@Kobieta - z preparatów aptecznych czasem bardzo skuteczny bywa Stelaker. Mojemu synowi na takie zmiany pomógł krem z duuuużą zawartością mocznika. Ale jeśli rzecz jest napędzana jakąś nietolerancją pokarmową (a to wielce prawdopodobne), to wszelkie specyfiki pomogą tylko na krótko :-(
glupie pytanie mam, ale czy mega smierdzaca kupa 10tyg niemowla to powód do niepokoju? jakos tak mam wrazenie ze te kupy Halszkowe nie s do konca takie jakie zdrowe kupy zdrowego niemowla byc powinny.
A jak często te kupy robi? I co to za smród - z czym Ci się kojarzy? Kupy dzieci karmionych wyłącznie maminym mlekiem zwykle nie mają przykrego zapachu.
ciezko powiedziec. na pewno nie pachnie jak dorosła kupa. zazwyczaj robi mocno kwasno pachnace, raczej rzadkie, kolor ładny musztardowy. teraz przez 2 dni nie robiła tylko baki pachnace zwykła kupa robiła az zrobiła w koncu kupe cuchnaca.
Podpinam się Nasza znowu puszcza strasznie smierdzace bąki w dużej ilości. Pytałam lekarza, mówi że ok. Przewód pokarmowy sprawny bo narobiłam paniki że ma zator (to była jakas choroba na H) Jakoś mi się nie chcę wierzyć że to normalne. Taki niepozorny bobas a tu
@Honorata - po dłuższej przerwie kupa może bardziej śmierdzieć. Jak kwaśno, to trochę niepokojące. Rozważyłabym jakiś probiotyk dobry. @Silesia - dużo gazów u niemowlaków to dość powszechny problem.Jeśli Martynka wydala je bez szczególnego cierpienia, to można się tym bardzo nie przejmować. Co innego, jeśli ją te gazy męczą. Czasem udaje się zmniejszyć ilość pilnując, by dziecko przy jednym karmieniu opróżniało tylko jedną pierś, ale za to dokładnie. Mleko lecące z piersi zaraz po przystawieniu zawiera stosunkowo dużo laktozy, jak dziecko dostaje z obu piersi tylko to mleko bogate w laktozę, to często nie nadąża z jej trawieniem, a ona w jelicie stanowi fantastyczną pożywkę dla bakterii, które ucztując na tym pożywieniu produkują ogromne ilości gazów. Pomóc może też suplementacja laktazy, enzymu trawiącego laktozę (w Pl. dostępna bez recepty pod nazwą Delicol), czasem poprawę uzyskuje się po kuracji probiotykami.
To jak Mała się nie męczy, to już sami zdecydujcie, czy te smrodliwe bąki są dla Was na tyle poważnym problemem, że chcecie próbować coś z nimi robić, czy niech sobie smrodzi do woli ;-) Mój najstarszy był straszny pierdzioch. Miałam wielką chęć napisać mu na koszulce "To jaj tak smrodzę, a nie moja mama!" ;-)
@Silesia - teraz też wspominam to z rozbawieniem, ale wtedy bywało mi nieswojo, gdy nagle w ciasnej windzie od mojej strony dawał się słyszeć głośny "prrrrut", a potem rozchodził się smród przeraźliwy. Nikt normalny nie wymyśliłby, że to ten słodki bobas u mnie na rękach tak zepsuł powietrze, więc w naturalny sposób ja stawałam się główną podejrzaną. Co czasem dość jednoznacznie potwierdzały posyłane mi pełne zgorszenia spojrzenia. Tak przynajmniej ja to odbierałam. Młoda byłam i nadwrażliwa mocno... ;-)
U nas tyle dobrze że widać że to mała... Pręży się a potem ulga na twarzy. I efekty dźwiękowe i zapachowe w odpowiednich do min momentach. Jeszcze mnie chyba nikt nie oskarżał wzrokiem
Czy są jakieś tabele ile powinno przybierać na wadze niemowle karmione piersią? Znajomą strasza szpitalem a dziecko wazy 5200 ma 4 miesiące w dniu porodu miala 3kg. To chyba nie jest tak źle?
Oczywiście każą dokarmiać i tuczyc:) widzialam dziś to dziecko zwawe uśmiechnięte, długie itd. ale jak jest jakiś oficjalny dokument najlepiej podpisany przez kogoś mądrego:d to chciałabym jej podesłać.
Są dwa dokumenty: jedne stare siatki centylowe robione na dzieciach karmionych głównie mm i wg nich dziecko za chude. Drugie nowe opracowane przez WHO na dzieciach karmionych wyłącznie piersią przynajmniej przez 4 pełne miesiące. Według tych nowych dziecko waży OK. Oczywiście, istotna jest dynamika wzrostu masy (jak się zmieniała przez te 4 miesiące) oraz stan zdrowia dziecka. Jeśli dziecko rośnie systematycznie i zachowuje się, jak zdrowe, to nie widzę problemu, nie ma po co tuczyć paszą treściwą. Ewentualnie, można ostrożnie rozważyć wcześniejsze nieco rozszerzenie diety, gdyby dziecko wykazywało zainteresowanie.
Nic nowego. Inżynieria położnicza kusi lekarzy od dawna. Szczególnie od wymyślenia środków pobudzających czynność skurczową (sztuczna oksytocyna) i wyciszających ją (np. fenoterol). Choć teraz jeszcze bardziej kuszące jest planowe cc przed terminem. Aż sobie zadałam trud i przeczytałam cały ten artykuł. Cóż, bardzo mogłabym się poczepiać... Inducing pregnant women at around 39 weeks could reduce term stillbirths by up to half, it has been claimed. No, dobra, indukcja w 39 może zredukować martwe urodzenia nawet o połowę, ale pewnie planowe cc w 37 tc może zredukować jeszcze bardziej. Co sobie będziemy żałować?
Stillbirth happens in one in every 200 births. There are around 273 stillbirths in Ireland anually. Jedno martwe urodzenie na 200 porodów, przypuśćmy, ze możemy uniknąć połowy, czyli 1 na 400 porodów, załóżmy optymistycznie, że 25% kobiet spontanicznie zaczyna rodzić przed ukończeniem 39 tc, oznacza to, bagatela, 300 kobiet poddanych indukcji, niepotrzebnie cierpiących, narażonych na powikłania, by, być może, uniknąć jednego martwego urodzenia... Wiem, że życie jest bezcenne, ale mam poważne wątpliwości, czy współczesna zaawansowana technologia, której można użyć przy monitoringu dobrostanu płodu nie jest wystarczającym środkiem, by zawczasu zidentyfikować dzieci zagrożone śmiercią wewnątrzłonową w okresie okołoporodowym. Experts from Nuada Gynaecology in the UK said if the induction is done under carefully controlled conditions and both mother and baby are healthy, then the avoidable tragedy of stillbirths could be reduced significantly. To zdanie to już taki smaczek jest, że nawet nie wiem, jak się do niego zabrać... Otóż eksperci są zdania, że jeśli przeprowadzamy indukcję zdrowego dziecka u zdrowej matki, to możemy istotnie obniżyć ryzyko tragedii śmierci przed narodzinami. Hmmm, a od kiedy to u zdrowych dzieci zdrowych matek takie ryzyko jest wysokie?
There are many causes of stillbirth we cannot change, such as genetic foetal abnormality. Pre-term stillbirth has also proven resistant to intervention. Miło, że są skłonni przyznać autokrytycznie, że nie da się uniknąć wszystkich przypadków martwych urodzeń...
Done properly, early induction is safe and does not need to increase Caesarean section rates or the rate of other interventions. The main risks of induction are hyper stimulation, which can be easily counteracted by available drugs, or if the induction is not appropriately supervised or fails. Czytam i oczy przecieram! Prawidłowo wykonana wczesna indukcja jest bezpieczna i nie zwiększa odsetka cięć cesarskich i innych interwencji??? No, jak nie zobaczę wyników badań, które to statystycznie wykażą, to nie uwierzę. Wszystkie znane mi dotychczas badania na ten temat przedstawiają akurat coś wręcz przeciwnego - indukcja jest zazwyczaj preludium do dalszych interwencji. Jak już inżynier wchodzi ze swoimi metodami, to musi się liczyć z tym, że natura skromnie usunie się na bok i zostawi mu pole do popisu. Piszą, że największe ryzyko indukcji to hiperstymulacja (macicy) i to niby drobiazg jest i łatwo temu zaradzić farmakologicznie. Mam poważną wątpliwość, czy autorzy wiedzą, o czym piszą...
