Mam nadzieję, że nie dzisiaj :bigsmile: spoko spoko - zdążysz znaleźć masz jeszcze z miesiąc? (na kawę zdążymy wpaść i się jeszcze Jędrkiem popocieszam)
Katary w sumie przeszły.
Czeka nas święto ziemniaka w niedzielę :ag:
Dzieć nadal pod żebrem (#$^%*&$E#^%^&&& grrrrr!)
Ja nadal na kółku do pływania siedzę, zad lokując pośrodku.
A ja zadowolona bo najmłodsza bez pampersika spi w nocy:bigsmile:i sucho miała ranko(18mies)
Syn zajął dziś w biegach przełajowych 2gie miejsce na kilka szkół i kilkadziesiąt zawodników(3gimn) :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Jestem bardzo zadowolona. A nawet szczęśliwa!!!
Przede wszystkim z powodu chrztu Michałka!
Normalnie mam taaaaaka radośc w sercu, że trudno to wyrazić słowami...
Poprzedni poniedzialek - pierwsza kupa w nocniku, piątek - PIERWSZE KROKI, niedziela - pierwsza czwórka przebita, dziś - pierwsze siku w nocniku... to chyba można nazwac skokiem rozwojowym :cool:
Scrable - suuuuperrrr!!!
Przepadam! Choć najlepszy w nie jest nasz starszy Syn. :wink: Potrafi nas zakasować jednym ruchem, tzn. wyrazem. :wink:
Lilka - pogramy kiedyś razem...???:bigsmile:
Też lubię scrable. A jeszcze bardziej lubiłam w młodości grać w tzw słówka z tatą robilismy całe turnieje. Na kartce z długich wyrazów układało się krótkie... Takie scrabble pisane :cool:
Jestem zadowolona, bo: -posprzatalismy taras po remoncie -pomalowalismy konstrukcje pod daszek - chyba jednak nie przywleklismy wszy z wakacji :bigsmile:
Ok, wrocilam, wyspalam sie :cool:, pisze (to chyba dobra kategoria, bo jestem zadowolona z wakacji):
Udalo nam sie byc we wszystkich miejscach, w jakich chcialismy byc. A przed wyjazdem wydawalo nam sie, ze trzeba bedzie wybierac pomiedzy atrakcjami. Na poczatek Marrakesz, ale po jednej nocy ucieklismy na 4 noce do malego miasteczka nad ocean (Essaouria). Pogoda byla super, ale straszny wiatr wial, woda tez nie za ciepla byla. Tam moglismy sie troche zaaklimatyzowac, najesc sie pysznych ryb z grila, posluchac muzyki. Pozniej byly jeszcze dwa miasta, w koncu dotarlismy na brzegi pustyni (Zagora). Zalatwilismy wycieczke dwudniowa na pustynie i to byl hit tych wakacji! Startowalismy w oazie (juz z autobusu jechalismy na wielbladach), gdzie wszyscy kapalismy sie pod papa z zimna woda. Bylo tak goraco, ze weszlam po prostu w ciuchach i za chwile bylam sucha :shocked: Po poludniu wsiedlismy na wielblady i z dwoma przewodnikami ruszylismy w strone nocnego biwaku. Maciej byl przeszczesliwy, ciagle cos mowil, glaskal wielblada, no pelnia szczescia po prostu. Niestety wial dosyc duzy wiatr i piasek wchodzil do oczu, uszu, przyklejal sie na calej twarzy. Na biwak mielismy miejsce osloniete wydmami, wiec juz lepiej bylo. Przewodnicy gotowali nam kolacje, a my wspinalismy sie po gorach piasku i ogladalismy zachod slonca. Baaardzo romantyczne :heartbounce: Po kolacji ogladalismy gwiazdy, rozmawialismy z przewodnikiem, w koncu poszlismy spac. W nocy cos mnie pogryzlo Rano wracalismy znow do oazy na wielbladach, troche mnie juz plecy i rece bolaly od tej jazdy. Pozniej udalo nam sie jeszcze pojechac do dwoch kanionow w gorach Atlas, tam tez wzielismy przewodnika, ktory gotowal nam obiad na ognisku, znal te doliny, tych ludzi, jego rodzice byli jeszcze nomadami. Na koniec byly dwa dni Marrakeszu, tym razem mielismy czas cos zwiedzie, polazic po miescie.
