z podniesionym czołem przyjmują nowe dzieci - w skrajnie trudnych często warunkach - i tym samym udowadniają nie tylko, że można, ale że jest to jedyna droga...
Bo nie mam nic piękniejszego, jak przekazywać życie dane od Boga - w każdych warunkach.
Przypomnijcie sobie Ulmów...
Ale przychodzi mi tu też na myśl- czemu KK zabrania in vitro (bez zostawiania zarodków, chodzi mi o sam zabieg). Skoro życie jest zawsze błogosławieństwem? Albo inseminacja (gdzieś słyszałam że nie wolno, prawda to?)
A gdzie w tym wolna wola i wpływ na własne życie? Z drugiej strony ktoś będąc katolikiem i żyjąc wg zasad sam wybiera.
[cite] ruda megi:[/cite]Wiecie, ja się przyznałam, że mamy w domu zwierzątka i kazano mi robić mnóstwo niepotrzebnych badań oczywiście płatnych bo na bank dziecko już miało wady wrodzone z powodu rozmaitych chorób odzwierzęcych...Nie robiłam tych badań , na HIV , żółtaczkę miałam tylko raz gdy nie wiedząc o ciąży poszłam oddawać krew. A juz jako wielodzietna ( po 3 ) miałam mieć na pewno mnóstwo chorób wenerycznych. Na moje zapewnienie, że nie mam skąd mieć bo mąż mnie nie zdradza, lekarze mówili ze śmiechem,, wierności męża nikt nie może być pewny" No i dzieci miałam zdrowe, jeśli o to chodzi.
Ruda, rozmawiamy o rozsądku i odpowiedzialności, ślepe słuchanie lekarzy to też nierozsądne
[cite] asiao:[/cite]Jesli nie bujasz to miło słyszeć o takim lekarzu
Dlaczego mam bujać ? Bezsensu !
pisze o tym bo przeczytałam wypowiedzi, że ponoć Lekarze przed zagnieżdżeniem nie uznają stanu za ciąze
Widać że nie wszyscy.
Tak sobie pomyslałam... może też zależy od kobiety ..bo jeśli przyjdzie przestraszona, że jest w ciązy ..wyżali się że nie planowała itp... to Lekarz może ma inne podejście..
Za mocne słowo "bujasz". Nie czuj sie urażona, przepraszam.
Niewiarygodnie zabrzmiało z tą zygotą na usg...
Kościół ani nie aprobuje, ani nie zakazuje stosowania metody "cyklu"? jako systemu. Kościół jednak zaledwie toleruje jej stosowanie. Toleruje, tzn. niechętnie zezwala. Toleruje ją, jednak pod warunkiem zaistnienia trzech ściśle określonych faktów. Po pierwsze, musi istnieć wystarczająco poważny powód dla zezwolenia małżeństwu na stosowanie tej metody, wystarczająco poważny, by omijać pierwszy cel małżeństwa. Po drugie, zarówno mąż, jak żona, muszą godzić się na jej stosowanie â?? nikt nie może być zmuszony do stosowania tego systemu wbrew swej woli. Po trzecie, stosowanie tej metody nie może pociągać za sobą grzechów śmiertelnych przeciwko czystości ani stać się bliską okazją do takich grzechów. Złamanie któregokolwiek z tych warunków czyni stosowanie tej metody grzesznym. Opinia brzmi więc: "stosowanie NPR czasami nie jest grzechem, czasem jest grzechem powszednim, a czasem grzechem ciężkim"?. Nie mówmy zatem: "Wszystko w porządku. Kościół to aprobuje"?.
Mówienie, że Kościół nie zezwala... zaledwie dopuszcza.... a kto to Kościół? Czym jest diecezjalna poradnia NPR? czym są nauki przedmałżeńskie? wiecie, co usłyszałam od redaktora krakowskiego GN, gdy przeczytał moją odpowiedź na ten artykuł w Niedzieli małopolskiej dotyczący portalu o NPR? (link Namora, od którego wątek się zaczął) Pani tu pisze o Himalajach, pięknie, że ma Pani takie ambicje, ale nie można od zwykłych ludzi wymagać, żeby szli w Himalaje, ot tak, bez przygotowania...
