Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Brawario zmienia zdanie w kwestii tańców damsko-męskich

1235728

Komentarz

  • ...i to ciepło... z jego rąk... :wink:
  • Ach.... :da:




    :ag::ag::ag:
  • Życie jest piękne:ei::ek:
  • 22 lata temu a teraz: :go::hq::if::in:
  • Damian - dokładnie...!
    Skąd wiesz...?
    Z autopsji...????:cool:
  • Nie.. zbyt krótki stażem i żartowałem:) Ale, jak sobie wyobraziłem jak się tam modlicie
    i odnajdujecie to humor znaaacznie mi się poprawił:)
  • Acha, wiecie, że trwa karnawał, który w tym roku jest bardzo długi :bigsmile:. A zatem okazja do tańców :cool: kto może i ma siłę :cool:
  • Jak się modlimy...? Teraz już tylko wspólnie w domu.


    Mąż nie jest w żadnej wspólnocie (duszą i sercem w Odnowie :bigsmile:), a ja to NEO-nek. :bigsmile::bigsmile:
  • I jeszcze do tańców. Dziewczyna typu cnota chodząca. Takich jest wiele w grupach przykościelnych. Udział w zabawie (nie myślę o wyuzdanej zabawie) i taniec może mieć dla niej dobre skutki, pomóc odblokować się, spojrzeć życzliwiej na facetów i wypełnić powołanie małżenskie :smile:.
    Myślę, że taniec tak jak inne rzeczy stworzone może być po prostu różnie wykorzystywany i jeżeli kogoś wiedzie do grzechu, to niech to odrzuci. Ale jeśli kogoś wyciąga z domu, z samotności, z depresji, to niech korzysta! :smile:
  • "taniec może mieć dla niej dobre skutki, pomóc odblokować się, spojrzeć życzliwiej na facetów i wypełnić powołanie małżenskie"

    Z pewnością. Tylko nie wiadomo, czy nadal pozostanie "cnotą chodzącą". Pytanie, czy można korzystać z niegodziwych środków dla osiągnięcia godziwego celu.
  • Tu zamiast tańca, przydaliby się fajni znajomi.
  • Maćku, zgadzam się, że nie można korzystać niegodziwych środków dla osiągnięcia godziwego celu. Tylko, dla mnie taniec (normalny, a nie jakiś "porno-taniec") jest godziwy.
    Pewnie, że niebezpieczeństwo istnieje, że mogłaby tą cnotą chodzącą przestać być. Jednak, gdy taka osoba ze skłonnością do izolacji i na przykład z obawami wobec mężczyzn, z kompleksami, zostanie w domu i nie zrealizuje swego powołania, to może będzie tu większy grzech zaniedbania, a właściwie zmarnowania swego życia niż potencjalne ryzyko, że reputacja zostanie nadszarpnięta. A może stanie się dziewicą, ale otwartą na ludzi?
    Paweł i Ola, dzięki. Znajomi jak najbardziej. Najlepiej grupa mieszana. Pogaduchy z koleżankami mogą się zamienić w nasiadówy nad ciachem i płacz ogólny, że nia mamy facetów :cry:.
  • [cite] AgaMaria:[/cite]Maćku, zgadzam się, że nie można korzystać niegodziwych środków dla osiągnięcia godziwego celu. Tylko, dla mnie taniec (normalny, a nie jakiś "porno-taniec") jest godziwy.
    Pewnie, że niebezpieczeństwo istnieje, że mogłaby tą cnotą chodzącą przestać być. Jednak, gdy taka osoba ze skłonnością do izolacji i na przykład z obawami wobec mężczyzn, z kompleksami, zostanie w domu i nie zrealizuje swego powołania, to może będzie tu większy grzech zaniedbania, a właściwie zmarnowania swego życia niż potencjalne ryzyko, że reputacja zostanie nadszarpnięta. A może stanie się dziewicą, ale otwartą na ludzi?
    Paweł i Ola, dzięki. Znajomi jak najbardziej. Najlepiej grupa mieszana. Pogaduchy z koleżankami mogą się zamienić w nasiadówy nad ciachem i płacz ogólny, że nia mamy facetów :cry:.


