Trzustka wytwarza sok trzustkowy, zawierający enzymy trawienne. Sok ten pełni też funkcję alkalizacyjną w stosunku do żółci. ... pełnowartościowych białek, pochodzących np. z mleka, jajek, mięsa, ryb, nasion soi. ...
warzywa zawierają chrom
Przy niedoborze chromu może gwałtownie spadać poziom glukozy we krwi, któremu towarzyszy nieodparta potrzeba zjedzenia czegoś słodkiego. A przecież ciągły apetyt na słodycze i "pogryzanie" między posiłkami powoduje przyrost masy ciała, tak niepożądany przez osoby pragnące zachować szczupłą figurę. Skoro więc chrom stymuluje funkcjonowanie insuliny, to prawidłowa jego podaż może ograniczać nasze łaknienie i chęć częstego zjadania "małego co nieco".
bez weglowodanów i tluszczy Warto tez ograniczyc solenie do minimum.
Ale naprawde najlepiej najpierw kupic ksiazke.
Tam jest wszystko dokladnie opisane - co mozna jesc a czego nie mozna - jakie rodzaje miesa są ok, i co poza tym. Acha - i chyba nikt nie napisal o tych otrebach - ja np. zamiast chleba pieklam sobie chlebek z forum dukanowego na GW (sklada sie z chudego bialego serka, jajek, jogurtu i otrebów i malej ilosci maki kukurydzianej - jak dla mnie calkiem zjadliwy ))
Tutaj je sie rowniez duzo nabialu, wiele osób wlasciwie "jedzie" na nabiale, no i nie zapominajmy, ze w dni z warzywami wlasciwe wszystkie oprócz straczkowych i np. kartofli sa dozwolne i polecane. Zwyczajnie nie mozna przeginac.
Dobra, ja w sumie nie powinnam się wypowadać, ponieważ na dukanie oszukuję (napiszę poniżej), natomiast działa. Schudlam 5,5 kg w nie wiem, 3 tygodnie mniej więcej. Mi takie tempo wystarcza, bo do zrzucenia miałam jakieś 9 kg. Takze niespecjalnie się przejmuję, że na własne życzenie spowalniam tempo chudnięcia, za to się nie męczę zupełnie. Ważę obecnie 55,5, docelowo 52, czyli jak przed ciążami, jak się zepnę, to najwyżej pociągnę do 50 (to moja najlepsza waga). Chwilowo mam taki mega poważny problem, że obiecałam sobie rurki Roxanne za schudnięcie i właśnie wycofałam zamówienie 28, a 27 się jednak boję... chyba pojadę do mojego znienawidzonego P&C zmierzyć - pojawienie się takich problemów chyba dość dobrze świadczy o skuteczności tej diety. Acha, postem tego nie nazywam, bo post ma dla mnie wymiar duchowy, a teraz chodziło mi po prostu o schudnięcie i nie lubię mieszania pojęc.
Uderzeniówkę zrobiłam, jak przykazali. Czułam się wrednie. Straszny głód na węgle, normalnie (choć to nienormalne w sumie) oglądałam maniakalnie zdjęcia pierogów na przykład... Po paru dniach mi przeszło. Za to bolał mnie brzuch, wieczorami wątroba jak u alkoholika, suszyło mnie ciągle.
Potem ulga na fazie PW. Niestety z jednym "grzechem większym", po prostu zapomniałam i zanim się skapnęłam zjadłam pół kawałka ciasta czekoladowego, ciężkiego bynajmniej nie dukanowego. Przeżyłam, hehe, wola odchudzania się dalej też przeżyła.
Grzechy:
- fazy naprzemienne następują nieregularnie, mam problemy ze zrobieniem stałego rytmu, bo się generalnie dożywiam częścią jedzenia przygotowywanego dla rodziny. Na pewno powinnam nad tym popracować i nie polecam kopiowania, bo widzę, że neregularność nie jest dobra.
