Z jednej strony jest pro-szczepionkowa propaganda na ogół sterowana przez podmioty bezpośrednio finansowo zainteresowane mnożeniem szczepionek, z drugiej sporo mało wiarygodnych i nie zawsze się trzymających kupy teorii.
Dla mnie osobiście najbardziej wątpliwe są kwestie długoterminowych skutków szczepień - bo na ten temat wiemy tyle co nic. Do ostrożności skłania mnie również fakt, że - z tego co udało mi się ustalić - żadna z funkcjonujących na rynku szczepionek nie przeszła pełnego cyklu klinicznego z podwójną ślepą próbą a "rygorystyczne badania" o których zapewniają producenci odbywają się według zmodyfikowanej procedury.
No i to że badań nad ewentualnymi szkodliwymi skutkami szczepień oraz ich długoterminowymi konsekwencjami dla zdrowia nie bardzo ma kto finansować.
No,co Ty? Przecież producenci sami finansują badania nad bezpieczeństwem szczepionek! Widzisz, jacy oni dobrzy? A Ty ośmielasz się wątpić w czystość ich intencji... ;-)
no wlasnie, jesli nie ma zadnych badan nt dlugoterminowych skutkow szczepien to na pewno nie powinny byc obowiazkowe, nie wspominajac o tym ze wogole nie powinny byc podawane.. ech
o mnie sanepid za odmowe mmr , jeszcze sobie nie przypomnial, ale jesli eleonora pisze ze tak jest w wwie to moze bede mogla spac spokojnie.
zastanawialam sie nad jedna rzecza, chce przelozyc te pierwsze szpitalnie szczepienia, z gruzlicy chyba zrezygnuje, ale wzw zrobic zamierzam pozniej, czy zrobia mi je w kazdej przychodni? czy to przychodnia bedzie musiala zakupic czy ja prywatnie musze?
@annabe z tego co wiem to wzw Ci w każdej przychodni zrobią. Gruźlicę tylko w jednym miejscu w Warszawie dają. Mam te informacje od mojej położnej, dostałam na okoliczność domowego.
Z WZWB nie ma problemu, bo szczepi się ludzi w różnym wieku, więc wszystkie przychodnie to mają. BCG obecnie podaje się w zasadzie tylko noworodkom, więc jest bardzo trudno dostępna poza szpitalami położniczymi.
W ulotce szczepionki BCG dostępnej na stronie STOP NOP wyczytałam, że "odstęp czasu między szczepieniami BCG i przeciw WZW B u noworodków nie powinien przekraczać 24 godzin" Czy ktoś wie jakie jest oficjalne uzasadnienie tego zalecenia?
No ja jestem świeżo po zapisaniu dziecka do przychodni. Dowiedziałam się że w przeciągu paru najbliższych tygodni Hela umrze w męczarniach na gruźlicę połączoną z sepsą odpneumokokową, bo nie wyraziłam zgody na szczepienie w pierwszej dobie i sceptycznie odniosłam się do reszty kalendarza.
~X( ~X( ~X(
Pani - pożal się Boże - doktór zrobiła mi obszerny wykład na temat tego jak to na całym świecie się szczepi obowiązkowo (sic!) - w tym rzeczone pneumokoki, tylko u nas nie ma pieniędzy - i poczęstowała jeszcze stertą innych wyssanych z palca i kompletnie nierzetelnych informacji.
Następnie kazała podpisać oświadczenie że odmawiam szczepień, wezwała pielęgniarkę i kazała jej przygotować zawiadomienie do Sanepidu bo "mamy dziecko zagrożone!".
No głupia c*** po prostu, inaczej tego nazwać się nie da. Dawno mi tak nikt nie podniósł ciśnienia.
A tak przy okazji, co mi realnie mogą zrobić z tym Sanepidem? W oświadczeniu napisałam - zgodnie z prawdą - że zamierzam szczepić moje dziecko wybiórczo i wg. indywidualnego kalendarza ze względu na przypadki NOP w najbliższej rodzinie. :-w
Przy okazji: chciałabym zaszczepić mojego dwulatka na tężec - całe lato będzie się na wsi babrał w stajni i przy krowach więc stwierdziliśmy że jednak lepiej go zaszczepić. Ale nie zamierzam go truć kompletem DiTePer - jest jakaś izolowana szczepionka na tężec dla takich małych dzieci?
No ja jestem świeżo po zapisaniu dziecka do przychodni. Dowiedziałam się że w przeciągu paru najbliższych tygodni Hela umrze w męczarniach na gruźlicę połączoną z sepsą odpneumokokową, bo nie wyraziłam zgody na szczepienie w pierwszej dobie i sceptycznie odniosłam się do reszty kalendarza.
~X( ~X( ~X(
Pani - pożal się Boże - doktór zrobiła mi obszerny wykład na temat tego jak to na całym świecie się szczepi obowiązkowo (sic!) - w tym rzeczone pneumokoki, tylko u nas nie ma pieniędzy - i poczęstowała jeszcze stertą innych wyssanych z palca i kompletnie nierzetelnych informacji.
Następnie kazała podpisać oświadczenie że odmawiam szczepień, wezwała pielęgniarkę i kazała jej przygotować zawiadomienie do Sanepidu bo "mamy dziecko zagrożone!".
No głupia c*** po prostu, inaczej tego nazwać się nie da. Dawno mi tak nikt nie podniósł ciśnienia.
A tak przy okazji, co mi realnie mogą zrobić z tym Sanepidem? W oświadczeniu napisałam - zgodnie z prawdą - że zamierzam szczepić moje dziecko wybiórczo i wg. indywidualnego kalendarza ze względu na przypadki NOP w najbliższej rodzinie. :-w
współczuje U mnie w przychodni nie ma nadgorliwych Lekarek ale są nadgorliwe pielęgniarki szkoda ze ta nadgorliwosc nie jest kierowana w pozytywną zdrowotną strone ..aczkolwiek może wg nich jest. Prawdopodobnie sanepid bedzie Cie wzywał pisemnie do zaszczepienia dziecka.
@Kotek Mamrotek - Współczuję, nas tylko straszą, ale nie skarżą. Żeby zdjąć z przychodni ciężar odpowiedzialności powiedzieliśmy, że pani ordynator ze szpitala, w którym rodziłam, poinformowała nas, że szczepienia na gruźlicę (oprócz zaszczep. po urodzeniu) wykonuje się wyłącznie w Warszawskim Szpitalu Dziecięcym na Kopernika 43, i tam się zapiszemy (jeszcze się wahaliśmy, czy szczepić czy nie). Tam się nie przejmują i zapisani zostaliśmy za 3 mies., ponieważ szczepią raz na miesiąc, szczepionkę zamawiają w partii 30 szt. (dlatego nie opłaca się jej zamawiać lokalnym przychodniom), a np. w sierpniu nie szczepili w ogóle, a potem nie było miejsc. Potem poczytaliśmy o szcz. i nasze dziecko akurat miało wysoką gorączkę i jelitówkę, więc termin przepadł, a my zmieniliśmy zdanie, co do tego szczepienia. Może w przychodni pielęgniarki bardziej chcą się asekurować, że zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby zabezpieczyć dziecko. Przy starszym obecnie 3-latku, chciałam zaszczepić go na gruźlicę, ale dopiero jako dziecko 3 miesięczne i w przychodni nie wiedzieli, co mają zrobić, skąd wziąć szczepionkę i w końcu poczułam się naciskana do podpisania rezygnacji.
Na tężec lekarka nie wiedziała, co ma wpisać na recepcie i napisała tylko "szczepionka p. tężcowi", a apteka sprzedała nam Tetanę.
życie mnie przerasta! Odpisałam na to pismo z sanepidu... jakoś nie wierzę w powodzenie. Widzę się w sądzie z tymi głąbami i ubytek pieniędzy z mojego konta... ale boję się zaszczepić Ł. Sensu nie widzę w tym wszystkim! I dobrowolnie jej nie zaszczepię..
Taja, wiem ze to marne pocieszenie, ale Łucja juz duza jest, i nawet jezeli zechca Ci ja zaszczepić to organizm lepiej poradzi sobie ze szczepionkami niz taki malutki noworodek. a sprawy biurokratyczne troche trwaja, poszczególne szczepienia tez... Wiem wiem ja dwójkę zaszczepiłam wbrew sobie, bo musiałam.
No niestety trudno wygrać sprawę na dzień dzisiejszy - łatwiej na pewno odwlec szczepienia w czasie. Liczę, że ktoś z osób, które mają sprawy w sądzie zajdzie aż do Trybunału Konstytucyjnego - bo to obecnie jedyna droga - złożenie skargi, że ustawa jest niezgodna z Konstytucją ( w wielu krajach dzięki temu szczepienia nie są obowiązkowe). Jeśli nasz TK nie uzna niezgodności, to można startować do Strassburga. Ale długa droga z tym wszystkim. Na dzień dzisiejszy można argumentować, że stan zdrowia dziecka nie pozwala, próbować zdobyć długoterminowe odroczenie albo liczyć, że sąd znajdzie jakiś błąd proceduralny i cofnie sprawę do ponownego rozpoznania - ale to tylko przeciąganie sprawy w czasie. Merytorycznie jeszcze racji rodzicom nie przyznał - obowiązek jest w ustawie i tyle.
Znasz pewnie forum szczepienia.org.pl? Tam Ci pomogą, mają gotowe wzory pism, argumenty przygotowane.