    Już wiem dlaczego koleżanki po moim ślubie przestały mnie zapraszać na ploteczki :cry:

    Ja też poznałam męża w banalny studencki sposób - współlokator zaprosił go na imprezę. Krakowskie studenckie kluby...ach....:cool:
  • Fajną książkę w sieci znalazłemTutaj wersja do poczytania
    A tutaj wersja do kupienia:
    null
    51TmBR5ifCL._SL500_AA300_.jpg
  • [cite] AgaMaria:[/cite] zgadzam się, że nie można korzystać niegodziwych środków dla osiągnięcia godziwego celu. Tylko, dla mnie taniec (normalny, a nie jakiś "porno-taniec") jest godziwy.
    Tyle, że normalnością w tańcu d-m jest duża dawka niebezpieczeństwa, a brak takowegoż jest raczej w tej dziedzinie wyjątkiem i rzadkością.
  • [cite] AgaMaria:[/cite]Właśnie sytuacja tańca to naturalne miejsce, gdzie kobieta i mężczyzna mogą spojrzeć na siebie, z erotycznym :tongue: a jakże, zainteresowaniem. Bo gdzie indziej...? Na spotkaniu modlitewnym? Tam mamy być skupieni na Bogu, a nie na flirtach. W bibliotece? Tam nos w książkę czy w komputer... a nie strzelać oczyma po sali... :wink:
    Tańce i bale to nie jest dobry sposób na poznanie przyszłego małżonka. Szerzej pisze o tym o. Henri Louis Hulot w swym dziele "Balls and Dancing Parties: Condemned by the Scriptures, Holy Fathers, Holy Councils, and the Most Renowned Theologians of the Church":
    Woe to those fathers and mothers who are more zealous for making their children well to do in the world, than holy and pious; who, far from watching carefully over their purity, do not fear to expose them to the danger of losing it in these contagious assemblies, where every thing seen and heard, every thing done, excites bad thoughts, criminal desires, and impure sensations, which degrade the imagination and sully the heart! Even though these fathers and mothers should occasion that their children be

    better established in the world, what good would it be, since these advantageous marriages will have been effected by losing the fear of God ? They would serve only to render them more vicious, and to bring them more easily to hell. u What doth it profit a man," says the Saviour, a if he gain the whole world, and lose his soul?" Wretched are those children who have such blind and infidel parents! It were better for them never to have been born, than to be so of parents who seem to have given them a body that they might be able to kill the soul by neglecting to watch over their behavior.

    But parents and children are in great error, believing that by going to dances wealthy acquaintances will be formed, and marriages more readily accomplished. If a young woman be mild, modest, diligent, obedient to her parents, regular in her conduct, the fame of her virtues will draw her from oblivion, and make her known enough; she will obtain the respect and esteem of honest men,.who will never speak of her but with praise. Even the worldly, in whose eyes she has no other fault than that of not participating in their foolish pleasures, cannot but feel a sentiment of respect and esteem for her, on account of her virtues. If a young man who prefers libertinism to virtue, does not seek her acquaintance, ought she to be afflicted thereat ? Ought she not, on the contrary, to be glad that she shall not have as husband a young man who proba

    "bly would render her unhappy, and whose .perverted example and wicked discourse would end perhaps in perverting herself? Is it not a happiness that a libertine of this sort avoids her, and leaves her in peace in her father's house ?

    But if he is a good man and well instructed, who prefers virtue to vice, he will be happy to obtain for a wife such a virtuous young woman. They will be, as the Holy Ghost says, u the recompense of each other's merits" " â??" Mulier bona debitur viro pro faciis suis," (Prov. xxix.) If the fear of offending God hinders this maiden from appearing at these profane assemblies, her good Father in heaven, who is never conquered in generosity, will not permit such a praiseworthy motive to be an obstacle to her happiness. "Seek first the kingdom of heaven, and all else shall be added over and above." In fact, if God takes care of a poor sparrow, if he wishes not a single hair of our head to fall without his permission, can he remain indifferent in regard to a young woman who, in order to serve him, avoids these profane dances ? What can he refuse this beloved child, who is entirely devoted to him, and who, by her faithful discharge of her duties, renders herself worthy of his love ? He will send her from afar, as he did to Sarah, a Tobias who will render her happy.