Nie znalazłam miejsca na ten tekst ani w Niedzieli ani w GN. Jedyne, co mi proponowano to rubrykę Listy od czytelników, w GN:bigsmile: no nie wiem, może po prostu słaby był...:devil:
Kościół, ten najbliższy człowiekowi, po prostu nie ma odwagi mówić ludziom, co wolno, a co nie. Ważniejsze od dusz są dla Kościoła statystyki? nie wiem, skąd ten lęk u kapłanów...
[cite] Kinga:[/cite]Mówienie, że Kościół nie zezwala... zaledwie dopuszcza.... a kto to Kościół? Czym jest diecezjalna poradnia NPR? czym są nauki przedmałżeńskie?
wiecie, co usłyszałam od redaktora krakowskiego GN, gdy przeczytał moją odpowiedź na ten artykuł w Niedzieli małopolskiej dotyczący portalu o NPR? (link Namora, od którego wątek się zaczął)
Pani tu pisze o Himalajach, pięknie, że ma Pani takie ambicje, ale nie można od zwykłych ludzi wymagać, żeby szli w Himalaje, ot tak, bez przygotowania...
Nie znalazłam miejsca na ten tekst ani w Niedzieli ani w GN. Jedyne, co mi proponowano to rubrykę Listy od czytelników, w GN:bigsmile:
no nie wiem, może po prostu słaby był...:devil:
:devil:
Ja tego zwyczajnie nie rozumię...Że niby "Himalaistów" obowiązuje inna nauka niż "Taterników"? A jeszcze inna całą resztę "mięczaków"???
Dla mnie to naginanie nauki KK do swoich (czyt. ludzkich) potrzeb.
Nikt nie twierdzi że antykoncepcja to natura jak jabłko zerwane z drzewka, ale z dobrym ginekologiem można rozważyć za i przeciw. Porównywanie anty z aborcją jest chore wg mnie i prowadzi do tego, że przeciwnicy aborcji są utożsamiani rzeczywiście z nawiedzonymi ludźmi, co zamyka drogę do jakiejkolwiek dyskusji.
Z tym od kiedy jest człowiek nie będę dyskutować, ja nie uważam jak powyżej, raczej zdania nie zmienię.
Co do ściśle naukowych źródeł, tak samo ścisłe pokazują dobre strony antykoncepcji, ja przeczytałam obie strony. Ważne żeby były wiarygodne.
1) Ale większość sÂ?odków antykoncepcyjnych ma działanie wczesnoporonne jako środek zabezpieczający, gdyby nie zadziałały mechanizmy barierowe. Dochodzi więc do wczesnej aborcji
2) Nieważne, co Ty uważasz na temat kiedy powstaje człowiek. To że człowiek powstaje w momencie zapłodnienia to niepodważalny fakt naukowy, a nie kwestia wiary.
Możesz sobie uważać, nawet, że człowiek nie jest człowiekiem do momentu urodzenia - nie zmienia to rzeczywistości.
2) Ależ oczywiście, że pigułki hormonalne mają tez pozytywne skutki - inaczej nie byłyby stosowane w wielu wypadkach jako lek (nie jako antykoncepcja), tego nikt nie podważa.
Podsumowując - w kwestii antykoncepcji homronalnej ważne jest, żebyś wiedziała, że jeśli je stosujesz co najmniej od 4-5 lat, już jesteś matką wielodzietną. Tyle, że twoje dzieci nie dożyły momentu zagnieżdżenia w macicy. Koniec tematu.
Wiesz za co szanuję Singera - tego austra;lijskiego bioetyka? Że jest konsekwentny - nie zaprzecza faktowi, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia, tylko uważa, że rodzice mają prawo zabić swoje dzieci, jeśli jest dto dla nich niewygodne z jakiegoś względu. postujuje o legalizację zabijania niepełnosprawnych noworodków np. Ale nie prłóbuje ściemniać, że cżłowiek jakoś cudownie staje się człowiekiem np. w momencie zagnieżdżenia w macicy czy narodzin.
Czyli współżyjące katolickie małżeństwo, gdy kobieta z powodów zdrowotnych bierze hormony (endometrioza, torbiele i inne) musi w tym czasie stosować jakiś npr??? ewentualnie oddać się ascezie, bo może dojść do wczesnego poronienia? Tylko jak tu stosować npr skoro wskaźników owulacji nie ma, tzn. jest ona zaburzona? Chyba tylko kalendarzyk zostaje w tej sytuacji. Metoda objawowa nie, bo nie ma objawów...