- słodzenie. To jest problem największy, ponieważ mi jest niedobrze po słodziku, nie toleruję. Tak więc nie jem żadnych dukanowych słodyczy. To mi akurat nie przeszkadza, bo się dobrze obywam bez słodkiego, ale w sytuacjach krytycznych uzywam odrobiny niekoszernej fruktozy. Warunki termiczno-pogodowe są, jakie są, mi się zdarza biegać z psem po śnieżycy, robić stresowe trasy, w których nie mogę przysnąć, ciągam młodym sanki na górę itd. Cukrzycy nie mam, natomiast od ciąży mój organizm ma skłonności do hipoglikemii - w tych specyficznych sytuacjach nie chcę ryzykować.
- zdarzają mi się sporadyczne odstępstwa od listy produktów dozwolonych. Parę razy zjadłam trochę wędliny wieprzowej od dzieci, kiedyś zamiast fasolki szparagowej sięgnęłam odruchowo po czerwoną.
- tłuszcz. Oszukuję. Po pierwsze zapiekając czy smażąc, daję odrobinę np. oliwy. Po drugie, nie panikuję z odtłuszczonym nabiałem. U nas, jak juz się nabiał pojawia, to często bio, więc z naturalną zawartością tłuszczu (np. jogurt 3%, za to bez dodatku cukru). Mleko kupuję 1,5%, ale zdarza się sporadycznie też mleko 3,8% bio i nie szaleję, jeżeli wypiję łyzkę stołową takiego mleka do kawy. Używam serów o zredukowanej ilości tłuszczu, ale o ile biały jest rzeczywiście chudy (chyba 0,5%), o tyle "odtłuszczona" mozzarella i feta to takie właśnie w cudzysłowiu. Nie jem ich w ilościach hurtowych ani nie muszę się odchudzać powiedzmy 30 kg, więc nie dramatyzuję.
Teraz o zaletach, bo generalnie widzę ich sporo więcej nż wad:
- dobrze się czuję, energia, nie jestem ospała itd.
- mimo moich niedociągnięć są jakieś wyniki (dla mnie satysfakcjonujące), więc jeżeli ktoś się tą dietą odchudza prawidłowo, to będzie miał tylko lepsze osiągnięcia, czego oczywiście życzę
- nie ma głodzenia się, więc liczę, że uniknę jojo
- nie ma przypisanych konkretnych potraw na kolejne dni, więc nie po pierwsze jem, na co mam ochotę (w granicach diety oczywiście), po drugie nie muszę dla siebie gotować specjalnie za dużo (zwariowałabym robiąc dodatkowo jedną porcję jedzenia takiego jak np. na tych dietach z Claudii) -> Claudii nie czytam, więc możliwe, że są tam też normalne diety, moje koleżanki zawsze jednak odchudzały się jako "dietami z Claudii" w sumie głodówkami, efekty zresztą opłakane
Jeżeli chodzi o mięcho i brak owoców. No, mięcho jest dla mnie masakryczne. Ale w końcu są ryby, krewetki itd. Da się przeżyć.
Co do owoców, to bym sie ne zabierała za tę dietę np. na początku lata, kiedy pojawia się wszystko świeże. Ale teraz nie mam wielkiego problemu, bez bananów, pomarańczy, kaki, ananasa i innych importowanych da się przeżyć, jabłka trochę bolą, ale to nie jest początek sezonu na nie (więc nie jest to tak dramatyczne, jak przyglądać się truskawkom i nie móc sprobować).
Chcę pociągnąć tę dietę do Świąt. Na Święta będziemy w PL, więc oleję, nie będę rodzinie terroru robić. Tyle że nie będę ogólnie się obżerać. Po powrocie do domu, będę kontynuować dietę, jak długo jeszcze będzie trzeba.
Na pewno ta dieta ma wady, ale jest też najlepszą dietą z tych, którym się przyjrzałam. Post Daniela jest dobry jako właśnie post. W celu czysto odchudzaniowym, ryzyko jojo. Przy dukanie organizm nie ma większego niedoboru kalorycznego, a spala szybko ze względu na dostarczanie mega ilości białka bez węgli. Przy Danielu przestawia się na tryb "low". Jak się człowiek po Danielu rzuci z powrotem na normalne jedzenie, ew. pofolguje sobie z węglami, daje czytelny sygnał, że dobrobyt się pojawił i trzeba odłozyc trochę kochanego ciałka na następną chudą fazę.
[cite] Sławx:[/cite]Maniek: w poście Daniela można jeść do woli jabłka i grapefruity (lub grejfruty, jak kto woli)
Nie wiem, jakie są odczucia w Dukanie, ale spokój, jaki daje post Daniela i głodówka, jest niezwykły.
Krzysztof12: Święty Paweł tak temat podsumował:
"Tak więc wszystko, cokolwiek w jatce sprzedają, spożywajcie, niczego nie dociekając - dla spokoju sumienia. Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia." (1 Kor 10, 25-26).
Cokolwiek spożywamy z błogosławieństwem, spożywamy na chwałę Tego, w czyje imię błogosławimy. Więc dlaczego miałoby nam szkodzić?
Jak powiedział prezes Ochódzki, "Nie mylmy dwóch systemów walutowych" tzn. ja dukana traktuję jak techniczny sposób na schudnięcie, a postDaniela łączę z modlitwą itraktuję jak post, ofiarując swoje wyrzeczenia. Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że ja kontestuję post Daniela?
Co do spokoju, to ok. 30 dnia postuDaniela moja żona ma już dosyć mojej flegmy, wszystko robię(i mówię) dwa razy spokojniej i wolniej. Czasami ten spokój zakłócają wydarzenia kulinarne np. przygotowanie cateringu, ale trzeba z tym żyć, najgorsze jest próbowanie , tak jak zawodowy kiper.
[cite] Sławx:[/cite]Maniek:
- Prezes Ochódzki powiedział: nie mieszajmy dwóch systemów walutowych Racja , mea culpa, cytat z pamięci, ale pamięć nie ta
- nie uważam, że kontestujesz post Daniela. Uważam, że uważasz, ATSD mam większe doświadczenie w tym względzie niż TY(6?x40 dni vs. 4 dni
- uważam, że promujesz dietę Dukana, która jest owszem skuteczna (przynajmniej w krótkim okresie, rzeczywiste efekty poznamy za kilka lat) , ale wg mnie szkodliwa. Nie promuję, opowiadam o sobie, swoich zmaganiach z jedzeniem.
- post Daniela można traktować jako post, i tak jest lepiej, bo post to dobro duchowe. Można jednak potraktować go wyłącznie jako dietę, i tutaj także jest skuteczny. Jest jeszcze efekt jo-jo
Pokój Wam, życzę Bożej pomocy i sukcesów w walce z 5 grzechem głównym. Brawo, zauważyłeś drzazgę w moim oku.
P.S. Definitywnie zamykam się już w tym wątku.
Dobra, wreszcie mogę o konkretach. Attention! Achtung! Uwaga zważyłem się, waga w przychodni wytrzymała, ważę tylko..................................145 kg :jumping:
Ja wprawdzie nigdy wielkich problemów z wagą nie miałam (w sensie nadwagi), ale też próbowałam zrzucać zbędne kilogramy. Mnie wystarczało przestrzeganie kilku zasad, których się trzymałam:
- zero słodyczy
- nie najadanie się do syta
- ostatni posiłek 3 godziny przed snem
- dla "zabicia" głodu jakieś jabłko lub banan
Maniek podziwiam Cię i dopinguje Ci całym sercem! Chciałabym, żeby mój małżonek dał się przekonać do jakiejś diety, bo do najszczuplejszych nie należy
"Nie potrafię schudnąć"., linków nie sprawdzam, więc nie mam sprawdzonych, gotuję - improwizuję. A te papardelle z warzyw, to naprawdę się robi, marchewkę, cukinię, seler kroi się obieraczką i sparza, żeby się nie łamały, potem jakieś dodatki i jest fajne danie.
są jeszcze wersje z przepisami, z ilustracjami i przepisami dla Polaków :wink:
Ja bazowalam na tej pierwszej.W kolejnym wydaniu Dukan dodał jako dozwolony produkt szynkę wieprzową i zalecił tzw. ćwiczenie krolewskie (w łóżku:jumping:) takie cos jak podnoszenie sie do siadu i opadanie z powrotem na poduchy, z podkurczonymi nogami.więcej różnic nie dostrzeglam, ale tez nie byłam zawsze skrupulatna....
jeśli korzystasz z Amazona, to tam masz pod dostatkiem Dukana po angielsku i francusku.
z forów, to po polsku chyba najlepsze dieta.pl Tam masz forum z działem dukanowym proteinowo, pamiętniki odchudzania, grupy wsparcia, przepisy itd. Jak masz bardzo utrudniony dostęp do książek, to pewnie po solidnym wczytaniu się, załapiesz, o co chodzi. Mi się bardzo podoba, jak pisze np. dziewczyna o nicku Ketoza. I taka jedna obcięta na króciutko (ma zdjęcie w awatarze). Posiedź tam sobie z dzień, to będziesz znała zasady.
Jak masz do schudnięcia dużo, to się oczywiście odchudzaj porządnie, nie tak, jak ja (bo to by trwało wieki, u mnie pobłażanie wynika z ogólnie niewielkiej ilości kg do zrzucenia). I chyba warto się przemęczyć na długiej fazie uderzeniowej (to taka moja obserwacja, jak sobie poczytałam nie tylko teorię, ale i doświadczenia konkretnych ludzi).
ps. Mańka wpis mnie dzisiaj utwierdził w przekonaniu, że dam radę ładnie białkowo i się udało (na kolację właśnie bylo kakao z aromatem rumowym, żaden słodzik niepotrzebny).
Na Dukanie bylam rok temu. 2,5 miesiaca - schudlam 15 kg !!! czulam sie rewelacyjnie - jadlam jak smok, nie wyliczalam sobie - tylko produkty dozwolone. Gotowalam super potrawy - wyrzucilam z diety slodzik i parafine.
Jak mnie bralo na maxa to miod lub slod.
Generalnie jak dla mnie super, ale zaszlam w ciaze i w leb wzielo. Teraz chcialam zaczac, tylko ciagle mi sie odwleka.
Ja mam z dukanem ten problem, że Mały uczulony jest na jajka kurze, a ja coś ostatnio nie mogę przetworów z mleka krowiego... Pozostają mi jajka przepirórcze, z którymi jest strasznie dużo chrzanienia i ser kozi - który uwielbiam, ale jest bardzo tłusty.
No i ktoś już pisał, żeby uważać na przetwory light - one naprawdę są bardzo szkodliwe.
Z całego serca polecam wam diety oparte na indeksie glikemicznym - na montiniaku można nawet kieliszek czerwonego wina wypić:bigsmile:
Nigdy nie stosowałam żadnej diety, nawet nie wiem na czym polega dieta Dukana... jednak oczytałam się różnych opinii o różnych dietach i wydaje mi się, że dopóki stosuje się daną dietę to jest ok. a potem to różnie bywa... Moim zdaniem trzeba jeść wszystko, ale w odpowiednich ilościach, a porcja jedzenia powinna nam się mieścić w zamkniętych dłoniach. Jak często widzę ludzi, którzy jedzą ogromne porcje jedzenia, a nasz żołądek ma wielkość mniej więcej dwóch dłoni... Oczywiście ograniczenie słodyczy, smażonego też jest wskazane, no i ruch na świeżym powietrzu zalecany. To tylko moje zdanie i każdy może się z tym nie zgodzić
Dla mnie jest jedna dieta - zero słodyczy, trochę więcej ruchu. Wtedy chudnę do wagi akceptowanej. Niestety ostatnio tych słodyczy jakby więcej. W nowym roku się zawezmę....
Co do innych diet nigdy nie stosowałam, latem chciałam spróbować z ducanem - stąd ta książka od Bogusi, ale tyle pysznych owoców, co spacer z dzieciakami, to coś zbierałyśmy lub kupowałyśmy - malinki, poziomki, jeżyny, same rarytaski, nie umiałam zrezygnować. Znam siebie i wiem, że dla mnie zabójstwem sa słodycze, które niestety lubię. Inne rzeczy jem tak normalnie do najedzenia, a nie przejedzenia.
@Celinka , mój żołądek jest większy, nie stosowałbym diety, gdybym nie miał80 kg nadwagi i niedobrych przyzwyczajeń, dla nałogowca potrzebny jest radykalizm.