Kraj ogolnie ciekawy, ale bardzo brudny. Nie byly to moze Indie, ale jednak brud w hotelach, restauracjach, autobusach razil. Moze bylam troche bardziej wyczulaona, jako ze sama w ciazy i z malym dzieckiem, ktore wszystko dotyka, a pozniej rece do buzi laduje. Ludzie sa baaardzo upierdliwi, czegos takiego rzeczywiscie jeszcze nie widzialam. Kazdy chce cie do swojego hotelu zaprowadzic, byc twoim guidem (idzie obok ciebie, cos tam mowi, a pozniej chce pieniedzy), cos sprzedac, duzo zebrakow, faceci ciagle mnie zaczepiali, chociaz ja z mezem, dzieckiem i ciaza bylam :devil:. Co tego dochodzi ich chec naciagniecia turysty na maxa. Nie placi sie tam jako turysta dwu- ale mam wrazenie kilkukrotnie wyzsze ceny od tubylcow. Moze w Azji tez troche naciagaja, ale np. w takim Laosie, jak masz zaplacic nawet dwa razy wiecej, to sa to sprawy groszowe, nie czujesz tego, zreszta mialam wrazenie, ze Azjaci tak nie naciagaja. A tam, przy bardziej europejskich cenach takie kilkukrotnie wyzsze ceny juz robia roznice i to mnie dosyc wkurzalo, bo bylo zbyt widoczne. Tak wiec ludzie (glownie arabowie) jakos zupelnie mi do gustu nie przypadli. Z chorob : ja, maz i Maciej raz mielismy rozwolnienie (niegrozne), co dosyc mnie dziwi, jesli popatrzec co i jak tam jedlismy Maz mial jeden wieczor goraczke, mnie raz cos pogryzlo, poza tym ok. W ogole najlepiej ta cala podroz zniosl Maciej: w ogole nie marudzil (a mielismy takie przejazdy autobusem po 5, 6, a nawet 7 godzin), tylko sie pytal dokad jedziemy i gdzie jutro bedziemy :bigsmile: Jadl wszystko, bawil sie z dziecmi, zostal pewnego wieczora atrakcja na placu w pewnym miescie. Byli tam bebniarze, ktorzy cos tam grali, spiewali, a Maciej jako jedyne dziecko nagle wybiegl na sam srobek placu i zaczal tanczyc. Wszyscy mieli niezly ubaw :bigsmile: Mam takie wrazenie, ze Maciejowi odpowiadalyby takie wieczne wakacje, to taki sam lajza jak i my :cool:
Ale do Maroka juz chyba nie pojedziemy, jednak najbardziej z wszystkich krajow (poza oczywiscie niebianska Nowa Zelandia) lubie te Azjatyckie: Tajlandia, Laos, Birma, Malezja. Jakos najlatwiej robic tam wakace, najlepiej smakuje mi jedzenie. Mamy plany, zeby z drugim dzieckiem jechac tam na kilka miesiecy, czy nam sie uda, zobaczymy.
Dziekuje za uwage, zdjecia beda, jak maz w koncu do tego dojdzie :bigsmile:
Łał, fajnie się to czyta. Wyobraźnia trochę bazuje na obrazach z tv. Tak na prawdę to zazdraszczam tej podróży, przygody, wrażeń i widoków, ale pewnie nigdy w życiu, nawet gdyby finanse mi na to pozwoliły, nie zdecydowałabym się na takie podróże, a tym bardziej z dzieckiem.
Ja nie mam tego bakcyla włóczęgi, mnie wiele rzeczy przeraża.
We własnym kraju, to co innego, wiem czego mogę się spodziewać... choć i to nie do końca...
Wam jednak gratuluję takiej odwagi i życzę jeszcze wielu takich ciekawych i ekscytujących podróży. :bigsmile:
Zapisałam sie na kurs angielskiego -bo wkurzyłam się ,ze mój 7latek sobie puszcza piosenki i bez problemu sobie spiewa.A jak czegoś nie wiem w komp.to on wie:shamed:
Komentarz
Czeka nas święto ziemniaka w niedzielę :ag:
Dzieć nadal pod żebrem (#$^%*&$E#^%^&&& grrrrr!)
Ja nadal na kółku do pływania siedzę, zad lokując pośrodku.
Syn zajął dziś w biegach przełajowych 2gie miejsce na kilka szkół i kilkadziesiąt zawodników(3gimn) :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Teraz jeszcze poduszka...
Przede wszystkim z powodu chrztu Michałka!
Normalnie mam taaaaaka radośc w sercu, że trudno to wyrazić słowami...
Próbka tutaj:
Przepadam! Choć najlepszy w nie jest nasz starszy Syn. :wink: Potrafi nas zakasować jednym ruchem, tzn. wyrazem. :wink:
Lilka - pogramy kiedyś razem...???:bigsmile:
Takie scrabble pisane :cool:
-posprzatalismy taras po remoncie
-pomalowalismy konstrukcje pod daszek
- chyba jednak nie przywleklismy wszy z wakacji :bigsmile:
no zdaj nam jakąś egzotyczną relację ! ( najchętniej z fotami :bigsmile:
Udalo nam sie byc we wszystkich miejscach, w jakich chcialismy byc. A przed wyjazdem wydawalo nam sie, ze trzeba bedzie wybierac pomiedzy atrakcjami.
Na poczatek Marrakesz, ale po jednej nocy ucieklismy na 4 noce do malego miasteczka nad ocean (Essaouria). Pogoda byla super, ale straszny wiatr wial, woda tez nie za ciepla byla. Tam moglismy sie troche zaaklimatyzowac, najesc sie pysznych ryb z grila, posluchac muzyki. Pozniej byly jeszcze dwa miasta, w koncu dotarlismy na brzegi pustyni (Zagora). Zalatwilismy wycieczke dwudniowa na pustynie i to byl hit tych wakacji!
