No, zamiast spróbować odciążyć męża praca zarobkowa lepiej zrzucać cała odpowiedzialność na niego i sprowadzać kolejne dzieci na świat, wszystko gra to ze mąż będzie przepracowany i widuje swoje dzieci w przelocie już się nie liczy?
A te dzieci to rozumiem, ze tak bez porozumienoa z męzem, bez jego udziału i woli...?
J2017 powiedział(a): Jestem w ciąży i nie sypiam po nocach z powodu naszych warunkòw mieszkaniowych .Obawiam się, że sobie nie poradzimy.
Jot, nie martw zesz Ty sie tak wszystkim i sie nie boj. Jak sie z tym Twoj maz czuje, kiedy odbiera od Ciebie sygnaly, ze martwisz sie po kolei tym, tamtym, owantym. Co Ci daje to zamartwianie? Poprawiasz w ten sposob warunki mieszkaniowe? Nie sądzę. Takim czarnym mysleniem podcinasz tylko Wam wszystkim skrzydla. Pomysl w ten sposob: jestesmy razem i damy rade! Jestesmy jeszcze mlodzi, pelni sil i kto jak nie my! W dwupokojowym mieszkaniu tez damy spokojnie rade. Panienki razem w jednym, Wy z mezem i dzidziusiem w drugim. Dziewczyny Ci za chwile wyfruna na studia, jedna pozna chlopaka z Gdanska, druga wyjedzie do Australi i wtedy sobie pomyslisz: a ja sie glupia zamartwialam. I po co?
To kobieta ma być strażiczką ogniska domowego. To ona jest powołana do rodzenia, karmienia, itp... A ilez kobiet owszem rodzi, ale juz nie karmi, oddaje dziecko do żłobka i wraca do pracy , bo "MUS", bo kredyt...? To jest chore!!!
Ale oczywiscie kto chce to sobie wytłumaczy, ze tak jest ok. Bo przecież święty "MUS". Kto chce to sobie dorobi ideologie, ze te leniwe kobiety to se rodzą dzieci, bo im się nie chce pracowac... Ba! Te leniwe kobiety ssą tak beszczelne, ze tylko wykorzystują tych swoich biednych mężów, nie wspierają ich i traktują przedmiotowo...
A! I bezprawnie wydają zarobione przez męża pieniądze.
Ech...
Małgorzata, to cudowne ze Ty nie musisz pracować, ze Twój mąż ma dobrze płatna prace. To cudowne ze Ty urodziłaś i wykarmiłas każde dziecko, ze nie musiałaś oddawać żadnego z dzieci do żłobka. Masz racje, każda kobieta która idzie do pracy to nie z musu ekonomicznego, ot takie gadanie tylko żeby wyrwać się z czterech ścian. Nie musza, chcą...
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Ty sobie siedzisz wygodnie w fotelu i krówki w wolnym czasie oglądasz.... i chwała za to! Ale widzisz.... a może warto zerknąć ciut dalej niż czubek własnego nosa
Matki 1, 2, 3 dzieci piszą do matki 6 dzieci ,że żona powinna wspomóc męża w pracy
Matka w domu będąc wspomaga męża w Jego pracy ogarniającdom 6 czy więcej dzieci. Mąż nie musi płacić opiekunce , pani od sprzątania i gotowania oraz paru innym osobom bo robi to żona Mąż zazwyczaj wraca do czystego zadbanego domu.
Tyle razy to pada że przy większej liczbie dzieci trudno godzić pracę i dom Dodatkowo jeszcze licząc koszty może i najczęściej się okazuje,że praca tej mamy jest nieopłacalna bo "ginie " w kosztach wypełniania jej roli przez inne panie.
Nie no ale dyskutujcie dalej Matki 1-2-3 dzietne do tych które mają dwa trzy razy więcej dzieci.
Czekam argumentów kiedy da się pracować w trakcie porodu
@hipolit A co Ty tak naprawde wiesz o pacy i zarobkach mojego męża? Skąd wnioski, że dobrze zarabia? Skąd wiesz, że moje dziecko nie chodziło do żłobka?
Akurat chodziło. A wiesz dlaczego? Bo wtedy myślałam, że to MUS. Tak było kiedys. Potem dokonłam wyboru.
I wiem, że o był właściwy wybór.