Maniek, ale czy to nie walka z wiatrakami...? Stosujesz dietę, dochodzisz do zadowalającej Cię wagi, przez jakiś czas jest ok. a potem znów to samo... I co...? Dieta na okrągło...? Hehe, większy żołądek nie był od zawsze... rozepchałeś go Sobie Walka ze złymi skłonnościami już przy końcu diety byłaby rozwiązaniem... Tylko się nie wkurzaj na mnie, wiem, że królujesz w kuchni, a to nie lada pokusa :bigsmile: A tak na pocieszenie to osoby puszyste są o wiele sympatyczniejsze niż chuderlacy :bigsmile:
Komentarz
Trzustka wytwarza sok trzustkowy, zawierający enzymy trawienne. Sok ten pełni też funkcję alkalizacyjną w stosunku do żółci. ... pełnowartościowych białek, pochodzących np. z mleka, jajek, mięsa, ryb, nasion soi. ...
warzywa zawierają chrom
Przy niedoborze chromu może gwałtownie spadać poziom glukozy we krwi, któremu towarzyszy nieodparta potrzeba zjedzenia czegoś słodkiego. A przecież ciągły apetyt na słodycze i "pogryzanie" między posiłkami powoduje przyrost masy ciała, tak niepożądany przez osoby pragnące zachować szczupłą figurę. Skoro więc chrom stymuluje funkcjonowanie insuliny, to prawidłowa jego podaż może ograniczać nasze łaknienie i chęć częstego zjadania "małego co nieco".
Gdzie go szukać?
Najbogatszym źródłem chromu są:
* drożdże (0,56 mg w 100 g produktu)
* gotowana wołowina (0,04 mg)
* jajka (0,025 mg)
* jabłka (0,03 mg)
W mniejszych ilościach znaleźć go możemy również w:
* płatkach
* gruboziarnistych kaszach
* pełnoziarnistym pieczywie
* rybach
* chudym mięsie (zwłaszcza indyczym i kurzym)
* owocach morza
* groszku zielonym
* brokułach
* kiełkach pszenicy
* ziołach
Ale naprawde najlepiej najpierw kupic ksiazke.
Tam jest wszystko dokladnie opisane - co mozna jesc a czego nie mozna - jakie rodzaje miesa są ok, i co poza tym. Acha - i chyba nikt nie napisal o tych otrebach - ja np. zamiast chleba pieklam sobie chlebek z forum dukanowego na GW (sklada sie z chudego bialego serka, jajek, jogurtu i otrebów i malej ilosci maki kukurydzianej - jak dla mnie calkiem zjadliwy ))
Pozdrawiam Ula
dlaczego jedne gatunki mięsa zakazał a inne pozwolił nam jeść
z tego co wiem to mięso zakwasza organizm a żeby utrzymać równowagę ph w organizmie potrzebuje minerałów a skąd pobiera jak nie ma warzyw i owoców
z kości i zębów i dla tego nie raz sie lamią stad bierze się też osteoporoza
Uderzeniówkę zrobiłam, jak przykazali. Czułam się wrednie. Straszny głód na węgle, normalnie (choć to nienormalne w sumie) oglądałam maniakalnie zdjęcia pierogów na przykład... Po paru dniach mi przeszło. Za to bolał mnie brzuch, wieczorami wątroba jak u alkoholika, suszyło mnie ciągle.
Potem ulga na fazie PW. Niestety z jednym "grzechem większym", po prostu zapomniałam i zanim się skapnęłam zjadłam pół kawałka ciasta czekoladowego, ciężkiego bynajmniej nie dukanowego. Przeżyłam, hehe, wola odchudzania się dalej też przeżyła.
Grzechy:
- fazy naprzemienne następują nieregularnie, mam problemy ze zrobieniem stałego rytmu, bo się generalnie dożywiam częścią jedzenia przygotowywanego dla rodziny. Na pewno powinnam nad tym popracować i nie polecam kopiowania, bo widzę, że neregularność nie jest dobra.
- słodzenie. To jest problem największy, ponieważ mi jest niedobrze po słodziku, nie toleruję. Tak więc nie jem żadnych dukanowych słodyczy. To mi akurat nie przeszkadza, bo się dobrze obywam bez słodkiego, ale w sytuacjach krytycznych uzywam odrobiny niekoszernej fruktozy. Warunki termiczno-pogodowe są, jakie są, mi się zdarza biegać z psem po śnieżycy, robić stresowe trasy, w których nie mogę przysnąć, ciągam młodym sanki na górę itd. Cukrzycy nie mam, natomiast od ciąży mój organizm ma skłonności do hipoglikemii - w tych specyficznych sytuacjach nie chcę ryzykować.
