Aż sobie poczytałam, rzeczywiście niewielki procent ludzi, którzy zachorowali ma postać ciężka, ale wirus jest bardzo zaraźliwy, mogliśmy nie słyszeć o epidemii, bo większość ludzi może przechodzić chorobę nawet bezobjawowo. Ale jak na kogoś trafiła ciężka postać to już gorzej.
Pełna zgoda. Chyba ze pod WarsAwa postawia ośrodek dla uchodźców właśnie z tamtych stron. Albo np ktoś będzie zmuszony wykechac na kontrakt np.do Niemiec,gdzie przybyszów sporo...
@chabrowa - Nie słyszałam o przypadku dzikiego polio w Niemczech w ostatnich trzydziestu latach. Mogę poszukać, jeśli Cię to bardzo interesuje. Zawsze można się zaszczepić w obliczu zbliżającego się zagrożenia.
@Zuzapola - polio, owszem, bardzo zaraźliwe, ale szerzy się drogą fekalno-oralną. Wprowadzenie powszechnej kanalizacji i uzdatniania wody pitnej bardzo skutecznie przerywa transmisję wirusa. Dlatego polio (nawet to szczepionkowe) jest wielką rzadkością w świecie cywilizowanym, choć liczne pięciolatki wydalają wirusy przez wiele dni/tygodni po szczepieniu żywą szczepionką.
Wrócę to różyczki- jasne, że groźna dla płodu. Ale co robicie w przypadku swoich córek, kt. nie przechodziły różyczki? Narażacie je na zarażenie, kiedy będą w ciąży? Nie wiem co robić- szukać, domagać się pojedynczej szczepionki?
Widziałam ostatnio bardzo interesującą definicję szczepień obowiązkowych - otóż, są to te szczepienia, które państwo zobowiązuje się finansować obywatelom. Bardzo mi się taka definicja podoba. Teraz pozostaje tylko ją upowszechnić. Jeśli szczepienia są bezpieczne i skuteczne, to przecież ludzie i tak będą się pchać do zaszczepienia, skoro ktoś im to dobrodziejstwo funduje. Przymus niepotrzebny.
@AB - Odczucie słuszne. Inna rzecz, że nasza H. przeszła krztusiec mając 11 m-cy i nie było źle. Ponoć dorośli często przechodzą nietypowo lub bezobjawowo. Eksperci szacują, że w Pl liczba zachorowań na krztusiec jest min. 60 razy niedoszacowana. Po DTPa ta odporność kiepawa, a pałeczka krztuśca mutuje i większość chorujących, to są osoby szczepione.
@Aneczka08 - w Pl znacznie łatwiej szóstkę w totka trafić, niż złapać błonicę. W latach 1992-1996 było 25 przypadków, a od tamtej pory się nie notuje żadnego przypadku błonicy. A szóstek w totka w każdym roku pada kilkadziesiąt ;-)
W Polsce ostatni raz coś w latach 80-tych chyba notowana (z pamięci piszę ale na stronach PZH można sprawdzić). Za to jest na przykład na Ukrainie. Nam na Ukr niedaleko więc zaszczepiłabym swoje dzieci, gdyby była pojedyncza szczepionka. Ale ni ma.
Laseczki tężca, generalnie, w glebie. Nie tylko w końskich kupach, niestety. Mnie tężcem poczęstował pies, co mnie dziabnął w łydkę. Żadnego konia w promieniu kilometrów nie było.
Niemocno dziabnął. Szyć nie było trzeba, ale krew się polała. Mój błąd, że tego od razu nie polałam wodą utlenioną, a nawet niczym nie zdezynfekowałam. Fakt, że warunki były polowe i nie było nic do dezynfekcji, ale chociaż umyć dokładnie powinnam, a to zaniedbałam, bo rana była niewielka i płytka. To był mały kundel, sięgał mi do pół łydki i na tej wysokości dziabnął. A że pies mojej kuzynki i wiedziałam, że szczepiony, to sprawę zbagatelizowałam. Do głowy mi nie przyszło, że od takiego ugryzienia może być tężec. Nigdzie o tym nie piszą. W gnoju tą nogą nie grzebałam po ugryzieniu ;-)
Z tężcem jest niejasna sprawa. Clostridium tetani (bo tak się cholerstwo fachowo nazywa) możesz mieć nawet w kurzu na półce z książkami. Generalnie, żeby zaczeło się namnażac i wytwarzać toksynę tężcową, która wywołuje objawy chorobowe, to potrzebuje warunków beztlenowych. Stąd się wzięło, że tężec to od głębokiego zranienia zardzewiałym gwoździem z końskiego łajna.
Ale z tego co wyczytałam, to w jakimś procencie przypadków zdarza się np. pełnoobjawowy tężec bez żadnych widocznych skaleczeń. Najczęściej dopada ludzi w podeszłym wieku. Oraz niemowlęta w krajacg rozwijających się, gdzie popularną praktyką jest np traktowanie kikuta pępowiny łajnem.
Druga anomalia - nawet przechorowanie tężca nie daje odporności na całe życie. Znane są przypadki ponownego zachorowania.
