Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Brawario zmienia zdanie w kwestii tańców damsko-męskich

1246728

Komentarz

  • Nawet sobie spiszę. Mogę?
  • Ależ oczywiście, że w Kanie nie mieliśmy do czynienia z tańcami d-m! Ale tańce nie-d-m też mogą być różne, o czym zaznaczyłeś pisząc np. o tańcu brzucha, a w dzisiejszej wersji to tańce "na rurach" etc. Ale to jest akurat oczywista oczywistość chyba dla wszystkich.

    Natomiast w kwestii tańców w parach, to dziękuję Brawario za temat - wg mnie jest dokładnie jak piszesz:
    "Twierdzę po prostu, iż tańce d-m zazwyczaj (a więc w przeważającej mierze, na ogół, prawie zawsze, co nie znaczy, że dokładnie zawsze, w każdym przypadku) stanowią bliską okazję do grzechu."
  • W tradycji muzułmańskiej ( w pewnym stopniu arabskiej) nawet wesele odbywa się w grupach jednopłciowych, kobiety bawią się z kobietami a mężczyzni z mężczyznami w osobnych pomieszczeniach.Nie ma mowy by kobieta prawdziwa muzułmanka tańczyła przy obcych mężczyznach a tym bardziej z obcym mężczyzną.I wiecie ci podoba mi się to.W naszej kulturze jest to oczywiście nierealne, jednak uważam że tańczyć powinno się tylko z mężem (dla męża) bądz z członkami bliskiej rodziny w stosownych okolicznościach oczywiście.Minimalizuje to ryzyko niemoralności.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]no, Brawario

    sobie wczoraj obejrzeliśmy z dzieciakami Step Up 3

    i powiem Ci , jak oglądam, to się zachwycam, że Bóg dał tym ludziom taki talent

    oglądalismy z dziećmi

    joł, hej ziom, brachu
    :boogie::rasta::shades:
    Szkoda tylko, że ów talent owi młodzi ludzie wykorzystują do publicznego obściskiwania się i wykonywania różnych innych jawnie nieskromnych ruchów w tańcu, by póżniej było to oglądane przez rodziców wraz z ich dziećmi:
    Ps. Proszę nie oburzaj się na mnie. Ja to wklejam, Ty zaś oglądałaś wczoraj podobne sceny wraz z dziećmi przez prawie 2 godziny i jeszcze się tym chwalisz i to reklamujesz.
    images?q=tbn:ANd9GcTZiSVeMVG9vOE9Yf-mEtphr3w_8fzBNoBCSSu5YFjlx1-gnaOB
    images?q=tbn:ANd9GcR1TigVEwbmWJXHV0qf50nvMVOlOchtWWWXm0zmz5ptpuwwSOJU
    step-up-3d_12.jpg
  • Gosia, podziwiam, że jeszcze Ci się chce:bigsmile: No i popieram jak najbardziej, ale odpuściłam, nie czuję się odpowiedzialna za to, co sobie w necie wyszukuje dorosły, w dodatku obcy facet.
  • Hmm...
    Jak bym miał córkę w tym wieku to bym na coś takiego jej nie pozwolił.
  • Kiedyś, w czasach studenckich, podczas pobytu w Amsterdamie wybrałem się wieczorem do dzielnicy czerwonych latarni. Obejrzałem sobie panienki siedzące w dużych oknach jak towary na witrynie sklepowej, raz adoratorzy jednej z nich prawie mnie pobili, bo postanowiłem zrobić jej zdjęcie z ulicy. Ogólnie taka sobie przygoda, ale bez większych konsekwencji. Z kolei znajomy, w podobnej sytuacji, dał się skusić i za kilkadziesiąt guldenów zafundował sobie godzinę płatnego seksu. Co z tego wynika w temacie wywłątka?

