Natomiast stosowanie npru przez całe małżeństwo żeby mieć kontrolę nad własną plodnoscią nie jest tym czego naucza Kościół. Warto znać metody npr bo się najzwyczajniej mogą kiedyś przydać. W kontekście przekazywania życia i gotowości do przyjęcia kolejnych dzieci mogę oceniać jedynie własne małżeństwo.
"annabe Chyba bez sensu- sakrament otrzymany a chodzić i szukać żeby usłyszeć co się chce. Słabo to widzę.
Edit: wiem o czym mówisz @asiao spotkałam się z tym może trzeba się cieszyć. Wszak napisane ze kobieta zbawi się przez rodzenie dzieci " źle mnie zrozumiałaś - nie szukać, żeby usłyszeć co się chce tylko jak było w wypowiedzi, że jak powiedziała asiao " Rozważania ze spowiednikiem to wogole zabawna rzecz bo np. w parafii moich rodziców jak budowali Kościół to ksiądz mówił że każdy kto się dokłada do budowy ma u niego rozgrzeszenie.nie musi iść do spowiedzi.
To było pytanie retoryczne i odnosiło się do matek kilkorga dzieci którym i tak jak widać zarzuca się wygodnictwo. I nie wszystkie przykłady które wymieniłam to nieszczęścia, myśle ze 90% kobiet nie ma możliwości zostania w domu z 6 dzieci i utrzymywania ich z jednej pensji. zle znoszona ciąża i koszmarny poród to niestety tez nie taka rzadkosc
myślę, że rzadko która mama szóstki dzieci jest w stanie iść do pracy... a wiele z takich rodzin radzi sobie całkiem przyzwoicie
a do ostatniego zdania to aż chce się powiedzieć ja pierdziu w czasach, gdy niemal każda kobieta była wielodzietną matką ciąża była większym zagrożeniem a porody też pozostawiały wiele do życzenia... koszmarny poród to często problem podejścia kobiet do tematu...i taki serio koszmarny to jednak rzadkość... teraz przy opiece lekarskiej i wszelkich udogodnieniach to aż dziwne tak pisać...
sylwia1974, to teraz ja Tobie napisze ja pierdziuuuuuuuuuuuuu "i taki serio koszmarny to jednak rzadkość... teraz przy opiece lekarskiej i wszelkich udogodnieniach to aż dziwne tak pisać..."- wybacz, ale kim Ty jestes, by ustalac ze porod pani x kwalifikuje sie do koszmarnego, a pani y przesadza i wcale nie bylo tak zle, a jesli z tego powodu paralizuje ja strach przed kolejna ciaza to znaczy ze histeryzuje? co za arogancja. kolejny raz padaja kategoryczne osądy, brakuje tylko napisania wprost że wygodnickie się te baby zrobiły, a kiedyś co rok w ciążę zachodziły i było dobrze! tak ochoczo cytujecie Biblie, a co z cytatem "nie sądźcie byście nie byli sądzeni"? niewygodny banał? zanim zaczniesz mnie odpytywać z liczby dzieci przypomnij sobie że żyjemy w kraju w którym potrzebna jest fundacja Rodzic po Ludzku, ciągle pojawiają się teksty na temat polskiej cudownej opieki okołoporodowej (np. http://www.wyrwanezkontekstu.pl/ludzie/cesarka-wskazania-niepotrzebne/), a i tu wiele z was stara się o zorganizowanie porodu w domu, nie szpitalu - ciekawe dlaczego?
Ja niewiem kto gdzie pisal ze któraś jest wygodnicka bo więcej dzieci nie chce rodzic, bardziej dziewczyny pisały o swoim świadectwie a nie o kimś. Porody trudne chyba każde są, bol jest nie do zniesienia. Ja pomimo tego ze znieczulenia nie biorę bo te moje skurcze są do zniesienia (ale i tylko wtedy kiedy umiem sobie jakos pomoc dobierając pozycje odpowiednia, wtedy są znośne) to jednak zawsze ogromnie boje sie bolu. I tego ze nie przezyje porodu. Zawsze kiedy widzę dwie kreski to pierwsza myśl - o matko znowu będzie bolalo! To siedzi we mnie silnie. Ale ten strach i bol porodowy przechodzę tylko ze wsparciem Bożym. Gdybym nie widziała przez pryzmat wiary sensu tego bólu i tych porodów to urodzilabym tylko jedno dziecko - defacto pierwszy poród miałam najgorszy i w zasadzie po ludzku to powinnam juz mieć traumę i więcej nie rodzic. Ale Pan Bóg przychodzi i ulecza mnie za każdym razem, choc będąc w ciąży umieram za każdym razem jak rodze a z kazda mydla o porodzie dopada mnie blady strach. To jest strach nie do przejścia samemu, tylko z Bożą Łaską. I jeszcze co chciałam napisać - Pan Bóg tę co rodzi i przyjmuje kolejne dzieci obdarza swoja Łaską. Nie da sie przyjąć kolejnych dzieci bez Bożej wiary i bez Ducha Świętego bo to po ludzku jest absolutnie nie do przyjęcia. Któryś ze Świętych powiedzial - Pan Bóg nie powołuje przygotowanych tylko przygotowuje powołanych.
no przykro mi, uwazam ze przekonywanie, że traumatyczne porody to "rzadkosc" i ze czesto zaleza od "podejscia kobiety", a w ogole to teraz mamy taka swietna opieke medyczna, nie to co kiedys (w domysle - jak mozna narzekac), to wyraz arogancji, i w mocniejszych slowach mozna by to skomentowac, niech wam bedzie ze to wycieczka osobista.
Hmm, mnie się wydaje że każdy trudny, bardzo trudny poród, traumatyczny poród i z nim związany ból wynagradza dziecko, które w jego wyniku rodzi się dla świata. Zdaje mi się, że po upływie jakiegoś czasu, czasem dłuższego, ten ból zawsze nabiera sensu. Właśnie przez ten cud zrodzenia.
@J2017 no niestety. Ale sens rodzenia przez pryzmat wiary jest tylko jeden. Nie da sie tego inaczej widzieć. Nawet jak się chce pokombinować po swojemu, to nie da sie inaczej- trzeba najpierw umrzeć aby pójść do nieba.A rodzenie w bolach jest takim umieraniem.
Ten bol sie pozniej zapomina. Wiem, ze bolalo niemilosiernie ale juz teraz nie pamietam jak. Tym co moze napawac lękiem przed porodem jest nie tylko bol ale rowniez zle emocje, ktore czesto wnosza osoby z zalozenia majace pomoc rodzacej i dziecku - polozna i lekarz. Zlekcewazenie, obojetnosc, wrecz niekiedy znieczulica w patrzeniu na ludzkie cierpienie, zniecierpliwienie, agresja slowna....mozna by tak wymieniac. Sa kobiety, ktore zyja z traumami poporodowymi, wiem ze tak jest. Za tym wszystkim stoi strach a strach nie jest nigdy dobrym doradca.
@J2017 a podasz jeszcze jakieś krzyże w życiu kobiety? Bo serio się zaczęłam zastanawiać i w zdrowym małżeństwie nie znalazłam żadnego innego krzyża kobiety.
@J2017 Dużo z tego przeszłam co napisałaś. Poza chorobami rodziców to właściwie wszystko. Nie uważam tego za krzyż. To się życie nazywa. Poza tym to nie jest krzyż kobiety tylko chyba obciąża obie strony w małżeństwie. Przynajmniej takie mam doświadczenia Zawsze takie troski dzielilam z mężem. W sumie jeśli chłop zdrowy a rodzina jest wielidzietna to on jest jakby bardziej odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i ustawienie kontaktów ze złośliwą teściową. Nawet do szefowej mojej byłej już na szczęście w mojej obronie podszedł i był tak skuteczny że problem się rozwiązał.
No dobra przejęcie obowiązków męża jak mąż chory albo nie żyje to krzyż w życiu kobiety. Opieka nad chorym rodzicem to nie krzyż tylko obowiązek wynikajacy z miłości i szacunku dla rodziców.
Bogu się nie nadziekuję za męża mimo że bywa trudny. Nigdy w małżeństwie nie byłam sama mimo że często dzieliła nas odległość ponad tysiąca kilometrów. Mam spore opory by każde cierpienie albo niewygode nazywać krzyżem.
Alez jest zupelnie inaczej @asia. To wielidzietni usiluja tlumaczyc ze malodzietni nie postepuja zgodnie z wola Boza, sa wygodni, egoistyczni i niczego w ogole nie rozumieja. Ja mam wrazenie ze niektorzy uwazaja ze ich sposob zycia jest jedynie sluszny a reszta jest na nizszym levelu. Mnie ta dyskusja utwierdzila w tym zwielodzietnosc to wybor kazdej rodziny, sposob realizacji a nie zadna wola Boga bo nie znajduje to uzasadnienia ani w nauczaniu KK ani w Biblii. Ten argument odpada ale zawsze warto swiadczyc ze wiecej dzieci to wiecej milosci, sposob sluzby drugiemu czlowiekowi, wyzwanie i pokonywanie swoich slabosci.
Dobrze to ujelas, @Odrobinka. Trud zycia niosa na swych barkach i mezowie i zony. Licytacja kto ma ciezej jest bez sensu, bo czasami widze, ze maz ma ciezej a innym razem ja sie z czyms mecze. Ale jestesmy w tym razem, pomagamy sobie nawzajem i dodajemy otuchy tak jak potrafimy.
Alez jest zupelnie inaczej @asia. To wielidzietni usiluja tlumaczyc ze
malodzietni nie postepuja zgodnie z wola Boza, sa wygodni, egoistyczni i
niczego w ogole nie rozumieja. Ja mam wrazenie ze niektorzy uwazaja ze
ich sposob zycia jest jedynie sluszny a reszta jest na nizszym levelu.
Tak @apolonia to już wiem co zrobię. Węjdę na forum ,,kobieta fit'' i im wytłumaczę, że wmawiają wszystkim kobietom, że muszą żyć fit i ćwiczyć codziennie a to przecież nie jedyna droga do tego by czuć się kobietą. Zwłaszcza że sama ma nadwagę i nnie po drodze mi życ fit. A one tam tylką wmawiają i namawiają jak tu wielodzietni na wielodzietność
Otwarci na życie argumentują, że jak Bóg nie chce nie da dzieci, nawet jak jest choroba, inna trudna sytuacja On przecież o tym wie - stisujący npr uważają że mają rozum i mogą rozeznawać czy okoliczności nie przytłaczają ich zbyt mocno czy jest dobry czas itp. Zgoła odmienne postawy - ciężko zrozumieć się wzajemnie
Ja wyczytałam w dokumentach KK że planowanie rodziny poprzez npr ma być z poważnych powodów, które małżonkowie rozeznają w sumieniu. Natomiast zwolennicy planowania uważają że jestem głupia bo tam tak nie jest napisane, tylko że Kościół zaleca npr na co dzień w normalnym zdrowym małżeństwie. I zgadzam się że to wybór każdej rodziny tylko mam wątpliwości czy u większości zgodny z Wolą Boga słysząc argumenty jakie za tym planem stoją.
U niektorych wielo jest po poczucie wyzszosci i realizacji jedynueslusznejdrogi, zgodnej z Wola Boza i jeszcze to ocenianie innych ze leniwi, wygodni, idioci...pycha z pewnoscia nie jest owocem zycia blisko Boga.
Komentarz
Edit: wiem o czym mówisz @asiao spotkałam się z tym może trzeba się cieszyć. Wszak napisane ze kobieta zbawi się przez rodzenie dzieci "
źle mnie zrozumiałaś - nie szukać, żeby usłyszeć co się chce tylko jak było w wypowiedzi, że jak powiedziała asiao " Rozważania ze spowiednikiem to wogole zabawna rzecz bo np. w parafii moich rodziców jak budowali Kościół to ksiądz mówił że każdy kto się dokłada do budowy ma u niego rozgrzeszenie.nie musi iść do spowiedzi.
a do ostatniego zdania to aż chce się powiedzieć ja pierdziu
w czasach, gdy niemal każda kobieta była wielodzietną matką ciąża była większym zagrożeniem a porody też pozostawiały wiele do życzenia...
koszmarny poród to często problem podejścia kobiet do tematu...i taki serio koszmarny to jednak rzadkość...
teraz przy opiece lekarskiej i wszelkich udogodnieniach to aż dziwne tak pisać...
Przypomnij Paprotka ile dzieci urodziłaś?
"i taki serio koszmarny to jednak rzadkość... teraz przy opiece lekarskiej i wszelkich udogodnieniach to aż dziwne tak pisać..."- wybacz, ale kim Ty jestes, by ustalac ze porod pani x kwalifikuje sie do koszmarnego, a pani y przesadza i wcale nie bylo tak zle, a jesli z tego powodu paralizuje ja strach przed kolejna ciaza to znaczy ze histeryzuje?
co za arogancja.
kolejny raz padaja kategoryczne osądy, brakuje tylko napisania wprost że wygodnickie się te baby zrobiły, a kiedyś co rok w ciążę zachodziły i było dobrze!
tak ochoczo cytujecie Biblie, a co z cytatem "nie sądźcie byście nie byli sądzeni"?
niewygodny banał?
zanim zaczniesz mnie odpytywać z liczby dzieci przypomnij sobie że żyjemy w kraju w którym potrzebna jest fundacja Rodzic po Ludzku, ciągle pojawiają się teksty na temat polskiej cudownej opieki okołoporodowej (np. http://www.wyrwanezkontekstu.pl/ludzie/cesarka-wskazania-niepotrzebne/), a i tu wiele z was stara się o zorganizowanie porodu w domu, nie szpitalu - ciekawe dlaczego?
Tym co moze napawac lękiem przed porodem jest nie tylko bol ale rowniez zle emocje, ktore czesto wnosza osoby z zalozenia majace pomoc rodzacej i dziecku - polozna i lekarz. Zlekcewazenie, obojetnosc, wrecz niekiedy znieczulica w patrzeniu na ludzkie cierpienie, zniecierpliwienie, agresja slowna....mozna by tak wymieniac.
Sa kobiety, ktore zyja z traumami poporodowymi, wiem ze tak jest. Za tym wszystkim stoi strach a strach nie jest nigdy dobrym doradca.
Nie zapomina się
Mam spore opory by każde cierpienie albo niewygode nazywać krzyżem.
Tak @apolonia to już wiem co zrobię. Węjdę na forum ,,kobieta fit'' i im wytłumaczę, że wmawiają wszystkim kobietom, że muszą żyć fit i ćwiczyć codziennie a to przecież nie jedyna droga do tego by czuć się kobietą. Zwłaszcza że sama ma nadwagę i nnie po drodze mi życ fit. A one tam tylką wmawiają i namawiają jak tu wielodzietni na wielodzietność
I zgadzam się że to wybór każdej rodziny tylko mam wątpliwości czy u większości zgodny z Wolą Boga słysząc argumenty jakie za tym planem stoją.
Oczywiście że duża rodzina to skarb.