Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Brawario zmienia zdanie w kwestii tańców damsko-męskich

1356728

Komentarz

  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]
    Bardzo podoba mi się linia obrony tańców, która opiera się na udawaniu, że służą do czegoś innego, niż zostały wymyślone. :)
    ---
    Dochodzimy do tego, że Nataniella ma rację jeśli chodzi o pogańskie korzenie świąt katolickich.
    Z biegiem czasu różne święta utraciły swe pogańskie konotacje. Czy można jednak powiedzieć, że z biegiem czasu tańce d-m utraciły swój pierwotny charakter, który korzeniami sięga do poganskich obrzędów i orgiastycznych zabaw? czy naprawdę nie widać, iż z wieku na wiek, tańce d-m stają się coraz bardziej poufałe, coraz bardziej śmiałe, coraz bardziej wyuzdane i coraz bardziej nieskromne?
  • [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Ilonka:[/cite]Brawario, to co wg Ciebie powinno się zrobić?

    Zakazać tańców damsko męskich?

    Czytając Twoje teksty przypomniało mi się coś

    http://www.pomagamy.pl/numery/11/feniks_z_popiolow.htm

    Akapit czwarty.

    Wrzuciłam pierwszy lepszy tekst jaki znalazłam.
    Zakazać w sensie w pełni oficjalnym? Niekoniecznie. Na pewno jednak STANOWCZO ODRADZAĆ.

    Odradzać stanowczo to można puszczania się na dyskotekach, a nie tańca.
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Czyli słowa Josepha Ratzingera to posoborowy wybryk? Git.
    Tyle tylko, że nie wszystkie elementy spotkania w Asyżu zostały pochwalone choćby w posoborowym Katechizmie. Znajdź mi proszę zdanie w Katechizmie, gdzie napisane jest, że stawianie figurki Buddy na ołtarzu było OK lub, że analogiczne działania są właściwe....
  • [cite] *PIOTR:[/cite]A nie mówiłem, że -> Tańce d-m są tematem bardziej "hardcorowym" niż antykoncepcja.

    Proponowałbym Brawario aby wysłał książkę do kilku wybitnych, współczesnych teologów i poprosił o wykazanie błędów jeśli w ów książce się znajdują. Co ty na to Brawario?
    Konsultowałem moje poglądy na ten temat (a także na inne) z kilkoma wybitnymi księżmi i duszpasterzami i żaden z nich nie dopatrzył się czegoś sprzecznego z nauką katolicką. Ba, w wiekszości przypadków przyznawali mi oni nawet rację.
  • [cite] Ilonka:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]
    [cite] Ilonka:[/cite]Brawario, to co wg Ciebie powinno się zrobić?

    Zakazać tańców damsko męskich?

    Czytając Twoje teksty przypomniało mi się coś

    http://www.pomagamy.pl/numery/11/feniks_z_popiolow.htm

    Akapit czwarty.

    Wrzuciłam pierwszy lepszy tekst jaki znalazłam.
    Zakazać w sensie w pełni oficjalnym? Niekoniecznie. Na pewno jednak STANOWCZO ODRADZAĆ.

    Odradzać stanowczo to można puszczania się na dyskotekach, a nie tańca.
    Akurat chodzenia do dyskotek to nalezy stanowczo ZAKAZYWAĆ, a nie tylko odradzać.
  • To jednak trochę bez sensu. Brawario skrupulatnie wylicza wypowiedzi wybitnych postaci Kościoła, które uznawały udział w tańcach za zagrożenie dla dusz. Nie da się zanegować, że takie wypowiedzi miały miejsce i że autorami były osoby, którym nie da się zarzucić żadnej herezji. Wobec tego polemika przyjmuje najczęściej postać osobistych napaści na Brawaria, bądź bagatelizowania źródeł, na których się opiera. Na to żaden dokument z Watykanu nie pomoże. Ataki ad personam są w ogóle poza konkurencją, zaś do uznania autorytetu np. św. Jana Marii Vianneya nie da się nikogo zmusić siłą.