    Ano tyle, że dzielnice burdeli służą kontaktom z prostytutkami. Moje osobiste doświadczenie, że to tylko wątpliwa atrakcja turystyczne, nie daje mi prawa do negowania zagrożeń związanych z takim miejscem. Mogę co najwyżej powiedzieć, że miałem więcej szczęścia, niż rozumu.
  • I ja uważam, że Brawario ma rację.
    Są tańce i tańce. A taniec współczesny idzie niewątpliwie w kierunku coraz większej emanacji seksem i cielesnością, co nie ma nic absolutnie wspólnego z tańcami ludowymi czy pięknem baletu. Niebezpieczeństwo istnieje jak najbardziej i to szczególnie dla ludzi młodych, nieukształtowanych. Nasza kultura jest przesycona seksem i pornografią - i temu nikt nie zaprzeczy, prawda...? Czyżby więc ktoś chciał twierdzić, że taniec jest od tego wolny...? Jeśli ktoś posiada umiejętności taneczne i cudne "kaloryferki" na brzuchu (które szczerze podziwiam...), niech je wykorzystuje w dobrych dziełach, pięknych, czystych. Czy to takie trudne...?
    Owszem - jest "Jezioro łabędzie" i jest "Mazowsze" - na jednym biegunie. Tym mniej popularnym.
    A na tym drugim...? Jest "TzG", dyskoteki i filmy w stylu jak wyżej...
    Zobojętnienie na to lub udawanie, że tu nie ma problemu jest ogromnym uproszczeniem i moim zdaniem - zaślepieniem...
    Dla mnie to kolejny przykład jak pod płaszczykiem czegoś na pozór niewinnego, przemyca się nam do głów coś zgoła innego...
  • Zgadzam się poza jednym - o pozory niewinności to raczej nikt nie dba (w przypadku filmów jak powyżej). No chyba, że dzieci jak chcą uzyskać zgodę rodziców na coś.
  • [cite] Olesia:[/cite]I ja uważam, że Brawario ma rację.
    Są tańce i tańce. A taniec współczesny idzie niewątpliwie w kierunku coraz większej emanacji seksem i cielesnością, co nie ma nic absolutnie wspólnego z tańcami ludowymi czy pięknem baletu. Niebezpieczeństwo istnieje jak najbardziej i to szczególnie dla ludzi młodych, nieukształtowanych. Nasza kultura jest przesycona seksem i pornografią - i temu nikt nie zaprzeczy, prawda...? Czyżby więc ktoś chciał twierdzić, że taniec jest od tego wolny...? Jeśli ktoś posiada umiejętności taneczne i cudne "kaloryferki" na brzuchu (które szczerze podziwiam...), niech je wykorzystuje w dobrych dziełach, pięknych, czystych. Czy to takie trudne...?
    Owszem - jest "Jezioro łabędzie" i jest "Mazowsze" - na jednym biegunie. Tym mniej popularnym.
    A na tym drugim...? Jest "TzG", dyskoteki i filmy w stylu jak wyżej...
    Zobojętnienie na to lub udawanie, że tu nie ma problemu jest ogromnym uproszczeniem i moim zdaniem - zaślepieniem...
    Dla mnie to kolejny przykład jak pod płaszczykiem czegoś na pozór niewinnego, przemyca się nam do głów coś zgoła innego...
    Dzięki za wsparcie. Gwoli ścisłości, pozwolę sobie tylko jeszcze wkleić kilka zdań, które napisałem na innym forum (a to troszczeczkę w odniesieniu do dawniejszych tańców):