- zdarzają mi się sporadyczne odstępstwa od listy produktów dozwolonych. Parę razy zjadłam trochę wędliny wieprzowej od dzieci, kiedyś zamiast fasolki szparagowej sięgnęłam odruchowo po czerwoną.
- tłuszcz. Oszukuję. Po pierwsze zapiekając czy smażąc, daję odrobinę np. oliwy. Po drugie, nie panikuję z odtłuszczonym nabiałem. U nas, jak juz się nabiał pojawia, to często bio, więc z naturalną zawartością tłuszczu (np. jogurt 3%, za to bez dodatku cukru). Mleko kupuję 1,5%, ale zdarza się sporadycznie też mleko 3,8% bio i nie szaleję, jeżeli wypiję łyzkę stołową takiego mleka do kawy. Używam serów o zredukowanej ilości tłuszczu, ale o ile biały jest rzeczywiście chudy (chyba 0,5%), o tyle "odtłuszczona" mozzarella i feta to takie właśnie w cudzysłowiu. Nie jem ich w ilościach hurtowych ani nie muszę się odchudzać powiedzmy 30 kg, więc nie dramatyzuję.
Teraz o zaletach, bo generalnie widzę ich sporo więcej nż wad:
- dobrze się czuję, energia, nie jestem ospała itd.
- mimo moich niedociągnięć są jakieś wyniki (dla mnie satysfakcjonujące), więc jeżeli ktoś się tą dietą odchudza prawidłowo, to będzie miał tylko lepsze osiągnięcia, czego oczywiście życzę
- nie ma głodzenia się, więc liczę, że uniknę jojo
- nie ma przypisanych konkretnych potraw na kolejne dni, więc nie po pierwsze jem, na co mam ochotę (w granicach diety oczywiście), po drugie nie muszę dla siebie gotować specjalnie za dużo (zwariowałabym robiąc dodatkowo jedną porcję jedzenia takiego jak np. na tych dietach z Claudii) -> Claudii nie czytam, więc możliwe, że są tam też normalne diety, moje koleżanki zawsze jednak odchudzały się jako "dietami z Claudii" w sumie głodówkami, efekty zresztą opłakane
Jeżeli chodzi o mięcho i brak owoców. No, mięcho jest dla mnie masakryczne. Ale w końcu są ryby, krewetki itd. Da się przeżyć.
Co do owoców, to bym sie ne zabierała za tę dietę np. na początku lata, kiedy pojawia się wszystko świeże. Ale teraz nie mam wielkiego problemu, bez bananów, pomarańczy, kaki, ananasa i innych importowanych da się przeżyć, jabłka trochę bolą, ale to nie jest początek sezonu na nie (więc nie jest to tak dramatyczne, jak przyglądać się truskawkom i nie móc sprobować).
Chcę pociągnąć tę dietę do Świąt. Na Święta będziemy w PL, więc oleję, nie będę rodzinie terroru robić. Tyle że nie będę ogólnie się obżerać. Po powrocie do domu, będę kontynuować dietę, jak długo jeszcze będzie trzeba.
Na pewno ta dieta ma wady, ale jest też najlepszą dietą z tych, którym się przyjrzałam. Post Daniela jest dobry jako właśnie post. W celu czysto odchudzaniowym, ryzyko jojo. Przy dukanie organizm nie ma większego niedoboru kalorycznego, a spala szybko ze względu na dostarczanie mega ilości białka bez węgli. Przy Danielu przestawia się na tryb "low". Jak się człowiek po Danielu rzuci z powrotem na normalne jedzenie, ew. pofolguje sobie z węglami, daje czytelny sygnał, że dobrobyt się pojawił i trzeba odłozyc trochę kochanego ciałka na następną chudą fazę.