Nie są to badania długofalowe i powszechne, bo niby kto miałby tyle pieniędzy? I komu z tych, co mają zależy na prawdzie - producentom szczepionek?
No tak, właściwie prof. Majewska prowadzi (czy prowadziła) badania nad wpływem szczepień na powstawanie autyzmu. Ale kto rozpowszechni wyniki jej badań?
Zawsze zastanawiam się, czy to co przeczytałam jest prawdziwe, bo przecież nie wszystko musi być prawdą, no i ja też mam wdrukowane, że "szczepienia są dobrodziejstwem ludzkości".
Przykłady z życia, to potwierdzenie tego, co czytałam. Nie szukając otrzymuję wiele informacji potwierdzających to, co przeczytałam czy usłyszałam w mediach.
Tak np. sprawa ze świńską grypą, z nieuzasadnionym straszeniem epidemią daje sporo do myślenia.
Gdybym wierzyła we wszystko, co przeczytałam, nie potrzebowałabym żadnego potwierdzenia w rzeczywistości, bo jeśli to prawda, to jest ona porażająca.
Myślę, że np. prof. Majewska, dr Izabella Stępkowska to dość wiarygodne autorytety, trudno im zarzucić wyciąganie wniosków na podstawie jednego czy dwóch przypadków, polecam jeszcze raz artykuł Stępkowskiej w Polonia Christiana nr 28 s. 24-27
Odnośnie przymusu szczepień - kilka lat temu byłam tak zdeterminowana, że gotowa byłam wyjechać z Polski, byleby nie dać skrzywdzić mojego dziecka.
Może teraz wystarczyłoby przynajmniej zmienić zameldowanie - np. zameldować się u kogoś z rodziny czy znajomych na drugim końcu Polski albo w takim rejonie, gdzie nie ścigają za nieszczepienie? Albo zameldować się u znajomego z Berlina?
STOPNOP podał mi wzory pism do korespondencji. Więc taką poczyniłam.. co będzie dalej - nie wiem. Ale też rozważam zameldowanie się za granicą... Nie wiem doprawdy co mam robić???
Zameldowanie się za granicą ma tylko taką zasadniczą wadę, że uniemożliwia korzystanie z publicznej przychodni, bo Sanepid sprawdzi, czy dziecko się tam pojawia. Poza tym jest łatwo zweryfikować, czy ktoś faktycznie przebywał za granicą - praca rodziców, szkoła dziecka przy przedszkole - dość łatwo dojść do tego, czy ktoś faktycznie nie przebywał w PL powyżej 3 m-cy. Ale nie znam jeszcze przypadku, żeby ktoś poszedł tą drogą, nie wiem jak w praktyce zachowuje się Sanepid.
Ale dziecko nie usi być zgłoszone do przychodni. To chyba nie jest obowiązek. Mam takie jedno, zgłoszone do ubezpieczenia czyli w razie nagłej potrzeby udzielą jej pomocy np w szpitalu, chodzimy do stomatologa. A pediatra. Raz była konieczność wizyty domowej. Prywatnej.
Ale jakie oświadczenie? Że nie szczepisz? Nie mogą ani żądać podpisania takiego oświadczenia, ani odmówić udzielenia świadczeń. Jakby co - żądaj podstawy prawnej na piśmie.
Jedyne co możesz im podpisać to, że zostałaś pouczona o obowiązku szczepień - bo jeśli rodzica nie pouczą, to grozi im grzywna. Ale tylko tyle, nie podpisuj czasem, że odmawiasz szczepienia, bo tylko skracasz im drogę do wlepienia Ci grzywny.
Ale rozumiem że to może być problemem. tym bardziej że u córy zauważyłam ostatnio charakterystycznie wygiętą klatkę piersiową jak przy krzywicy. niejadek i chudzina z niej zawsze była... No ja tez takie cus podpisałam przy starszej dwójce. I zaszczepić potem musiałam
Przy najmłodszym tez podpisałam. Tyle ze karta szczepień u mnie w domu leży . Miałam doniesc na kolejnej wizycie, ale kolejnej wizyty nie było...
U mnie w ogóle w przychodni włącza sie syndrom białego fartucha, dlatego unikam ze wszystkich sił.
Mam plan kolejnego nigdzie nie zapisywać... póki co. Z Ł. problem o tyle że ona musi dostawać euthyrox więc potrzebna mi recepta... Młodego zaraz sprawdzimy pod kontem niedoczynności...
Komentarz
Dla mnie osobiście najbardziej wątpliwe są kwestie długoterminowych skutków szczepień - bo na ten temat wiemy tyle co nic. Do ostrożności skłania mnie również fakt, że - z tego co udało mi się ustalić - żadna z funkcjonujących na rynku szczepionek nie przeszła pełnego cyklu klinicznego z podwójną ślepą próbą a "rygorystyczne badania" o których zapewniają producenci odbywają się według zmodyfikowanej procedury.