    Nieraz mówiłem, iż - w pewien sposób - jestem otwarty na relatywizację tradycyjnych przestróg przed tańcami d-m - w tym sensie, że gdyby przenieść tańce, które krytykowano przed wiekami na dzisiejsze parkiety, to mogłoby się okazać, że nie są one już tak niebezpieczne jak dawniej. Ale zauważ, że dziś już ludzie nie chcieliby tańczyć menueta czy pawany, polonez jest tańczony bardziej na zasadzie muzealnego wspomnienia. I to nawet ten fakt pokazuje, że tańce mają coś w sobie, co przyciąga do nich niebezpieczeństwo i truciznę ludzkich namiętności. Tańce d-m zawsze bowiem ewoulują w kierunku większej poufałości i bliskości cielesnej pomiędzy płciami, większej nieskromności, większej śmiałości w ruchach i postawach, etc. W momencie, w którym ludzie zaczynają się uodparniać na niebezpieczeństwo danych tańców, zaraz na ich miejsce wchodzą tańce bardziej śmiałe, bardziej poufałe, bardziej nieskromne i bardziej wyzywające. Tak też pawany i menuety w pewnym momencie zostały wyparte przez walce i tanga. Dziś zaś np. taki walc raczej już często tańczony nie jest, ale na jego miejsce wchodzą bardzo wyuzdane tańce latynoskie, nieskromne wygibasy w dyskotekach oraz klubach studenckich.

    Mi naprawdę nie chodzi o to, by urządzać teraz pikiety pod miejscami, gdzie zbierają się miłośnicy menueta czy pawany. Gdyby zaś dziś na studniówkach jedynym tańcem był polonez, to też bym to zaakceptował. Ba, mógłbym nawet przymknąć oko na na walca, choć ów taniec został formalnie katolikom zakazany przez papieża Leona XII. Śmiem jednak twierdzić, iż pewna logika objawiająca się w rozwoju i ewolucji tańca, sprawi, iż niemożliwym jest, by ludzie teraz masowo wrócili do menueta, pawany czy poloneza. Jakby bowiem nie patrzeć, taniec był zawsze okazją ku temu, by mężczyzna był bliżej kobiety niż w innych sytuacjach. Jeśli więc np. w średniowieczu nie wypadałoby nawet dotknąć niewieściej dłoni, to już w ówczesnych tańcach było to uważane za normalne. Oczywiście, dotykanie niewieściej dłoni samo w sobie nie jest ani złe, ani nawet niebezpieczne, jednak w tamtych okolicznościach kulturowych mogło czymś takim być i faktycznie nieraz było i dlatego autorytety kościelne niegdyś przestrzegały nawet przed menuetami, pawanami, itp. Gdyby jednak przenieść tamte tańce do dzisiejszych czasów, gdzie uścisk dłoni pomiędzy kobietą a mężczyzną jest czymś powszechnym, to zapewne nie stanowiły by one większego niebezpieczeństwa. I dlatego właśnie szatan inspiruje od XIX wieku tańce, w których już nie tylko ujmuje się niewieścią dłoń, ale można już kobietę objąć, przytulić, ściskać, dotykać w różnych innych miejscach oraz w których wykonywane są różne sugestywnie erotyczne ruchy (co mimo wszystko w innych okolicznościach życiowych nie uchodzi za właściwe nawet dziś).

    Mi chodzi o to, że znajomość tradycyjnego nauczania katolickiego na ów temat lepiej pozwala rozpoznawać zagrożenia tkwiące we współczesnych tańcach. Jeśli bowiem przez wieku, autorytety koscielne przed nimi przestrzegały, to tym bardziej owe przestrogi jawią się realne i aktualne dziś. W świetny sposób moznaby wykorzystać tradycyjne przestrogi przed tańcami d-m, do zwalczania tego co dziś dzieje się w dyskotekach, klubach studenckich, programach typu "Taniec z gwiazdami". Ale się tego nie robi, gdyż w zupełnie odrealniony sposób mówi się, iż tańce d-m jeśli w ogóle są okazją do grzechu, to są nią tylko rzadko i dla niektórych ludzi. Podczas, gdy dzisiejsza rzeczywistość, aż krzyczy, że TAK NIE JEST i dawniejsze przestrogi przed tańcami są aktualne dziś znacznie bardziej niż kiedyś. Sednem mojej walki jest to, by katolicy zobaczyli, że tradycyjne przestrogi antytaneczne są obecnie znacznie bardziej aktualne niż kiedyś i jak powinny być w związku z tym brano o wiele bardziej powaznie niż dawniej.
  • [cite] *PIOTR:[/cite]Konsultowałem moje poglądy na ten temat (a także na inne) z kilkoma wybitnymi księżmi i duszpasterzami i żaden z nich nie dopatrzył się błedu.
    Zrób to JESZCZE RAZ i poproś o DOKUMENT który zakończy kilkuletnią polemikę.

