Witam i ja. U nas Wojtek kaszla jak z armaty pomimo antybiotyku gorączka utrzymuje się idę do lekarza później boję się zapalenia płuc.
Mam teraz chwilę Franek poszedł już spać a ja już gotuję rosół na obiad.
U mnie dwójka dzieci już ma ferie. Kolejna dwójka ostatni dzień w szkole. Rano było wielkie zamieszanie, bo przebierali sie do szkoły...
Julia już zdecydowanie lepiej- bez gorączki, a nawet uśmiech jej powrócił...
Mąż leży plackiem- ciężko chory. Naprawde nie myślałam, że dorosły może tak ciężko przechodzić ospę... A ja biegam- jako obsługa chorych, kucharka, sprzątaczka, zaopatrzeniowiec, kierowca...I w tej całej bieganinie nie mam już nawet czasu pomyśleć o sobie...
Póki co, wszyscy jeszcze w łóżkach, a w domu błoga cisza, więc korzystam z okazji...
Pączki wyszły mi super!!!
Za oknem piękne słońce! Aż chce się żyć!
I tylko mi żal, że z tego naszego planowanego wyjazdu na ferie nici
I ja witam. Od dwóch tygodni na nowym stanowisku, a to dopiero pierwszy poranek kiedy mogę na spokojnie z kawą wejść na forum :ht:. Dzisiaj na szczęście mam dłuższą, bo pączkową przerwę. Sekretarka się trochę przeliczyła i zamówiła 50 pączków + karton faworków. A w pracy dzisiaj tylko pięć osób bo reszta w delegacji :crazy: Oj to będzie ciężki dzień.. widzę z tego tylko dwa wyjścia.. :at: lub :hx: :tooth:
Ospa dla dorosłych jest naprawdę bardzo ciężka. Pamiętam, jak Metera parę lat temu zwaliło z nóg. Spał, pił, prosił, żeby go posmarować i znowu spał. Nie miał siły stać pod prysznicem, musiał siedzieć, i trzeba mu było pomagać w wychodzeniu. Tydzień prawie bez przytomności, kiedy trochę doszedł do siebie, to się dziwił, że już tyle dni minęło. Przez kolejny tydzień był słaby i wątły i dopiero w połowie trzeciego w miarę się ogarnął.
Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałam go tak chorego.
Ale plus jest taki, że drugi raz już nie zachoruje
Właśnie!
najśmieszniejsze, że mój był święcie przekonany, że chorowal w dzieciństwie, a więc nawet się nie spodziewał...
I też myślę, że na tym tygodniu chorowanie się nie skończy...
Małgorzata32, moja siostra miała ospę w wieku 18 lat, więc jeszcze dość młoda, a jednak. Jak ona się wteyd nacierpiała, leżała plackiem, piła, a jadla tylko to, czym Ją nakarmiłam, bo nie miała siły trzymać sztućców w ręce.
Mężowi współczuję bardzo, bo sama pamiętam widok siostry.
Dzięki Dziewczyny - jesteście niezawodne! naprawdę się uśmiechnęłam! Choćbym nie chciała, to nie mogę się nie uśmiechnąć po takich wpisach!
Za kwiatki wiosenne dziękuję!
A radosna serenka wymiata w ogóle! I dziękuję za maila, idę czytać.
Też od 6 nie śpimy, ale nie logowaliśmy się. A Nika6 wstaje tak jak ja przez pierwsze trzy miesiące życia mojego maleństwa teraz śpimy dłużej o godzinę bąź półtorej.
A co ja mam powiedzieć musiałam go upilnować przed lukrowaniem a i tak mąż go naczął w chwilę po zamiast poczekać aż stęgnie do końca :-) ale pyszny jest to fakt częstuję was wirtualnie
Nie wiem do mnie przychodziła babcia przez kilka nocy podczas kilku tygodnie jakieś pół roku po Jej śmierci. Śniła mi się i śniła, zamówiłam mszę w Jej intencji. Jeden ze snów zapamiętałam przyszła do mnie do szkoły i powiedział przyszłam się pożegnać i od tej pory mi się nie śni wcale. Dziwne?
Dodam, że nie byłam na babci pogrzebie, gdyż miałam 450 km do przejechania, a poród za 13 dni. I nie żałuję, aż tak bardzo, że nie byłam na pogrzebie, a raczej tego, że babcia nie zobaczyła mojego synka, a tak mało brakowało.
Witajcie, u nas tez słonecznie.
Dzieciaki już prawie na prostej zdrowotnej, ja tez lepiej jedynie wciąż dokucza ból gardła...poki co, mam przy sobie niezawodną żyworódkę
Komentarz
Mam teraz chwilę Franek poszedł już spać a ja już gotuję rosół na obiad.
U mnie dwójka dzieci już ma ferie. Kolejna dwójka ostatni dzień w szkole. Rano było wielkie zamieszanie, bo przebierali sie do szkoły...
Julia już zdecydowanie lepiej- bez gorączki, a nawet uśmiech jej powrócił...
Mąż leży plackiem- ciężko chory. Naprawde nie myślałam, że dorosły może tak ciężko przechodzić ospę... A ja biegam- jako obsługa chorych, kucharka, sprzątaczka, zaopatrzeniowiec, kierowca...I w tej całej bieganinie nie mam już nawet czasu pomyśleć o sobie...
Póki co, wszyscy jeszcze w łóżkach, a w domu błoga cisza, więc korzystam z okazji...
Pączki wyszły mi super!!!
Za oknem piękne słońce! Aż chce się żyć!
I tylko mi żal, że z tego naszego planowanego wyjazdu na ferie nici
Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałam go tak chorego.
Ale plus jest taki, że drugi raz już nie zachoruje
najśmieszniejsze, że mój był święcie przekonany, że chorowal w dzieciństwie, a więc nawet się nie spodziewał...
I też myślę, że na tym tygodniu chorowanie się nie skończy...
Mężowi współczuję bardzo, bo sama pamiętam widok siostry.
Jest tu kto?
Napiszcie coś radosnego...???
Olesiu, kwiatuszki dla Ciebie :fi: i :iq:
Za kwiatki wiosenne dziękuję!
A radosna serenka wymiata w ogóle! I dziękuję za maila, idę czytać.
Te same dzieci do mnie przywiozłaś? O tych aniołkach mówisz?
Dodam, że nie byłam na babci pogrzebie, gdyż miałam 450 km do przejechania, a poród za 13 dni. I nie żałuję, aż tak bardzo, że nie byłam na pogrzebie, a raczej tego, że babcia nie zobaczyła mojego synka, a tak mało brakowało.
Znów niewyspana, ale w zdecydowanie lepszym nastroju.
Dzieciaki już prawie na prostej zdrowotnej, ja tez lepiej jedynie wciąż dokucza ból gardła...poki co, mam przy sobie niezawodną żyworódkę