Moje jeszcze nie zaszczepione. W stajni owszem babrają się regularnie. Pilnuję obsesyjnie mycia rąk oraz dezynfekcji jak się gdzieś poharatają. Tetana (pojedyncza szczepionka na tężec) jest dość paskudna w składzie, więc się chyba na nia nie zdecydujemy. Na krztusiec szczepić nie chcę, więc wszystkie skojarzone z komponentą krztuścową odpadają. Ostatnio wyczytałam, że jest na polskim rynku szczepionka podwójna tężec-błonica. Poważnie ją rozważam ale nie wiem jeszcze czy podają dzieciom czy ona tylko dla dorosłych.
@Kotek - wszystko prawda. Tylko, jak kto nie smaruje kikuta pępowiny łajnem, ani jej samej nie przecina brudnym narzędziem, to tężca noworodków obawiać się nie musi. Potwierdzeniem jest choćby fakt, że pierwsza dawka DTP jest w kalendarzu dla dzieci 6cio tygodniowych. Mimo to, o tężcu noworodków nikt u nas nie słyszał. W Pl przytłaczająca większość osób po trzydziestce nie ma przeciwciał chroniących przed tężcem. Jednak zapada na niego tylko po kilkanaście osób rocznie, głównie po 50 i po 60, zatrudnionych w rolnictwie lub leśnictwie. Znów - szanse na zachorowanie mniejsze niż na szóstkę w totka.
Ano pisałam, że noworodkowy tężec tylko w trzecim świecie. A co do nie-noworodków, to prawdopodobieństwo, że zdrowe dziecko złapie jest nikłe. Za to jak złapie to rokowania marne, bo z tego co wyczytałam do 50% śmiertelności ma (taki pełnoobjawowy tężec, nie miejscowy).
A jak ta T-b tylko dla dorosłych to pozostaje obsesja dezynfekcyjna + ewentualnie strzał antytoksyny p/tężcowej w poważniejszych przypadkach.
Komentarz
Pełna zgoda.
Chyba ze pod WarsAwa postawia ośrodek dla uchodźców właśnie z tamtych stron.
Albo np ktoś będzie zmuszony wykechac na kontrakt np.do Niemiec,gdzie przybyszów sporo...
Zawsze można się zaszczepić w obliczu zbliżającego się zagrożenia.
Tak tylko pytam,bo się zastanawiałam nad zmianami zagrożeń epidemiologicznych związanych z ostatnimi wydarzeniami na świecie.
Zawsze mogą sobie zrobić badanie poziomu przeciwciał w odpowiednim momencie życia.
Zreszta odporność po szczepieniu nie jest dożywotnia.
Mają wybór póki ich Agent Smith nie znajdzie.
Jeśli szczepienia są bezpieczne i skuteczne, to przecież ludzie i tak będą się pchać do zaszczepienia, skoro ktoś im to dobrodziejstwo funduje. Przymus niepotrzebny.
Po DTPa ta odporność kiepawa, a pałeczka krztuśca mutuje i większość chorujących, to są osoby szczepione.
W latach 1992-1996 było 25 przypadków, a od tamtej pory się nie notuje żadnego przypadku błonicy. A szóstek w totka w każdym roku pada kilkadziesiąt ;-)
Za to jest na przykład na Ukrainie.
Nam na Ukr niedaleko więc zaszczepiłabym swoje dzieci, gdyby była pojedyncza szczepionka. Ale ni ma.
Pytam,bo u Was kontakt z końmi jest,a pałeczki tężca chyba w końskich kupach bytują...
A mocno dziabnął?
W sensie jakaś szarpana rana,czy igiełki ukłucia?
Pytam,bo właśnie podobna sytuacja przyspieszyła nasze szczepienie F.
Nasz własny kundel go lekko złapał (broniąc się przed karmieniem na sile).
Zrobił dwie malutkie dziurki.
Czytając Twoja historie,cieszę się ze posłuchałam swojej intuicji
Ale z tego co wyczytałam, to w jakimś procencie przypadków zdarza się np. pełnoobjawowy tężec bez żadnych widocznych skaleczeń. Najczęściej dopada ludzi w podeszłym wieku. Oraz niemowlęta w krajacg rozwijających się, gdzie popularną praktyką jest np traktowanie kikuta pępowiny łajnem.
Druga anomalia - nawet przechorowanie tężca nie daje odporności na całe życie. Znane są przypadki ponownego zachorowania.
Ostatnio wyczytałam, że jest na polskim rynku szczepionka podwójna tężec-błonica. Poważnie ją rozważam ale nie wiem jeszcze czy podają dzieciom czy ona tylko dla dorosłych.
W Pl przytłaczająca większość osób po trzydziestce nie ma przeciwciał chroniących przed tężcem. Jednak zapada na niego tylko po kilkanaście osób rocznie, głównie po 50 i po 60, zatrudnionych w rolnictwie lub leśnictwie. Znów - szanse na zachorowanie mniejsze niż na szóstkę w totka.
A jak ta T-b tylko dla dorosłych to pozostaje obsesja dezynfekcyjna + ewentualnie strzał antytoksyny p/tężcowej w poważniejszych przypadkach.