Mnie praca rozwijała do pewnego czasu, potem wymagano pracy szablonowej. Jak chciałam iść na studia, co z tego że były finanse, jak nie było możliwości dostać wolne w weekendy. Stwierdziłam, że lepiej ten czas poświęcić dzieciom własnym.
Monia, zamiast tak wysokich kosztów żłobka, moze lepiej zatrudnić jakaś nianie dwa razy w tyg i zrobić sobie dwa dni wyjściowe, fryzjersko- paznokciowo- zakupowo- kolezankowe, czy co tam lubisz. Z tym żłobkiem to różnie może być, czasem dzieci bardzo chorują, a płacić trzeba.
Ja też nie wiem @J2017. Ale z całą pewnością rozwinąć się mogłaś, więc pomysl czy przypadkiem nie marnujesz czasu.
Wiem co mogłam a czego nie. Bilans zdecydowanie na minus. Każdej matce polecam pracę zawodową. Rozumiem @M_Monia Chciałam zrobić kurs przekwalifikujący mnie czy podyplomówkę ale nie mieliśmy nigdy pieniędzy na to. Często się o to sprzeczaliśmy z mężem. Takie utknięcie w domu to nic dobrego dla kobiety.
Ja uważam, że jeśli jest taka mozliwość to "utknięcie" w domu na pewien czas jest dobre dla całej rodziny. Szczególnie to dobry czas dla dzieci, które nie muszą zyc w biegu i spędzać wielu godzin w placówkach. Kobieta jeśli tylko chce, też może się w domu rozwijać, teraz jest tyle kursów online, że można przebierać. Można choćby języka się uczyć.
Dla mnie problemem było jakby zniknięcie ze społeczeństwa.... Koleżanki wszystkie w pracy. Nawet jak któraś miała dziecko, to po roku urlopu macierzyńskiego wracała do pracy. Ja serio nie wiem, jak to ogarnąć, żeby nie oszalec.
Ja lubię być w domu i organizować domowe życie, gdyby nie finanse i kiedyś emerytura mogłabym zostać w domu na zawsze Nie czuję się odizolowana, wykluczona, mam czas na książki, spacery, rozmowy, ale to chyba kwestia charakteru, temperamentu.
Szkoda by mi było, gdyby ktoś inny miał wychowywać moje malutkie dzieci. Chyba żebym przymierała głodem. Ten czas tak szybko mija. Przedszkolak to co innego, bo już potrafi powiedzieć coś, czy mu dobrze czy źle.
Jest po prostu pewien poziom niszowych problemow i rozmów, ktorych nie da sie nijak zrealizować inaczej niz w życiu zawodowym. Jak kogoś takie problemy kręcą to moze być trudno nagle prowadzić wszystkie rozmowy na tematy okołodomowe.
Trochę przezadzilas Maciejka, to że ktoś jest w domu, nie oznacza, że można z nim porozmawiać tylko na tematy domowo- kupkowe! Na tematy branżowe, to wiadomo.
Monia mam pięcioro. Pierwsza trójka, była co dwa lata. Po trzecim wróciłam na pół roku do pracy i dopiero wtedy poznałam co to frustracja, przemęczenie, niewyspanie, niezdrowe gotowce na obiad. Dylematy czy brać chorobowe, czy posłać chore do przedszkola. Dzieci niedopilnowanie, ciągle chorujące. Ech. Samo wspomnienie jest ciężkie. Nie warto było.
Aj tam. Myślę że każdy ma swoją drogę i się spełnić może w różnych rolach. Osobiście i lubiłam czas kiedy byłam tylko w domu z Ania i ten kiedy prowadziła szkolenia a jednak byłam głównie w domu i ten kiedy pracowałam na etat. Każdy miał swoje zalety i był dobrany do indywidualnych potrzeb naszej rodziny.
Ale jedno jest pewne. Dzieci małe są tylko raz, to jest wyjątkowy czas i nie da się go nadrobić. Sprawy zawodowe jeśli siea chęci da się nadrobić. Może trochę gorzej ale można to ogarnąć.
Też tego stwierdzenia nie rozumiem, że praca nie rozwija. Z drugiej strony to człowiek się rozwija, w różnych warunkach, jeśli chce i podąża albo nie, jeśli nie chce itd. Nie ważne, w domu, w pracy, w niewoli.
Elastyczność dobra cecha. Lubię pracować Lubię łączyć pracę i opiekę nad dziećmi Lubię być tylko z dziećmi. Lubię czasem być sama.
Dopasowuje się do sytuacji i staram się nie rozkminiac czy tak dobrze mi czy źle. Jest w porzadku. Przyjmuję wiele rzeczy z dużym spokojem i dystansem, patrząc zawsze co jest dobre dla naszej całej rodziny, a nie tylko dla mnie. Nie zapominam o sobie, ale też moje potrzeby nie muszą byc dominujące, każde z nas ma swoje, trzeba to wszystko pogodzić.
@Aga85 moze masz racje, moze masz inne doswiadczenia, ja mam takie. Jednak wszystkie moje wysoko wykształcone kolezanki dosyc szybko wracały do pracy po urodzeniu dziecka, zostawała cała reszta. Dla mnie osobiscie był to ciężki czas. Nie dlatego, ze sie poświęcecilam jakoś szczególnie, bo czasu było i nadto, ale wlasnie to wykluczenie i wypadnięcie z obiegu, to było trudne.
