Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rossmann krytykuje program 500+

17891012

Komentarz

  • Nie umiem wkleić zdjęcia,  ech :(
    ale takie cos mi dzis wpadło na fb
    bardzo pasuje do tej dyskusji
    moze ktos wklei 
  • Coralgol powiedział(a):
    @Ola_g, ale co napisałam takiego niefortunnego? Przecież zdanie "pewnych rzeczy nie przekaże" nie znaczy "jest gorszą matką", ani "nie przekaże NIC wartościowego" (bo przecież może przekazać wiele innych rzeczy). To, co napisałam, należy interpretować dosłownie, a nie poprzez dopowiedzenia, nadinterpretacje, naprawdę tak to trudno zrozumieć?

    Tyle, że nie napisałaś, że "pewnych rzeczy nie przekaże", a że "wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie będzie w stanie przekazać". Nie czujesz różnicy?
    Czy mi się zdaje, czy parasz się pisaniem?
    Podziękowali 2Wela asiao
  • Na świecie najpierw istniała praca a potem pieniądze. Podział na pracę, za którą się dostaje pieniądze i na taką, którą się świadczy bez pieniędzy jest kwestią kulturową. Jak mąż kupi obiad od pani kucharki to pani kucharka przekaże doświadczenie ważne dzieciom i pewne wartości przekaże też do US, jak mąż zje w domu to wartości pójdą na drzewo, te cenne i ważne wartości, bo pewne wartości jednak przekaże. 
    Podziękowali 3Rogalikowa Milamama As1981
  • edytowano października 2016
    Param. Dlatego znam znaczenie słów. I "wielu ważnych i wartościowych rzeczy nie przekaże" nie oznacza, że "mało jest tego, co może przekazać" !!! A to sobie chyba wkręciliście!!!

    Logika się kłania.

  • Jestem jeszcze ciekawa jak szybko się przedawniają te doświadczenia. Czy trzeba pracować non stop, czy wystarczy wspomnień sprzed 10 lat. 
    Podziękowali 3E.milia Rogalikowa Milamama
  • @Joanna36 - słowo "ważne" jest jednak w dużej mierze subiektywne. 

    Sama musisz poukładać sobie życie tak, by było w nim miejsce na wszystko, co potrzebujesz, przecież nikt tego za Ciebie nie oceni, ani nie zrobi.
  • Matka, która nie daje dziecku mięsa pozbawia go wielu ważnych i wartościowych substancji odżywczych. Czyli w sumie dobrze je odżywia, nie?
  • I jeśli nie byłoby innych sposobów na dostarczenie tych samych ważnych składników to dziecko byłby niedożywione i tyle.
  • Coralgol powiedział(a):
    Param. Dlatego znam znaczenie słów. I "wielu ważnych i wartościowych rzeczy nie przekaże" nie oznacza, że "mało jest tego, co może przekazać" !!! A to sobie chyba wkręciliście!!!

    Logika się kłania.

    Tobie niech się również pokłoni.
  • edytowano października 2016
    Poznalam w zyciu naprawde duzo ludzi, takich wiodacych zywoty typowe i nietypowe, artystow, geniuszy, bogatych i niebogatych itd. I wniosek mam jeden - ludzie niezwykli, szlachetni i inspirujacy sa tacy niezaleznie od tego, czy wyjechali w zyciu poza wlasny powiat, czy nie. Sa wspaniali, porywajacy profesorowie i wspaniale, porywajace starsze panie z prowincji. Sa tez nudni do zdechniecia podroznicy i przyziemne kobiety z malych miasteczek. Spotkalam tez paru Swietych, i jeden z nich byl papiezem, drugi ksiedzem, a trzecia i czwarta moja matka (gospodyni domowa) i ciotka (lekarka). Moral z tego, ze nie zewnetrzne warunki decyduja o walorach czlowieka. 
    Wreszcie - doswiadczenia, wazne czy niewazne, sa nieprzekazywalne. Moge dzieciom opowiedziec, jak jest w Nowym Jorku, ale to sa moje wspomnienia i moje wrazenia, ich beda inne. Moja mama w NY nie byla, ale potrafila z czuloscia i zachwytem opowiadac o swoich kolegach z dziecinstwa i o zabawach za domem. I jak czytala klasyke, pasac krowy. Nie przekazala mi doswiadczen, przekazala tylko milosc. 
  • Nie ma znaczenia czy matka pracuje zawodowo czy nie jeśli chodzi o wartości przekazywane dzieciom. Ma znaczenie jakim jest człowiekiem i jakie ma wartości. I czy zależy jej na własnych dzieciach. Nie mogę się zgodzić w ogóle z twierdzeniem @Coralgol.
    Praca zawodowa nie czyni kimś lepszym. Moim zdaniem to jakim jestem człowiekiem sprawia jakie mam podejście do pracy a nie na odwrót. Znam lekarzy pasjonatów i leserów.
    Obowiązkowość i ambicję albo się ma albo olewa się totalnie niezależnie od pracy wykonywanej. To zależy od pracy nad sobą. Praca owszem, może pomóc ale kluczowa jest chęć i wartości jakimi się dana osoba kieruje i cele jakie sobie stawia.
    Tak szczerze to i ja myślę że jest bardzo trudną sprawą pracować jak się ma liczną rodzinę i to w dodatku male dzieci.
    Ja myślę o pracy zawodowej ale jeszcze moje dzieci są za małe żeby do niej wrócić, więc z pokorą czekam.
  • Kształtować charakter można też poprzez pracę, również te zarobkową; )
    Podziękowali 1Coralgol
  • Z tego by wynikało, że człowiek rodzi się inspirujący lub nie i taki umiera, tymczasem w dużej mierze kształtują nas doświadczenia życiowe. Praca, podróże, nowi ludzie ale też codzienne diswiadczenia
    Podziękowali 2beatak Coralgol
  • Kilka osob bardzo dokładnie wyjasnilo o co cho.Argumenty się skończyły. 
    Teraz trzeba zrobic lekka manipulacje z logiką lub jej brakiem..odrobinke wykpic i wtloczyc ze jednak jestesmy ofiarami /czegokolwiek ale najchętniej słabszej płci/ 
    Przyszła oswiecona persona. uwolni nas z "ograniczeń" 