    Np:

    Wyślij do: INSTYTUTU DOBREGO PASTERZA
    Wyślij do: FSSPX
    Wyślij do: Kurii w Warszawie
    Wyślij do: KUL
    Wyślij do: WATYKANU
    Wyślij do: Opus Dei
    Do wszystkich tych instytucji - procz Watykanu - bezpośrednio lub pośrednio już wysłałem mą książkę na ten temat. Co do Watykanu, to niestety wydaje mi się praktycznie to niemożliwe. Musiałbym bowiem dokładnie przetłumaczyć część mej książki na j. łaciński, albo przynajmniej na j. ang. A to przekracza me możliwości.
  • Taniec, a cóż jest złego w tańcu??? Pamiętacie, jak Natasza płynęła w tańcu w "Wojnie i pokoju"? :cool:. Mnie się wydaje, że we współczesnych czasach brakuje tej galanterii, tajemnicy, która towarzyszyła dawnym zwyczajom balowym :wink:. Erotyzm jest w tańcu obecny i nie widzę w tym nic złego, o ile nie jest przesadny, wyuzdany. Często na zabawach sylwestrowych bezalkoholowych przy kościele poznają się późniejsze małżeństwa chrześcijańskie.
    Wydaje mi się, że na temat podobania się panny w tańcu jako o pozytywnym zjawisku pisał ojciec Adam Woroniecki, którego proces beatyfikacyjny jest w przygotowaniu, chyba.
    Rzecz idzie w ogóle o kulturę, choć pewnie to świat, który "przeminął z wiatrem", a nie o taniec jako taki :wink:. Osobiście nie chciałabym, aby taniec zniknął z naszego życia, zwłaszcza w młodości :tongue:
  • Wychodzi na to, że dziewczyny, które na zabawach podpierały ściany miały wielkie szczęście, bo ominęło je ogromne zepsucie :wink:
  • Taniec, a cóż jest złego w tańcu??? pyta AgaMaria
    To że nie zawsze na nim się kończy,tak sobie myślę :-) Niejedna para skusiła się na "intymny" ciąg dalszy.Kiedyś natknełam się na opinię że po tańcu można poznać to jakim ktoś jest kochankiem, było to bardziej niegrzecznie określone ale i tak wiadomo o co chodzi.:confused:
  • W Amsterdamie jako pierwszą i podstawową zasadę bezpiecznego poruszania się po Rossebuurt podaje się: nie robić zdjęć panienkom z okienka. Można przeczytać w necie każdym przewodniku. Jak ktoś się nie chce zastosować, to sam się naraża na nieprzyjemności.
  • [cite] *PIOTR:[/cite]Do wszystkich tych instytucji - procz Watykanu - bezpośrednio lub pośrednio już wysłałem mą książkę na ten temat.
    Mam rozumieć że wysłałeś książkę, wcześniej? Jeśli tak, to kto odpisał vel przekazał?
    Odnośnie KUL, to musiałbym sprawdzić czy otrzymałem z kancelarii jej kanclerza, czyli abp Życińskiego jakąś odpowiedź.
    Co innych instytucji, to oprócz FSSPX, nie otrzymałem od nich żadnego potwierdzenia, iż książka do nich dotarła, ani też żadnego podziękowania.
    Jeśli chodzi zaś o FSSPX, to mą książkę na ów temat wysłałem do przełożonego dystryktu na Europę środkowo-wschodnią, ks. Karla Stehlina (który za nią podziękował i zadeklarował, iż z zainteresowaniem ją czyta - wcześniej w rozmowach ze mną wypowiadał się nieprzychylnie o tańcach) oraz ks. Edwarda Wesołka, który w swym artykule opublikowanym na łamach "Zawsze Wierni" aprobatywnie powtórzył główne tezy mej książki odnośnie tańców (co raczej nie mogło zaistnieć bez przynajmniej milczącej aprobaty, jego przełożonego, ks. Stehlina, który o ile wiem czuwa nad zawartością doktrynalną wszystkich tekstów, które ukazują się w piśmie "Zawsze Wierni").
  • Ten wątek jest jak pralka. Wpadasz ubrudzony nieczystym tańcem, wirujesz z tezami Brawaria i wypadasz zdumiony, że ma racje.
  • Mała ciekawostka. Przed paroma dniami w programie "Dzień dobry TVN" reklamowano taniec na rurze. Pani promująca ów taniec stwierdziła, że absolutnie nie ma on nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest fajną formą gimnastyki, aerobiku, etc. To tak nota bene twierdzeń tych, którzy utrzymują, iż tango absolutnie nie ma nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest wyrazem gracji, elegancji, etc. Ci ludzie dali się wpuścić w kanał taki sam, jak w jaki dziś wpuszcza swych widzów "Dzień dobry TVN". :sad:
  • Mała ciekawostka. Przed paroma dniami w programie "Dzień dobry TVN" reklamowano taniec na rurze. Pani promująca ów taniec stwierdziła, że absolutnie nie ma on nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest fajną formą gimnastyki, aerobiku, etc.