Ja przyjaciół mam jakby do innych spraw, a sa jeszcze sprawy zawodowe. Jak praca jest pasja, to odpadniecie od niej po prostu rodzi jakoś brak. Pomijając już to, ze maz tez z branży, jeszcze większy pasjonata, wiec jest między nami nic porozumienia i na tym poziomie, jak mozna sobie wieczorem porozmawiac o ciekawych rozwiązanych zagadkach w pracy.
Generalnie nigdy nie mialam towarzystwa do rozmów o kupkach i zupkach. Nigdy nie czułam się wykluczona. W sumie gdybym nie musiała pracować zawodowo to bym nie pracowała. Prawa jazdy mi tylko brakuje w tej chwili, ale zamierzam robić od poniedziałku. Wszystko zależy od sprecyzowania swoich zainteresowań. Chadzam na zebrania do narodowców, do Narodowej organizacji kobiet, na dni skupienia do Opus Dei, myślę o chórze, może o kursie szycia. Praca mi zawadza w realizacji zainteresowań i brak prawa jazdy. W Szwajcarii chodziłam do Espace Femmes na spotkania kultur,i konwersacje, na zumbe a potem piloxing, na chór, do misji pogadać z Polakami.
Moja najlepsza przyjaciółka nie ma dzieci i zawsze się nagadać nie możemy :P I rozmawiamy czy pracuję czy nie
Moja przyjaciółka też nie ma i też mamy swietny kontakt Ona robi karierę (taka prestiż), ja nie. Ale jak sie jest z kimś blisko, to o wszystkim można pogadać!
Ja przyjaciół mam jakby do innych spraw, a sa jeszcze sprawy zawodowe. Jak praca jest pasja, to odpadniecie od niej po prostu rodzi jakoś brak. Pomijając już to, ze maz tez z branży, jeszcze większy pasjonata, wiec jest między nami nic porozumienia i na tym poziomie, jak mozna sobie wieczorem porozmawiac o ciekawych rozwiązanych zagadkach w pracy.
Jak mam ochotę pogadać / posłuchać o branży to idę na branżowy meeting :P
Ja przyjaciół mam jakby do innych spraw, a sa jeszcze sprawy zawodowe. Jak praca jest pasja, to odpadniecie od niej po prostu rodzi jakoś brak. Pomijając już to, ze maz tez z branży, jeszcze większy pasjonata, wiec jest między nami nic porozumienia i na tym poziomie, jak mozna sobie wieczorem porozmawiac o ciekawych rozwiązanych zagadkach w pracy.
A to, to jak najbardziej. Tez przeżywam moją pracę i bardzo lubię te branżowe rozmowy. Rozkminiamie rozwiązań, co się u kogo sprawdza itd. Ale w sumie to raczej znajomi, nie przyjaciele.
Mam to szczescie, ze mieszkam blisko ludzi, z którymi pracuje i jakoś naturalnie powstały głębsze więzi. Ostatnio pilnowałem córki mojej kolezanki, moze nawet przełożonej. To jest fajne miec takich znajomych, gdzie pogadasz sobie o karmieniu piersią i o najlepszym rozwiązaniu w projekcie
Komentarz
Monia, zamiast tak wysokich kosztów żłobka, moze lepiej zatrudnić jakaś nianie dwa razy w tyg i zrobić sobie dwa dni wyjściowe, fryzjersko- paznokciowo- zakupowo- kolezankowe, czy co tam lubisz.
Z tym żłobkiem to różnie może być, czasem dzieci bardzo chorują, a płacić trzeba.
Kobieta jeśli tylko chce, też może się w domu rozwijać, teraz jest tyle kursów online, że można przebierać. Można choćby języka się uczyć.
Nie czuję się odizolowana, wykluczona, mam czas na książki, spacery, rozmowy, ale to chyba kwestia charakteru, temperamentu.
Przedszkolak to co innego, bo już potrafi powiedzieć coś, czy mu dobrze czy źle.
Na tematy branżowe, to wiadomo.
Osobiście i lubiłam czas kiedy byłam tylko w domu z Ania i ten kiedy prowadziła szkolenia a jednak byłam głównie w domu i ten kiedy pracowałam na etat. Każdy miał swoje zalety i był dobrany do indywidualnych potrzeb naszej rodziny.
Ale jedno jest pewne. Dzieci małe są tylko raz, to jest wyjątkowy czas i nie da się go nadrobić. Sprawy zawodowe jeśli siea chęci da się nadrobić. Może trochę gorzej ale można to ogarnąć.
Nie ważne, w domu, w pracy, w niewoli.
Lubię pracować
Lubię łączyć pracę i opiekę nad dziećmi
Lubię być tylko z dziećmi.
Lubię czasem być sama.
Dopasowuje się do sytuacji i staram się nie rozkminiac czy tak dobrze mi czy źle.
Jest w porzadku. Przyjmuję wiele rzeczy z dużym spokojem i dystansem, patrząc zawsze co jest dobre dla naszej całej rodziny, a nie tylko dla mnie.
Nie zapominam o sobie, ale też moje potrzeby nie muszą byc dominujące, każde z nas ma swoje, trzeba to wszystko pogodzić.
Pozwala i pościć, i obfitować.
I rozmawiamy czy pracuję czy nie
W Szwajcarii chodziłam do Espace Femmes na spotkania kultur,i konwersacje, na zumbe a potem piloxing, na chór, do misji pogadać z Polakami.
Ale w sumie to raczej znajomi, nie przyjaciele.