Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dla zadowolonych

16970727475125

Komentarz

  • Wow! Bridget, podziwiam :ay:
  • Celinko-ot
    sprawdz sms
  • Jestem zadowolona bo młodsza 4L + 3 mies niespodziewanie zaczęła wymawiać "r". Wczoraj była tak podekscytowana nową umiejętnością, że do północy nie spała i "drgała języczkiem" :bigsmile:
    Jeszcze muszę ją odzwyczaić od ssania palca....
  • Aleksandro-to naprawdę powód do zadowolenia:clap:
  • [cite] Bridget:[/cite]Zapisałam sie na kurs angielskiego -bo wkurzyłam się ,ze mój 7latek sobie puszcza piosenki i bez problemu sobie spiewa.A jak czegoś nie wiem w komp.to on wie:shamed:
    Fajnie masz, powodzenia życzę i owocnej nauki.
  • Poznałam dziś @Predikatę i jej córcię :cheer:
  • Wow!Maciejka-fajna relacja!A angielski baardzo sie przyda!Jak zaczelam ogladac filmy bez polskiego lektora to bylam taka dumna z siebie !Mnie denerwuja tlumaczenia Bo czesto po prostu zle tlumacza.U mnie angielski wymuszony-musialam zaczac uzywac choc poczatki trudne byly-no I akcent irlandzki...kto byl ten wie,teraz juz go bbbb lubie;-)
  • Ja jutro mam rozmowe kwalifikujaca mnie do kursu angielskiego. Sa trzy grupy (najlepsi, srodkowi, slabi) + jedna specjalna grupa jednoosobowa: nasz dozorca Turek, ktory nawet po niemiecku zbytnio nie rozmawia, a tu nagle zapisal sie na kurs konwersacyjny :bigsmile: mam nadzieje, ze do jego grupy nie trafie :cool:
  • Nie można tego lepiej podzielić od zaawansowanych do początkujących. Dla mnie ten podział jest uwłaczający.
  • Poza tym oczywiście gratuluję odwagi i życzę powodzenia :-)
  • Maciejko, a widzisz moje gadanie się potwierdziło. To potworne naciąganie w Maroko jest nie do zniesienia. My byliśmy tam 2 tygodnie, a na sam koniec, gdy planowaliśmy posiedzieć dwa dni w Casablance, to uciekliśmy dzień wcześniej do Hiszpanii i tam dopiero psychicznie od tego ciągłego nagabywania odpoczęliśmy.
    Nasza wyprawa też była niezapomniana.
    Zaczynam "truć" męzowi aktualnie o Ameryce Południowej.
  • Monika, a na poludnie daliscie rade dojechac,czy tylko polnocne Maroko?
    A Ameryka Poludniowa niezla, ale to chyba nie moje klimaty :wink:
    W kazdym razie zycze powodzenia w truciu meza :cool:
  • muszę wręcz podzielić się z Wami dwoma rzeczami

    Po pierwsze - zeszły tydzień był dla mnie bardzo trudny, bo miałam dużo spotkań wspólnotowych, bo organizowaliśmy w czwartek Mszę św. z modl. o uzdrowienie i miałam grupkę. Dodatkowo, a może przede wszystkim byliśmy z Filipem chorzy, miałam jeszcze kontrolę w pracy, po której nie wiedziałam czego się spodziewać /3 dni tylko mnie kontrolowali/. No i pompa.
    Krótko rzecz ujmując w poprzedni weekend wpadłam w panikę, jak ja sobie to wszystko poukładam, czy dam radę itp itd. I marudziłam o tym Panu, że jest tak i siak, że to nienormalne, że za dużo itd.
    I wiecie co - Pan Bóg to wszystko poukładał! Nawet kontrola trwała tylko 2 dni i była ludzka i wyszła super:) O nic nie musiałam się bać, lękać, bo został mi zabrany ten strach.. Pan mnie prowadził, a ja wykonywałam tylko swoje obowiązki :)

    Po drugie - od jakiegoś czasu /kilku miesięcy/ zmagałam się z taką trudnością, że nie potrafiłam się skupić na pracy w pracy.
    Z pełną świadomością tego, że mam pełno obowiązków, dużo rzeczy do zrobienia siedziałam np. na necie albo robiłam inne rzeczy niż praca. Kilka razy byłam z tym u spowiedzi, miałam potworne wyrzuty sumienia, ale tak jakby jakaś niewidzialna ręka mnie powstrzymywała, krępowała.. no nie umiem tego wyjaśnić, ale nie wykonywałam tego co do mnie należy.
    Dopiero wczoraj sobie uświadomiłam, że po ostatniej spowiedzi ok. dwa tygodnie temu odeszło to ode mnie. Wreszcie pracuje w wolności, pracy mam pełno, nie mam kiedy wejść na net itd. Ogromna to ulga pracować i nie mieć wyrzutów sumienia, że swojej pracy nie wykonuje się właściwie.

    chwała Panu! :bigsmile:
  • Oj, Basja, dzięki za to, co napisałaś. Chyba też powinnam pójść do spowiedzi. Trudniej mi w tej chwili uczciwie pracować, sama nie wiem, dlaczego...