[cite] Młociara Bogna:[/cite]
Podsumowując - w kwestii antykoncepcji homronalnej ważne jest, żebyś wiedziała, że jeśli je stosujesz co najmniej od 4-5 lat, już jesteś matką wielodzietną. Tyle, że twoje dzieci nie dożyły momentu zagnieżdżenia w macicy. Koniec tematu.
Tak podchodząc do tematu każda współżyjąca kobieta (bez uzycia barierowej antykoncepcji, czy jak to tam zwal) jest wielodzietna - sa badania mowiace, ze zagniezdza sie tylko 20-25% dzieci.
[cite] AgaMaria:[/cite]Czyli współżyjące katolickie małżeństwo, gdy kobieta z powodów zdrowotnych bierze hormony (endometrioza, torbiele i inne) musi w tym czasie stosować jakiś npr??? ewentualnie oddać się ascezie, bo może dojść do wczesnego poronienia? Tylko jak tu stosować npr skoro wskaźników owulacji nie ma, tzn. jest ona zaburzona? Chyba tylko kalendarzyk zostaje w tej sytuacji. Metoda objawowa nie, bo nie ma objawów...
Z tego co wiem tablety "reguluja cykl" a wiec kalendarz jak najbardziej i koniecznie. Jesli nie ma lekow innych od tych anty_ do dyspozycji..
[cite] Młociara Bogna:[/cite]
Podsumowując - w kwestii antykoncepcji homronalnej ważne jest, żebyś wiedziała, że jeśli je stosujesz co najmniej od 4-5 lat, już jesteś matką wielodzietną. Tyle, że twoje dzieci nie dożyły momentu zagnieżdżenia w macicy. Koniec tematu.
Tak podchodząc do tematu każda współżyjąca kobieta (bez uzycia barierowej antykoncepcji, czy jak to tam zwal) jest wielodzietna - sa badania mowiace, ze zagniezdza sie tylko 20-25% dzieci.
Komentarz
Ok. Może wklejony przez Gregoriusa tekst powstał w czasach, gdy koncerny farmaceutyczne były mniej aktywne , a ludzie tak się nie leczyli namiętnie .
Nie, nie mam pretensji. Uważam takie postępowanie za chore i szkodliwe.
Poczęcie jest naturalną konsekwencją współżycia. Oberwało mi się kiedyś za "wystawianie Pana Boga na próbę", ale temat znów wraca. Pan Bóg mówił nie tylko "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" ale też "czyńcie sobie ziemię poddaną" i "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych..." I rozum też po coś tam został nam dany. I nie bardzo rozumiem, dlaczego w tym akurat przypadku miałby zostać odwieszony na wieszak.
Moja znajoma zaszła w ciążę z 6 dzieciątkiem. Malutkie dwupokojowe mieszkanie, w każdym kącie łóżka, łóżeczka. W Wigilię jej 12-letni najstarszy synek złożył jej życzenia: "Żeby ci mamusiu już więcej Pan Bóg żadnym dzieckiem nie pobłogosławił"
Bo nie mam nic piękniejszego, jak przekazywać życie dane od Boga - w każdych warunkach.
Przypomnijcie sobie Ulmów...
Ta linia argumentacji prowadzi donikąd. Jeżeli my jesteśmy ci rozumni, to Pan Bóg jest głupkiem mając inne plany?
Ale przychodzi mi tu też na myśl- czemu KK zabrania in vitro (bez zostawiania zarodków, chodzi mi o sam zabieg). Skoro życie jest zawsze błogosławieństwem? Albo inseminacja (gdzieś słyszałam że nie wolno, prawda to?)
A gdzie w tym wolna wola i wpływ na własne życie? Z drugiej strony ktoś będąc katolikiem i żyjąc wg zasad sam wybiera.
Ruda, rozmawiamy o rozsądku i odpowiedzialności, ślepe słuchanie lekarzy to też nierozsądne
Niewiarygodnie zabrzmiało z tą zygotą na usg...
A częścią świadomego rodzicielstwa może też być urwanie ręki kradnącemu dziecku. Nawet biblijne to jest.