  • Czasem mam wrazenie, ze ksztaltuja nas nie doswiadczenia zewnetrzne, a to, co z nich wywnioskujemy. Sa tacy, ktorzy jezdzac po swiecie wynosza z tego tylko opinie o jakosci noclegow. Praca zarobkowa moze byc ksztalcaca i inspirujaca, ale nie musi, praca w domu dokladnie tak samo. Mozna byc biurwa albo garkotlukiem, ale nie z definicji, tylko z nastawienia. 
  • Oczywiście, ale nie byłoby wniosku bez doświadczenia. Pod wpływem doświadczeń zmieniamy się. Mówi się, że podróże kształcą i jest to prawda, nawet jeśli niektórzy mniej z nich wyniosą. 
  • Podroze ksztalca wyksztalconych, czyli przygotowanych i nastawionych na poznawanie. Sorry, dosc juz sie nasluchalam relacji z podrozy ograniczajacych sie do opisow ataku sraczki w Egipcie lub cen torebek w San Marino. Oraz na wlasne oczy widzialam wycieczki omiatajace wzrokiem np. krzywa wieze w Pizie i udajace sie na szoping do pobliskich sklepikow. Na baptysterium wiekszosc nie patrzyla wcale. Nasze dzieci pokazywaly sobie liscie akantu na lukach i pomnik wilczycy z Romulusem i Remusem, i dziury do odprowadzania wody w plytach chodnikowych, ale to ich ograniczona niepracujaca zawodowo matka ich przygotowala do podrozy ;) 
  • Nie to, ze nalezy zakazac nieprzygotowanym podrozowania, ale naprawde, da sie objechac caly swiat i nic nie zrozumiec.
    Podziękowali 3Rogalikowa jan_u Katia
  • Można też całe życie nosa ze swojej miejscowości nie wyściubić i mieć rozległą wiedzę na wiele tematów. Warunek, że ktoś jest ciekawy świata i lubi się uczyć.
    Podziękowali 3Pioszo54 kawusiowa Katia
  • Można pić i palić i dożyć do setki. Można? ;)
  • Mozna tez cale zycie jezdzic do cieplych krajow i czuc sie swiatowcem, ale nigdy nie pojechac do opactwa w sasiedniej wsi albo nie wiedziec, z jakiego okresu pochodzi ratusz na lokalnym rynku. i zyc w przekonaniu, ze "u nas nic nie ma". 
    Przyklad z paleniem malo trafny, bo brak podrozy nie jest wprost szkodliwy, a takze moze nie byc wynikiem wyboru. Nie kazdy mial  i ma mozliwosc sie wozic dokad zechce. Aczkolwiek obecnie jest to najlatwiejsze w historii.
  • Ale musisz przyznać,  że może tak się zdarzyć, że prowadzący bardzo nie higieniczny tryb życia palacz przeżyje zdrowo odzywiajacego się i uprawniającego sport. Czy wniosek będzie z tego płynął, iż nie warto dbać o zdrowie, a lepiej konserwowac się alkoholem?:))
    Zresztą wspominałaś, że wraz z dziećmi podrozujecie,  po co więc wydawać kasę, i ciągnąć się gdzieś po swiecie, czesto mieszkajac w warunkach gorszych niz w domku?
  • Elunia powiedział(a):
    Taki Kant nigdy nie opuścił Królewca ,a horyzont miał ho,ho.
    Horyzont jak horyzont, ale co to był za kant.
  • Mąż nie pracuje w domu. Nie mam zleceń na nic. Zaraziłam dzieci erudycją i  ciekawością świata. Albo one mnie zaraziły?
    Podziękowali 1Natasza
  • edytowano października 2016
    Marcelina powiedział(a):
    Podroze ksztalca wyksztalconych, czyli przygotowanych i nastawionych na poznawanie. Sorry, dosc juz sie nasluchalam relacji z podrozy ograniczajacych sie do opisow ataku sraczki w Egipcie lub cen torebek w San Marino. Oraz na wlasne oczy widzialam wycieczki omiatajace wzrokiem np. krzywa wieze w Pizie i udajace sie na szoping do pobliskich sklepikow. 

