Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Brawario zmienia zdanie w kwestii tańców damsko-męskich

145791028

Komentarz

  • Tak przy okazji - w sobotę też rozmawiałem z o. Eugeniuszem Kwiatkowskim (egzorcystą z Krakowa) i zgodził się on, z twierdzeniem, że "tańce damsko-męskie zazwyczaj były i są bliską okazją do grzechu".
  • [cite] hipolit:[/cite]Nika6
    nie miałam na myśli "jakiegoś obcego",którego widzę na oczy po raz pierwszy
    raczej chodzi mi o znajomych , takich z którymi znam się juz lataaaaaa

    można całe lataaaaaa przeżywać fascynację i skrycie pożądać takiego znajomego. Wspólne tańce w takiej sytuacji podsycają tylko stare miłostki i grzeszne fascynacje, bądź mogą skutkować nowymi.

    Wyobraź sobie sytuację: odwiedza was znajoma, którą znacie już całe lataaaaa i siadacie do wspólnej kawki. Przy czym twój mąż siada przytulony do niej, a ty sobie spokojnie kawkę sączysz - czy to ci pasuje?
  • :tooth:
  • Nika6, jak w zęby strzelił? :wink:
  • Ja nie musze sobie wyobrażać, ja to wiem :shades:
  • Eeee tam, żałuję, że w moim życiu było za mało tańca i innych zdrowych aktywności, a za dużo ślęczenia nad książkami. Tańczmy na zdrowie! Erotyka zaś niech się budzi, kiedy czas po temu czyli w małżeństwie.
    Taniec może być piękny... gracja ruchów, płynność, nie każdy taniec to wulgarność.
    Kto się w czymś obsesyjnie dopatruje grzechu, to może sam ma z tą sferą kłopoty albo się jej boi.
  • http://www.vismaya-maitreya.pl/jan-maria-vianney.jpg

    "Kto się w czymś obsesyjnie dopatruje grzechu, to może sam ma z tą sferą kłopoty albo się jej boi."
  • [cite] AgaMaria:[/cite]Eeee tam, żałuję, że w moim życiu było za mało tańca i innych zdrowych aktywności, a za dużo ślęczenia nad książkami. Tańczmy na zdrowie! Erotyka zaś niech się budzi, kiedy czas po temu czyli w małżeństwie.
    Taniec może być piękny... gracja ruchów, płynność, nie każdy taniec to wulgarność.
    Kto się w czymś obsesyjnie dopatruje grzechu, to może sam ma z tą sferą kłopoty albo się jej boi.
    A kto na polu minowym min nie uwzględnia - rychło nań nazdepnie :ea:
  • [cite] Nika6:[/cite]
    [cite] AgaMaria:[/cite]Eeee tam, żałuję, że w moim życiu było za mało tańca i innych zdrowych aktywności, a za dużo ślęczenia nad książkami. Tańczmy na zdrowie! Erotyka zaś niech się budzi, kiedy czas po temu czyli w małżeństwie.
    Taniec może być piękny... gracja ruchów, płynność, nie każdy taniec to wulgarność.
    Kto się w czymś obsesyjnie dopatruje grzechu, to może sam ma z tą sferą kłopoty albo się jej boi.
    A kto na polu minowym min nie uwzględnia - rychło nań nazdepnie :ea:
    Otóż to
  • Aga Maria, znam takich, co nie mieli klopotow ani "ze sfera", ani malzenskich i wdepneli...... ku wlasnemu zdziwieniu.....
  • Vianney nie miał obsesji. Powiedział co miał do powiedzenia, a nie szukał co miasto księdza, który przyklepnie jego poglądom. MSPANC
  • a kto ostatnio był na dyskotece lub w klubie tanecznym ?
  • albo przechodził sobotnią wieczorową porą obok witryn klubowych ?
  • Rodzinie byliśmy na baliku...
  • Nie nie jestem zadufana, że nie upadnę, że nie upadałam, tylko teraz o tańcu to mogę sobie pomarzyć...
    Dobra, jak komuś szkodzi, niech nie tańczy...
    Ja i tak myślę, że młodzi mają się modlić, uczyć, ale też i tańczyć, kiedy czas po temu :cool:
  • w końcu "do tańca i do różańca"
  • P&O:

    Oczywiście, że nie jeździł - to do niego przyjeżdżali. Podobnie było z penitentami do spowiedzi. A Brawario? Powtarza słowa świętego. To chyba dobrze?
  • Dobrze. Tylko Vianney prócz tańców poruszał wiele innych ciekawych tematów.
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Vianney nie miał obsesji. Powiedział co miał do powiedzenia, a nie szukał co miasto księdza, który przyklepnie jego poglądom. MSPANC
    Św. Jan Vianney przez bite 25 lat w kazaniach ciągle powracał do tematu tańców i balów.
  • Czytałem kazania Ks.Jana i w kółko o tym nie trąbił. Powracał, co jakiś czas, i takie dawkowanie wydaje się roztropne. Nie bardzo rozumiem po prostu doszukiwanie się księży, którzy też są 'brawarystyczni' i chwalenie się każdym nowym "zwerbowanym"...
  • [cite] Paweł i Ola:[/cite]Czytałem kazania Ks.Jana i w kółko o tym nie trąbił. Powracał, co jakiś czas, i takie dawkowanie wydaje się roztropne. Nie bardzo rozumiem po prostu doszukiwanie się księży, którzy też są 'brawarystyczni' i chwalenie się każdym nowym "zwerbowanym"...
    Osobiście piszę też na wiele innych tematów, jednak to kwestie "tańców i dekoltów" są tymi, które przyciągają w mej publicystyce największą uwagę.
    O wspomnianych w tym wątku księżach od dawna już wiedziałem, że są oni niechętni tańcom d-m, jednak w ostatnim czasie znów zacząłem się ich o to wypytywać niejako w reakcji na propozycję Piotra, która padła w tym wątku.
  • [cite] Brawario:[/cite]Mała ciekawostka. Przed paroma dniami w programie "Dzień dobry TVN" reklamowano taniec na rurze. Pani promująca ów taniec stwierdziła, że absolutnie nie ma on nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest fajną formą gimnastyki, aerobiku, etc.