Taki sam zwiazek eugeniki z moją wypowiedzią
Kościół ani nie aprobuje, ani nie zakazuje stosowania metody "cyklu"? jako systemu. Kościół jednak zaledwie toleruje jej stosowanie. Toleruje, tzn. niechętnie zezwala. Toleruje ją, jednak pod warunkiem zaistnienia trzech ściśle określonych faktów. Po pierwsze, musi istnieć wystarczająco poważny powód dla zezwolenia małżeństwu na stosowanie tej metody, wystarczająco poważny, by omijać pierwszy cel małżeństwa. Po drugie, zarówno mąż, jak żona, muszą godzić się na jej stosowanie â?? nikt nie może być zmuszony do stosowania tego systemu wbrew swej woli. Po trzecie, stosowanie tej metody nie może pociągać za sobą grzechów śmiertelnych przeciwko czystości ani stać się bliską okazją do takich grzechów. Złamanie któregokolwiek z tych warunków czyni stosowanie tej metody grzesznym. Opinia brzmi więc: "stosowanie NPR czasami nie jest grzechem, czasem jest grzechem powszednim, a czasem grzechem ciężkim"?. Nie mówmy zatem: "Wszystko w porządku. Kościół to aprobuje"?.
Wszystko jasne!
wiecie, co usłyszałam od redaktora krakowskiego GN, gdy przeczytał moją odpowiedź na ten artykuł w Niedzieli małopolskiej dotyczący portalu o NPR? (link Namora, od którego wątek się zaczął)
Pani tu pisze o Himalajach, pięknie, że ma Pani takie ambicje, ale nie można od zwykłych ludzi wymagać, żeby szli w Himalaje, ot tak, bez przygotowania...
Nie znalazłam miejsca na ten tekst ani w Niedzieli ani w GN. Jedyne, co mi proponowano to rubrykę Listy od czytelników, w GN:bigsmile:
no nie wiem, może po prostu słaby był...:devil:
:devil:
Ja tego zwyczajnie nie rozumię...Że niby "Himalaistów" obowiązuje inna nauka niż "Taterników"? A jeszcze inna całą resztę "mięczaków"???
Dla mnie to naginanie nauki KK do swoich (czyt. ludzkich) potrzeb.
mk
Bardzo Ci dziękuję!!!
Muszę go sobie wydrukować i schowac.
Mam wrazenie, ze w mojej glowie wahania skoncza sie wreszcie w tym temacie
:rolling:
Dopiero teraz go przeczytałam. Długi obrzydliwie, ale warto było!
http://wielodzietni.org/comments.php?DiscussionID=234
Dzięki Kinga!
1) Ale większość sÂ?odków antykoncepcyjnych ma działanie wczesnoporonne jako środek zabezpieczający, gdyby nie zadziałały mechanizmy barierowe. Dochodzi więc do wczesnej aborcji
2) Nieważne, co Ty uważasz na temat kiedy powstaje człowiek. To że człowiek powstaje w momencie zapłodnienia to niepodważalny fakt naukowy, a nie kwestia wiary.
Możesz sobie uważać, nawet, że człowiek nie jest człowiekiem do momentu urodzenia - nie zmienia to rzeczywistości.
2) Ależ oczywiście, że pigułki hormonalne mają tez pozytywne skutki - inaczej nie byłyby stosowane w wielu wypadkach jako lek (nie jako antykoncepcja), tego nikt nie podważa.
Podsumowując - w kwestii antykoncepcji homronalnej ważne jest, żebyś wiedziała, że jeśli je stosujesz co najmniej od 4-5 lat, już jesteś matką wielodzietną. Tyle, że twoje dzieci nie dożyły momentu zagnieżdżenia w macicy. Koniec tematu.
Wiesz za co szanuję Singera - tego austra;lijskiego bioetyka? Że jest konsekwentny - nie zaprzecza faktowi, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia, tylko uważa, że rodzice mają prawo zabić swoje dzieci, jeśli jest dto dla nich niewygodne z jakiegoś względu. postujuje o legalizację zabijania niepełnosprawnych noworodków np. Ale nie prłóbuje ściemniać, że cżłowiek jakoś cudownie staje się człowiekiem np. w momencie zagnieżdżenia w macicy czy narodzin.
Z tego co wiem tablety "reguluja cykl" a wiec kalendarz jak najbardziej i koniecznie. Jesli nie ma lekow innych od tych anty_ do dyspozycji..