    You, young woman, who, in order to be sought in marriage, do not omit any opportunity to appear at dances, who appear so giddy, so free in your manner, and who permit all sorts of liberties from young men, do not" think that this is the way by which you will best succeed. Are you then so little acquainted with the world as not to see that this young man, who takes these liberties, Avould be very sorry to have you for a wife ? He wishes to divert himself and p*ass his time with you; but the thought never once enters his head of uniting his lot to yours. You may be certain that when he is in other societies he does not spare your reputation, and that you often become the object of his jokes: he does not fail to tell others the conversations which you have had with him; he makes no scruple of publishing every thing most secret

    which has passed between you. Do you think that any man of good sense would prefer a flirting, giddy woman, a dancer by profession, to a' young woman of sober, modest, and decent disposition, who leads a Christian life in retirement ? Undoubtedly he will take pleasure in dancing with you, but at heart he will not esteem you â?? he will despise you; he will regard you as a woman without restraint, and of very equivocal virtue. He will easily imagine that you are not more modest with others than with himself, and that you would be far more foolish than now if you were once engaged in the bonds of marriage.

    'hus you see that young women who are wise and modest, and who fly every sort of dangerous reunion, are more honored and sought after than those of the opposite dispositions, and that they find more virtuous husbands, and form more happy marriages, than dancersij

    When young persons are prepared for marriage, by the practice of virtue, by avoiding sin and all that leads to it, they receive, with the nuptial benediction, all the favors of the God of Abraham, of Isaac, and of Jacob. These fortunate husbands, special objects of Heaven's favor, spend their days full of happiness. If adversity causes them to suffer, they have, in their submission, to Heaven's decrees, the consoling hope, that the passing pain which they suffer on earth, and of which they make good use, will procure for them an immense quantity of glory in heaven.
  • eetam ...AgoMario ja przyszłam do duszpasterstwa szkół średnich wspomóc moim miernym co prawda sopranem kościelną scholę i wyszłam prawie zaręczona mogę powiedzieć jak Juliusz Cezar : veni, vidi vici choć nie miałam takiego zamiaru bo dla mnie ,,chłopacy byli fe" ten chłopak odmienił mi pogląd -ta samą sentencję może sobie wpisać on z tym, że on miał taki zamiar wobec mnie jak tylko otworzyłam drzwi do salki:bigsmile: Jest przekonany, że dostał mnie od samego Pana Boga, biedaczek chyba powinien świętym zostać za cierpliwość i wyrozumiałość dla żony -Ksantypy:bigsmile:
    co siedzi na forum i wypisuje zamiast się wziąść za przyzwoitą robotę.Wcale nie trzeba być ładną i rzucającą się w oczy, żeby w duszpasterstwie znaleźć swojego rycerza ( mam na myśli chłopaków a nie broń Boże księży) i lepiej przyszłych mężów nie wyrywać na dyskotece.
  • Ruda Megi - gratuluję. Tylko ja nie myślałam o dyskotekach - na takich to właściwie w życiu nie byłam a o potańcówkach organizowanych przezgrupy modlitewne przy kościele... To trochę podobne grono jak na scholi czy na spotkaniu modlitewnym tylko wiadomo - jest czas na modlitwę i czas na zabawę...przy pełnym błogosławieństwie duszpasterza...
    Problem z szukaniem małżonka w grupach modlitewnych jest taki, że zwykle na jednego pana przypada ok 20 wyczekujących panien...i ci panowie zaczynają w owych paniach przebierać. Zwykła życzliwość i sympatia kolegów z grupy często tworzy ogromne oczekiwania w dziewczynach itd. Ale to już inny problem typu "wszystkie kochały się w animatorze" i na marginesie zagadnienia tańców :wink:.
    Purytanami nie jesteśmy - muzyki i tańca w katolicyźmie chyba nie uważa się za kwintesencję zła?
  • [cite] AgaMaria:[/cite]
    Purytanami nie jesteśmy - muzyki i tańca w katolicyźmie chyba nie uważa się za kwintesencję zła?
    Taniec damsko-męski jest uważany przez Ojców, Doktorów, świętych i synody Kościoła katolickiego za będący zazwyczaj bliską okazją do grzechu.
  • Brawario , nie chcę z Tobą dyskutować bo widzę jesteś jeszcze bardziej nawiedzony niż ja:tongue: ale jazda zatłoczonym tramwajem też jest bliską okazją do grzechu i sprośnych myśli u co poniektórych, a nie każdego studenta stać na własną brykę.
  • A ja dalej uważam, że na spotkaniu modlitewnym mamy skupić się na Panu Bogu i nie strzelać oczyma. Po to jest oddzielny czas tańca, żeby na siebie spojrzeć, ubrać się inaczej itd. A jeśli ktoś tańce wykorzystuje do niegodziwych celów, to cóż można powiedzieć - jak wiele rzeczy w życiu mogą służyć dobremu i złemu - prowadzić ludzi do Boga albo nie... Znam co najmniej kilka małżeństw, które poznały się, bo był właśnie ten Sylwester i ona założyła sukienkę, a nie sweter jak na standardowe spotkania modlitewne...Bo w tańcu zamienili kilka słów, ale o tym już pisałam. Jak ktoś się boi tańca i płci przeciwnej, to nic na to nie można poradzić :sad:
  • [cite] ruda megi:[/cite] ale jazda zatłoczonym tramwajem też jest bliską okazją do grzechu i sprośnych myśli u co poniektórych, a nie każdego studenta stać na własną brykę.
    Okoliczności towarzyszące zwykle jeździe zatłoczonym tramwajem raczej obniżają poziom zagrożeń mogących się tu pojawiać. Ludzie jadący zatłoczonym tramwajem często są zmęczeni, a sam tłok potęguje owo zmęczenie i stres. Trudno jest to porównać z tańcami i balami, gdzie dba się o to, by człowiek był rozluźniony i wyluzowany.
  • [cite] AgaMaria:[/cite]A jeśli ktoś tańce wykorzystuje do niegodziwych celów, to cóż można powiedzieć - jak wiele rzeczy w życiu mogą służyć dobremu i złemu - prowadzić ludzi do Boga albo nie...
    Tyle tylko, że pewne sytuacje znacznie łatwiej służą złu niż dobru. I jedną z takich sytuacji jest taniec d-m.
    Pozwolisz, że wkleję fragment mego tekstu to wyjaśniający:


    Pierwszą reakcją na katolicką nauką moralną o niebezpieczeństwie tańców mieszanych, chyba zawsze jest następujące zdanie: "Ale wszystko może być okazją do grzechu ... Nie popadajmy więc w skrajność, bo wychodząc z założenia, że jeśli coś wiąże się z pokusą popełniania zła, to winniśmy tego unikać, konsekwentnie winniśmy opuścić ten świat i zamknąć się w jakiejś pustelni". Następną, najczęściej spotykaną reakcją na tradycyjne przestrogi antytaneczne, jest też twierdzenie, jakoby tańce damsko-męskie, jedynie "rzadko" i dla "niektórych ludzi" były okazją do grzechu, zaś dla ludzi, którzy mają dobre i szczere intencje, praktykowanie tego zwyczaju z pewnością nie jest niebezpieczeństwem.

    Powyższe argumenty są chwytliwe, gdyż większość z nich zawiera w sobie niemałą część prawdy. Problem polega jednak na tym, iż są one prawdziwe tylko do pewnego momentu, nie uwzględniając innych ważnych elementów, zaś odnośnie kwestii tańców damsko-męskich, są zupełnie błędnie zastosowane.

    Na czym polega rażąca niepełność przedstawionych wyżej argumentów?

    Prawdą jest np. iż wszystko może być okazją do grzechu, ale nie oznacza to przecież, że należy zamykać się w pustelni. Błąd popełnia jednak ten, kto nie czyni gradacji pomiędzy stopniami moralnego i duchowego niebezpieczeństwa różnych sytuacji, wrzucając je wszystkie do jednego worka. Z faktu, iż wszystko jest, w jakimś tam stopniu wszystko jest niebezpieczne, nie należy wyciągać wniosku, iż w takim razie, tak samo, można się angażować się we wszystkie sytuacje. Czy np. fakt, iż wychodząc na zwyczajną ulicę można poślizgnąć się na skórce od banana, lub też zostać uderzonym w głowę przez jakiś ciężki przedmiot, który ktoś wyrzucił z okna okolicznego domu, oznacza, że takie same niebezpieczeństwo wiąże się ze spacerem po chodniku, co z przechadzaniem się po polu minowym? Oczywiście, za niespełna rozumu, uznany zostałby ten, kto by twierdził coś podobnego. Zdrowy rozsądek mówi nam, iż istnieją sytuacje minimalnie niebezpieczne i wysoce niebezpieczne i że przy tych pierwszych wystarczy zachować zwyczajną, codzienną ostrożność (np. omijać leżące na ulicy skórki od banana), zaś w obliczu tych drugich, zwykła przezorność nie wystarczy, ale należy ich, o ile jest to tylko możliwe, starannie unikać (a więc nie wchodzić bez naprawdę bardzo ważnej potrzeby na minowe pole).

    Dokładnie tak samo jest w życiu moralnym i duchowym. Przy braku jakiejkolwiek rozwagi i ostrożności, wszystko może stać się dla nas źródłem pokus i okazją do grzechu, ale nie znaczy to przecież, iż wszystkie sytuacje są w takim samym stopniu niebezpieczne. Tradycyjna teologia moralna zna dobrze rozróżnienia na tzw. dalsze i bliskie okazje do grzechu, na sytuacje, w których ryzyko ulegnięcia pokusie jest niewielkie i dotyczy małej liczby ludzi oraz na te z sytuacji, w których owe niebezpieczeństwo jest bardzo duże i odnosi się do zdecydowanej większości osób. Przykładowo, zwykła rozmowa mężczyzny z niewiastą, dla większości ludzi, nie wiąże się z dużym ryzykiem popadnięcia w jakiś grzech. Nie da się jednak już tego powiedzieć np. o wizycie w sklepie porno czy patrzeniu na tańce " go go", które dla olbrzymiej większości ludzi (zwłaszcza mężczyzn) wiążą się z wielkim niebezpieczeństwem ulegnięcia którejś z seksualnych nieprawości. Inny przykład: siedzenie w parku na ławce z dziewczyną, choć może czasami pobudzać pewnych ludzi do grzechu, nie jest - pod względem niebezpieczeństwa - tym samym, co wspólne mieszkanie ze sobą mieszanych par przed ślubem, które zazwyczaj kończy się praktykowaniem przez owe pary stosunków seksualnych (nawet, jeśli intencją takiego wspólnego zamieszkiwania było powstrzymanie się od tej formy intymności). Fakt zatem, iż można zgrzeszyć w skutek rozmowy z kobietą czy też wspólnego siedzenia z nią na ławce, nie oznacza zatem, iż normalnym dla chrześcijanina jest odwiedzanie sex schopów, klubów z tańcami "go go" czy też wspólne mieszkanie ze sobą przed ślubem, o ile nie towarzyszy temu intencja snucia pożądliwych myśli bądź popełniania nieczystych uczynków. Po prostu, z tymi miejscami i sytuacjami, dla zdecydowanej większości ludzi, wiąże się wielkie ryzyko popadnięcia w różne grzechy, by można usprawiedliwiać angażowanie się w nie, dobrymi intencjami i deklaracjami zachowania ostrożności (np. "To prawda postanowiliśmy ze sobą zamieszkać, ale będziemy spać w osobnych łóżkach"; "Tak przeglądam czasami magazyn , ale osobiście omijam zdjęcia z nagimi kobietami i skupiam się tylko na ciekawych wywiadach i reportażach tam publikowanych" albo: "Owszem idę do klubu, gdzie wykonywany jest striptiz, jednak chcę tylko tam pogadać z kolegami i napić się soku, nie będę patrzył na występy tancerek"). I choć wszystkie z przytoczonych w powyższym nawiasie deklaracji czysto teoretycznie mogą być prawdziwe, a co więcej być może niekiedy naprawdę się zdarzają (to znaczy: istnieją mieszane pary, które mimo wspólnego zamieszkiwania, nie współżyją ze sobą; bywają mężczyźni kupujący "Playboya" tylko w celu czytania publikowanych tam wywiadów i reportaży, którzy wszystkie zamieszczone tam erotyczne zdjęcia od razu zeń wydzierają i palą; zdarzają się faceci bywający w klubach ze striptizem, ale nie patrzący na pokazywane tam tańce) to skrajną naiwnością byłoby sądzić, iż są one normą. Te przykłady pokazują nam też istotną ułomność argumentu sugerującego, że dobre intencje czynią niegroźną każdą z sytuacji i miejsc. Dobre intencje są bardzo ważne w życiu moralnym, ale same z siebie, nie przemieniają one zła w dobro, ani też nie sprawiają, iż niebezpieczne miejsca, sytuacje i zachowania, stają się przystanią cnót oraz duchowego komfortu i bezpieczeństwa. Tak jak można zabić kogoś, jadąc z nadmierną prędkością, lecz nie mając intencji spowodowania wypadku, tak też można zgrzeszyć pomimo faktu, iż wchodząc w jakąś sytuacje, nie mieliśmy zamiaru czynić zła (a może nawet chcieliśmy czynić jakieś dobro).

