Jestem zadowolona, ponieważ towarzyszyłam mojej Córce podczas porodu. Było to przeżycie niezwykłe od początku do końca... Czułam bardzo mocno, że otacza nas modlitwa wielu życzliwych osób, dzięki czemu obu nam udało się zachować spokój aż do przywitania się z Zosią. Wokół nas była cisza, a przyjazny personel (tylko położna i pielęgniarka) dobrze, choć bez rozczulania, wypełnił swoją powinność. Dorota spacerowała, była pod prysznicem, siadała, kucała, kładła się na boku - jak było jej wygodnie. Mogłam masować jej plecy, podawałam wodę, trzymałam za rękę i podtrzymywałam, cały czas rozmawiałyśmy i żartowałyśmy. Gdy Zosia ujrzała świat, natychmiast położono ją Dorocie na piersi, dopiero po dłuższej chwili pozwolono mi przeciąć pępowinę. Wzruszenie było przeogromne... Zosia cudna... Córka bardzo dzielna... I udało się Zosię przystawić do piersi niemal od razu - zassała jak mały laktator...
A ja jestem dziś zadowolona, bo spotkałam dobrych ludzi!
Nie mdli mnie w końcu i jestem ciut silniejsza i mogę posprzątać mieszkanie. Mąż się wywiązał z umowy z klientem i wróci wcześniej do domu!
Za 10 minut wyciągnę pizze z piekarnika z pieczarkami, tuńczykiem i innymi pysznymi drobiazgami... oczywiście własnej roboty
Trochę późna już pora na kolację, ale co tam... przecież są wakacje, weekend... no i mężu jeszcze cały miesiąc na chorobowym.
Jak ja lubię mieć go w domu.:bigsmile:
Mąż właśnie dzwonił, ze zaliczył coś na studiach. Dzięki Ci Maryjo! Raduje się dusza ma! Po prostu się cieszę! Jestem zadowolona, bo udało mi się trochę popracować na komputerku, więc z czystym sumieniem mogę na przykład obejrzeć film... I będę jeszcze pracować, potem zmywać :smile:, ugotuję kaszę dla siebie na obiad (mąż ma obiad na uczelni), może poprasuję dla rozgrzewki :wink:
Życie jest piękne!
:cool:
A jak u Was? Bo u nas zimno, wieje... Życie się toczy dalej, tylko chłodno jak na lipiec. Ale dobrze jest. Może nadejdą upały i jeszcze zatęsknimy za chłodem. :wink:
Jestem zadowolona, bo mamy wspaniałą nianię. I dostałam cudny prezent imieninowy od siostry - silikonową formę na ciasto z wzorem słonecznika:bigsmile: A J przysłał mi kwiaty:shamed::cool:
A ja zadowolona jestem...bo przeczytalam ten wątek:bigsmile: (no-nie zeby od razu cały-ale i tak...)
Wspaniałe jesteście...naprawdę.
AgMario- chylę czoła przed Tobą, twoja wiarą, nadzieją i pokorą.
Widzisz tak niedaleko mieszkamy...a tu nasze drogi sie krzyżują.
ja wiem dlaczego...- bedziemy sie za Ciebie z K.i dziećmi gorliwie modlić.
Wierze,ze bedzie dobrze!
Małgorzato!-nie zawstydzaj!cztery ciasta?:shocked::shocked::shocked:
Ja odkąd Maryśkę urodziłam w kuchni jestem gościem i czerpię zapasy z zamrażaka:)
Dotarlismy . Jutro zdobywamy Poznań! Pogoda nijaka, ale juz nie pada:bigsmile:
Wstąpilismy do Sanktuarium św.Józefa w Kaliszu i cała rodzinka poszła do spowiedzi!
Cudowny początek wakacji!:cheer:
zadzwonił dzisiaj do mnie o. Jacek OFMCap. z Gabonu. Cieszę się, bo jak mi znikł po parapetówce, to znalazł się w Afryce. Dobrze, że żyje. Mają tam odpust patronalny, ciekawe, czy sprzedają pańską skórkę i takie tam różności?
Jestem zadowolona ,że konczy się ten dzien,graliśmy w pilke jak codzien ostatnio-synek mąż ,mala i ja -wybiliśmy szybę sąsiadom!:ey::eu:co się nalatalam za taką ,ale mąż zlota rączka wstawił im.Jest lepsza niż poprzednia:bigsmile:Coż za dzien:bigsmile:
Moja niespełna dwulatka, co i rusz przychodzi do mnie, robi słodką minkę i mówi: "kocham cię" zarzucając mi ręce na szyję.
Jakie to wspaniałe uczucie, gdy mały człowieczek tak się wyraża. :heartbounce::heartbounce::heartbounce:
A ja z prosto z wątku mam dość tutaj :) Przezwyciężyłam swoje lenistwo dzisiaj i wszyscy byliśmy na Eucharystii choć trudno było to zorganizować i do tego mąż służył ( sam jakoś z siebie zaproponował :smile: ) i w ogóle jakoś tak ten wątek sam pozytywnie nakręca .... nie jest idelanie ale i tak jakaś radość w sercu zamieszkała :)
Wczoraj mieliśmy dzień wypełniony miłymi gośćmi.
Najpierw od 11.00 była nasza przyjaciółka, plotkowałyśmy kilka godzin (do po 16). Tematy trudne, ale spotkanie bardo, bardzo udane, mąż akceptował plotkowanie.
A wieczorem przybyli do nas (wreszcie!) państwo: Mańka i Maniek z Maniątkiem.
