Twój syn @Aga bardzo przypomina mi mojego Młodego Oj, było z nim bardzo podobnie Dawał do "wiwatu" ale tak równo do bólu głowy nauczycieli do końca III klasy, potem się "ciut" uspokoił Wprawdzie nie miewał "dnia małpy" czy "dnia orła" na przemian, bo Jego pismo to raczej właśnie takie orle to czasem się bardziej przykładał, żeby jak to mówił "zaskoczyć nauczyciela", czasem przeciwnie ale powód ten sam Pomimo b. dobrych wyników w nauce robił sobie czasem "dzień tumana" - czyli olewka na całego, bo...........chciał zobaczyć jak to jest u kolegów, którzy mają naukę/przygotowanie do lekcji w czterech literach Pomijając uwagi/info (my prosiliśmy aby było zapisywane co wywija) był bardzo lubiany przez nauczycieli. Bardzo go lubili bo był w tym wszystkim naturalny I tak jest do dziś Teraz już nie wali takich numerów, "zdziadział" pod tym wzgledem, jak to mówimy ale jednak potrafi czasem dopiec, ale i tutaj właśnie przez to, że nie udaje, nie błaznuje z popisówą jest ok
Napisałaś : Obawiam sie, ze z potomkiem jeszcze bedziemy miec wesolo...
Pewnie bedzie bardzo wesoło Aga Zapowiada się ...............dobrze
Moje chłopaki dostały betoniarke, ale coś taki lekki zawód w oczach widziałam. Betoniarka została jednak w pełni zaakceptowana. Że zabawka od Pradzaidka, uznałam za stosowne się trochę pozachwycać. -Jaka fajna betoniarka! J.(3) z głębokim wyrzutem, jak mogę być taką ignorantką -To jest wóz ascenizacyjny!!!! I teraz chodzi i się chwali, że będzie wywoził wszystkie kupy!
A to ja się pochwalę, co moje dziecko powiedziało wczoraj. Najpierw mnie sterroryzowała i położyła koło siebie w łóżku, potem przykryła, podłożyła poduszeczkę pod głowę (moją), potem zdjęła mi okulary, zarzuciła rączkę na mnie, westchnęła i powiedziała: "Kofam".
Mikołaj zauważył w filmie, który ogladalismy z męzem, że jakis facet pociaga łyk z piersiówki i sie krzywi - co on jadł?! -nie jadł, tylko pił, jakieś paskudztwo. -na pewno paliwo! nie wolno pic paliwa!
Moja dwulatka śpiewa piosenkę - modlitwę, jaka często wykonujemy przed posiłkiem: Nie zabrakło chleba, nie zabrakło mamy, nie zabrakło .... i tu imiona rodzeństwa...
I jeszcze tekst mojego prawie 4-latka. Mówię mu: sprzątaj zabawki! Po chwili, bez jego reakcji pytam: Czy ty słyszysz, co ja powiedziałam? Słyszę - odpowiada W - ale i tak tego nie zrobię...
Na koniec prawie 10-latka. Siadam sobie do stołu i pojękuję troszkę, a to że mnie w krzyżu łupie, że zgaga męczy. moja córka komentuje: Jak ja będę w ciąży, to nie będę tak narzekać...
Znów film; M: w tym filmie nie ma wcale dzieci, tylko sami rodzice; Ja: Mikołajku, dorośli się mówi, nie wszyscy dorośli są rodzicami; M: no tak! niektórzy nie mają dzieci, tylko piesy, dużo piesów.
skutek bycia szóstym i najmłodszym 4,3 l. S. obejrzał filmik z dzieciństwa i bardzo zadowolony mówi do siostry 14 l. - wstaw ten filmik na you tube, ale będzie beka
Chciałam z małą B (dziecko nie moje) obejrzeć ptaszki w karmniku. Przychodzimy a w karmniku wielki szczur wpiernicza ziarenka. Mała z wystraszonymi oczkami -biedny, biedny chory ptaszek!