    Skończył się czas mobilizacji do walki z chorobą. I trochę opadłam... Potem były rekolekcje i czas mobilizacji duchowej. Wrzesień po rekolekcjach, to był nowy power do pracy, a teraz... od paru dni jakoś nie znajduję zapału i energii???

    Może nie widzę sensu

    Tylko praca przede mną?
    Ale jest przecież jeszcze małż i małżeństwo i ludzie wokół

    Na ten mój stan obecny pewnie pare rzeczy się złozyło
    Trudne sytuacje wokół zawodowe, choroby bliskich i znajomych

    Ale po coś nas Pan Bóg tutaj trzyma
    Po coś jestem
  • Ago-dziś super okazja!pierwszy piątek miesiąca:bigsmile:
    Basia -dzięki.
  • [cite] Maciejka:[/cite]Monika, a na poludnie daliscie rade dojechac,czy tylko polnocne Maroko?
    A Ameryka Poludniowa niezla, ale to chyba nie moje klimaty :wink:
    W kazdym razie zycze powodzenia w truciu meza :cool:

    Przypłynęliśmy do Tangeru (Północ Maroka) z Hiszpanii, a potem objazdówka przez całe Maroko (Tanger, Mykeny, Fez, Ouarzazate, Volubilis, Marakesz, Góry Atlas, Merzuga (pustynia), Casablanca i Tanger. Nie wiem czy czegoś nie zapomniałam, odbyliśmy tę podróż w 2009 roku.
    A lot mieliśmy z Polski do Anglii (więc Londyn jeszcze przedreptaliśmy), potem kilka dni w Hiszpanii (to Malagę, Granadę i Alhambrę zwiedziliśmy).
  • To wlasnie w Ouarzatete Maciej tanczyl na srodku placu w rytm bebnow :)))
  • A ja dzisiaj mam nadzieję dotrzeć wreszcie na adorację nocną z Mszą św. o północy, szczególny to czas, trudny bo noc ale wspaniały jednocześnie, chętnych z Tarchomina zapraszam, parafia św. Franciszka na Strumykowej, prowadzi. ks.Kruszewski Marek
  • Wsparłam samopoczucie serniczkiem na zimno :shamed::bigsmile: i...
    już mi lepiej
    zdecydowanie :tongue:
    Bogu Najwyższemu Dzięki!

    Jak mi źle, to też przypominam sobie słowa Marceliny, że robi to, co jest "in front of me"
    Też pomaga
  • No tak, "in front of me" to raczej praca jest
    Ale Pan Bóg zna moje serce, wie, że praca nigdy nie była i nie będzie dla mnie numerem jeden :bigsmile:
    Najbardziej cenię relacje, historię o ludziach
    dlatego jestem na forum "wielodzietni"
    a nie na forum np pt. "bezdzietni ludzie sukcesu" :confused:

    Po prostu jednym Pan Bóg daje to, a innym co innego
    sytuacja jest nam dana, dawana

    jest mi teraz trudniej, bo i w pracy sytuacja przełomowa, trudna, międzyludzka trochę też
    w każdym razie trzeba raczej być ostrożnym, niż szczerym i otwartym :confused:
    cóż zespół w pracy, to nie grupa modlitewna, gdzie człowiek czuje się (w miarę) bezpiecznie

    Praca "in front of me", a przecież ślubowałam małzonkowi, wiec i Jego nie chcę w tym wszystkim zagubić :neutral:
  • Aga, jesteś bardzo dzielna. Moje "fronty" się same ustawiają, bo głośno wrzeszczą, ewentualnie przychodzą się przytulać (to Meter). O tyle mi łatwiej, że nie rozpatruję, tylko gaszę pożary na bieżąco :bigsmile:
    Ja mówiłam, że hardkor ze mnie żaden.
  • A ja od wczoraj zadowolona ,że Celinka zadzwoniła i pogadałyśmy sobie:bs:
    Super dziewczyna!
  • Bridget, mam takie same odczucia :bigsmile:
    Czy my nie jesteśmy siostry bliźniaczki, rozdzielone w dzieciństwie??? :wink:
  • Byłam dziś tam:
  • http://www.flog.pl/media/foto/2605000_klasztor-w-czernej-.jpg
  • Przed tym ołtarzem:




    http://4.bp.blogspot.com/-r_oYZVtJdBs/TiRVqQbECdI/AAAAAAAAHs8/9kml0AkiHbY/s400/1.JPG


    siedziało 5 sióstr jubilatek.
  • W karmelitańskich habitach. Z wiankami z róż na welonach.
  • Ewangelia o mądrych pannach, które z oliwą czekają na Oblubieńca.
  • Ale Ci super! Jej,też bym się gdzieś wybrała...
  • Bereniko, a co to za miejsce?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.