    Dla mnie tak wroga reakcja na pracę Brawaria jest czymś kuriozalnym. Wydawać by się mogło, że katolikom zależy na poznaniu źródeł zagrożeń i starannym ich omijaniu. Tymczasem można odnieść wrażenie, że możliwość tańca jest jak najdroższa zabawka małego dziecka, której będzie ono broniło choćby i waląc łopatką przez łeb. To jest jak jakaś namiętność, której nie wolno nawet poddać krytyce, bo przecież nikt nie mówi o realnym zakazie. Szczerze mówiąc, o ile na początku byłem wobec Brawaria sceptyczny, to właśnie te reakcje, dzikie i funkcjonujące na poziomie instynktów, zasygnalizowały mi, że coś jest na rzeczy.
  • Po głębszym zastanowieniu przyznałem, że Brawario mówi do rzeczy. Jest pewna granica, której w tańcu przekroczyć nie można.
    Z moich doświadczeń: można tańczyć i cieszyć się ruchem pięknem muzyki i dziewczyny; można też niestety tańczyć ze zgoła nieskromnymi zamiarami i nastawieniem. Nie zdarzyło mi sie nie wychwycić tej różnicy.
    Słucham czasem opowieści kolegi z roboty co chodzi na potańcówy do knajp i bez wchodzenia w szczegóły powiem, że z czystością nie ma to nic wspólnego. Z obu stron.
  • Ale Brawario nie twierdzi, że można tańczyć czysto lub nieczysto. Tańce są nieczyste i już.
  • Przeczytałam cała dyskusje - z nastawienien od początku, ze Brawario popada w niezdrową skrajność - i ze zdumieniem stwierdzam, przeczytawszy wszystkie argumenty -ze zgadzam się z Brawariem :bigsmile:

    czuję się trochę jak ten NPR-owiec nawrócony co przejrzał na oczy. :wink:

    dla ścisłości : Brawario napisał, ze tańce rodzinne - mąż, żona, najbliższa rodzina - są przyzwoite, pozostałe tańce powinny być stanowczo odradzane, a nie zakazane.

    a tak w ogóle to umiar, przyzwoitość i skromność, oraz rozeznanie dobrych i złych tancow -powinno wystarczyć, aby chronić się przed tym "złym" rodzajem tańca.
    Ja moim dzieciom nie pozwalam oglądać programów typu taniec z gwiazdami, you can dance, oraz większości teledysków - własnie po to, aby nie rozbudzac w nich tej erotyki tańca.
  • umiar, przyzwoitość i skromność, oraz rozeznanie dobrych i złych tancow -powinno wystarczyć, aby chronić się przed tym "złym" rodzajem tańca.
    ---
    Oczywiście, ale czy to jest właśnie odradzanie?
  • Madika - uprzedziłaś mnie :br: i dokładnie podpisuję się pod Twoją wypowiedzią. Czytam i czytam, i im dłużej czytam, tym bardziej przytakuję Brawario. Rzeczywiście ja chyba jestem starej daty, bo zawsze taniec z facetem uważałam za coś bardzo, jakby to nazwać... intymnego (to chyba dobre słowo). I na wszelakiej maści imprezach tanecznych na których wprawdzie rzadko, ale czasem bywam, tańczę wyłącznie z mężem.
  • A na weselu też nie tańczyć z panną młodą i panem młodym?No i może w ogóle wesel nie robić,bo tam tylko tańce i w ogóle?
  • Ale wesela podpadają pod kategorię rodziny, zgadza się?
  • no wiesz,wuj mojego męża to taka daleka rodzina i znajomi też przychodzą cieszyć się z nowożeńcami
  • Nuptiae nuptiarum occasiones sunt, mówi łacińskie przysłowie, i tańce na pewno mają z tym coś wspólnego.
    Ja generalnie po prostu nie tańczę, nie umiem i nie lubię, choć na weselach bywam chętnie, ale ze względu na możliwość pogadania.
    Ale Brawario zasadniczo ma rację, problem tylko z przekazem, no i ta fiksacja na jednym temacie trochę męcząca (może dlatego, że mnie przekonywać nie musi).
  • Ja z mężem uwielbiam tańczyć i na tym zakończę swój wywódna ten temat.
  • [cite] Anna&L:[/cite]no wiesz,wuj mojego męża to taka daleka rodzina i znajomi też przychodzą cieszyć się z nowożeńcami

    :bigsmile: Fakt, ale muszę przyznać, że wśród znajomych i rodziny jest spooooro par, które poznały się właśnie w tańcu na weselu. :wink:

    Ja bym się tam nie czepiała tańców weselnych (choć zawsze mogą się zdarzyć tańce i TAŃCE), w końcu Pan Jezus w Kanie jakós nie rozkurzył towarzystwa a im jeszcze błogosławił, czepiałabym się imprezek typu dyskoteki, TzG tudzież inne prywatko-potańcówki w gronie nie-rodzinnym.

    edit: dodałam cytat :smile:
  • A ja z mężem też uwielbiam tańczyć i nie zamierzam przestać :di:

    Ale tylko z mężem :aa:
  • W kwestii wesel - mnie się zdarzyło (za mlodu) być wiele razy obściskiwaną i miętoszoną w tańcu przez podpitych, napalonych tzw "dalszych" wujków.
    I akurat te wesela nie miały dla mnie nic wspólnego z radosnym swietowaniem w rodzinnym gronie :devil:
    Potem był okres kiedy byłam stała bywalczynią klubów :shamed: Powiem krótko: Sodoma i Gomora...
    A dopiero co rozmawialiśmy z kolegą męża (kawaler), który przyznał ze ogląda teledyski na MTV, bo są takie "erotyczne" i on lubi tak dla rozluznienia.
    Podaje same przykłady negatywne - ale one mnie bardzo rażą.
  • czepiałabym się imprezek typu dyskoteki, TzG tudzież inne prywatko-potańcówki w gronie nie-rodzinnym.
    ---
    Ja również. Ale to kwestia nastawienia tańczących, a nie tańców jako takich.



    W kwestii wesel - mnie się zdarzyło (za mlodu) być wiele razy obściskiwaną i miętoszoną w tańcu przez podpitych, napalonych tzw "dalszych" wujków.
    ---
    Problemem jest bycie zbokiem i alkohol, a nie taniec.


    To, że większość współczesnych tańców jest tańczona w sposób perwersyjny, nie znaczy, że nie ma ludzi, którzy tańczą w sposób nieperwersyjny i którzy nie traktują tańca jako elementu gry erotycznej. Zaprzeczanie istnienia takich ludzi, wcale nie będących rzadkością, jest zaprzeczaniem rzeczywistości.
  • To straszne. Współczuję Ci Madiko. Ja mam wielką rodzinę , mnóstwo bliższych i dalszych wujków - nigdy nie odczułam z ich strony czegoś strasznego typu napalenie czy jakieś nieojcowskie obściskiwanie. Nawet jeśli ktoś sobie na jakiejś imprezie ostro popił nie doświadczyłam żadnych gorszących scen ani niczego strasznego w tańcu.
    Za to obrzydzenie mnie ogarnia jak sobie przypomnę napalonych narzucających się i macających dziewczyny na siłę kolesi w podstawówce, im nawet dyskoteki nie było trzeba.
    Tylko tak rozumując po brawarystycznemu należało by zabronić dzieciom chodzenia do szkoły...
  • ...albo wrócić do edukacji niekoedukacyjnej.

    edycja: ...albo do ED :wink: .
  • Jak to po brawarystycznemu? Koedukacja została wielokrotnie i surowo potępiona przez Magisterium Kościoła katolickiego.
  • [cite] zbyszek:[/cite]To może tańce jednej płci ?

    http://www.youtube.com/watch?v=rX3GD_kBj_g&feature=related
  • Co w takim razie począć z baletem?
    P.
  • Wydać baletnice za mąż, niech się zajmą rodzinami, a nie męczą na tych ćwiczeniach :wink: .
  • Takie tańce lepsze:

  • [cite] MonikaMa:[/cite]
    [cite] Anna&L:[/cite]no wiesz,wuj mojego męża to taka daleka rodzina i znajomi też przychodzą cieszyć się z nowożeńcami

    :bigsmile: Fakt, ale muszę przyznać, że wśród znajomych i rodziny jest spooooro par, które poznały się właśnie w tańcu na weselu. :wink:

    Ja bym się tam nie czepiała tańców weselnych (choć zawsze mogą się zdarzyć tańce i TAŃCE), w końcu Pan Jezus w Kanie jakós nie rozkurzył towarzystwa a im jeszcze błogosławił, czepiałabym się imprezek typu dyskoteki, TzG tudzież inne prywatko-potańcówki w gronie nie-rodzinnym.

    edit: dodałam cytat :smile:
    Owszem, są tańce i tańce. Tyle, że w Kanie Galilejskiej nie było tańców damsko-męskich. Pozwól, że wkleję fragment tekstu na ten temat:

    "Częstym argumentem, jaki podnoszony jest w obronie tańców damsko-męskich, jest fakt, iż w Piśmie świętym kilkukrotnie jest mowa o dobrych, chwalących Pana Boga tańcach. Sugeruje się także, że sam Pan Jezus będąc obecnym na weselu w Kanie Galilejskiej, moralnie zaaprobował mieszane tańce.