No,co Ty? Przecież producenci sami finansują badania nad bezpieczeństwem szczepionek! Widzisz, jacy oni dobrzy? A Ty ośmielasz się wątpić w czystość ich intencji...
;-)
Czy ktoś wie jakie jest oficjalne uzasadnienie tego zalecenia?
Dowiedziałam się że w przeciągu paru najbliższych tygodni Hela umrze w męczarniach na gruźlicę połączoną z sepsą odpneumokokową, bo nie wyraziłam zgody na szczepienie w pierwszej dobie i sceptycznie odniosłam się do reszty kalendarza.
~X( ~X( ~X(
Pani - pożal się Boże - doktór zrobiła mi obszerny wykład na temat tego jak to na całym świecie się szczepi obowiązkowo (sic!) - w tym rzeczone pneumokoki, tylko u nas nie ma pieniędzy - i poczęstowała jeszcze stertą innych wyssanych z palca i kompletnie nierzetelnych informacji.
Następnie kazała podpisać oświadczenie że odmawiam szczepień, wezwała pielęgniarkę i kazała jej przygotować zawiadomienie do Sanepidu bo "mamy dziecko zagrożone!".
No głupia c*** po prostu, inaczej tego nazwać się nie da. Dawno mi tak nikt nie podniósł ciśnienia.
A tak przy okazji, co mi realnie mogą zrobić z tym Sanepidem? W oświadczeniu napisałam - zgodnie z prawdą - że zamierzam szczepić moje dziecko wybiórczo i wg. indywidualnego kalendarza ze względu na przypadki NOP w najbliższej rodzinie.
:-w
szkoda ze ta nadgorliwosc nie jest kierowana w pozytywną zdrowotną strone ..aczkolwiek może wg nich jest. Prawdopodobnie sanepid bedzie Cie wzywał pisemnie do zaszczepienia dziecka.
@Kotek Mamrotek - Współczuję, nas tylko straszą, ale nie skarżą. Żeby zdjąć z przychodni ciężar odpowiedzialności powiedzieliśmy, że pani ordynator ze szpitala, w którym rodziłam, poinformowała nas, że szczepienia na gruźlicę (oprócz zaszczep. po urodzeniu) wykonuje się wyłącznie w Warszawskim Szpitalu Dziecięcym na Kopernika 43, i tam się zapiszemy (jeszcze się wahaliśmy, czy szczepić czy nie). Tam się nie przejmują i zapisani zostaliśmy za 3 mies., ponieważ szczepią raz na miesiąc, szczepionkę zamawiają w partii 30 szt. (dlatego nie opłaca się jej zamawiać lokalnym przychodniom), a np. w sierpniu nie szczepili w ogóle, a potem nie było miejsc. Potem poczytaliśmy o szcz. i nasze dziecko akurat miało wysoką gorączkę i jelitówkę, więc termin przepadł, a my zmieniliśmy zdanie, co do tego szczepienia. Może w przychodni pielęgniarki bardziej chcą się asekurować, że zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby zabezpieczyć dziecko. Przy starszym obecnie 3-latku, chciałam zaszczepić go na gruźlicę, ale dopiero jako dziecko 3 miesięczne i w przychodni nie wiedzieli, co mają zrobić, skąd wziąć szczepionkę i w końcu poczułam się naciskana do podpisania rezygnacji.
Na tężec lekarka nie wiedziała, co ma wpisać na recepcie i napisała tylko "szczepionka p. tężcowi", a apteka sprzedała nam Tetanę.
http://www.beyondconformity.co.nz/_blog/Hilary%27s_Desk/post/Whooping_cough_immunity/
Polecam w ogóle całą stronę Beyond conformity (dla anglo-języcznych) - dużo dających do myślenia informacji z odwołaniami do publikacji naukowych.
Wiem wiem ja dwójkę zaszczepiłam wbrew sobie, bo musiałam.
Do ortopedy byłam prywatnie.
Ale rozumiem że to może być problemem. tym bardziej że u córy zauważyłam ostatnio charakterystycznie wygiętą klatkę piersiową jak przy krzywicy. niejadek i chudzina z niej zawsze była...
No ja tez takie cus podpisałam przy starszej dwójce. I zaszczepić potem musiałam
Przy najmłodszym tez podpisałam. Tyle ze karta szczepień u mnie w domu leży . Miałam doniesc na kolejnej wizycie, ale kolejnej wizyty nie było...
U mnie w ogóle w przychodni włącza sie syndrom białego fartucha, dlatego unikam ze wszystkich sił.