Jaka ja jestem zadowolona, to normalnie nie macie pojęcia. Najpierw byłam w Ciechocinku z dziećmi na dwa tygodnie i było bardzo miło. Widywałam naszą AB. Potem pojechaliśmy, już z Meterkiem, do Poznania, gdzie był chrzest dziecka z rodziny - dość późny, związany z nawróceniem taty dziewczynki. Nocowaliśmy u Gregów i byliśmy na kawie u MamyMiki. Następnie ruszyliśmy na południe, gdzie spędziliśmy trzy piękne dni pod Nysą, w nowiutkim i jeszcze pustym, bo czekającym na oficjalne otwarcie w maju, hotelu. Jeździlismy windą w piżamach, łazilismy po tarasach widokowych, pilismy wino nocą na werandzie, sami w całym budynku. Odbylismy wycieczki do Nysy, Kamieńca, Złotego Stoku i Lądka Zdroju (ziszczony sen idioty - zawsze chciałam zobaczyć to miasto, które jest, a Londynu nie ma). Wreszcie zajechaliśmy do dziadków na Mazowsze, skąd jutro wracamy do domu.
Marcelino, piekny mieliście weekend - jest co wspominać!
Jestem zadowolona, bo mi się udało przełamać przemożną senność i zredagować kawałek rozdziału uwzględniając to, co inni w temacie pisali...małż w tym czasie smażył przygotwane przeze mnie ciasto naleśnikowe, chcąc sobie ułatwić z większej ilości ciasta zrobił sobie jeden placek...:)
Na krótkim spacerze z małżem widziałam koszyczki bzów, i myślałam o soku Celinki, Celinko, Celinko, ale to o mniszek lekarski chodzi - mlecze? tak? Nie o bez czarny i jego kwiatostany, bo ten przecież jeszcze nie kwitnie???
Robiłam kiedyś syrop ze 100 koszyczków bzu i iluś tam kilo cukru plus cytryn, ale nie pamiętam proporcji
Choć nogi mnie bolą niesamowicie to jestem przeszczęśliwa, bo właśnie wróciłam z pielgrzymki do Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku. Byliśmy niemal całą rodzinką. Pogoda wspaniała, a wrażenia duchowe niezapomniane. Rok temu pielgrzymował z nami mój tato... dzisiaj mam nadzieję towarzyszył nam patrząc na nas z góry.
Jakieś fotki wkleję w wątek "Tacy ładni jesteśmy" ">
Teraz nie mam czasu więcej pisać, ale jestem bardzo zadowolona , bo w czasie weekendu poznałam osobiście Celinkę , Agnieszkę &5 i Namorów , którzy zaprosili nas na obiad
Jechałam w sobotę z bratem ciotecznym śmiesznym samochodem firmowym...tylko dwa miejsca - dla kierowcy i pasażera, a z tyłu kratka...samochodzik był jednak wygodny
Jestem zadowolona, bo wczoraj pierwszy raz od nie wiem kiedy wyszliśmy z J wieczorem, bez dzieci. Byliśmy w teatrze, na kompletnie niebrawarystycznej komedii "Dziewczyny z kalendarza", uśmialiśmy się. Potem spacer, ale na kolację brakło nam sił i umówiliśmy się na za tydzień :):)
Mnie dopadła jakaś handra czy coś, bo zamiast zaplanowanej roboty na działce rumień zakaźny dopadł 2 moich alergików. W czwartek musieliśmy zrezygnować z pielgrzymki. Mąż sam pojechał.
Pierwszy piątek, ja nie idziemy a moje starszaki jak nie idziemy my musimy. Już mi było lepiej bo same moje trojaki poszły i szcześliwie wróciły. Trochę ten rumień wrócił mojemu starszakowi w sobotę jeszcze, ale wieczorem było lepiej. W niedzielę też sami poszli do kościoła, bo on musi i nie było uproś, że poliki czerwone.
Super pomimo, że trochę nie wiedziałam jak postąpić Zaufałam.