    Do jakiej zatem - pod względem stopnia niebezpieczeństwa dla bogobojnego i cnotliwego życia - należą mieszane tańce? Czy są one tylko "skórką od banana" na której czasami, niektórzy ludzie mogą się potknąć, czy raczej czymś w rodzaju "pola minowego", gdzie przebywający tam ludzie bardzo często odnoszą poważne rany, okaleczenia, a nawet doznają śmierci?

    Z całą pewnością, druga z wyżej wskazanych odpowiedzi jest prawidłowa. Tradycyjna kościelna krytyka zabaw tanecznych opierała się na przekonaniu, iż zawsze lub prawie zawsze, są one bliską okazją do grzechu, a część z nich jest już zła ze swej natury. O tym, że ogół mieszanych tańców traktowano jako "bliską okazję do grzechu" świadczą choćby sformułowania mówiące wprost, iż są one: "bardzo bliską okazją do grzechu", "bardzo niebezpieczne" (św. Jan Maria Vianney), "zaproszeniem do grzechu" (św. Pio z Pietlerciny), "głównymi okazjami do grzechu" (ks. Jean Gaume), "nadzwyczaj niebezpieczne" (ks. Ambroży Guillois), "warsztatem każdej wszeteczności" (ks. Jakub Wujek), "rzadko lub niemal nigdy mogą odbywać się bez grzechu" (św. Karol Boromeusz), "skłaniają ku złemu wszelkimi swymi okolicznościami, że wielką szkodę przynoszą dla duszy" (św. Franciszek Salezy), etc. Fakt traktowania części tańców jako złych ze swej istoty potwierdza zaś nazywanie takich tańców jak walc mianem: " złych z natury swojej, postawą jaka się w nich przybiera" (ks. Ambroży Guillois), "złych samych w sobie" (ks. Stanisław Szarek).

    Używanie określeń typu: "bardzo niebezpieczne", "nadzwyczaj niebezpieczne", "wielką szkodę przynoszą dla duszy", "niemal nigdy nie obywają się bez grzechu", "warsztat każdej wszeteczności", nie mówiąc już o zwrotach w rodzaju "bardzo bliska okazja do grzechu" czy też "główna okazja do grzechu", po prostu czyni niedorzecznymi i absurdalnymi próby tłumaczenia, jakoby mieszane tańce były niegdyś traktowane, jako będące zachętą do zła, ale "czasami" lub w stopniu "niewielkim", "nieznacznym", itp.