    No i Brawario wykrakał :)
    taniec na rurze
  • Tradycyjne tańce wielkopostne :)

    http://www.youtube.com/watch?v=UTnxKdvf2hk&feature=player_embedded#at=165
  • [cite] Mateusz:[/cite]
    [cite] Brawario:[/cite]Mała ciekawostka. Przed paroma dniami w programie "Dzień dobry TVN" reklamowano taniec na rurze. Pani promująca ów taniec stwierdziła, że absolutnie nie ma on nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest fajną formą gimnastyki, aerobiku, etc.

    No i Brawario wykrakał :)
    taniec na rurze
    Ech i nie trzeba było czekać nawet 30 lat :confused:
  • Zachęcam do zapoznania się z lekturą wypowiedzi 68 wybitnych przedstawicieli tradycyjnej moralistyki katolickiej na temat tańców i balów:
    http://salwowski.msza.net/pub/ojcowie-doktorzy-i-swieci-o-mieszanych-tancach1.html
  • Tak przy okazji. Byłem ja wczoraj na weselu u bliskiego kolegi. Oczywiście były tańce damsko-męskie i rzecz jasna nie przegapiłem okazji by na ów temat podyskutować z co poniektórymi gości zaproszonymi na imprezę. Z rozmów i wizualnych obserwacji przebiegu weselnych tańców wyciągnąłem następujące wnioski:
    1. Utwierdziłem się w przekonaniu, iż obrona tańców d-m jest często nieszczera i /lub niekonsekwentna. Ci sami ludzie, którzy wpierw mówią, że nie widzą w tańcach d-m NICZEGO ponad zabawę i radość i zastrzegają, iż takowe tańce nie zawierają ŻADNYCH podtekstów seksualnych, w ciągu trwania jednej i tej samej rozmowy (w której używają przytoczonych przeze mnie przed chwilą argumentów) przechodzą do stwierdzeń typu: â?žPanie, a kto to widział, aby mężczyźni tańczyli sami ze sobą!!!â?. Hola, hola !!! Taniec damsko-męski nie ma ŻADNYCH podtekstów seksualnych, nie jest NICZYM więcej niż radością i zabawą??? Jeśli tak się sprawy mają, to dlaczego wzburzenie vel zdziwienie wywołuje pomysł tańczenia mężczyzn samych ze sobą???
    2. Porównanie tego, jak tańczą małe dzieci z tym jak tańczą nastolatkowie i osoby dorosłe daje do myślenia. W tańcu małych dzieci naprawdę widać szczerą radość, spontaniczność. W przeciwieństwie do nastolatków i dorosłych ich taniec nie składa się z sugestywnych ruchów, kroków i gestów, ale wyraża się przez pocieszne podskoki i trzymanie się za ręce.
    3. Pouczającym był dla mnie widok pierwszego tańca, który tradycyjnie na weselach należy do młodej pary. Patrząc na ów taniec (który był tzw. wolnym tańcem) wyczuwałem pewną aurę intymności pomiędzy tańczącymi, a także pewnego rodzaju zakłopotanie i zawstydzenie związane z faktem, iż w tym intymnym momencie oczy wszystkich weselnych gości były zwrócone właśnie na nich. W trakcie wesela podszedłem do pana młodego, by podzielić się z nim swymi wrażeniami na ów temat. Całkowicie potwierdził on mą obserwacje i odczucia.
  • Czyli wniosek taki, że z tańcem jak z seksem, można ale tylko z mężem?
    Mój mąż nie cierpi tańczyć, pierwszy taniec był dla niego najbardziej stresującym wydarzeniem w dniu naszego ślubu, ja natomiast uwielbiam, więc co mamy zrobić?
  • Zapisz się z nim na kurs dla absolutnych początkujących :bigsmile:
    Dowiedz się, w której szkole tańca w Twojej okolicy jest najlepsza atmosfera i najlepsze wyniki.

    Kiedy ja chodziłam na kurs, widziałam staruszków, którzy nigdy w życiu nie tańczyli, ruszali się jak kłody. Po kilku miesiącach byli nie do poznania. Dużo osób poznałam na kursie i to w każdym wieku i dawali radę. A na początku byli niechętni- nie chcieli tańczyć, bo czuli się śmiesznie właśnie dlatego, że nie potrafili.
  • @Milagro, na ślubie zatańczyliśmy pięknego walca, przez pół roku przygotowywał nas przyjaciel z którym w L.O. tańczyłam w zespole i który na studiach poszedł dalej w tym kierunku, do szkoły tańca mojego M. wołami bym nie zaciągnęła:cry:
    Nic to nie dało, nadal tańczyć nie lubi, za to nie ma nic przeciwko żebym na imprezach tańczyła z naszymi kolegami:smile:
    Tylko się właśnie dowiedziałam, że kolejna przyjemność "grzeszną" jest, ale chyba się tym nie będę za bardzo przejmować:smile:
  • Swojego czasu tańczyłam z kolegami.... bo mąż nie lubił.
    Skończyło sie zauroczeniem w jednym z nich :confused:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.