Annabe akurat było coś takiego ze niesprawiedliwość dziejowa przy trzech pokojach i kilkoro dzieci cisnąć je w jednym pokoju. Ale ja sobie też średnio wyobrażam mieć sypialnie w dziennym szczególnie takim z kuchnią czy przechodnim a nie ze się zamknąć można i nie spodziewać gości w każdym momencie. . Może jakby odpowiednio zaaranżować...
Nas w domu było dwoje i ja swojego kata nie miałam Teraz w dorosłym życiu jakoś szczególnie o tym nie rozmyślam ale jednak młodego człowieka wiele rzeczy kształtuje ..ciasnota w mieszkaniu również. Przestrzeń zyciowa jest ważna i tyle. Nie ma sensu dorabiać ideologii, że to takie szlachetne przetrwać ciężkie warunki. Zresztą każdy sam wie jak to jest w praktyce i codziennym funkcjonowaniu
No ja piszę z doświadczenia bo taki właśnie "salon" z drzwiami do trzech pomieszczeń w tym kuchni mialam i średnio wyobrażalam se spanie w nim. Pewnie ze jak się nie da to i w jednym pokoju można żyć cała rodzina. Ale ja pisałam w sensie JAK SIĘ Da i a propos tego co Tola pisała i annabe bo pamiętam jakie były głosy w dyskusji na podany temat. A nie ze wogole bym umarła itp.
@Tola nie wiem, kto tu pisał o oddzielnych pokojach, ale jednak większość uważa, że to nie jest konieczność życiowa żeby dzieci miały swoje pokoje. U mnie czworo dzieci w jednym, będzie po dwoje, teraz jeden pokój się suszy, bo były problemy z przeciekaniem dachu. Całe dzieciństwo miałam pokój z bratem, później na studiach miałam ze trzy lata swój, a później wyszłam za mąż i znów nie mam
I nas chłopcy mają razem. Mimo, że mogliby oddzielnie. Temat rozdzielenia ich traktowany jest przez nich na zasadzie kary. Czyli jak będą się kłócić to każdy do swojego. Od razu następuje zgoda
W małym mieszkaniu da się wytrzymać. My mamy 51m2, na 6 osób, dwa pokoje. W jednym jest trójka dzieci, w drugim my z bobasem. Jest trochę ciasno ale da się wytrzymać.
Mieliśmy taką samą sytuację.
Podobno wydłubywanie oka też da się wytrzymac
Hehe no myślę że wiesz o co chodzi... Życzę im jak największego mieszkania ale jak się nie da i warunki są jakie są to nie ma co narzekać. My sami za kilka lat pewnie będziemy zmieniać na większe, do tej pory jakoś wytrzymamy i nie boli mnie to raczej tak jak wydłubywanie oka.
To ja pisalam @Tola o tej sypialni rodzicow. Jak dzieci sa male to moga byc nawet we 3 czy 4 w jednym pokoju ale dorastajace nastolatki roznej plci w jedym pokoju kiedy rodzice maja oddzielna sypialnie to nieporozumienie i egoizm rodzicow. Zreszta sama zobaczysz, rozumiem ze maluch to syn? Pętajacy sie kilkulatek z dorastajacymi dziewczynami... Nie uwazam ze dzieci musza miec wlasne pokoje. Bedziemy szukac mieszkania 4 pokojowego w ktorym chcemy miec wreszcie sypialnie a dziewczyny beda razem( 5 lat roznicy) ale mieszkanie dzieci roznej plci razem to co innego. Wiem jak ja sie cieszylam z wlasnego malenkiego pokoju i moim dzieciom tez chce stworzyc jak najlepsze warunki.
Znam co najmniej kilka matek , które mają swój własny pokój - do pracy umysłowej ale i wypoczynku . Wiadomo , że raczej trudno o to w M3 ale nie zgadzam się z tym "raczej nigdy". Ja w tym momencie takiego pokoju nie mam , ale bardzo bym chciała.
2 dzieci w jednym pokoju to nie trauma, pod warunkiem że to nie jest ciasna klitka. Moje 2 dziewczyny mają klitkę i się męczą. Ja je rozumiem. Nastolatka ma inny tryb czuwania, potrzebuje czasem samotności.
A możeby tak wynająć wasze mieszkanie i poszukać czegoś większego też do wynajęcia .U nas np są bardzo chodliwe małe mieszkania a duże stoją niekiedy koszta nie są wcale o wiele większe
2 dzieci w jednym pokoju to nie trauma, pod warunkiem że to nie jest ciasna klitka. Moje 2 dziewczyny mają klitkę i się męczą. Ja je rozumiem. Nastolatka ma inny tryb czuwania, potrzebuje czasem samotności.
A możeby tak wynająć wasze mieszkanie i poszukać czegoś większego też do wynajęcia .U nas np są bardzo chodliwe małe mieszkania a duże stoją niekiedy koszta nie są wcale o wiele większe
J2017 pisała, że to mieszkanie nie jest ich. Jak więc mają je wynająć?