    Tu się z Tobą zgadzam.
    Zaciemnianie rzeczywistości to cecha ludzi, którzy żyją w grzechu.
    To tak samo jak z prostytutkami, każda Ci odpowie, że to taka praca jak każda inna.

    P.
  • [cite] Piotr i Kasia:[/cite]<i>Mała ciekawostka. Przed paroma dniami w programie "Dzień dobry TVN" reklamowano taniec na rurze. Pani promująca ów taniec stwierdziła, że absolutnie nie ma on nic wspólnego z wyuzdaniem, obleśnością i seksem, ale jest fajną formą gimnastyki, aerobiku, etc. </i>

    Tu się z Tobą zgadzam.
    Zaciemnianie rzeczywistości to cecha ludzi, którzy żyją w grzechu.
    To tak samo jak z prostytutkami, każda Ci odpowie, że to taka praca jak każda inna.

    P.
    Tyle, że owo zaciemnienie rzeczywistości nastąpiło już znacznie wcześniej w przypadku np. takiego tańca jak tango. Tango też było niegdyś kojarzone z obleśnością, wyuzdaniem i seksem, a jego pochodzenie było bardzo szemrane, gdyż przez długi czas było tańczone w domach publicznych i innych podrzędnych lokalach. Później jednak zaczęto wmawiać ludziom, że przecież ten taniec wyraża grację, piękno i elegancję i ostatecznie ów taniec wszedł na salony, a dziś miliony ludzi uważają tango za piękne i eleganckie.
    Ten schemat zaczyna się powtarzać w wypadku "tańca na rurze". Przez wiele lat był on domeną klubów nocnych i lokali ze striptizem. I słusznie był kojarzony z obleśnością, wyuzdaniem i seksem. Ktoś jednak wpadł na pomysł by ów taniec wprowadzić na "szerszy rynek" no i zaczęła się gadka o tym, że w tym tańcu nie chodzi o pożądliwość, ale o gimnastykę, aerobik, ćwiczenie mięśni, etc.
  • [cite] *PIOTR:[/cite]Brawario, zrobisz jak będziesz uważał, ja na twoim miejscu, pofatygowałbym się, choćby dla zasady :bigsmile:
    W dniu wczorajszym rozmawiałem na wiadomy temat z ks. Grzegorzem Śniadochem z IBP. Przyznał on rację poglądowi, iż "tańce damsko-męskie zazwyczaj są bliską okazją do grzechu".
  • Kurcze i znowu atak na Brawaria który co do treści w kwestii tańców dm nie odbiega od wielowiekowej Tradycji w nauczaniu KK. No cóż, niektórzy wolą być modernistami.
  • Czy ktoś tu nadal obstaje przy tym że tańce d-m nie są okazją do grzechu?