    Co czyni tańce damsko-męskie prawie zawsze niebezpiecznymi dla ogółu ludzi? I na pytanie odpowiedź daje bliższe przyjrzenie się katolickiej nauce moralnej na temat tańca. Otóż są to następujące czynniki:

    * "nieprzystojne gesty i układ ciała tańczących" (ks. Franciszek Spirago); "dwuznaczne i nieraz wprost seksualne ruchy tańców" (ks. Władysław Wicher)

    * "towarzyszące mu zwykle okoliczności (...) Okolicznościami tymi są: panująca tam próżność, zbyt wielka poufałość, jaka się wtedy często zawiązuje, roztargnienie stąd wynikające, a nade wszystko ubiór nie nader skromny większej części tanecznic" (ks. Ambroży Guillois); "wszeteczne pieśni" towarzyszące tańcom (ks. Jakub Wujek), "teksty piosnek" (ks. Władysław Wicher).

    Tak więc, damsko-męskie tańce są prawie zawsze bardzo niebezpieczne, albo przez same ruchy, gesty, kroki i postawy, jakie się w nich wykonuje (np. objęcia, przytulenia, uściski, "obłapianie" różnych części ciała czy też wykonywanie przed partnerem sugestywnych erotycznie ruchów), albo przez okoliczności towarzyszące zabawom tanecznym (nieskromny strój tancerek, atmosfera poufałości pomiędzy uczestnikami, usprawiedliwiająca grzech muzyka puszczana w trakcie imprez, etc.). Często zresztą oba z wymienionych wyżej czynników łączą się przy zabawach tanecznych w jedną całość. Do tych wszystkich rzeczy można dodać jeszcze jedną okoliczność, a mianowicie fakt, iż w tańcach zazwyczaj przekracza się społecznie akceptowaną granicę bliskości cielesnej pomiędzy mężczyzną a niewiastą. I tak np. o ile w średniowieczu i baroku niedopuszczalne było ujęcie obcej białogłowy za dłoń, o tyle w trakcie tańców cieszył się już ten gest aprobatą. Dziś z kolei, ciągle niestosowne jest objęcie nieznanej niewiasty za talię, jednak na parkiecie tanecznym, takie zachowanie uchodzi za coś normalnego i właściwego. Widać więc, iż konwencja damsko-męskich tańców wymusza niejako przekraczanie kolejnych granic bliskości cielesnej pomiędzy płciami i usprawiedliwia zachowania i gesty, które w innej sytuacji uchodzą za niestosowne oraz podejrzane.