Nie wiem jak u niej jest z wymianą lyb wynajmem ale u nas nawet socjalne się wymieniają ktoś szuka większego ktoś woli mniejsze.Może niech popyta ,pochodzi przepisy się co chwilę zmieniają
Nigdy nie odrabialam zadań w swoim pokoju bo miałam takowy i moja siostra też miala. Jako nastolatka kiedy potrzebowałam samotności to wychodziłam z domu. Moje dzieci też mają podobnie. Tzn nie mają oddzielnych pokoi. Teraz jak nie było jeszcze Karoliny to się gniezdzily w jednym pokoju do spania i w drugim do zabawy mimo że miały w zasadzie trzy do dyspozycji. Teraz śpią w dwóch w konfiguracjach rozmaitych. Nastolatka moja miała mieć sama pokój to go na własne życzenie dzieli z dwójką najmłodszych: pieciolatką i trzylatkiem. Zadania wszystkie odrabiaja na dole w salonie albo w kuchni i odkąd pamiętam najstarsza też tak miała. Biurka stały nieużywane. I to był zbędny mebel w domu. Łóżeczka nigdy nie miałam. Noworodkj zawsze spaly z nami w łóżku a w dzień w gondoli do wózka, leżaczku albo nosidle. Duzo też w chuście nosiłam.
U nas jedyna nastoletnia córka ma malutki przechodni pokoik, a 3 chłopców dzieli pokój co prawda duży, bo 25m kw, ale za to bardzo trudny do umeblowania. Mimo to wydzieliliśmy 12- latkowi kąt do nauki.
Ciasnota to fakt, a nie odczucie. Jak ktos ma 90 m na 6 osob i narzeka na ciasnote to mnie smieszy i wiem ze nie umie urzadzic i zagospodarowac mieszkania.
A ja mysle, ze kto kwestia osobnicza co kto za ciasnotę uznaje. Jedni lubią ogolnie żyć „na kupie”, miec ludzi wokół, dla innych to horror, bo potrzebują dużo spokoju i samotności. Jakos ciezko określić w metrach ile przestrzeni jest jeszcze Ok, a ile już nie.
U mnie lozeczko to dla bezpieczenstwa jak wychodzę, przewijak mam na stelażu i nie wyobrażam sobie życia bez niego (po porodzie bardzo mi kregoslup dokucza, po przebraniu na lozku wyprostowac sie nie moglam, poza tym nagminnie Maciej sikal jak go przebieralam, a przewijak ceraciany, zdejmuje tylko pokrowiec i do pralki ) My wlasnie z mezem i Mackiem jestesmy w takiej przejsciowej kuchnio-jadalnio-salono-sypialni i jestem z tego powodu w siodmym niebie bo no nasze i robimy co chcemy
@apolonia dlaczego dzielenie pokoju przez dzieci różnej płci uważasz za zły pomysł? Do ukończenia studiów dzieliłam pokój z bratem (na studiach oczywiście tylko w wakacje). Nie wspominam tego źle, ogólnie się dogadywaliśmy, jedynym źródłem nieporozumień była muzyka.
Przebierałam się w łazience, on też. Tv był w pokoju rodziców. Miesiączka ludzka rzecz., jakoś mnie strasznie nie krępowała. Dobrze nam się razem mieszkało. Jak do kogoś goście przychodzili to drugie szło do rodziców albo do kuchni. Także u mnie ten jedyny syn będzie mieszkał z którąś z sióstr w pokoju. Bo nie widzę potrzeby żeby on sam miał pokój, a dziewczyny były we trzy. No chyba, że mu się brat kiedyś urodzi to wtedy faktycznie z bratem będzie.
Swobodę to ja w życiu miałam przez ten moment jak dzieci nie miałam, wtedy to sobie nawet na golasa mogłam po domu łazić jak mnie fantazja naszła Dla mnie przebieranie się w łazience nie jest żadnym problemem, a raczej tym powodem, co się go szuka jak się czegoś nie chce.
Jeny ja na wyjazdach z bratem w pokoju czy na łóżku jednym czy namiocie albo przyczepie campingowej spałam. Też w schronisku młodzieżowym na nartach to cała sala była łóżek piętrowych i wszyscy tam spali młodzież w piżamaCh o zgrozo.. . Nie mówię że to ideał jakiś ale bez przesady żeby przy bracie się krepowac w piżamie. Co innego teraz.
Komentarz
Teraz w dorosłym życiu jakoś szczególnie o tym nie rozmyślam ale jednak młodego człowieka wiele rzeczy kształtuje ..ciasnota w mieszkaniu również.
Przestrzeń zyciowa jest ważna i tyle.
Nie ma sensu dorabiać ideologii, że to takie szlachetne przetrwać ciężkie warunki.
Zresztą każdy sam wie jak to jest w praktyce i codziennym funkcjonowaniu
Życzę im jak największego mieszkania ale jak się nie da i warunki są jakie są to nie ma co narzekać. My sami za kilka lat pewnie będziemy zmieniać na większe, do tej pory jakoś wytrzymamy i nie boli mnie to raczej tak jak wydłubywanie oka.
Jakos ciezko określić w metrach ile przestrzeni jest jeszcze Ok, a ile już nie.
My wlasnie z mezem i Mackiem jestesmy w takiej przejsciowej kuchnio-jadalnio-salono-sypialni i jestem z tego powodu w siodmym niebie bo no nasze i robimy co chcemy
Dobrze nam się razem mieszkało. Jak do kogoś goście przychodzili to drugie szło do rodziców albo do kuchni.
Także u mnie ten jedyny syn będzie mieszkał z którąś z sióstr w pokoju. Bo nie widzę potrzeby żeby on sam miał pokój, a dziewczyny były we trzy. No chyba, że mu się brat kiedyś urodzi to wtedy faktycznie z bratem będzie.
Dla mnie przebieranie się w łazience nie jest żadnym problemem, a raczej tym powodem, co się go szuka jak się czegoś nie chce.
Teza postawiona: NIE DA SIĘ!
Po co na siłę udowadniać, że może jednak się da???
Pan Jezus wyraźnie mówi: "Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?"
Ale jak widac w praktyce kolejne dziecko jawi sie jako zagrożenie komfortu życia pozostałych członków rodziny.
Ech...