Z czego tu jestem zadowolona...acha. Miłe spotkania dzisiaj. U optyka spotkałam dziewczynę ze wspólnoty (pracuje w okularach), nie znałyśmy się wcześniej, bo nie chodzę od lat regularnie na spotkania, ale się dogadałyśmy...jak duchacz z duchaczem i podregulowała mi okularki )...
a w tramwaju spotkałam z córeczką panią, która wraz z mężem prowadziła nasz kurs przedmałżeński - miło pogadałyśmy
a i w pracy też miłe spotkanie przy okazji wykładu gościa zagranicznego
więc jak na razie było miło
jeszcze na przystanku spotkałam sąsiadkę, z którą przeleżałam kiedyś dość długo na neurologii na jednej sali
człowiek długo żyje, to i ma wiele kontaktów
jak to mówili Telimenie: "Tak to nauka sama z latami przychodzi" )
Jestem zadowolona, bo byłam dziś na usg robionym przez prof. Roszkowskiego i nasza Maria wygląda na zdrową(przynajmniej w tych aspekatch,które usg pokazuje). Ma śliczną buźkę i po tym jak ją zobaczyłam, to chyba uschnę z tęsknoty, żeby ją wreszcie ucałować. I tak słodko ziewała podczas badania :x
Komentarz
Moja dusza powsinogi doznała niejakiego ukojenia.
AB, Gregu, Mikuś - dziękuję!
Marcelino, piekny mieliście weekend - jest co wspominać!
Jestem zadowolona, bo mi się udało przełamać przemożną senność i zredagować kawałek rozdziału uwzględniając to, co inni w temacie pisali...małż w tym czasie smażył przygotwane przeze mnie ciasto naleśnikowe, chcąc sobie ułatwić z większej ilości ciasta zrobił sobie jeden placek...:)
Na krótkim spacerze z małżem widziałam koszyczki bzów, i myślałam o soku Celinki, Celinko, Celinko, ale to o mniszek lekarski chodzi - mlecze? tak? Nie o bez czarny i jego kwiatostany, bo ten przecież jeszcze nie kwitnie???
Robiłam kiedyś syrop ze 100 koszyczków bzu i iluś tam kilo cukru plus cytryn, ale nie pamiętam proporcji
http://wielodzietni.org/discussion/11274/tacy-ladni-jesteśmy-ii#Item_587
Rok temu pielgrzymował z nami mój tato... dzisiaj mam nadzieję towarzyszył nam patrząc na nas z góry.
Jakieś fotki wkleję w wątek "Tacy ładni jesteśmy" ">
wreszcie ochrzciliśmy Milenkę
leży teraz obok mnie ciama paluszki i jest równie zadowolona co ja.
E, Odrobinko, brawo!
Ale było super, naprawdę odczułam, że jestem poza codziennością pracową
Mnie dopadła jakaś handra czy coś, bo zamiast zaplanowanej roboty na działce rumień zakaźny dopadł 2 moich alergików. W czwartek musieliśmy zrezygnować z pielgrzymki. Mąż sam pojechał.
Pierwszy piątek, ja nie idziemy a moje starszaki jak nie idziemy my musimy. Już mi było lepiej bo same moje trojaki poszły i szcześliwie wróciły. Trochę ten rumień wrócił mojemu starszakowi w sobotę jeszcze, ale wieczorem było lepiej. W niedzielę też sami poszli do kościoła, bo on musi i nie było uproś, że poliki czerwone.
Super pomimo, że trochę nie wiedziałam jak postąpić Zaufałam.
Z czego tu jestem zadowolona...acha. Miłe spotkania dzisiaj. U optyka spotkałam dziewczynę ze wspólnoty (pracuje w okularach), nie znałyśmy się wcześniej, bo nie chodzę od lat regularnie na spotkania, ale się dogadałyśmy...jak duchacz z duchaczem i podregulowała mi okularki )...
a w tramwaju spotkałam z córeczką panią, która wraz z mężem prowadziła nasz kurs przedmałżeński - miło pogadałyśmy
a i w pracy też miłe spotkanie przy okazji wykładu gościa zagranicznego
więc jak na razie było miło
jeszcze na przystanku spotkałam sąsiadkę, z którą przeleżałam kiedyś dość długo na neurologii na jednej sali
człowiek długo żyje, to i ma wiele kontaktów
jak to mówili Telimenie: "Tak to nauka sama z latami przychodzi" )
:x