    Tego rodzaju apologia mieszanych tańców nie uwzględnia jednak jednej bardzo ważnej okoliczności, która czyni ich argumentację w tym względzie całkowicie bezsensowną. Otóż, tradycyjnej kulturze bliskowschodniej (w ramach, której powstawała przecież Biblia) obcy jest zwyczaj mieszania się niewiast i mężczyzn w trakcie tańców, czy też, tym bardziej, łączenia się przez nich w pary lub wzajemnego dotykania się. Owszem, w ramach kultury arabskiej funkcjonuje tzw. taniec brzucha, który polega na tym, iż roznegliżowana do pewnego stopnia niewiasta, w sugestywny sposób tańczy przed mężczyznami. Taniec brzucha był i jest jednak praktykowany przez niektórych Arabów, a nie ortodoksyjnych Żydów. Poza zaś, przypadkiem tego tańca, trudno byłoby znaleźć wśród ludów Bliskiego Wschodu, pląsy, które polegałyby na tańczeniu kobiet przed mężczyznami lub też obie płcie mieszałyby się w ich trakcie ze sobą. Normą w tamtejszych kulturach są tańce, w których mężczyźni oddzielnie od niewiast, biegają razem ze sobą w kółku, skocznie podskakują, etc.

    Błędem jest zatem przenoszenie, naszego europejskiego wyobrażenia tańców, na tańce, które odbywały się w czasach i kulturze Starego oraz Nowego Testamentu. Ani Dawid skacząc i tańcząc przed Arką Pańską, nie czynił tego w parze z jakąś niewiastą, ani też nie pląsał po to, by okazać swe cielesne wdzięki miejscowym kobietom (lecz pragnął przez to chwalić i czcić Boga), ani Pan Jezus będąc obecnym na tradycyjnym weselu żydowskim, nie miał tam do czynienia z tańcami damsko-męskimi.

    Ks. Jakub Wujek, tak wyjaśnia zagadnienie obecności tańców na stronach Pisma świętego:

    "Tedy znajdujemy w Piśmie świętym NIEKT??RE tańce poczciwe, ku chwale Bożej uczynione, dla dziękowania za zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi od Pana Boga dane. Po wybawieniu ludu żydowskiego z niewoli egipskiej, a po przejściu przez morze czerwone, gdy w nim zatonęli prześladowcy jego; tam wszystek lud z radością i skakaniem dziękował Panu Bogu: tam Maria prorokini siostra Aaronowa ze wszystkimi niewiastami tańcowała, zaczynając piosnki, a dziękując Panu Bogu za ono zwycięstwo. Także kiedy był Dawid zabił onego olbrzyma Goliata, a wracał się z królem Saulem do Jeruzalem: tedy wychodziły przeciw im Panie i Panny ze wszystkich miast żydowskich, tańcując, grając i śpiewając: Poraził Saul tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy. Dawid także kiedy prowadził skrzynię Pańską do Jeruzalem skakał ze wszystkiej mocy przed Panem swoim, grając na harfie swojej. Także i córka Jefte, książęcia żydowskiego zabieżała z tańcem ojcu swemu, gdy się nawracał po zwycięstwie Ammonitów nieprzyjaciół swoich. I w Ewangelii czytamy o owym marnotrawnym synie, jako go ojciec wdzięcznie przyjął i sprawił przeń wesele z muzyką i tańcem. TAKOWE TAŃCE PRZYGANY NIE MAJĄ. ALBOWIEM NIE DLA ROZKOSZY, ANI DLA JAKIEGO WSZETECZEŃSTWA, ALE KU CHWALE BOŻEJ BYWAŁY SPRAWOWANE. A TEŻ TAM OSOBNO MĘŻCZYZNA, A OSOBNO NIEWIASTY TAŃCOWAŁY: NIE TAK SIĘ MIESZALI, JAK TO U NAS W OBYCZAJ WESZŁO".
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Ale Brawario nie twierdzi, że można tańczyć czysto lub nieczysto. Tańce są nieczyste i już.
    Nie. To co ja twierdzę, to nie to, że nie ma żadnych czystych tańców. Twierdzę po prostu, iż tańce d-m zazwyczaj (a więc w przeważającej mierze, na ogół, prawie zawsze, co nie znaczy, że dokładnie zawsze, w każdym przypadku) stanowią bliską okazję do grzechu. Temu, że zdarzają się przypadki, w których taniec d-m nie prowadzi do grzechu lub nie jest źródłem dużych pokus, nie zaprzeczam. Tak jak nie zaprzeczam temu, iż zdarzają się przypadki par, które mimo mieszkania ze sobą lub nocowania pod jednym namiotem, nie czyniły ze sobą żadnych nieskromnych rzeczy. Ale w przypadku wszystkich tych zachowań, to są raczej wyjątki, niż reguła, pokazujące, iż tkwi w nich duże niebezpieczeństwo grzechu.
  • Ok. Pod tym się podpisuję. Daję dłoń na zgodę.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.