Mama (z miłym ożywieniem): Wiesz, robiłam sałatkę, którą robił Okrasa - awokado, cebula, czosnek, trochę octu i oliwy. I... (zawiesza głos) Ja (z zaciekawienie): I co, i co? Mama (tonem niezmiennym): Paskudna była!
k.
A z dawnych czasów studenckich. Koleżanka dostała kaaawał szpondra, i nie wiedziałyśmy, co z nim zrobić. Dzwonię do matki, i pytam, co ugotować, a ona: M: Dzielicie na pół, i z połowy gotujecie rosół. Drugą połowę wsadzacie do zamrażarki. Ja: I co, co z nią robimy? M: Za jakiś czas wyciągacie i gotujecie rosół!
H. (20mcy) siedzi na dywanie i bawi się zabawkami. Ja: Himcio, chodź myć zęby. H. udaje, że nie słyszy. Ja: Himciu...zęby, już! H: Ne! Ja: Słuchaj synu, zaraz się zdenerwuję... H. ostentacyjnie odwraca się do mnie tyłem. K. (mój mąż) Daśku, to się inaczej robi. (ostro) Synu, szybko myć zęby! Liczę do trzech. Raz....dwa....trzy! H. NEEEEEEEEEEE! Ja: Nie mam do niego siły.... F. (3l.) Mamuśku, to się inaczej robi. (słodkim tonem) Himciu, Blaciśku kochany, choć pójdziemy lazem do łazienki umyć ziąbki. Inaczej bedziesz miał lobaki. Pójdziemy? Cio Blaciśku? Daj ląćkę. H: Taa. - wstaje i idą do łazienki.
Nasz J potrafił nakarmić młodszego brata syropem , który był obiektywnie niepitny. Znajoma opowiadała, że u nich to norma. Jak ani prośba ani groźba, ani żadne dorosłe argumenty nie pomagają, to idą do swojego 12 latka, a ten jest w stanie przekonać 8-latka do wszystkiego.
Komentarz
Oj, było z nim bardzo podobnie
Dawał do "wiwatu" ale tak równo do bólu głowy nauczycieli do końca III klasy, potem się "ciut" uspokoił
Wprawdzie nie miewał "dnia małpy" czy "dnia orła" na przemian, bo Jego pismo to raczej właśnie takie orle
to czasem się bardziej przykładał, żeby jak to mówił "zaskoczyć nauczyciela", czasem przeciwnie ale powód ten sam
Pomimo b. dobrych wyników w nauce robił sobie czasem "dzień tumana" - czyli olewka na całego, bo...........chciał zobaczyć jak to jest u kolegów, którzy mają naukę/przygotowanie do lekcji w czterech literach
Pomijając uwagi/info (my prosiliśmy aby było zapisywane co wywija) był bardzo lubiany przez nauczycieli. Bardzo go lubili bo był w tym wszystkim naturalny
I tak jest do dziś
Teraz już nie wali takich numerów, "zdziadział" pod tym wzgledem, jak to mówimy
ale jednak potrafi czasem dopiec, ale i tutaj właśnie przez to, że nie udaje, nie błaznuje z popisówą jest ok
Napisałaś : Obawiam sie, ze z potomkiem jeszcze bedziemy miec wesolo...
Pewnie bedzie bardzo wesoło Aga
Zapowiada się ...............dobrze
-Jaka fajna betoniarka!
J.(3) z głębokim wyrzutem, jak mogę być taką ignorantką
-To jest wóz ascenizacyjny!!!!
I teraz chodzi i się chwali, że będzie wywoził wszystkie kupy!
-zostałeś wujkiem F, a ja babcia A
On na to z płaczliwym zawodzeniem
-ale będziesz ze mną mieszkać?
-Zimy.
- zadzwonimy do cioci, cioci kloci?
- kloci, kloci, kloci hihi
- no gdzie sa te Twoje gacie od pidzamki?
- gacie, gacie
ciekawe slowa, to moje male echo wybiera
-nie jadł, tylko pił, jakieś paskudztwo.
-na pewno paliwo! nie wolno pic paliwa!
A Marysia na fali Bożego Narodzenia kładzie się, rozrzuca ręce na bok, macha nimi i mówi słodziutko: PAn JEzus, Pan Jezus, jestem Pan Jezus.
:O)
M, jęczącym tonem: ale wcale nie jęcyłem teraz, tylko tak ogólnie nazekam, skoro mam powód do nazekania!
Nie zabrakło chleba, nie zabrakło mamy, nie zabrakło .... i tu imiona rodzeństwa...
I jeszcze tekst mojego prawie 4-latka. Mówię mu: sprzątaj zabawki! Po chwili, bez jego reakcji pytam: Czy ty słyszysz, co ja powiedziałam? Słyszę - odpowiada W - ale i tak tego nie zrobię...
Na koniec prawie 10-latka. Siadam sobie do stołu i pojękuję troszkę, a to że mnie w krzyżu łupie, że zgaga męczy. moja córka komentuje: Jak ja będę w ciąży, to nie będę tak narzekać...
M: w tym filmie nie ma wcale dzieci, tylko sami rodzice;
Ja: Mikołajku, dorośli się mówi, nie wszyscy dorośli są rodzicami;
M: no tak! niektórzy nie mają dzieci, tylko piesy, dużo piesów.
S. obejrzał filmik z dzieciństwa i bardzo zadowolony mówi do siostry 14 l.
- wstaw ten filmik na you tube, ale będzie beka
musiałam prosic o objaśnienie
Przychodzimy a w karmniku wielki szczur wpiernicza ziarenka.
Mała z wystraszonymi oczkami
-biedny, biedny chory ptaszek!
- Nie mogę
(ma szczęście się opamietał)
Po czym teatralnym szeptem napluł tacie w ucho dumne: PIERWOCINA!
@-)
Wtraca sie duzy Lu (4,5): nieplawda! Tata ma lyse wlosy!
Mama (z miłym ożywieniem): Wiesz, robiłam sałatkę, którą robił Okrasa - awokado, cebula, czosnek, trochę octu i oliwy. I... (zawiesza głos)
Ja (z zaciekawienie): I co, i co?
Mama (tonem niezmiennym): Paskudna była!
k.
A z dawnych czasów studenckich. Koleżanka dostała kaaawał szpondra, i nie wiedziałyśmy, co z nim zrobić.
Dzwonię do matki, i pytam, co ugotować, a ona:
M: Dzielicie na pół, i z połowy gotujecie rosół. Drugą połowę wsadzacie do zamrażarki.
Ja: I co, co z nią robimy?
M: Za jakiś czas wyciągacie i gotujecie rosół!
Ja: Himcio, chodź myć zęby.
H. udaje, że nie słyszy.
Ja: Himciu...zęby, już!
H: Ne!
Ja: Słuchaj synu, zaraz się zdenerwuję...
H. ostentacyjnie odwraca się do mnie tyłem.
K. (mój mąż) Daśku, to się inaczej robi. (ostro) Synu, szybko myć zęby! Liczę do trzech. Raz....dwa....trzy!
H. NEEEEEEEEEEE!
Ja: Nie mam do niego siły....
F. (3l.) Mamuśku, to się inaczej robi. (słodkim tonem) Himciu, Blaciśku kochany, choć pójdziemy lazem do łazienki umyć ziąbki. Inaczej bedziesz miał lobaki. Pójdziemy? Cio Blaciśku? Daj ląćkę.
H: Taa. - wstaje i idą do łazienki.
A F. jest urodzoną mamusią. I księżniczką przy okazji.
Znajoma opowiadała, że u nich to norma. Jak ani prośba ani groźba, ani żadne dorosłe argumenty nie pomagają, to idą do swojego 12 latka, a ten jest w stanie przekonać 8-latka do wszystkiego.
Ja (zakręcona): Co ja to jeszcze miałam...?
M. (7 l. z entuzjazmem): A mydło? no wiesz... mydło Renifer!
Ja: ???
M: No Renifer!!!
Biały Jeleń oczywiście;-)
-A kogo prosiłeś?
-Nikogo!
"Jak się kogoś kocha, to trzeba go bardzo mocno przytulać"