Witam. Nie wiem , o której się obudziła. O 5:30 byłam w szoku, że tak wcześnie, a ja tak długo nie śpię. Ech, to wczesne wstawanie słońca1 Za oknem - szron na trawie. Na szczęście, jest i słoneczko.
To właśnie połączenie dnia dzisiejszego i perspektywy całego życia, a więc i śmierci jako jego ziemskiego końca, stanowi drugą szczególna właściwość Walki duchowej (…)
Chodzi zatem o przeżycie każdego dnia tak, że zawsze wypełnia go to samo wielkie zadanie życiowe, którym jest zwycięskie przeżycie naszych dni i ostateczne spotkanie z Chrystusem zbawicielem. Każdy dzień jest inny, każdy ma dość swojej biedy (por. Mt 6,34) ale też każdy jest jednorazowym Bożym darem i jeśli go tracimy, tracimy go nieodwracalnie- a z nim tracimy nasze życie. Dlatego tajemnica polega na tym, żebyśmy każdego dnia przeżywali „całożyciową” walkę duchową według wyznań tego właśnie dnia.
Żeby tak się stało, potrzebne jest jednak właśnie to, co proponuje Scupoli, to znaczy sprzężenie obu perspektyw. Kiedy zdajemy sobie dobrze sprawę z tego, kim jesteśmy my sami, ale też w jak dobrych jesteśmy rękach i ku czemu prowadzi nas Ten, „który nam przewodzi” (por. Hbr 12,2), jesteśmy też w stanie ocenić prawdziwą wagę każdej danej nam chwili. Kiedy w każdej chwili zajmujemy się tym samym ostatecznym zadaniem- według możliwości danych nam w tej właśnie chwili, okazuje się ono wykonalne.
Warto sobie w związku z tym zdać sprawę z tego, co jest największą trudnością w dziedzinie wykorzystania danego nam czasu. Najtrudniejsze jest niewątpliwie: mieć zawsze gotową odpowiedź na pytanie, co mam zrobić teraz. Co jest w tej dziedzinie największą pokusą? To, że człowiek tak często, zwłaszcza wobec rzeczy mniej przyjemnych, gotów jest powiedzieć : „później”, „w ogóle tak, ale nie teraz”, „ja bym to zrobił, ale teraz nie mam warunków”. Trudność jest rzeczywista i poważna. Na pewno nie jest rozwiązaniem tej trudności: czekać na lepsze czasy i na to, że nam ktoś daruje spokojne i uporządkowane życie, w którym nikt nam nie będzie przeszkadzał rzeczami mniej lub bardziej ważnymi. Kto wciąż czeka na lepsze czasy, w tym czasie, który ma teraz do dyspozycji, nie zrobi nic albo zrobi bardzo niewiele. Warto w takim duchu rozważyć prostotę i mądrość tego, co Scupoli mówi nam o potężnej broni zwanej „teraz”- której mamy uzywać, kiedy szatan kracze: „później, później, cras, cras (tak kracze kruk)”
U nas pogoda znośna, słońce nieśmiało się przebija, cała ekipa pojechała do ZOO, a mi kazali siedzieć w domu, ech glut do pasa, nos czerwony, kaszel gruźliczy, fajnie jest .
Wyjeżdżaliśmy na weekend na wieś. Mieliśmy wrócić dziś. Ale wróciliśmy wczoraj późnym wieczorem. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu zostawać, bo pogoda kiepska.
Dziś wstaję rano i co widzę? Piękne jasne słońce!
I szlag mnie trafia...
Bo dzieci mogły by jeszcze na tej wsi pozażywać jazdy na rowerze, spacerów, powietrza...
Małgosia, ciesz się pogodą choć nie na wsi! Mnie cieszy wiosna za oknem! Pięknie to wygląda. W domu choć się człowiek tak nie męczy, jak w słońcu. Druga sprawa, że Twoje dzieciaki pewnie potrzebują, jak napisałaś ruchu i sportów na świeżym powietrzu...
Ale spokojnie, to dopiero początek sezonu - nadrobicie
Od 2,5 tygodnie nie wychodziłam na spacer z powodu skręconej nogi, właściwie wcale nie wychodziłam - tylko 2 razy do lekarza...Okłady z kapusty robię i smaruję lotionem 1000.
Jak dziś się obudziłam to się okazało, że nie dość ze Mąż w podróży (o tym wiedziałam), to jeszcze wyłączyli nam wodę (o tym nie miałam wcześniej pojęcia) i nikt nie wie kiedy włączą. ;/ Ale mimo wszystko - miłego dnia wszystkim!
witrajcie !!! Jestem u rodziców,więc jest NET-już zapomniałam jak się go używa
Jadwiga prawdę pisza-Marynia rośnie,już z niej panienka się zrobiła. Odkąd wiosna przyszła rozkoszujemy się zielenią i kumkaniem żab w naszym domku. Powoli chyba wychodzimy też z doła $(oby...) Pozdrawiam wszystkich i pamiętam o Was!Dobrego dnia
Naprawdę- brakuje orga, ale z drugiej strony jakoś lepiej się żyje bez tego medium(bo TV i tak nie mamy). Szkoda, że mam taką słabą wolę i nie umiem sobie wydzielić, np. tylko pół godziny dziennie na internet dziś mamy okulistę z M. i troszkę się denerwuję co będzie,bo może ją okularki czekają...
A pamiętam coś już kiedyś pisałaś o tym zezującym oczku, tak? Jeśli to nie jest żadna poważna wada wzroku,, to chyba w takich przypadkach okularki to rozwiązanie czasowe, bo we wczesnym dzieciństwie ładnie przywraca się prawidłowe widzenie. Obiecuję modlitwę w każdym razie.
Co do netu, to ja niestety też nie umiem sobie wydzielić czasu.. próbowałam już nawet z takim czasomierzem "kulinarnym", ale i tak lipa.
Teraz miałam prawie miesiąc przerwy od orga, bo byliśmy w PL, ale i tak tutaj ciągnie
Ech, na sobie nastawiłam budzik na 6.50 - kolejny raz niepotrzebnie, pobudka była już o 6.20, a to i tak nieźle. Ostatnio już o 5.30 musiałam czytać małemu książeczki - wybrałam to, bo można leżeć w łóżku. Inaczej musiałabym z nim już po domu paradować.
Co do netu - na razie jeszcze pracuję - przy kompie. I tylko w pracy zaglądam do internetu. W domu zero. I obawiam się, że wraz z pojawieniem się drugiego stworka we wrześniu, moja obecność w necie będzie bardzo sporadyczna. W domu mi netu nie brakuje w sumie, bardziej po prostu czasu dla siebie.
Ja wstalam do pracy o szostej - ide do kuchni zrobic sobie kawe ( ach, jak fantastyczna jest kawa w takim cichutkim domu - a za oknem ptaszki cwierkaja:), a tu moje dziecie juz w pelni obudzone czyta sobie...ksiazke o starozytnym Egipcie. Jak one ( dzieci) to robia, ze o tak wczesnej porze sa w pelni na chodzie?
Hej Dziewczyny , trzeba odkopać wątas wieczorny, bo wpisy w "porannym" o 21. sprawiają, ze ze strachem patrzę na zagarek (na zasadzia: aż taaak się zasiedziałam??
Komentarz
Dobrze przeżyć dzień- dobrze przeżyć życie
To właśnie połączenie dnia
dzisiejszego i perspektywy całego życia, a więc i śmierci jako jego ziemskiego
końca, stanowi drugą szczególna właściwość Walki
duchowej (…)
Chodzi zatem o przeżycie każdego dnia tak, że zawsze
wypełnia go to samo wielkie zadanie życiowe, którym jest zwycięskie przeżycie
naszych dni i ostateczne spotkanie z Chrystusem zbawicielem. Każdy dzień jest
inny, każdy ma dość swojej biedy (por. Mt 6,34) ale też każdy jest jednorazowym
Bożym darem i jeśli go tracimy, tracimy go nieodwracalnie- a z nim tracimy
nasze życie. Dlatego tajemnica polega na tym, żebyśmy każdego dnia przeżywali „całożyciową”
walkę duchową według wyznań tego właśnie dnia.
Żeby tak się stało, potrzebne
jest jednak właśnie to, co proponuje Scupoli, to znaczy sprzężenie obu
perspektyw. Kiedy zdajemy sobie dobrze sprawę z tego, kim jesteśmy my sami, ale
też w jak dobrych jesteśmy rękach i ku czemu prowadzi nas Ten, „który nam
przewodzi” (por. Hbr 12,2), jesteśmy też w stanie ocenić prawdziwą wagę każdej
danej nam chwili. Kiedy w każdej chwili zajmujemy się tym samym ostatecznym
zadaniem- według możliwości danych nam w tej właśnie chwili, okazuje się ono
wykonalne.
Warto sobie w związku z tym zdać
sprawę z tego, co jest największą trudnością w dziedzinie wykorzystania danego
nam czasu. Najtrudniejsze jest niewątpliwie: mieć zawsze gotową odpowiedź na
pytanie, co mam zrobić teraz. Co jest w tej dziedzinie największą pokusą? To,
że człowiek tak często, zwłaszcza wobec rzeczy mniej przyjemnych, gotów jest
powiedzieć : „później”, „w ogóle tak, ale nie teraz”, „ja bym to zrobił, ale
teraz nie mam warunków”. Trudność jest rzeczywista i poważna. Na pewno nie jest
rozwiązaniem tej trudności: czekać na lepsze czasy i na to, że nam ktoś daruje
spokojne i uporządkowane życie, w którym nikt nam nie będzie przeszkadzał rzeczami
mniej lub bardziej ważnymi. Kto wciąż czeka na lepsze czasy, w tym czasie,
który ma teraz do dyspozycji, nie zrobi nic albo zrobi bardzo niewiele. Warto w
takim duchu rozważyć prostotę i mądrość tego, co Scupoli mówi nam o potężnej
broni zwanej „teraz”- której mamy uzywać, kiedy szatan kracze: „później,
później, cras, cras (tak kracze kruk)”
Miłego dnia!
dobrego dnia Wszystkim.
Małgosia, ciesz się pogodą choć nie na wsi! Mnie cieszy wiosna za oknem! Pięknie to wygląda. W domu choć się człowiek tak nie męczy, jak w słońcu. Druga sprawa, że Twoje dzieciaki pewnie potrzebują, jak napisałaś ruchu i sportów na świeżym powietrzu...
Ale spokojnie, to dopiero początek sezonu - nadrobicie
A mnie i tak wiosna cieszy, tyle, że za oknem...
wczoraj padliśmy po 21ej...
;/
Ale mimo wszystko - miłego dnia wszystkim!
Jadwiga prawdę pisza-Marynia rośnie,już z niej panienka się zrobiła. Odkąd wiosna przyszła rozkoszujemy się zielenią i kumkaniem żab w naszym domku. Powoli chyba wychodzimy też z doła $(oby...)
Pozdrawiam wszystkich i pamiętam o Was!Dobrego dnia
ja dobrze Cię zobaczyć/przeczytać
Fajnie w necie, ale pewnie bez niego dni dłuższe i jakoś więcej czasu na wszystko, co?
Szkoda, że mam taką słabą wolę i nie umiem sobie wydzielić, np. tylko pół godziny dziennie na internet
dziś mamy okulistę z M. i troszkę się denerwuję co będzie,bo może ją okularki czekają...
Co do netu, to ja niestety też nie umiem sobie wydzielić czasu.. próbowałam już nawet z takim czasomierzem "kulinarnym", ale i tak lipa.
Teraz miałam prawie miesiąc przerwy od orga, bo byliśmy w PL, ale i tak tutaj ciągnie
Właśnie w ramach samokontroli znikam !!!!!
Mam nadzieję, że niedługo znów wpadnę
trzeba odkopać wątas wieczorny, bo wpisy w "porannym" o 21. sprawiają, ze ze strachem patrzę na zagarek (na zasadzia: aż taaak się zasiedziałam??
A w porannym Wam zle ;-)