@MamaKredka, a teraz wielu Twoich znajomych ma 3? to cudnie, w 2011 większość moich znajomych miała 1 i tym tak im zostało! Dopiero nowopoznawani, żeby było śmieszniej od 2011 kiedy to trafiłam tu na forum mieli i maja więcej.
Większość moich znajomych jest z neo, to mogę powiedzieć, że wielodzietność, to standart. Ale patrząc na kolegów moich dzieci, to już większość jedynacy.
No właśnie, to jest ewidentny fakt, że są środowiska, w których rodzi się dużo dzieci i takie, gdzie dzieci nie ma prawie wcale. I to niekoniecznie ma związek z religijnością czy z zamożnością, raczej z tworzeniem lokalnego klimatu przyjaznego dzieciom.
Tez zauważyłam to co @MamaKredka Klimat chyba stał się bardziej przychylny rodzinom. Znaczenie 500 plus tez widzę, ale nie dla prostego przełożenia, że ktoś zarobi na dziecku, tylko jako docenienie i szacunek dla rodzin i ich pracy...
Halo, halo, to ja, Brzoza bzzzzzz Meldunek z dziś. bzzzzzzzzzzzzz Dzieci mam chore, L. nie pójdzie na zajęcia dodatkowe.. bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz A, i ja jestem chora. bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz Ucierpi i L. i kolega, którego wieziemy zazwyczaj.. Bz............., bzzzzzzzzzzzzzzzzz A, ale to też L. jest chory, to tylko my, prosiaki, zawalamy transport kolegi.... Bzzzzzzzzzzzzzzzz Rodzice kolegi powiedzieli, dlaczego się przejmujemy w ogóle..................... bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz Zapomniałam, że oni też mają 6. Z czego 5 dzieci powyżej 18 rż. , więc się pewnie przyzwyczaili do traumatyzowania dzieci... bbbbbbbbbzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz Bez odbioru, zakłócenia bzxdkgn;kldnagfn;bndf;
@Tola masz racje z ta mala roznica wieku. Ja musialam odsapnac po mojej dwojce. Dopiero po 3 latach bylam gotowa no i uciekajacy czas mial znaczenie. Co innego jak ktos ma duza pomoc ze strony babc, wtedy nie jest tak zmeczony. Roznica powyzej 3 lat jest znacznie latwiejsza dla rodzicow, tylko dla dzieci slabo bo sa na roznych etapach rozwoju.
Ale odkręcacie kota ogonem, byle na ofiary wyjść rozmowa nie była o czepianie się liczby waszych dzieci czy pragnienia dużej rodziny tylko zarzucania wygodnictwa i lenistwa, przy stawianiu siebie na piedestale które to jedyne potrafią słusznie rozumieć Biblię a i tekst sylwii o porodach w większości lajtowych nie to co kiedyś, perełka. Zwłaszcza na forum gdzie wspiera się porody domowe
Ja też poproszę o wygodnictwie, skoro jest jakieś "wy". Ja jestem ja, a nie wy. No chyba, że wchodzimy w pluralis maiestaticus, ale to też warto personalnie, żeby ktoś niesłusznie nie puchł z dumy.
Prosiłabym o wyjaśnienia kogoś z otwartych na przyjmowanie takiej liczby potomstwa jaką Bóg obdarzy takiej kwestii - bo widzę dużą sprzeczność i brak logiki:
osoby otwarte deklarują, że przyjmą wszystkie dzieci bo trudności, niewyspanie, brak pieniędzy, warunków mieszkaniowych to Bóg o tym wie, i jak uzna, że nie ma warunków nie obdarzy kolejnym dzieckiem, a jak obdarzy tzn., że tak miało być a z drugiej strony np. w razie ciężkiej choroby można odłożyć poczęcie - a idąć pierwszym tropem to po co odkładać wtedy (przecież Bóg wie też o ciężkiej chorobie i jak nie będzie chciał to nie da dziecka) - tu widzę brak konsekwencji i logiki ??? To zaufanie do Boga to stopniowane jest?
Czy nie jest zatem tak, że ci "otwarci na przyjęcie każdej liczby" też na bieżąco rozeznają, w wyniku czego cały czas dochodzą do wniosku, że problemy ich nie przerastają i mogą przyjmować dalej kolejne dzieci ? Bo wtedy nie różnią się za bardzo od tych, którzy odkładają z ważnych powodów tylko ich sytuacja jest inna?
Znow mogę tylko o sobie, o nas. Nie planujemy. Nie zastanawiam się co będzie za dwa lata. Nie dziesięć ciąż do przodu a co najwyżej jedna. Tu i teraz. Nie wiem, co jak achoruje czy coś tam. Na dziś nasza sytuacja jest stabilna. Jeśli to się zmieni i ja się zmienię. Nie wiem jak.
Czy nie jest zatem tak, że ci "otwarci na przyjęcie każdej liczby" też na bieżąco rozeznają, w wyniku czego cały czas dochodzą do wniosku, że problemy ich nie przerastają i mogą przyjmować dalej kolejne dzieci ? Bo wtedy nie różnią się za bardzo od tych, którzy odkładają z ważnych powodów tylko ich sytuacja jest inna?
Myślę, że niektórzy to rozeznawanie przyjęli jako pakiet z przysięgą małżeńską (czy przyjmiecie... itd), a niektórzy - tak jak piszesz. Czasem po namyśle bardzo krótkim, bo ogólnie jest ok, więc nie ma co szukać dziury w całym. Czasem po dłuższym, bo akurat jest sytuacja bardziej zagmatwana. I wychodzi, że nie ma przeszkód na tyle ważnych, żeby odkładać.
Ale szeroki świat i tak widzi: króliki, rozbuchane żądze, niewyżyta chuć, łyknięta zanęta 500+, przeludnienie Ziemi, przesada, i generalnie armaggedon. Plus ew. biedota, zaniedbanie, alkoholizm i tłuste włosy u matki.
Nikt Was nie nawraca, nie ocenia, nie namawia do zmiany. Przynajmniej ja nie zauważyłam.
To byłoby bardzo źle, gdyby nikt nie nawracał. Trzeba nawracać. Kto nie nawraca, nie jest zadowolony ze swojego. Dobrym należy się dzielić. A obowiązkiem katolika żyjącego w małżeństwie jest staranie o przysporzenie Bogu nowych wyznawców i nowych wiernych Kościołowi. To nakaz jeszcze z Księgi Rodzaju i przez kilka tysięcy lat był on oczywisty. Ba, nawet heretycy zaakceptowali antykoncepcję dopiero bodajże na początku lat 30. XX wieku.
Haha no plukalam.raz umyłam i myslalam że może mam zły dzień i takie dziwne włosy ale następnym razem było to samo. Nie kupujcie tego bo będziecie wyglądać jak fleje.
Ciąże rzadko występują co roku i trwają 9 miesięcy + 2 tygodnie pologu. Wraz z wiekiem płodność spada.Większa liczba dzieci ogranicza możliwość współżycia i wymusza wstrzemięźliwość bez stosowania npr. Stąd nie uważam planowania w naszym przypadku za konieczność. W związku są zazwyczaj dwie osoby a w zdrowym i normalnym małżeństwie nikt na.nikim nie wymusza seksu. Nie ma dla mnie większej wartości na ziemi niż duża rodzina. Daje kopa do pracy nad sobą, do poszukiwania dróg wyjścia z trudnych sytuacji. Uczy wyrzeczenia, gotowości do poświęceń, wielkodusznosci i otwartości na drugiego człowieka. W wielu sytuacjach uczy pokory, zaufania Bogu. A przede wszystkim daje radość nie do opisania. Ja tak sobie myślę że jak nie może być częściowego celibatu tak nie może być częściowego otwarciana dzieci w małżeństwie. Już niejednokrotnie pisałam że planowanie dzieci wynika najczęściej z lęku że z czymś w związku z kolejnymi dziećmi sobie nie poradzimy: a to z wydajnością psychofizyczna, a to z kredytem za mieszkanie, a to z tzw siedzeniem w domu. I zamiast przekraczać siebie to tkwimy jak ten co zakopal talent w ziemi.
Komentarz
Dopiero nowopoznawani, żeby było śmieszniej od 2011 kiedy to trafiłam tu na forum mieli i maja więcej.
E: bo piszę w pospiechu i moze nietaktownie
Znaczenie 500 plus tez widzę, ale nie dla prostego przełożenia, że ktoś zarobi na dziecku, tylko jako docenienie i szacunek dla rodzin i ich pracy...
bzzzzzz
Meldunek z dziś.
bzzzzzzzzzzzzz
Dzieci mam chore, L. nie pójdzie na zajęcia dodatkowe..
bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
A, i ja jestem chora.
bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
Ucierpi i L. i kolega, którego wieziemy zazwyczaj..
Bz............., bzzzzzzzzzzzzzzzzz
A, ale to też L. jest chory, to tylko my, prosiaki, zawalamy transport kolegi....
Bzzzzzzzzzzzzzzzz
Rodzice kolegi powiedzieli, dlaczego się przejmujemy w ogóle.....................
bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
Zapomniałam, że oni też mają 6. Z czego 5 dzieci powyżej 18 rż. , więc się pewnie przyzwyczaili do traumatyzowania dzieci...
bbbbbbbbbzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
Bez odbioru, zakłócenia bzxdkgn;kldnagfn;bndf;
mspanc
Nie przejmuj się, a jak Cię to bardzo rusza, to nie wchodz w takie
e: adwent jest, to nie będę się kopać z koniem
No chyba, że wchodzimy w pluralis maiestaticus, ale to też warto personalnie, żeby ktoś niesłusznie nie puchł z dumy.
osoby otwarte deklarują, że przyjmą wszystkie dzieci bo trudności, niewyspanie, brak pieniędzy, warunków mieszkaniowych to Bóg o tym wie, i jak uzna, że nie ma warunków nie obdarzy kolejnym dzieckiem, a jak obdarzy tzn., że tak miało być a z drugiej strony np. w razie ciężkiej choroby można odłożyć poczęcie - a idąć pierwszym tropem to po co odkładać wtedy (przecież Bóg wie też o ciężkiej chorobie i jak nie będzie chciał to nie da dziecka) - tu widzę brak konsekwencji i logiki ??? To zaufanie do Boga to stopniowane jest?
Nie wiem, co jak achoruje czy coś tam. Na dziś nasza sytuacja jest stabilna.
Jeśli to się zmieni i ja się zmienię. Nie wiem jak.
Myślę, że niektórzy to rozeznawanie przyjęli jako pakiet z przysięgą małżeńską (czy przyjmiecie... itd), a niektórzy - tak jak piszesz. Czasem po namyśle bardzo krótkim, bo ogólnie jest ok, więc nie ma co szukać dziury w całym. Czasem po dłuższym, bo akurat jest sytuacja bardziej zagmatwana.
I wychodzi, że nie ma przeszkód na tyle ważnych, żeby odkładać.
Ale szeroki świat i tak widzi: króliki, rozbuchane żądze, niewyżyta chuć, łyknięta zanęta 500+, przeludnienie Ziemi, przesada, i generalnie armaggedon. Plus ew. biedota, zaniedbanie, alkoholizm i tłuste włosy u matki.
k.
Nie kupujcie tego bo będziecie wyglądać jak fleje.
Ty i za ładna jesteś, i za szczupła. Na pewno nikt nie wierzy, żeś wielodzietna.
k.
Nie ma dla mnie większej wartości na ziemi niż duża rodzina. Daje kopa do pracy nad sobą, do poszukiwania dróg wyjścia z trudnych sytuacji. Uczy wyrzeczenia, gotowości do poświęceń, wielkodusznosci i otwartości na drugiego człowieka. W wielu sytuacjach uczy pokory, zaufania Bogu. A przede wszystkim daje radość nie do opisania.
Ja tak sobie myślę że jak nie może być częściowego celibatu tak nie może być częściowego otwarciana dzieci w małżeństwie.
Już niejednokrotnie pisałam że planowanie dzieci wynika najczęściej z lęku że z czymś w związku z kolejnymi dziećmi sobie nie poradzimy: a to z wydajnością psychofizyczna, a to z kredytem za mieszkanie, a to z tzw siedzeniem w domu. I zamiast przekraczać siebie to tkwimy jak ten co zakopal talent w ziemi.