- zero słodyczy
- nie najadanie się do syta
- ostatni posiłek 3 godziny przed snem
- dla "zabicia" głodu jakieś jabłko lub banan
Maniek podziwiam Cię i dopinguje Ci całym sercem! Chciałabym, żeby mój małżonek dał się przekonać do jakiejś diety, bo do najszczuplejszych nie należy
podziwiam CIę za wytrwałość :bigsmile:
są jeszcze wersje z przepisami, z ilustracjami i przepisami dla Polaków :wink:
Ja bazowalam na tej pierwszej.W kolejnym wydaniu Dukan dodał jako dozwolony produkt szynkę wieprzową i zalecił tzw. ćwiczenie krolewskie (w łóżku:jumping:) takie cos jak podnoszenie sie do siadu i opadanie z powrotem na poduchy, z podkurczonymi nogami.więcej różnic nie dostrzeglam, ale tez nie byłam zawsze skrupulatna....
jeśli korzystasz z Amazona, to tam masz pod dostatkiem Dukana po angielsku i francusku.
z forów, to po polsku chyba najlepsze dieta.pl Tam masz forum z działem dukanowym proteinowo, pamiętniki odchudzania, grupy wsparcia, przepisy itd. Jak masz bardzo utrudniony dostęp do książek, to pewnie po solidnym wczytaniu się, załapiesz, o co chodzi. Mi się bardzo podoba, jak pisze np. dziewczyna o nicku Ketoza. I taka jedna obcięta na króciutko (ma zdjęcie w awatarze). Posiedź tam sobie z dzień, to będziesz znała zasady.
Jak masz do schudnięcia dużo, to się oczywiście odchudzaj porządnie, nie tak, jak ja (bo to by trwało wieki, u mnie pobłażanie wynika z ogólnie niewielkiej ilości kg do zrzucenia). I chyba warto się przemęczyć na długiej fazie uderzeniowej (to taka moja obserwacja, jak sobie poczytałam nie tylko teorię, ale i doświadczenia konkretnych ludzi).
ps. Mańka wpis mnie dzisiaj utwierdził w przekonaniu, że dam radę ładnie białkowo i się udało (na kolację właśnie bylo kakao z aromatem rumowym, żaden słodzik niepotrzebny).
Jak mnie bralo na maxa to miod lub slod.
Generalnie jak dla mnie super, ale zaszlam w ciaze i w leb wzielo. Teraz chcialam zaczac, tylko ciagle mi sie odwleka.
No i ktoś już pisał, żeby uważać na przetwory light - one naprawdę są bardzo szkodliwe.
Z całego serca polecam wam diety oparte na indeksie glikemicznym - na montiniaku można nawet kieliszek czerwonego wina wypić:bigsmile:
Moim zdaniem trzeba jeść wszystko, ale w odpowiednich ilościach, a porcja jedzenia powinna nam się mieścić w zamkniętych dłoniach.
Jak często widzę ludzi, którzy jedzą ogromne porcje jedzenia, a nasz żołądek ma wielkość mniej więcej dwóch dłoni...
Oczywiście ograniczenie słodyczy, smażonego też jest wskazane, no i ruch na świeżym powietrzu zalecany.
To tylko moje zdanie i każdy może się z tym nie zgodzić
Co do innych diet nigdy nie stosowałam, latem chciałam spróbować z ducanem - stąd ta książka od Bogusi, ale tyle pysznych owoców, co spacer z dzieciakami, to coś zbierałyśmy lub kupowałyśmy - malinki, poziomki, jeżyny, same rarytaski, nie umiałam zrezygnować. Znam siebie i wiem, że dla mnie zabójstwem sa słodycze, które niestety lubię. Inne rzeczy jem tak normalnie do najedzenia, a nie przejedzenia.
Stosujesz dietę, dochodzisz do zadowalającej Cię wagi, przez jakiś czas jest ok. a potem znów to samo...
I co...? Dieta na okrągło...?
Hehe, większy żołądek nie był od zawsze... rozepchałeś go Sobie
Walka ze złymi skłonnościami już przy końcu diety byłaby rozwiązaniem...
Tylko się nie wkurzaj na mnie, wiem, że królujesz w kuchni, a to nie lada pokusa :bigsmile:
A tak na pocieszenie to osoby puszyste są o wiele sympatyczniejsze niż chuderlacy :bigsmile:
nie zawsze :bigsmile:
w moim przypadku się np nie sprawdza:cool: