@mama_asia racja, ale rozwydrzony 8 latek czy 12 latek może być gorszy niż Twoja piątka. A jeden roczniak przy moim nieogarnieciu dawał mi mocno w kość.
Trud matki piątki dzieci jest bardzo duży! I zasługuje na bycie docenioną. Mi bardzo brakuje czasu dla siebie. Pomocy przy dzieciach na 2 godziny, gdzie bym mogła zająć się swoimi sprawami vel zaległościami domowymi.
Dzisiaj Matka Boża dała mi łaskę spotkania z drugą wielodzietną matką, w tym naszym zabieganiu moglysmy przysiąść i dać sobie otuchy, bezcenne! Poczuć się rozumianą i mieć chwilę wytchnienia.
Ale chyba nikt nie napisał,.że wielodzietność jest łatwa i że przy czwórce, szóstce i ósemce leży do góry brzuchem. O przepraszam, ja zapindalam i to ostro. O 21 padam na ryj i nie ma ze mną kontaktu, ale nie zmienia to faktu, że rano wstaje chętnie do tych samych dzieci, przy których od 16 marze, żeby poszły nareszcie spać :P
Ale ja mam pewnosc, że cała ta praca i zmęczenie mają sens i nie mogę robić nic lepszego. Tyle że nie mówię już tego przypadkowym ludziom, którzy pytają jak sobie radzę, bo wprawiam ich tym w spore zakłopotanie, zupełnie jakby spodziewali się, że będę się użalać jakbym była okropna męczennica zmuszana przez męża do rodzenia dzieci...
@ewaklara Zupełnie nie rozumiem jak 12-latek może być rozwydrzony. Czy 8-latek. Przy normalnym wychowaniu to z dziećmi można się porozumieć bez kłopotu. Może chodzi ci o jakieś dysfunkcyjne rodziny.
W lokalnej podstawówce co drugie dziecko jest moim zdaniem rozwydrzone. Może to problem bliskości Warszawki, jestem szczerze przerażona..
Mam znajomą która ma kilkoro dzieci. Mąż nie pomaga jej wcale. Jest ze wszystkim sama. Dzieci kłócą się OKROPNIE. W domu chaos, hałas, wrzaski, kłótnie. I nie jest to rodzina patologiczna. Jakoś nie widać, żeby mały metraż i brak czasu działały uszlachetniająco na tę rodzinę. Na relacje pomiędzy dziećmi również nie.
Może i dwójka jest trudniej niż z jednym ale na pewno z drugim jest o wiele prościej niż z pierwszym ( pomijam skrajne przypadki).. A co do tego pierwszego wogole to wiecie pierwszy raz w życiu wszystkie(5) dzieci zasypiają mi same o19 tego grudnia... Fa to było karmienie kładzenie zaśnie tej przy cycka a jak nie to spowrotem i chodzenie na palcach o 21.30... FA I Tosia to ciężko szło ale jak Tosia się odchowala lekko to ok. 20 szło je położyć ale ylo trzeba łazic 500 razy itp itd... A teraz... 19 schodze z góry i coraz dłuższe filmy możemy oglądać :-)
Trzeba zmienić standardy na BEZWZGLĘDNIE;) mi ostatnio pomogła wizyta u wielodzietnej koleżanki, dywan leżał krzywo (mam świra na punkcie kątów prostych), zabawki nie sprzątają w salonie, tu i ówdzie kupa szalików i czapek itp i kompletny luz, uśmiech i dobry humor:) Trzeba tak kochać siebie żeby dać sobie prawo do odpoczynku. Tu pisze szczególnie do siebie.
Co jest wg Was konieczne?
Dla mnie dziś już niewiele bo jest. PIATEK:):):):)))))))
Mogę się pocieszyć bo u mnie dywany leżą prosto... Zabawki sprzątam 20razy na dzień, ale jakbyś weszła to byś to samo powiedziała.. A stosyszalikow i czapek witają podróżnych :-)
Do mnie przemawia teoria przetrwania najsilniejszych genów. Jeśli ktoś jest mocny i ma dużo dzieci to wspaniałe bo przekazał dużo mocnych genów Jak ktoś jest słaby i z każdym dzieckiem czuje że gaśnie to nie ma potrzeby popadać w depresję.
Mogę się pocieszyć bo u mnie dywany leżą prosto... Zabawki sprzątam 20razy na dzień, ale jakbyś weszła to byś to samo powiedziała.. A stosyszalikow i czapek witają podróżnych :-)
U Ciebie to jest wesoło jak się 3 chłopaków weźmie do zabawy:) w sumie to lepiej jak balaganią niż jęczą jak dla mnie. Na pewno masz 3 razy tyle łask!
O a jakby temat tak ugrysc, że Bóg kocha życie to i daje tyle razy więcej łaski ile ma się dzieci. Choć Boża matematyka jest dla nas niepoznania. Ja bez moich szkrabów byłam egoistycznym monstrum. (A tak jestem tylko egoistycznym potworkiem).
Czasem mam wrażenie, że obraz wielodzietnośći jest na forum jakiś nieprawdziwy, wyidealizowany, przesłodzony.
To zależy jak kto przedstawia swoją wielodzietność
Jedna osoba opiszę pięknie Inna brzydko i wogole czarna rozpacz Ja myślę, że estetyka nie zależy od ilości dzieci bo są rodziny z dwójką dzieci i te dzieci chodzą zafaflunione i matka i ojciec tez A są rodziny z wieloma dziećmi gdzie dzieci prezentują się ogólnie przyzwoicie. To nie ma związku z wieloma dziećmi tylko z mentalnością.
nie o to mi chodzi czasem np. pada argument, że przy dużej liczbie dzieci nie można poświęcić im tyle czasu ile by się chciało. Wtedy pojawiają się teksty o więzi między rodzeństwem itp. Tyle, że nie zawsze wygląda to tak kolorowo.
Wielodzietność jest piękna. Ale oprócz blasków ma też cienie.
@asiao To się odnosi do każdej matki, bo tylko Bóg zna serce człowieka.Czy powiedziałbyś matce jedynaka, że z wygody nie chce mieć drugiego dziecka? Przecież tylko Bóg zna jej serce i wie dlaczego tak jest.
Jesteśmy na forum wielodzietni więc zakładam że roznanejemy się od trzeciego dziecka w górę Zatrzymanie się na jednym dziecku /posiadając naturalna płodność/ nie jest zdrowe ani dla dziecka ani dla matki
Jedynacy mają dużo czasu od rodziców i dużo z nich szybko idzie do terapeutów.
Ja byłam jedynaczką i nie miałam czasu od rodziców, bo oni byli swoimi sprawami zajęci. Dzięki Bogu miałam babcie, bo inaczej to żadny terapeuta by nie dał rady.
Czas rodziców dla jedynaków to w dużej mierze bujda. Oboje pracują a dziecko siedzi z Ewą Drzyzga z TVN niestety.
Czyli może wcale nie chodzi o skupieniu uwagi na dziecku a o zwykła obecności rodzica który reaguje kiedy jest rzeczywista potrzeba. Ja w tym tygodniu siedzę z jednym chorym dzieckiem i sobie gadamy ..ale moja 6latka po 10minutach pogadanki czuje się zaspokojona i idzie się bawić
@mama_asia Nie obraź się ale moim zdaniem ty jesteś z tych charakterów, którym nigdy nie dogodzi. Ty zawsze narzekała świat.... Jak miałaś mniej dzieci to narzekałaś, że męża w domu mało itp itd... Zawsze możemy na coś ponarzekać... Ja np lubię swój gwar w domu nawet jak to czasem chaos i nie chciałabym wielkiego domiszcza gdzie każdy by się udał do swojego pokoju i tyle go widzieli.......
Ciasnota i trudne warunki nie sa niczym szlachetnym w zasadzie pokazuja niezaradnosc ojca rodziny bo kobiety nikt nie pyta czy urodzi piate czy dziesiate raczej na pewno urodzi bo nie ma innego wyjsca ale ojca mozna usprawiedliwic bo przeciez to bardzo trudne zmienic mieszkanie na wieksze, latwiej plodzic kolejne dzieci
Jakie to głupie i co napisałaś asiao... Szok...... ,........... ...............
Komentarz
Osobiście wolałam jedno płaczące dziecko, niż wrzeszczącego noworodka plus niespełna dwulatka, dla którego nie miałam czasu
Być może to sytuacja skrajna, ale sorry, czasu nie przybywa z każdym kolejnym dzieckiem.
Potem to już kwestia skupienia się na rzeczach, które BEZWZGLĘDNIE trzeba zrobić, a które trzeba odpuścić, choć nie zawsze by się chciało.
Nikt mi nie wmówi, że zestaw 12, 10, 8, 6, 2 łatwiej ogarnąć niż zestaw 12, 10.
Trud matki piątki dzieci jest bardzo duży! I zasługuje na bycie docenioną.
Mi bardzo brakuje czasu dla siebie.
Pomocy przy dzieciach na 2 godziny, gdzie bym mogła zająć się swoimi sprawami vel zaległościami domowymi.
Dzisiaj Matka Boża dała mi łaskę spotkania z drugą wielodzietną matką, w tym naszym zabieganiu moglysmy przysiąść i dać sobie otuchy, bezcenne! Poczuć się rozumianą i mieć chwilę wytchnienia.
A może właśnie byłyby lepiej wychowane, bo miałabym dla nich więcej czasu?
Ale ja mam pewnosc, że cała ta praca i zmęczenie mają sens i nie mogę robić nic lepszego. Tyle że nie mówię już tego przypadkowym ludziom, którzy pytają jak sobie radzę, bo wprawiam ich tym w spore zakłopotanie, zupełnie jakby spodziewali się, że będę się użalać jakbym była okropna męczennica zmuszana przez męża do rodzenia dzieci...
Mąż nie pomaga jej wcale.
Jest ze wszystkim sama.
Dzieci kłócą się OKROPNIE.
W domu chaos, hałas, wrzaski, kłótnie.
I nie jest to rodzina patologiczna.
Jakoś nie widać, żeby mały metraż i brak czasu działały uszlachetniająco na tę rodzinę. Na relacje pomiędzy dziećmi również nie.
mi ostatnio pomogła wizyta u wielodzietnej koleżanki, dywan leżał krzywo (mam świra na punkcie kątów prostych), zabawki nie sprzątają w salonie, tu i ówdzie kupa szalików i czapek itp i kompletny luz, uśmiech i dobry humor:)
Trzeba tak kochać siebie żeby dać sobie prawo do odpoczynku. Tu pisze szczególnie do siebie.
Co jest wg Was konieczne?
Dla mnie dziś już niewiele bo jest. PIATEK:):):):)))))))
Jeśli ktoś jest mocny i ma dużo dzieci to wspaniałe bo przekazał dużo mocnych genów
Jak ktoś jest słaby i z każdym dzieckiem czuje że gaśnie to nie ma potrzeby popadać w depresję.
Na pewno masz 3 razy tyle łask!
O a jakby temat tak ugrysc, że Bóg kocha życie to i daje tyle razy więcej łaski ile ma się dzieci. Choć Boża matematyka jest dla nas niepoznania.
Ja bez moich szkrabów byłam egoistycznym monstrum. (A tak jestem tylko egoistycznym potworkiem).
Komp w kuchni, a ja przy stercie naleśników )))))
Inna brzydko i wogole czarna rozpacz
Ja myślę, że estetyka nie zależy od ilości dzieci bo są rodziny z dwójką dzieci i te dzieci chodzą zafaflunione i matka i ojciec tez
A są rodziny z wieloma dziećmi gdzie dzieci prezentują się ogólnie przyzwoicie.
To nie ma związku z wieloma dziećmi tylko z mentalnością.
czasem np. pada argument, że przy dużej liczbie dzieci nie można poświęcić im tyle czasu ile by się chciało.
Wtedy pojawiają się teksty o więzi między rodzeństwem itp.
Tyle, że nie zawsze wygląda to tak kolorowo.
Wielodzietność jest piękna.
Ale oprócz blasków ma też cienie.
Zatrzymanie się na jednym dziecku /posiadając naturalna płodność/ nie jest zdrowe ani dla dziecka ani dla matki
Bywa i tak, ale nie jest to regułą.
Czas rodziców dla jedynaków to w dużej mierze bujda. Oboje pracują a dziecko siedzi z Ewą Drzyzga z TVN niestety.
Dopisek: albo PlayStation czy internetem.
który reaguje kiedy jest rzeczywista potrzeba.
Ja w tym tygodniu siedzę z jednym chorym dzieckiem i sobie gadamy ..ale moja 6latka po 10minutach pogadanki czuje się zaspokojona i idzie się bawić
i walnie wpis na pół strony
Myślę, że nie do końca zrozumiałaś.
Nikt nie żałuje, że urodził ileś tam dzieci.
Napisałam wyżej, że wielodzietność jest piękna.
Ale, że jest zapierdol fizyczny i psychiczny, czasem na granicy wyczerpania nikt nie zaprzeczy.
No ale wiesz za czasów kiedy miałaś powiedzmy 5 dzieci to forum jeszcze nie bylo, nie było gdzie się pożalić;)
Nigdy się nikomu nie zaliłaś? Czasem trzeba sobie ulżyć.
Mi czasem dzieci dają ostro w kość i się pożale to mi trochę ulży.
Nie obraź się ale moim zdaniem ty jesteś z tych charakterów, którym nigdy nie dogodzi. Ty zawsze narzekała świat....
Jak miałaś mniej dzieci to narzekałaś, że męża w domu mało itp itd...
Zawsze możemy na coś ponarzekać...
Ja np lubię swój gwar w domu nawet jak to czasem chaos i nie chciałabym wielkiego domiszcza gdzie każdy by się udał do swojego pokoju i tyle go widzieli.......
Szok......
,...........
...............