    Ważnym podkreślenia przy przypominaniu o tradycyjnej niechęci autorytetów kościelnych okazywanej mieszanym tańcom jest fakt, iż chociaż były one traktowane jako "zazwyczaj będące bliską okazją do grzechu" to jednak nie to równoznaczne z uznaniem dokładnie każdego z damsko-męskich tańców za "grzech" czy też "okazję do grzechu". Formuły w których przestrzegano przed tańcami, a więc zwroty w rodzaju "prawie zawsze", "zazwyczaj", "rzadko mogą być one bez grzechu" pozostawiają jednak pewien bardzo wąski margines na te z mieszanych tańców, z którymi nie wiąże się większe niebezpieczeństwo ulegnięcia złu. Tak jak w przypadku nieszczęsnego zwyczaju wspólnego mieszkania par przed ślubem, mogą istnieć i istnieją wyjątki, dla których praktyka ta nie kończy się grzechem, podobnie i nie wszystkie z mieszanych tańców kończą się różnymi nieprawościami. Takimi rzadkimi przykładami tańców, z którymi nie wiąże się wielkie niebezpieczeństwo grzechu, mogą być tańce w ścisłym gronie rodzinnym (albowiem więzy krwi bardzo neutralizują wymowę pewnych gestów i zachowań oraz tłumią pewne pragnienia i instynkty, które w innych okolicznościach mogłyby łatwo dojść do głosu), taniec z czystej grzeczności, etc. Tradycyjnie powiada się jednak, iż "wyjątki potwierdzają regułę". Zdarza się, iż wchodząc na pole minowe, nie odnosi się ran, nie oznacza to jednak, że należy czynić sobie zabawę ze spaceru po takim terenie. Bywa, że pijąc wodę z zatrutego strumienia, nie ulegamy zatruciu, jednak zazwyczaj czyniąc tak, bardzo poważnie narażamy się na zatrucie. Podobnie też bywa, iż mieszkający ze sobą przed ślubem pary nie praktykują seksu, prenumerujący "Playboya" wyrywają z niego erotyczne zdjęcia (skupiając się tylko na czytaniu interesujących wywiadów i reportaży tam zamieszczanych), zaś uczęszczający na tańce damsko-męskie nie są przez nie prowadzeni do grzechu. Co więcej, różne okoliczności i uwarunkowania, mogą faktycznie znacznie zmniejszać prawdopodobieństwo, iż praktykowanie tych zachowań powiedzie kogoś do zła. Przykładowo; mieszkającą za sobą para może by faktycznie rodzeństwem (co poza przypadkiem żywienia przez nie kazirodczych skłonności niemal do zera eliminuje ryzyko grzechu) lub być złożona ze schorowanych staruszków. Prenumerator "Playboya" może być zaś kompletnym impotentem lub homoseksualistą; a z kolei taniec damsko-męski oznacza w danym wypadku walc ojca z córką. Te wszystkie okoliczności i uwarunkowania, nie oznaczają jednak, iż czymś normalnym dla chrześcijan winno być wspólne mieszkanie ze sobą przed ślubem, prenumerowanie "Playboya" lub też mieszane tańce.
  • Ok może dla kogoś erotyka, tańce są głównym problemem, słabością, okazją do grzechu...:sad:. To tylko współczuć mu wypada, bo ma biedaczek kiepsko. To co dla innych jest często źródłem ożywczej radości dla niego jest niebezpiecznym terenie. Przy takich uwarunkowaniach zgadzam się z Tobą Bravario, lepiej tańca unikać i takiemu delikwentowi spowiednik pewnie zaleci wyciszenie. Ale dla innych - na przykład dla mnie - większym niebezpieczeństwem duchowym jest na przykład zwykłe codzienne lenistwo - i to jest teren walki duchowej :shamed:
  • [cite] AgaMaria:[/cite]Ok może dla kogoś erotyka, tańce są głównym problemem, słabością, okazją do grzechu...:sad:. To tylko współczuć mu wypada, bo ma biedaczek kiepsko. To co dla innych jest często źródłem ożywczej radości dla niego jest niebezpiecznym terenie. Przy takich uwarunkowaniach zgadzam się z Tobą Bravario, lepiej tańca unikać i takiemu delikwentowi spowiednik pewnie zaleci wyciszenie. Ale dla innych - na przykład dla mnie - większym niebezpieczeństwem duchowym jest na przykład zwykłe codzienne lenistwo - i to jest teren walki duchowej :shamed:
    Tyle tylko, że tańce d-m nie są niebezpieczne tylko dla niektórych ludzi ze względu na ich szczególną słabość w kwestii cnoty czystości. Tańce d-m są niebezpieczne dla ogółu.
    Jak wyjaśniał autor popularnego niegdyś "Katolickiego Katechizmu Ludowego", ks. Franciszek Spirago:"należy każdemu tańców stanowczo odradzać"
  • Tak sobie myślę że Matka Boża to musiała być straszna "cnota chodząca". Skąd tego Św Józefa w ogóle wytrzasnęła?

    A jak ci brakuje facetów w kościele, to wybierz się do neo lub do tradsów. W obu grupach na spotkaniach często jest zdecydowana przewaga mężczyzn.:cool:
  • Ju już nie szukam, bom mężatka :wink:. Piszę ze wspomnień i doświadczeń znajomych :tongue:. To zaszczyt być cnotą chodzącą, ot co :wink:.
  • Niedaleko wyżej sugerowałaś, że należałoby taką cnotę "otwierać" w tańcu... To w końcu się zdecyduj.
  • Cieszę się na taką nazwę, a z tańców też się cieszę :bigsmile:. Dla mnie jedno nie wyklucza drugiego! Znam dziewice konsekrowane, które tańczą :bigsmile:. Pa!
  • [cite] Brawario:[/cite]"Tak przeglądam czasami magazyn , ale osobiście omijam zdjęcia z nagimi kobietami i skupiam się tylko na ciekawych wywiadach i reportażach tam publikowanych"

    Argument niemal każdego faceta którego o to zapytać:bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.