Było bardzo przyjemnie, mam nadzieję, że nie tylko nam.:bigsmile:
Bo poza tym jestem bardzo zadowolona, że mam nasze dziewczyny już w domu i wszystko zmierza do właściwej kontynuacji - mam nadzieję - według Bożego planu.
wizyta tesciow dobrze nam sie ulozyla
tacy tesciowie jakich mam to naprawde cos wspanialego
moglam przez te kilka dni naladowac akumulatory, troche znow poczuc sie dzieckiem, poczuc, ze ktos sie o nas martwi, probuje pomoc, ze nie jestesmy sami przeciw calemu swiatu
jestem tez zadowolona ze szkolenia: myslalam, ze mniej to wszystko ogarniam, ale nawet jest dobrze, jeszcze tylko jutro egzamin :cool:
Jestem bardzo zadowolona, bo dostaliśmy dziś NOWY 3 częściowy wózek, którzy znajomi sobie kupili i był za ciężki do wnoszenia na 3 piętro.
Jedyną używaną częścią był fotelik. Wózek jest bardzo fajny, już mężuś go oglądał, składał i kombinował jak działa.
A mnie się podoba, bo jest po prostu ładny :di:
Komentarz
Czułam bardzo mocno, że otacza nas modlitwa wielu życzliwych osób, dzięki czemu obu nam udało się zachować spokój aż do przywitania się z Zosią. Wokół nas była cisza, a przyjazny personel (tylko położna i pielęgniarka) dobrze, choć bez rozczulania, wypełnił swoją powinność. Dorota spacerowała, była pod prysznicem, siadała, kucała, kładła się na boku - jak było jej wygodnie. Mogłam masować jej plecy, podawałam wodę, trzymałam za rękę i podtrzymywałam, cały czas rozmawiałyśmy i żartowałyśmy.
Gdy Zosia ujrzała świat, natychmiast położono ją Dorocie na piersi, dopiero po dłuższej chwili pozwolono mi przeciąć pępowinę.
Wzruszenie było przeogromne... Zosia cudna... Córka bardzo dzielna...
I udało się Zosię przystawić do piersi niemal od razu - zassała jak mały laktator...
Panie Boże - Tobie Chwała!
Nie mdli mnie w końcu i jestem ciut silniejsza i mogę posprzątać mieszkanie. Mąż się wywiązał z umowy z klientem i wróci wcześniej do domu!
Trochę późna już pora na kolację, ale co tam... przecież są wakacje, weekend... no i mężu jeszcze cały miesiąc na chorobowym.
Jak ja lubię mieć go w domu.:bigsmile:
Życie jest piękne!
:cool:
Wspaniałe jesteście...naprawdę.
AgMario- chylę czoła przed Tobą, twoja wiarą, nadzieją i pokorą.
Widzisz tak niedaleko mieszkamy...a tu nasze drogi sie krzyżują.
ja wiem dlaczego...- bedziemy sie za Ciebie z K.i dziećmi gorliwie modlić.
Wierze,ze bedzie dobrze!
Małgorzato!-nie zawstydzaj!cztery ciasta?:shocked::shocked::shocked:
Ja odkąd Maryśkę urodziłam w kuchni jestem gościem i czerpię zapasy z zamrażaka:)
Wstąpilismy do Sanktuarium św.Józefa w Kaliszu i cała rodzinka poszła do spowiedzi!
Cudowny początek wakacji!:cheer:
I przejechałam szczęśliwie po dziecko i z powrotem.:bigsmile:
Jakie to wspaniałe uczucie, gdy mały człowieczek tak się wyraża. :heartbounce::heartbounce::heartbounce:
Najpierw od 11.00 była nasza przyjaciółka, plotkowałyśmy kilka godzin (do po 16). Tematy trudne, ale spotkanie bardo, bardzo udane, mąż akceptował plotkowanie.
A wieczorem przybyli do nas (wreszcie!) państwo: Mańka i Maniek z Maniątkiem.
Było bardzo przyjemnie, mam nadzieję, że nie tylko nam.:bigsmile:
Bo poza tym jestem bardzo zadowolona, że mam nasze dziewczyny już w domu i wszystko zmierza do właściwej kontynuacji - mam nadzieję - według Bożego planu.
Jestem zadowolona bo dostałam niespodziewana pomoc, której się nie spodziewałam i dziś mogę zapłacić cześć za mieszkanie:heartbounce:
No i byłam u dentysty- jedna dziura mniej:bigsmile:
I udało mi się opanować pralkę, choć nie wiem na jak długo, bo incydenty się powtarzają...
To tylko takie drobne radości...
Bo całokształtem to nie ma się czym cieszyć
tacy tesciowie jakich mam to naprawde cos wspanialego
moglam przez te kilka dni naladowac akumulatory, troche znow poczuc sie dzieckiem, poczuc, ze ktos sie o nas martwi, probuje pomoc, ze nie jestesmy sami przeciw calemu swiatu
jestem tez zadowolona ze szkolenia: myslalam, ze mniej to wszystko ogarniam, ale nawet jest dobrze, jeszcze tylko jutro egzamin :cool:
Jedyną używaną częścią był fotelik. Wózek jest bardzo fajny, już mężuś go oglądał, składał i kombinował jak działa.
A mnie się podoba, bo jest po prostu ładny :di:
I super!
Dziadek (hmmm... czyli mój Mężu ) także wczoraj poskładał wózeczek dla Zosi - Kingo - wielkie, stokrotne dzięki!!! - i jest śliczny!
A Dorota spokojnie przespała noc razem z Zosią, choć nadal ma temperaturę. Jednak jest lepiej.