Startowalismy w oazie (juz z autobusu jechalismy na wielbladach), gdzie wszyscy kapalismy sie pod papa z zimna woda. Bylo tak goraco, ze weszlam po prostu w ciuchach i za chwile bylam sucha :shocked: Po poludniu wsiedlismy na wielblady i z dwoma przewodnikami ruszylismy w strone nocnego biwaku. Maciej byl przeszczesliwy, ciagle cos mowil, glaskal wielblada, no pelnia szczescia po prostu. Niestety wial dosyc duzy wiatr i piasek wchodzil do oczu, uszu, przyklejal sie na calej twarzy. Na biwak mielismy miejsce osloniete wydmami, wiec juz lepiej bylo. Przewodnicy gotowali nam kolacje, a my wspinalismy sie po gorach piasku i ogladalismy zachod slonca. Baaardzo romantyczne :heartbounce: Po kolacji ogladalismy gwiazdy, rozmawialismy z przewodnikiem, w koncu poszlismy spac. W nocy cos mnie pogryzlo Rano wracalismy znow do oazy na wielbladach, troche mnie juz plecy i rece bolaly od tej jazdy.
Pozniej udalo nam sie jeszcze pojechac do dwoch kanionow w gorach Atlas, tam tez wzielismy przewodnika, ktory gotowal nam obiad na ognisku, znal te doliny, tych ludzi, jego rodzice byli jeszcze nomadami.
Na koniec byly dwa dni Marrakeszu, tym razem mielismy czas cos zwiedzie, polazic po miescie.
Kraj ogolnie ciekawy, ale bardzo brudny. Nie byly to moze Indie, ale jednak brud w hotelach, restauracjach, autobusach razil. Moze bylam troche bardziej wyczulaona, jako ze sama w ciazy i z malym dzieckiem, ktore wszystko dotyka, a pozniej rece do buzi laduje.
Ludzie sa baaardzo upierdliwi, czegos takiego rzeczywiscie jeszcze nie widzialam. Kazdy chce cie do swojego hotelu zaprowadzic, byc twoim guidem (idzie obok ciebie, cos tam mowi, a pozniej chce pieniedzy), cos sprzedac, duzo zebrakow, faceci ciagle mnie zaczepiali, chociaz ja z mezem, dzieckiem i ciaza bylam :devil:. Co tego dochodzi ich chec naciagniecia turysty na maxa. Nie placi sie tam jako turysta dwu- ale mam wrazenie kilkukrotnie wyzsze ceny od tubylcow. Moze w Azji tez troche naciagaja, ale np. w takim Laosie, jak masz zaplacic nawet dwa razy wiecej, to sa to sprawy groszowe, nie czujesz tego, zreszta mialam wrazenie, ze Azjaci tak nie naciagaja. A tam, przy bardziej europejskich cenach takie kilkukrotnie wyzsze ceny juz robia roznice i to mnie dosyc wkurzalo, bo bylo zbyt widoczne. Tak wiec ludzie (glownie arabowie) jakos zupelnie mi do gustu nie przypadli.
Z chorob : ja, maz i Maciej raz mielismy rozwolnienie (niegrozne), co dosyc mnie dziwi, jesli popatrzec co i jak tam jedlismy Maz mial jeden wieczor goraczke, mnie raz cos pogryzlo, poza tym ok. W ogole najlepiej ta cala podroz zniosl Maciej: w ogole nie marudzil (a mielismy takie przejazdy autobusem po 5, 6, a nawet 7 godzin), tylko sie pytal dokad jedziemy i gdzie jutro bedziemy :bigsmile: Jadl wszystko, bawil sie z dziecmi, zostal pewnego wieczora atrakcja na placu w pewnym miescie. Byli tam bebniarze, ktorzy cos tam grali, spiewali, a Maciej jako jedyne dziecko nagle wybiegl na sam srobek placu i zaczal tanczyc. Wszyscy mieli niezly ubaw :bigsmile:
Mam takie wrazenie, ze Maciejowi odpowiadalyby takie wieczne wakacje, to taki sam lajza jak i my :cool:
Ale do Maroka juz chyba nie pojedziemy, jednak najbardziej z wszystkich krajow (poza oczywiscie niebianska Nowa Zelandia) lubie te Azjatyckie: Tajlandia, Laos, Birma, Malezja. Jakos najlatwiej robic tam wakace, najlepiej smakuje mi jedzenie. Mamy plany, zeby z drugim dzieckiem jechac tam na kilka miesiecy, czy nam sie uda, zobaczymy.
Dziekuje za uwage, zdjecia beda, jak maz w koncu do tego dojdzie :bigsmile:
Ja nie mam tego bakcyla włóczęgi, mnie wiele rzeczy przeraża.
We własnym kraju, to co innego, wiem czego mogę się spodziewać... choć i to nie do końca...
Wam jednak gratuluję takiej odwagi i życzę jeszcze wielu takich ciekawych i ekscytujących podróży. :bigsmile:
Ja tez zaczynam kurs angielskiego w pracy! Bedziemy sie wzajemnie motywowac do nauki :bigsmile: