@Małgorzata32 Skąd wiesz, że matka jedynaka czy dwòjki nie wie? Moi rodzice i teściowie pochodzą z rodzin wielodzietnych, nas w domu było troje, wiem jak się żyje w takiej rodzinie , bo nasłuchałam się wielu historii rodzinnych . Nikt z dzieci z tych rodzin nie chciał być potem w swoim życiu wielodzietny.
widocznie mieli złe doświadczenia... ja już od starszych dzieci słyszałam jakie chcą mieć rodziny co innego czy im się to ziści...oni nie wyobrażają sobie małych rodzin co nie znaczy, że powielą nasz model...widzą ile przy nich pracy słyszę zdecydowanie więcej dobrych opinii od nich niż pretensji, a mam już kilkoro całkiem dużych dzieci
Ja tu jestem kilkanaście lat, wtedy adminki miały 3 dzieci i były uważane za wielodzietne, więc standardy się zmieniają. Do roboty drogie Panie, bo nie dogonimy
Ale wciąż ta sama zasada: lekarz nie zna Twojego dziecka tak jak Ty, jesteś ekspertem od swojej rodziny, żaden nauczyciel nie zna Twojego dziecka tak jak Ty. Nikt, oczywiście oprócz paru nicków, których nigdy w realu nie spotkałaś. One wiedzą, czy przy jednym dziecku jesteś zmęczona, mąż Cię szanuje, lubisz pracę, masz kłopoty finansowe, męczysz się w małym mieszkaniu. Wielki Brat patrzy i wtóre wie. W sumie po obu stronach barykady można znaleźć takie, które tylko zatrudnić jako wróżki albo psycholożki on line.
@Rejczel Jasne, 12 i 9-latka zaraz wyfruną na studia..... Ja rozeznałam trochę za pòźno, że nie powinnam zachodzić w ciążę w takich warunkach mieszkaniowych, chyba sobie Deprim kupię.
Nie kupuj zadnych Deprimow. Dbaj o siebie, wysypiaj się, spaceruj z dziecmi, nie czytaj głupot. Tyle osob walczy o ciążę, wiele by dało żeby miec dziecko, a nie może. My tez mielismy male mieszkanie(dwa pokoje) niskie zarobki tez szukalismy wiekszego i bez rezultatu. Jednak zdecydowalismy się na czwarte dziecko, bo za jakis czas mieszkanie bysmy zamienili pewnie, a w ciaze bym juz nie mogla zajść. Potem bylo piate dziecko, a potem udalo sie mieszkanie zamienic. Jestem szczesliwa.
@jukaa Ludzie nie mają potrzeby przekonywania innych do swojego jedynie słusznego modelu, ale jak ktoś uważa się za katolika, to wybiera drogę Bożą i ją realizuje. A tu niby jestem katolikiem, ale będę tak kombinować, żeby mi było dobrze. I żeby tych dzieci nie było za dużo, bo przecież moja wspaniała praca, bo się zmęczę, bo jeszcze to i tamto. A słowa Boże są proste, tyle, że musu nie ma.
U nas każde dziecko daje nam rewolucyjne pomysły i siłę by je realizować, żeby wyjść poza takie normalne codzienne życie. Może i wy pomyślcie..... Może trzeba bardziej odważnie do sprawy podejść. Może trzeba zaryzykowac... Nie chcę nic sugerować, ale u nas tak było. Teraz też tak jest. Czekamy na 8 i już jesteśmy pewni, że będziemy adoptować poddasze bo pokoje potrzebne. Zawierzamy to Bogu i do przodu:)
To ja jeszcze w kwestii meritum watka: troche glupi tytul jest, bo nie chodzi wcale o to, zeby rozeznawac to ile Pan Bog nam dzieci zaplanowal, bo czegos takiego nie ma i dlatego dyskusja miejscami dziwna jest. Chodzi o to, zeby swoje planowanie porownywac z Wola Boza. Czy aby te moje plany nie sa zbyt maloduszne i wygodnickie. Jak to wyglada w praktyce? Zupelnie normalnie (tak mi sie przynajmniej wydaje ): mam x dzieci i zastanawiam sie, czy dam rade udzwignac wychowanie nastepnego dziecka. Na ten czas, tak jak teraz u mnie ze zdrowiem, jak rozwijaja sie juz urodzone dzieci itp. Jesli stwierdzam, ze nie ma sprawy - super. Jesli mysle, ze jednak byloby to zbyt ciezkie dla mnie na obecna chwiele - jakas tam forma npr-u. To oczywiscie decyzja obu malzonkow, ktora sie co jakis czas rewiduje, bo zycie plynie i to co bylo nie do pomyslenie pol roku wczesniej staje sie mozliwe. Jak ktos jeszcze ma watpliwosci co do decyzji to np. spowiednik ktory dobrze zna sytuacje moze pomoc i obiektywnym okiem popatrzec na sytuacje. I to koniec tego algorytmu
@J2017, realizowałam się w pracy przed małżeństwem i byłam w niej bardzo dobra. Teraz, mając dzieci, przeskoczyłam na inną pracę. Mamy własną działalność, robię bardzo dużo i ciągle się muszę uczyć. Trzymanie się kurczowe tego, że skończyłam takie studia i to koniecznie muszę robić tylko to jedno, już teraz, w tym momencie, nie jest dobre. U Ciebie jest wieczne niedasię, a u mnie jest - zawsze uczę się nowego i jak trzeba robię coś innego. A zawsze robię to, co mnie fascynuje. I teraz też tak jest. ja mam zawsze szeroko otwarte oczy na nowe pomysły i na uczenie się. I świadomość, że jak nie tak praca, to inna, w której będę bardzo dobra. I to jest moje rozwijanie talentów. I nie jest to łatwe. @Elunia pisała, jak trudno jej pracować idąc na oddzielne piętro, mając w domu 2 czy 3 dorosłe osoby. Ja pracuję w kuchni, podczas gotowania, zajmowania się dziećmi i domem, mając 3 dzieci w ED i najmłodsze dwuletnie, które trzeba mieć na oku, wyprowadzać na wiele godzin na dwór i ogólnie patrzeć, czy znów nie skacze z wysokich mebli etc. I odpowiadam codziennie na wiele meili, tłumaczę potrzebne mi materiały i robię wiele innych pracowych spraw. I wszystko to pozwala mi inaczej uczyć dzieci - że można, tylko trzeba chcieć i ciągle się czymś interesować, uczyć, czytać, rozmawiać z innymi. A nie siadać i płakać. To jest życie, to jest realizacja mnie samej w tych warunkach, jakie teraz mam, a nie tylko to jedno, czego się nauczyłam na studiach i nic więcej.
W nawiazaniu do tego co pisze @aga---p powiem Ci @J2017, ze rzeczywiscie tak jest - wiadomosc o dziecku w drodze jest mobilizujaca. U nas tak bylo. Od wybudowania domu mieszkalismy i uzytkowalismy tylko parter. Na gorze mielismy zrobione wylewki, sufity. Na golym betonie staly plastikowe wory wypelnione ciuchami, betami z mieszkania, ksiazki w paczkach, cuda na kiju. Po prostu caly nasz skromny dorobek. Jak sie dowiedzielismy, ze rodzina sie powiekszy - zaczelismy dzialac. Ja - misja specjalna na piętrze: zrobic cos z tymi betami, zeby mozna bylo tam na gore wpuscic fachowcow. Maz dostal takiego powera, ze zorganizowal kase, wybralismy drzwi i panele, przyjechala ekipa, rach, ciach jednego dnia pan ulozyl podlogi, za tydzien dwoch panow drzwi powstawialo. Udalo sie zamowic termin u stolarza i w koncu doczekalismy sie schodow i zniknela wstretna klapa na strych. Maz polozyl gladz na niektorych scianach, potem to scieral, malowal. Z wielkim juz brzuchem jezdzilismy do Ikea po meble, lampy. W pospiechu, zeby zdazyc ze wszystkim pamietam jak w 9 miesiacu mylam podlogi na kolanach( bylo mnostwo pylu, prochu z tego wszystkiego). Maz za mna biegal i upominal: powolutku, bo jeszcze mi tu urodzisz! Finalnie zdazylismy ogarnac gore przed narodzinami i zyskalismy cale piętro powierzchni. Nie wiem, czy w takim tempie bysmy sie zmobilizowali, gdyby nie to, ze wkrotce mialo na swiat przyjsc nasze czwarte?
Przy piatym to mam takie noszenia, ze hej Od poczatku ciazy wymienilismy juz dwie sofy, kupilismy nowy stol i krzesla do kuchni, niektore sciany zostaly przemalowane, juz czeka wiaderko farby ( aa, raz sie zyje, sprobujemy na jedna sciane czarny kolorek) na taka wielka przemiane, pokoj jeden na parterze skutecznie odgracony( metodą w wór, w wór i out), maz juz porabal i ulozyl w drewutni 9,5 kubikow drewna na zime, zeby Malenstwu bylo cieplo. Trzeba jak najwiecej zrobic teraz, no potem juz nie bede mogla za bardzo chodzic.
@J2017 wiem jak wkurzaja rady odnosnie mieszkania w ciasnym.mieszkaniu od osob ktore na niedobor powierzchni nie moga narzekac. Kiedys moja przyjaciolka mieszkajaca tylko z mezem w 75 metrowym mieszkaniu ( w ktorym bylo im ciasno...) pocieszala mnie ze wazne jest mieszkanie w niebie... My poki co w mieszkaniu dwupokojowym 49 m z trojka dzieci. Tez nie mialam kawalka wolnego miejsca na rzeczy dziecka ale jak przychodzi koniecznosc to i reszta sie znajdzie. Teraz malutka ma rzeczy w duzej szufladzie lozka, w jednej szufladzie komody i maz zwolnil w szafie 2 spore polki. Poki co miescimy sie spoko. Córka ma sliczna biala kolyske z posciela w stonowanych kolorach aby nie wprowadzac choasu do naszego wielofunkcyjnego pokoju. W najlepszym wypadku bedziemy tak mieszkac rok, w najgorszym wiele lat. Modlilismy sie o mozliwosc dodatkowego zarobku dla meza, teraz ma tyle projektow i nadgodzin ze nie mowy o urlopie, prawdziwa kleska urodzaju;) ale i szansa na konkretna kase. Mieszkanie dla rodziny adekwatne do jej wielkosci jest podstawowa potrzeba czlowieka a nie fanaberia, a Bog obiecal troszczyc sie o nasze potrzeby jesli bedziemy z Nim wspoldzialac.
To, co napisalam powyzej to nie sa zadne rady tylko kilka przykladow z wlasnego zycia jak sie zmobilizowalismy do dzialania i zrobilismy to co sie wtedy dalo zrobic przy takich mozliwosciach jakie mielismy. Zrobcie narade wojenna i wspolnie sie zastanowcie co mozna zrobic, co zmienic, ulepszyc, wyrzucic, dokupic, przestawic, przesunac, jak przeorganizowac ta przestrzen, ktora macie a ktora nie jest z gumy. Mozliwosci sa rozne.
Ale szukać rozwiązań można a nawet trzeba. Ja pamiętam jak szukaliśmy pomysłu na większe mieszkanie. Mieliśmy kawalerkę 27m. Z jednym małym dzieckiem niby ok ale jednak ciężko. Jakiś jeden pokój by się przydal, osobna kuchnia itp. Tak się żyć nie dało. Mieszkanie w niebie (mam nadzieję) czeka, ale póki co to ziemskie było trzeba powiększyć.
I szczerze mówiąc mam ciasno ale jak słusznie zauważyła @Rejczel coś bym przestawiła coś wywaliła , wstawiła coś innego np zamiast dwóch szaf by była 1 o wymiarach 2,3 m wysokości na 2 ,8 szerokości z dużą ilością polek ruchomych
Ucięło mi początek wywodu , W 5 mamy pokój i kuchnie jest ciasno ale gdyby okazało się że będzie maleństwo jedynie martwiła bym się o zdrowie a z ciasnota to nowa powiedział(a):
I szczerze mówiąc mam ciasno ale jak słusznie zauważyła @Rejczel coś bym przestawiła coś wywaliła , wstawiła coś innego np zamiast dwóch szaf by była 1 o wymiarach 2,3 m wysokości na 2 ,8 szerokości z dużą ilością polek ruchomych
O, to jest prawda @nowa z tymi półkami. Najlepsze sa te ruchome, jakby druciane kosze typu cargo, to sie bardziej sprawdza niz zwykle szuflady, bo od razu widac co tam jest w srodku( nie maja zabudowanego dna), nawet jak cos jest na wyzszej polce, gdzie sie nie za bardzo dosięga. To sie tez fajnie sprawdza przy glebokich szafach.
Widziałam u znajomej takie cudo do tego drzwi były przesuwne i 4 szt , i 2 miały lusterka - taka szafa moje marzenie ,i jak by był szkrab to musiałabym zająć się własnym zdrowiem , zrobić prawo jazdy itd kupić taką szafę wtedy by miejsce na łóżeczko było itd , Tak więc @J2017 będzie dobrze , nie może być inaczej
Mieszkaliśmy z czwórką dzieci na 37 m2 i też się dało. Nigdy też nie mielismy wlasnego mieszkania ani domu i pewnie mieć nie będziemy. Jakoś mnie to mało martwi. Dziewczyny wpisały wiele cytatów z Biblii. Jak to się ma do rozeznawania woli Bożej? Ano moim zdaniem tak, że wlasne zdanie przedkladamy nad wolę Bożą. I to nie jest żadna uszczypliwość, tylko każdy czlowiek tak ma, w wiekszym lub mniejszym stopniu, bo każdy grzeszy. I to nie jest tak że te cytaty są jakimiś nakazami, tylko mówią o pewnym ideale. Bog nas obdarzył rozumem i wolną wolą, i trudno Mu ufać w niektórych aspektach. Ja to rozumiem, natomiast nie rozumiem oburzanka. No dla mnie branie kredytu w takiej kwocie że musi pracować i żona i mąż żeby go spłacić jest bardzo ryzykowne i nierozważne, zwłaszcza jesli splata jest rozciagnieta na kilkadziesiąt lat. I rozumiem chęć posiadania mieszkania własnościowego. Też o tym marzę. Tylko że nie wyszłam za mąż po to żeby mieć mieszkanie tylko żeby założyć rodzinę. I daleko mi do oceniania innych że biorą kredyt. Pewnie uważają że tak jest lepiej. Ale jak do tej pory zawsze mieliśmy dach nad głową, jedzenie, wyjezdzalismy na wakacje, dzieci miały zajęcia pozaszkolne... A z pracą jest tak, że mężowie zazwyczaj nie żyją w kosmosie i wiedzą czy za mało zarabiają. Kurczę no dzieci nie są decyzją żony ani męża, są darem. I ten dar to nie tylko przyjemność ale też nauka dla nas, rodziców żeby spiąć dupe w troki i zarobić na taką rodzinę. Po coś te dzieci są. Gdybym nie miała dzieci to nie nauczylabym się wielu rzeczy, podobnie gdybyśmy poprzestali na dwójce.
z dedykacją dla Ciebie wiersz ks. Jana Twardowskiego, który mi zawsze w chwilach trudnych i zwątpienia pomaga priorytety ustawić:
***
Nie płacz w liście
nie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz
w miastach i wynająć się da prędzej , ponoć są mieszkania komunalne /socjalne jest szansa coś znaleźć , mówię ci będzie dobrze , musi być nie ma innej opcji ,jak by miało cię to pocieszyć to bym chciała być na twoim miejscu , nie zazdroszczę ale by fajnie było ..... także @J2017 głęboki wdech pomyśl o kruszynce która cię kocha bezinteresownie bezwarunkowo ,a na resztę masz kilka miesięcy
Rozumiem J2017, no to rzeczywiście zupełnie co innego, chyba żeby ktoś chciał się z wami zamienić za dopłatą w ramach tej spółki mieszkaniowej. Fajnie byłoby, gdyby dziecko urodziło się już większym mieszkaniu.
J2017 Może cię pocieszy że ja mam stary dom po babci, dzieci mają 2 pokoje a jak skombinyjemy na remont poddasza to bedzie cud a jeszcze większy jak nam wystarczy ale cuda się zdarzają:):)
@Rejczel My nie mamy czego adaptować ani gdzie robić remontu. Ty jak czytam to masz duży dom, no i masz też za co te meble wymieniać, skoro to robicie z takim rozmachem. To jest zupełnie inna perspektywa niż wtedy gdy nie ma za co kupić nowych krzeseł do stołu.
Przestan juz tak jojcyć i jojcyć, ten ma dobrze bo ma to a tamten taki madry bo ma tamto, tylko ja taka biedna sierotka. Widocznie jestesmy przedsiebiorczy na tyle na ile to jest w naszym zasiegu. Wkurza mnie takie podejscie, jakie Ty prezentujesz.
Komentarz
A mimo to niektórzy nadal nie pojmują.
ja już od starszych dzieci słyszałam jakie chcą mieć rodziny co innego czy im się to ziści...oni nie wyobrażają sobie małych rodzin co nie znaczy, że powielą nasz model...widzą ile przy nich pracy
słyszę zdecydowanie więcej dobrych opinii od nich niż pretensji, a mam już kilkoro całkiem dużych dzieci
Nie chcę nic sugerować, ale u nas tak było. Teraz też tak jest. Czekamy na 8 i już jesteśmy pewni, że będziemy adoptować poddasze bo pokoje potrzebne. Zawierzamy to Bogu i do przodu:)
Chodzi o to, zeby swoje planowanie porownywac z Wola Boza. Czy aby te moje plany nie sa zbyt maloduszne i wygodnickie.
Jak to wyglada w praktyce? Zupelnie normalnie (tak mi sie przynajmniej wydaje ): mam x dzieci i zastanawiam sie, czy dam rade udzwignac wychowanie nastepnego dziecka. Na ten czas, tak jak teraz u mnie ze zdrowiem, jak rozwijaja sie juz urodzone dzieci itp. Jesli stwierdzam, ze nie ma sprawy - super. Jesli mysle, ze jednak byloby to zbyt ciezkie dla mnie na obecna chwiele - jakas tam forma npr-u.
To oczywiscie decyzja obu malzonkow, ktora sie co jakis czas rewiduje, bo zycie plynie i to co bylo nie do pomyslenie pol roku wczesniej staje sie mozliwe. Jak ktos jeszcze ma watpliwosci co do decyzji to np. spowiednik ktory dobrze zna sytuacje moze pomoc i obiektywnym okiem popatrzec na sytuacje. I to koniec tego algorytmu
I nie jest to łatwe. @Elunia pisała, jak trudno jej pracować idąc na oddzielne piętro, mając w domu 2 czy 3 dorosłe osoby. Ja pracuję w kuchni, podczas gotowania, zajmowania się dziećmi i domem, mając 3 dzieci w ED i najmłodsze dwuletnie, które trzeba mieć na oku, wyprowadzać na wiele godzin na dwór i ogólnie patrzeć, czy znów nie skacze z wysokich mebli etc. I odpowiadam codziennie na wiele meili, tłumaczę potrzebne mi materiały i robię wiele innych pracowych spraw. I wszystko to pozwala mi inaczej uczyć dzieci - że można, tylko trzeba chcieć i ciągle się czymś interesować, uczyć, czytać, rozmawiać z innymi. A nie siadać i płakać. To jest życie, to jest realizacja mnie samej w tych warunkach, jakie teraz mam, a nie tylko to jedno, czego się nauczyłam na studiach i nic więcej.
My poki co w mieszkaniu dwupokojowym 49 m z trojka dzieci. Tez nie mialam kawalka wolnego miejsca na rzeczy dziecka ale jak przychodzi koniecznosc to i reszta sie znajdzie. Teraz malutka ma rzeczy w duzej szufladzie lozka, w jednej szufladzie komody i maz zwolnil w szafie 2 spore polki. Poki co miescimy sie spoko. Córka ma sliczna biala kolyske z posciela w stonowanych kolorach aby nie wprowadzac choasu do naszego wielofunkcyjnego pokoju.
W najlepszym wypadku bedziemy tak mieszkac rok, w najgorszym wiele lat.
Modlilismy sie o mozliwosc dodatkowego zarobku dla meza, teraz ma tyle projektow i nadgodzin ze nie mowy o urlopie, prawdziwa kleska urodzaju;) ale i szansa na konkretna kase. Mieszkanie dla rodziny adekwatne do jej wielkosci jest podstawowa potrzeba czlowieka a nie fanaberia, a Bog obiecal troszczyc sie o nasze potrzeby jesli bedziemy z Nim wspoldzialac.
Zrobcie narade wojenna i wspolnie sie zastanowcie co mozna zrobic, co zmienic, ulepszyc, wyrzucic, dokupic, przestawic, przesunac, jak przeorganizowac ta przestrzen, ktora macie a ktora nie jest z gumy. Mozliwosci sa rozne.
Tak się żyć nie dało.
Mieszkanie w niebie (mam nadzieję) czeka, ale póki co to ziemskie było trzeba powiększyć.
W 5 mamy pokój i kuchnie jest ciasno ale gdyby okazało się że będzie maleństwo jedynie martwiła bym się o zdrowie a z ciasnota to nowa powiedział(a):
Tak więc @J2017 będzie dobrze , nie może być inaczej
Dziewczyny wpisały wiele cytatów z Biblii. Jak to się ma do rozeznawania woli Bożej? Ano moim zdaniem tak, że wlasne zdanie przedkladamy nad wolę Bożą. I to nie jest żadna uszczypliwość, tylko każdy czlowiek tak ma, w wiekszym lub mniejszym stopniu, bo każdy grzeszy. I to nie jest tak że te cytaty są jakimiś nakazami, tylko mówią o pewnym ideale. Bog nas obdarzył rozumem i wolną wolą, i trudno Mu ufać w niektórych aspektach. Ja to rozumiem, natomiast nie rozumiem oburzanka. No dla mnie branie kredytu w takiej kwocie że musi pracować i żona i mąż żeby go spłacić jest bardzo ryzykowne i nierozważne, zwłaszcza jesli splata jest rozciagnieta na kilkadziesiąt lat. I rozumiem chęć posiadania mieszkania własnościowego. Też o tym marzę. Tylko że nie wyszłam za mąż po to żeby mieć mieszkanie tylko żeby założyć rodzinę.
I daleko mi do oceniania innych że biorą kredyt. Pewnie uważają że tak jest lepiej. Ale jak do tej pory zawsze mieliśmy dach nad głową, jedzenie, wyjezdzalismy na wakacje, dzieci miały zajęcia pozaszkolne...
A z pracą jest tak, że mężowie zazwyczaj nie żyją w kosmosie i wiedzą czy za mało zarabiają. Kurczę no dzieci nie są decyzją żony ani męża, są darem. I ten dar to nie tylko przyjemność ale też nauka dla nas, rodziców żeby spiąć dupe w troki i zarobić na taką rodzinę. Po coś te dzieci są. Gdybym nie miała dzieci to nie nauczylabym się wielu rzeczy, podobnie gdybyśmy poprzestali na dwójce.
***
Nie płacz w liścienie pisz, że los Ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
Odetchnij, popatrz
Spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij, że jesteś, kiedy mówisz, że kochasz
także @J2017 głęboki wdech pomyśl o kruszynce która cię kocha bezinteresownie bezwarunkowo ,a na resztę masz kilka miesięcy
Może cię pocieszy że ja mam stary dom po babci, dzieci mają 2 pokoje a jak skombinyjemy na remont poddasza to bedzie cud a jeszcze większy jak nam wystarczy ale cuda się zdarzają:):)