Ogólnie - bym się głupotą nie przejmowała. W zapobieganiu śmierci dzieci przed urodzeniem niezastąpiony jest monitoring KTG i USG. W razie stwierdzenia, że dziecko ma istotnie pogorszone warunki do rozwoju, lub dzieje się z nim coś nieprawidłowego, nie wahałabym się ani chwili nie tylko przed indukcją, ale także przed cięciem cesarskim. Ale to w odniesieniu do konkretnego dziecka, którego zdrowie lub życie może być zagrożone, a nie w odniesieniu do 300 dzieci, bo być może jedno z nich jest zagrożone. Faktem jest, że ryzyko śmierci wewnątrzmacicznej jest największe w ostatnich tygodniach ciąży, szczególnie w tych poterminowych. Ale to, jak dla mnie, oznacza tylko potrzebę wzmożonego nadzoru nad dzieckiem w końcówce ciąży. To pisałam ja, matka dzieci, co się rodzą po 43 tygodniach ciąży ;-)
@Kobieta - to martwe urodzenie, a nie poronienie. Tak dla ścisłości. A w kontekście Twojej nadziei, że to zostanie w sferze pomysłów - za późno! Już w wielu miejscach, także w naszym kraju nad Wisłą, tę praktykę się wprowadza w życie. Planowe umawianie na poród, gdy kobieta kończy 39 tygodni ciąży. Pan ordynator zarządził, więc kobiety mają rodzić planowo, żadne tam, że sobie każda przyłazi, kiedy ją poskurcza. Kończy 39 tc, o 8 rano zgłasza się na izbę przyjęć, wdrażamy procedurę "poród" i rodzimy do skutku.
wrr. czwmu tak robia.. mysle ze inne by bylo podejscie jakby wieksza czesc ludzkosci byla wielodzietna.. ja sie strasznie boje tej cesarki i tego co potem ale najbardziej tak na prawde w kontekscie ewentualnych pozniejszych ciaz, ktorych nikt w momencie indukowania -co w polowie rowna sie cesarce -nie bierze pod uwage.. potem tylko sie odradza kolejne ciaze i z glowy ..
13 marca mój M. skończył 2 miesiące, dzisiaj ważony i tadammm 7800g. Ostatnio ważyłam go 9 marca i wtedy waga pokazała 7200.
Zastanawiam się czy to ok. Karmię tylko piersią na żądanie. Poprzednie dzieci też były duże, córka po ukończeniu trzeciego miesiąca ważyła 8200, ale widzę ten to rośniee.
@Karolinka - ja się chyba pogubiłam w tej jego wadze. Może napisz mi po kolei, ile on ważył, jak się urodził i ile przy kolejnych ważeniach (w jakim wieku). Bo to powyżej trochę chaotyczne.
Komentarz
Ale jeśli rzecz jest napędzana jakąś nietolerancją pokarmową (a to wielce prawdopodobne), to wszelkie specyfiki pomogą tylko na krótko :-(
dzięki. spróbuję.
Nasza znowu puszcza strasznie smierdzace bąki w dużej ilości.
Pytałam lekarza, mówi że ok. Przewód pokarmowy sprawny bo narobiłam paniki że ma zator (to była jakas choroba na H)
Jakoś mi się nie chcę wierzyć że to normalne. Taki niepozorny bobas a tu
@Silesia - dużo gazów u niemowlaków to dość powszechny problem.Jeśli Martynka wydala je bez szczególnego cierpienia, to można się tym bardzo nie przejmować. Co innego, jeśli ją te gazy męczą. Czasem udaje się zmniejszyć ilość pilnując, by dziecko przy jednym karmieniu opróżniało tylko jedną pierś, ale za to dokładnie. Mleko lecące z piersi zaraz po przystawieniu zawiera stosunkowo dużo laktozy, jak dziecko dostaje z obu piersi tylko to mleko bogate w laktozę, to często nie nadąża z jej trawieniem, a ona w jelicie stanowi fantastyczną pożywkę dla bakterii, które ucztując na tym pożywieniu produkują ogromne ilości gazów. Pomóc może też suplementacja laktazy, enzymu trawiącego laktozę (w Pl. dostępna bez recepty pod nazwą Delicol), czasem poprawę uzyskuje się po kuracji probiotykami.
Pręży się a potem ulga na twarzy. I efekty dźwiękowe i zapachowe w odpowiednich do min momentach.
Jeszcze mnie chyba nikt nie oskarżał wzrokiem
Oczywiście każą dokarmiać i tuczyc:) widzialam dziś to dziecko zwawe uśmiechnięte, długie itd.
ale jak jest jakiś oficjalny dokument najlepiej podpisany przez kogoś mądrego:d to chciałabym jej podesłać.
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10154232855853470&id=96796398469
Inducing pregnant women at around 39 weeks could reduce term stillbirths by up to half, it has been claimed.
No, dobra, indukcja w 39 może zredukować martwe urodzenia nawet o połowę, ale pewnie planowe cc w 37 tc może zredukować jeszcze bardziej. Co sobie będziemy żałować?
Stillbirth happens in one in every 200 births. There are around 273 stillbirths in Ireland anually.
Jedno martwe urodzenie na 200 porodów, przypuśćmy, ze możemy uniknąć połowy, czyli 1 na 400 porodów, załóżmy optymistycznie, że 25% kobiet spontanicznie zaczyna rodzić przed ukończeniem 39 tc, oznacza to, bagatela, 300 kobiet poddanych indukcji, niepotrzebnie cierpiących, narażonych na powikłania, by, być może, uniknąć jednego martwego urodzenia... Wiem, że życie jest bezcenne, ale mam poważne wątpliwości, czy współczesna zaawansowana technologia, której można użyć przy monitoringu dobrostanu płodu nie jest wystarczającym środkiem, by zawczasu zidentyfikować dzieci zagrożone śmiercią wewnątrzłonową w okresie okołoporodowym.
Experts from Nuada Gynaecology in the UK said if the induction is done under carefully controlled conditions and both mother and baby are healthy, then the avoidable tragedy of stillbirths could be reduced significantly.
To zdanie to już taki smaczek jest, że nawet nie wiem, jak się do niego zabrać... Otóż eksperci są zdania, że jeśli przeprowadzamy indukcję zdrowego dziecka u zdrowej matki, to możemy istotnie obniżyć ryzyko tragedii śmierci przed narodzinami. Hmmm, a od kiedy to u zdrowych dzieci zdrowych matek takie ryzyko jest wysokie?
There are many causes of stillbirth we cannot change, such as genetic foetal abnormality. Pre-term stillbirth has also proven resistant to intervention.
Miło, że są skłonni przyznać autokrytycznie, że nie da się uniknąć wszystkich przypadków martwych urodzeń...
Done properly, early induction is safe and does not need to increase Caesarean section rates or the rate of other interventions. The main risks of induction are hyper stimulation, which can be easily counteracted by available drugs, or if the induction is not appropriately supervised or fails.
Czytam i oczy przecieram! Prawidłowo wykonana wczesna indukcja jest bezpieczna i nie zwiększa odsetka cięć cesarskich i innych interwencji??? No, jak nie zobaczę wyników badań, które to statystycznie wykażą, to nie uwierzę. Wszystkie znane mi dotychczas badania na ten temat przedstawiają akurat coś wręcz przeciwnego - indukcja jest zazwyczaj preludium do dalszych interwencji. Jak już inżynier wchodzi ze swoimi metodami, to musi się liczyć z tym, że natura skromnie usunie się na bok i zostawi mu pole do popisu. Piszą, że największe ryzyko indukcji to hiperstymulacja (macicy) i to niby drobiazg jest i łatwo temu zaradzić farmakologicznie. Mam poważną wątpliwość, czy autorzy wiedzą, o czym piszą...
Ogólnie - bym się głupotą nie przejmowała. W zapobieganiu śmierci dzieci przed urodzeniem niezastąpiony jest monitoring KTG i USG. W razie stwierdzenia, że dziecko ma istotnie pogorszone warunki do rozwoju, lub dzieje się z nim coś nieprawidłowego, nie wahałabym się ani chwili nie tylko przed indukcją, ale także przed cięciem cesarskim. Ale to w odniesieniu do konkretnego dziecka, którego zdrowie lub życie może być zagrożone, a nie w odniesieniu do 300 dzieci, bo być może jedno z nich jest zagrożone. Faktem jest, że ryzyko śmierci wewnątrzmacicznej jest największe w ostatnich tygodniach ciąży, szczególnie w tych poterminowych. Ale to, jak dla mnie, oznacza tylko potrzebę wzmożonego nadzoru nad dzieckiem w końcówce ciąży. To pisałam ja, matka dzieci, co się rodzą po 43 tygodniach ciąży ;-)
A w kontekście Twojej nadziei, że to zostanie w sferze pomysłów - za późno! Już w wielu miejscach, także w naszym kraju nad Wisłą, tę praktykę się wprowadza w życie. Planowe umawianie na poród, gdy kobieta kończy 39 tygodni ciąży. Pan ordynator zarządził, więc kobiety mają rodzić planowo, żadne tam, że sobie każda przyłazi, kiedy ją poskurcza. Kończy 39 tc, o 8 rano zgłasza się na izbę przyjęć, wdrażamy procedurę "poród" i rodzimy do skutku.
Ostatnio ważyłam go 9 marca i wtedy waga pokazała 7200.
Zastanawiam się czy to ok. Karmię tylko piersią na żądanie.
Poprzednie dzieci też były duże, córka po ukończeniu trzeciego miesiąca ważyła 8200, ale widzę ten to rośniee.
po urodzeniu ( 13 marca) 3900
9 maja 7200
19 maja 7800