Wtedy nie sapałam po nocach zadręczając się o wiele spraw. Teraz śpię spokojnie. I nie zależy to od aktualnego stanu konta.
Wiele w zyciu sie wdarzyło... Wszystko to wydarzyło się po coś.
Dziś wiem, ze jedyne, na co mogę liczyć to fakt, że Pan Bóg nigdy nas nie zostawi samych sobie w tudnościach.
Wiem że ZAUFANIE JEMU podstawa- niezalżnie czy sprawa dotyczy przyjmowania dzieci, zdrowia, spraw materialnych...czy innych.
Edit: I w przeciwieństwie do Ciebie piszę ogólnie.
A patrzenie na kówki fajna sprawa Zazdrościsz może?
Małgorzata to może weź wypunktuje gdzie padło ze małodziet każe iść do roboty matce 6 i więcej dzieci... tu nikt nikogo na sile do roboty nie wysyła... dyskusja poszła w kierunku wspierania męża... ale Ty jak zwykle odczytujesz po swojemu
po drugie... matka wielo tylko dlatego ze jest wielo ekspertem nie jest... Tak jak z właściciel kawałka pola nie jest z automatu ekspertem rolnictwa, ktoś kto piecze weekendowo ciasta nie jest cukiernikiem ani ktoś kto ma bujne włosy nie jest ekspertem od fryzjerstwa... podovnie jak jak matko małodziet mie poucza drugiej matki, raczej padło z ust wielomatki ze te oddające do żłobka nim wykarmią to „gorsze matki” ( to mój ogólnik a nie cytat) bo nie tyle ze musza pracować co chcą... wiec kto tu mianuje się ekspertem od życia innych? kto z pełna świadomości pozwala sobie oceniać inne matki pod wzg tego czy musza czy chcą pracować, która lepsza która gorsza... —————— kiedy pojawia się temat pracy matek, pracy tej z musu, bo jeść trzeba, opłacić mieszjanie i media także, a i z gola dupa nie da się funkcjonować, trzeba coś na zad założyć to największymi przeciwniczkami pracy matek są te, które maja dobra sytuacje finansowa, i pozwalają sobie nawet innym zarzucić „brak zaufania Bogu”, niektóre jednak porzuciły życie w ojczyźnie wyjeżdżając po za kraj, czemu? Bo tam lepszy pieniądz? A gdzie owo zaufanie? podobnie jak w dyskusji o metrażu domu/mieszkania... najglosniej o tym, ze dzieci nie musza mieć własnego choćby kata, krzyczały te które na mały metraż nie narzekają....
@hipolit A co Ty tak naprawde wiesz o pacy i zarobkach mojego męża? Skąd wnioski, że dobrze zarabia? Skąd wiesz, że moje dziecko nie chodziło do żłobka?
Akurat chodziło. A wiesz dlaczego? Bo wtedy myślałam, że to MUS. Tak było kiedys. Potem dokonłam wyboru.
I wiem, że o był właściwy wybór.
Wtedy nie sapałam po nocach zadręczając się o wiele spraw. Teraz śpię spokojnie. I nie zależy to od aktualnego stanu konta.
Wiele w zyciu sie wdarzyło... Wszystko to wydarzyło się po coś.
Dziś wiem, ze jedyne, na co mogę liczyć to fakt, że Pan Bóg nigdy nas nie zostawi samych sobie w tudnościach.
Wiem że ZAUFANIE JEMU podstawa- niezalżnie czy sprawa dotyczy przyjmowania dzieci, zdrowia, spraw materialnych...czy innych.
Edit: I w przeciwieństwie do Ciebie piszę ogólnie.
A patrzenie na kówki fajna sprawa Zazdrościsz może?
Zarzucasz innym, ze nic o Tobie nie wiedza, Kię znają Twojej sytuacji ale pozwalają sobie na ocenę... przypatrz się swoim wpisom- Ty robisz dokładnie to samo! nie znasz sytuacji innych ale zarzucasz ze na pewno u nich to MUS... bo tak było u Ciebie... Dokonalas wyboru- bo wybór miałaś, inni wyboru nie maja ale Ty tego przyjac nie możesz na zasadzie -skoro ja miałam wybór i mogłam dokonać wyboru to inni tez MUSZA a jak nie chcą tzn ze może mniejsze zaufanie.
Tu żadna matka nie pisze ,że nie chce pracować tak ku uwadze dyskutantek -adwersarek. Żadna .
Niektóre a nawet może większość by chciały ale ich sytuacja jest taka ,że dokonały wyboru pozostania w domu .ale nie pisze tu nikt, że nie chce pracować bo nie.
Skoro dokonaly takiego wyboru, to znaczy ze nie sa do tego zmuszone, prawda? Nie mowie przeciez o sytuacjach gdy nie mozna pracowac ze wzgledu na chorobe czy np trojke malych dzieci.
Zwyczajnie sama sobie przeczysz - skoro chca pracowac, a jednak decydują się tego nie robić, tylko wymagać od męża by zarabiał więcej, to w końcu jest wolny wybór czy nie?
Małgorzata weź złap oddech bo zadyszki dostaniesz...
moze Ty przywykłaś ze Ciebie traktują wyjątkowo bos matka 14tki -choć powiedzmy sobie uczciwie, to Ty wciąż podkreślasz jakaś wyjątkowa bo aż ponad stan wielo... nie inni dla mnie jesteś taka sama matka jak każda inna, ot może więcej kartofli na frytki obierasz... byla tu Ania49 -mama 15tki i jakoś nie szumiała o swojej wyjątkowości, nie szumiała jaka to ekspertka jest... sporo ostatnio było nawet w tv o matkach (rodzinach) wielo i jakoś żadna z tych matek..... nie gwiazdorzyla zjedz snickersa
@hipolit, miarkuj sie! Startujesz do obu Malgorzat bardzo niegrzecznie!
Jak już chcesz za orgowy hamulec robić to pociągają hamulce z obu stron... inaczej będzie można uznać Twoja wypowiedz za chęć dania klapsa niesfornemu dziecku, a ja za stara jestem na klapsy z ręki obcej kobiety
To tutaj na forum są mamy jedynaków? Serio pytam.... Ja długo myślałam czy zalogować sie na tym forum bo jako mama trójki to czuję się mało wielodzietna! Teraz to luz
kiedy pojawia się temat pracy matek, pracy tej z musu, bo jeść trzeba, opłacić mieszjanie i media także, a i z gola dupa nie da się funkcjonować, trzeba coś na zad założyć to największymi przeciwniczkami pracy matek są te, które maja dobra sytuacje finansowa, i pozwalają sobie nawet innym zarzucić „brak zaufania Bogu”, niektóre jednak porzuciły życie w ojczyźnie wyjeżdżając po za kraj, czemu? Bo tam lepszy pieniądz? A gdzie owo zaufanie? podobnie jak w dyskusji o metrażu domu/mieszkania... najglosniej o tym, ze dzieci nie musza mieć własnego choćby kata, krzyczały te które na mały metraż nie narzekają....
Ech @hipolit słów brak... Ty oczywiście znasz powód porzucenia ojczyzny tychże. I na pewno jest to przymus ekonomiczny.
I na koniec juz napisze jeszcze jedno, co juz wielokrotnie tu padło. Owszem matki wielodzietne mimo wszystko są lepszymi "ekspertkami" od spraw matek małodzietnych. I łatwiej im zrozumiec sytuacje tychze niż na odwrót. Same kiedys miały 1, 2 czy 3 dzieci... Ja np wiem jak to jest miec dwoje dzieci, ale nie wiem jak jest miec dziesięcioro... Tak trudno to do cholery pojąć?
I na koniec juz napisze jeszcze jedno, co juz wielokrotnie tu padło. Owszem matki wielodzietne mimo wszystko są lepszymi "ekspertkami" od spraw matek małodzietnych. I łatwiej im zrozumiec sytuacje tychze niż na odwrót. Same kiedys miały 1, 2 czy 3 dzieci... Ja np wiem jak to jest miec dwoje dzieci, ale nie wiem jak jest miec dziesięcioro... Tak trudno to do cholery pojąć?
Tak się nad tym zastanawiam, co napisałaś @Małgorzata32 i sorry, ale to tylko ogólne stwierdzenie, które w nie każdej sytuacji jest prawdziwe
Trudno zrozumieć czyjąś sytuację, jeśli się tej osoby nie wysłucha, bo się podchodzi do niej z pozycji "już tam byłam, gdzie jesteś i wiem wszystko", perdon.
Szczerze mówiąc szukając wsparcia czy rady nie kieruję się dzietnością drugiej osoby, a po prostu jej mądrością, empatią i zaufaniem jakim ją darzę. A także przede wszystkim tym, na ile dana osoba jest skłonna mnie wysłuchać. W sprawach różnorakich sytuacji życiowych szukałabym raczej rady u osoby starszej (i może być nawet bezdzietna albo i niezamężna) niż u koleżanki młodszej tylko dlatego, że ma piątkę czy siódemkę dzieci, jej dzietność nie czyni jej automatycznie "ekspertką" od moich małodzietnych spraw, no sorry...
Chodziło mi raczej o to, ze ja wiem jak sie zyje w rodzinie z jednym dzieckiem a matka z jednym dzieckiem nie wie jak sie zyje w rodzinie np. z czwórką dzieci.
Nasłuchac się mogłaś. Ale nigdy nie byłaś matką wielodzietną @J2017 . Drobna różnica.
Co z tego ze urodziłam się w rodzinie trójdzietnej? Dopóki nie miałam trójki własnych dzieci nie wiedziałam jak to jest byc matką trojga dzieci. Bo nie doświadczyłam tego.
Komentarz
Ach rozumiem ze te kobiety co to "siedzą" w domu to czekają li jedynie ze im manna z nieba spadnie
Oj złe te kobiety wielodzietne, złeeee!
Pomysl w ten sposob: jestesmy razem i damy rade! Jestesmy jeszcze mlodzi, pelni sil i kto jak nie my! W dwupokojowym mieszkaniu tez damy spokojnie rade. Panienki razem w jednym, Wy z mezem i dzidziusiem w drugim. Dziewczyny Ci za chwile wyfruna na studia, jedna pozna chlopaka z Gdanska, druga wyjedzie do Australi i wtedy sobie pomyslisz: a ja sie glupia zamartwialam. I po co?
"Daremnym jest dla was
A co Ty tak naprawde wiesz o pacy i zarobkach mojego męża? Skąd wnioski, że dobrze zarabia?
Skąd wiesz, że moje dziecko nie chodziło do żłobka?
Akurat chodziło. A wiesz dlaczego? Bo wtedy myślałam, że to MUS.
Tak było kiedys.
Potem dokonłam wyboru.
I wiem, że o był właściwy wybór.
Wtedy nie sapałam po nocach zadręczając się o wiele spraw.
Teraz śpię spokojnie.
I nie zależy to od aktualnego stanu konta.
Wiele w zyciu sie wdarzyło...
Wszystko to wydarzyło się po coś.
Dziś wiem, ze jedyne, na co mogę liczyć to fakt, że Pan Bóg nigdy nas nie zostawi samych sobie w tudnościach.
Wiem że ZAUFANIE JEMU podstawa- niezalżnie czy sprawa dotyczy przyjmowania dzieci, zdrowia, spraw materialnych...czy innych.
Edit: I w przeciwieństwie do Ciebie piszę ogólnie.
A patrzenie na kówki fajna sprawa
Zazdrościsz może?
tu nikt nikogo na sile do roboty nie wysyła...
dyskusja poszła w kierunku wspierania męża...
ale Ty jak zwykle odczytujesz po swojemu
po drugie...
matka wielo tylko dlatego ze jest wielo ekspertem nie jest...
Tak jak z właściciel kawałka pola nie jest z automatu ekspertem rolnictwa,
ktoś kto piecze weekendowo ciasta nie jest cukiernikiem
ani ktoś kto ma bujne włosy nie jest ekspertem od fryzjerstwa...
podovnie jak jak matko małodziet mie poucza drugiej matki,
raczej padło z ust wielomatki ze te oddające do żłobka nim wykarmią to „gorsze matki” ( to mój ogólnik a nie cytat) bo nie tyle ze musza pracować co chcą...
wiec kto tu mianuje się ekspertem od życia innych?
kto z pełna świadomości pozwala sobie oceniać inne matki pod wzg tego czy musza czy chcą pracować, która lepsza która gorsza...
——————
kiedy pojawia się temat pracy matek, pracy tej z musu, bo jeść trzeba, opłacić mieszjanie i media także, a i z gola dupa nie da się funkcjonować, trzeba coś na zad założyć to największymi przeciwniczkami pracy matek są te, które maja dobra sytuacje finansowa,
i pozwalają sobie nawet innym zarzucić „brak zaufania Bogu”, niektóre jednak porzuciły życie w ojczyźnie wyjeżdżając po za kraj, czemu? Bo tam lepszy pieniądz? A gdzie owo zaufanie?
podobnie jak w dyskusji o metrażu domu/mieszkania...
najglosniej o tym, ze dzieci nie musza mieć własnego choćby kata, krzyczały te które na mały metraż nie narzekają....
przypatrz się swoim wpisom- Ty robisz dokładnie to samo!
nie znasz sytuacji innych ale zarzucasz ze na pewno u nich to MUS... bo tak było u Ciebie...
Dokonalas wyboru- bo wybór miałaś, inni wyboru nie maja ale Ty tego przyjac nie możesz na zasadzie -skoro ja miałam wybór i mogłam dokonać wyboru to inni tez MUSZA a jak nie chcą tzn ze może mniejsze zaufanie.
Krowek nie zazdroszczę
Bardzo Was proszę pomódlcie się w intencji mojego męża. TERAZ!
Skoro dokonaly takiego wyboru, to znaczy ze nie sa do tego zmuszone, prawda?
Nie mowie przeciez o sytuacjach gdy nie mozna pracowac ze wzgledu na chorobe czy np trojke malych dzieci.
Zwyczajnie sama sobie przeczysz - skoro chca pracowac, a jednak decydują się tego nie robić, tylko wymagać od męża by zarabiał więcej, to w końcu jest wolny wybór czy nie?
moze Ty przywykłaś ze Ciebie traktują wyjątkowo bos matka 14tki -choć powiedzmy sobie uczciwie, to Ty wciąż podkreślasz jakaś wyjątkowa bo aż ponad stan wielo... nie inni
dla mnie jesteś taka sama matka jak każda inna, ot może więcej kartofli na frytki obierasz...
byla tu Ania49 -mama 15tki i jakoś nie szumiała o swojej wyjątkowości, nie szumiała jaka to ekspertka jest...
sporo ostatnio było nawet w tv o matkach (rodzinach) wielo i jakoś żadna z tych matek..... nie gwiazdorzyla
zjedz snickersa
inaczej będzie można uznać Twoja wypowiedz za chęć dania klapsa niesfornemu dziecku,
a ja za stara jestem na klapsy z ręki obcej kobiety
smutna jest tv bez Ciebie
Dlatego przestałam oglądać
a jak nie - to tym bardziej...
Ty oczywiście znasz powód porzucenia ojczyzny tychże. I na pewno jest to przymus ekonomiczny.
Strzelaj dalej...
Owszem matki wielodzietne mimo wszystko są lepszymi "ekspertkami" od spraw matek małodzietnych. I łatwiej im zrozumiec sytuacje tychze niż na odwrót. Same kiedys miały 1, 2 czy 3 dzieci...
Ja np wiem jak to jest miec dwoje dzieci, ale nie wiem jak jest miec dziesięcioro...
Tak trudno to do cholery pojąć?
i sorry, ale to tylko ogólne stwierdzenie, które w nie każdej sytuacji jest prawdziwe
Trudno zrozumieć czyjąś sytuację, jeśli się tej osoby nie wysłucha, bo się podchodzi do niej z pozycji "już tam byłam, gdzie jesteś i wiem wszystko", perdon.
Szczerze mówiąc szukając wsparcia czy rady nie kieruję się dzietnością drugiej osoby, a po prostu jej mądrością, empatią i zaufaniem jakim ją darzę. A także przede wszystkim tym, na ile dana osoba jest skłonna mnie wysłuchać.
W sprawach różnorakich sytuacji życiowych szukałabym raczej rady u osoby starszej (i może być nawet bezdzietna albo i niezamężna) niż u koleżanki młodszej tylko dlatego, że ma piątkę czy siódemkę dzieci, jej dzietność nie czyni jej automatycznie "ekspertką" od moich małodzietnych spraw, no sorry...
Oczywiscie ze kazda sytuacja jest inna.
Nie jestem Tobą. Ani Ty mną.
Słowo ekspertka napisałam nie bez powodu w cudzysłowiu.
Ale nigdy nie byłaś matką wielodzietną @J2017 . Drobna różnica.
Co z tego ze urodziłam się w rodzinie trójdzietnej? Dopóki nie miałam trójki własnych dzieci nie wiedziałam jak to jest byc matką trojga dzieci. Bo nie doświadczyłam tego.