    Jeśli ktoś czuje się taki chojrak, że nie boi się balansować na tej granicy to proszę bardzo. Podoba mi się przykład z dzielnicą prostytutek. Tylko gdzie wtedy Pawłowe wystrzeganie się wszystkiego co ma choćby pozory złego?

    Dzięki Brawario za zwrócenie mojej uwagi na ten problem. Przed spotkaniem z twoimi wypowiedziami w tym temacie miałem co prawda wrażenie, że coś jest nie tak, ale sprawę miałem odłożoną "do przemyślenia".

    I jeszcze uważam, że tango jest zdecydowanie tańcem o podłożu erotycznym. Nie wydaje mi się żeby w ogóle występowały jakieś tańce "kontaktowe" d-m nie mające w swoim założeniu stworzenia pewnego napięcia erotycznego pomiędzy tańczącymi. Może polka?:bigsmile:
  • Eeee, wracam do swego, gdzie się mają ludzie płci obojga poznać, taniec jest do tego dobry. Patrz, co najmniej kilka małżeństw chrześcijańskich - dziś ze stażem, z dziećmi. A wszystko zaczęło się od tego, że on jakoś inaczej na nią spojrzał na sali balowej, albo zagadał na zabawie, albo się umówił...
  • Znam osobiście osoby, które zaczynały wspólną drogę od permanentnego grzechu, potem brali ślub, a potem dopiero się nawracali i dziś są szczęśliwymi rodzicami i starają się żyć w zgodzie z nauczaniem KK. Czy to oznacza że należy zalecać seks przedmałżeński i wspólne zamieszkanie przed ślubem? To też jest bardzo dobra forma dogłębnego poznania się...
  • Namor, mówię o osobach świadomych i nawróconych jeszcze przed poznaniem przyszłego małżonka! Analogia powalająca :angry:. Analogia między tańcem a seksem przed ślubem i zamieszkiwaniem - powaliłeś mnie...
    A mnie się wydaje, że poznać się na zabawie organizowanej przy kościele wśród przyjaciół to bezpieczniejsze niż randki z internetu :wink:
  • Właśnie sytuacja tańca to naturalne miejsce, gdzie kobieta i mężczyzna mogą spojrzeć na siebie, z erotycznym :tongue: a jakże, zainteresowaniem. Bo gdzie indziej...? Na spotkaniu modlitewnym? Tam mamy być skupieni na Bogu, a nie na flirtach. W bibliotece? Tam nos w książkę czy w komputer... a nie strzelać oczyma po sali... :wink:
  • Może jakaś niedzisiejsza jestem, ale mi się wydaje, że dziś brakuje takich miejsc i takich naturalnych hetero emocji. Patrz życie według korporacji - wycisk, praca, na zainteresowanie płcią przeciwną i na założenie rodziny brakuje czasu. Przynajmniej w założeniach firmy :confused:.
  • Nie mówiłem o tym żeby zakazać zabaw organizowanych przy kościele. Potwierdzałem tylko zdanie Brawario, że tańce kontaktowe są okazją do grzechu i - jeśli nie z małżonkiem - powinno się ich wystrzegać z tego właśnie powodu.

    Wspólne zamieszkanie przed ślubem tez nie jest samo w sobie grzechem. Jest tylko ku niemu doskonałą okazją.

    Śmiem twierdzić, że osoby, którym Pan zechce błogosławić zwrócą na siebie uwagę nawet wspólnie odmawiając godzinki ku czci NMP w pełnym ludzi kościele.
  • I tu muszę poprzeć Namora.:bigsmile:
    Poznałam mojego przyszłego wówczas, a obecnego małżonka podczas modlitwy wstawienniczej w salce katechetycznej pełnej ludzi.:bigsmile:
    A on modlił się nade mną...
    A ja prosiłam o miłość...:cool:
    I było to 22 lata (prawie) temu... :cool:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.