    @Marcelina, pytam niezłośliwie, ale jak zdobyć takie wykształcenie i obycie, by podróże zaczęły kształcić?
    I czy uważasz, że fakt, że niektórzy mało wynoszą świadczy o tym,  że nie warto podróżować, a jeślo warto to dlaczego?
  • edytowano października 2016
    Hmmm... to ja się pochwalę że moje córki w kraju w którym mieszkamy są jednymi z najlepszych uczennic w swoich klasach, są chwalone za szeroką wiedzę o świecie, samodzielne myślenie, w ogóle za samodzielność i uczynność. Najstarsza sama organizuje sobie pracę jeśli potrzebuje więcej pieniędzy. Tu dzieci dorywczo mogą pracować od 14 roku życia. Kiedy mieszkaliśmy w Krakowie, przeprowadziliśmy się kolejny raz i moja K musiała zmienić szkołę, udałam się na wywiadówkę i usłyszałam od pani wychowawczyni że ona mi dziękuje za to że mam taką córkę.
    Pomyślałam sobie wtedy że trafił mi się taki egzemplarz. Ale to samo slyszę tutaj na temat mojej drugiej i trzeciej córki.
    Nie pracuję zawodowo już osiem lat, bo non stop od ośmiu lat mamy w domu maluchy. Nie jestem jakoś wybitnie wykształcona; mam licencjat z pedagogiki a moj mąż jest stolarzem z maturą.
    Uczę maluchy w domu języka polskiego i historii polski, religii również.
    Teraz poszła do szkoły czwarta i na tle innych dzieci też jest dużo bardziej wyposażona w wiedzę o świecie, zaradność, empatię i odwagę.
    Nasze dzieci mają ambicję i angażują się w różne sprawy nie tylko szkolne czy pracowe. Pani psychomotoryk powiedziała mi po wywiadzie (druga córka chodziła przez rok do psychomotoryka), że dawno nie rozmawiała z kimś kto tak dobrze zna swoje dzieci i aż tak wiele potrafi o nich powiedzieć.
    Nie tęsknię za pracą zawodową. Na co dzień mam tyle obowiązków że nie dałabym sobie rady z nimi, chodząc do pracy. Co prawda mielibyśmy więcej pieniędzy. I w sumie jak widzę to jedyna korzyść.
    Dodam że raczej cały dom oraz sprawy urzędowe\rachunkowe, szkolne, zakupowe itp są na mojej głowie, bo mój mąż pracuje w rożnych miejscach i bywa że w domu jest w weekend tylko; poza tym nie zna francuskiego a to główny język w mieście w którym żyjemy. I gdybym posza do pracy to wcale nie wynikłoby z tego że mój mąz pracowałby mniej albo w innym trybie. On tu nadgodzin nie robi :)
  • Wiesz, Tola, ktos powiedzal, ze nie nalezy sie tlumaczyc, bo i tak ludzie uslysza co chca uslyszec. Przepraszac za swoje zycie tym bardziej nie bede. Nie pasujemy Ci do wizji swiata - trudno.
    Podziękowali 1Katia
  • Poza tym - co ma maz pracujacy w domu do mojej erudycji? 
    Podziękowali 1Joanna36
  • edytowano października 2016
    Wydaje mi się, że nawet jeśli moje pierwsze zdanie mogłoby być wprowadzające w błąd, to już dawno wyjaśniłam dokładnie, o co mi chodziło i nie ma potrzeby dalej się o to spierać/jątrzyć. Chyba że komuś właśnie na tym zależy...

    @Marcelina, pewnie, że da się objechać cały świat i nic nie zrozumieć, natomiast podróżowanie daje takie okazje do poznawania świata, których w domu nie ma. Dlatego jeśli ma się możliwość podróżować, to warto, tak uważam. I podobnie z pracą  - daje szereg różnych ciekawych możliwości.

    @Malgorzata - przecież nikt nie mówił, że jedyne wartościowe doświadczenia, jakie można zdobyć, zdobywa się poprzez pracę. Ja cały czas podkreślam coś zupełnie innego.

  • edytowano października 2016
    @Coralgol wszystko zależy jaka to praca i po co się pracuje. Osobiście pracowałam w wielu branżach. Nic nie zachwyciło mnie tak żeby się tego zlapać na stałe. Najbardziej ze wszystkich prac pociąga mnie rodzina i nasze dzieci. Teraz mam z nimi najlepszy czas. Ze średniakami. Za nic nie chciałabym stracić tego czasu i pójśc do pracy. Co nie znaczy że nie bedę pracować kiedy moje dzieci mniej mnie będą potrzebować. Ale wolałabym pracę fizyczną typu sprzątanie bo to wycisza, a w domu mam dość dużo ludzi i hałasu. Dużo też rzeczy można robić charytatywnie albo po prostu dla siebie, bez gratyfikacji. Bycie domową mamą nie oznacza zamknięcia w czterech ścianach i brak realizowania własnych pasji. Tak się składa że moje pasje są rozbieżne z zawodem :)
    Choć znam i takie matki, ktore siedzą w domu i się nudzą. I gotują tylko. Albo siedzą na fejsie i wstawiają zdjęcia.
    Ed bo chcę napisać jeszcze że po latach spedzonych w domu i w pracach rozmaitych zauważyłam że nie chcę pracy która pozwoli mi się rozwinąć. Nauczyłam się rozwijać sama, czytając, oglądając, rozwijając moje pasje na których ciężko zarobić. Jestem z maego i dość specyficznego miasteczka, gdzie pracowało się tam gdzie była praca, najczęściej bez możliwości awansu i za minimalną płacę. W branży hotelarskiej, rozrywkowej, jedzeniowej,usługowej i handlowej.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.