Nie rozumiem, dlaczego nie wprowadzą zasady jak w marketach. Ilość osób na ławkę lub metraż świątyni. W wielkim kościele 5 osób, w małej piekarni osiedlowej 3. Gdzie sens, gdzie logika?
nasz proboszcz ma 75l i miał problemy z poruszaniem się ostatnio, zakrystianin dostał "zakaz" od rodziny wychodzenia z domu (grupa ryzyka) i zastępuje go teraz "średnio" zorientowany pan - za każdym razem pytamy czy możemy się pojawić - ale proboszcz chyba traktuje naszych chłopców (3 ministrantów) jako, no nie wiem jak to ująć żeby głupio nie brzmiało - miłą odmianę w nudnej codzienności i pomoc dla aktualnego kościelnego (w parafii są 3 Msze w niedzielę - na 8 przychodzi tylko katechista, na 10 jeden z szafarzy -jako służba liturgiczna - na 11:30 - my i muszę się przyznać że wg niektórych chyba złamaliśmy prawo ostatnio - przyjęłam że będę podczas Mszy na zewnątrz - Mąż miał czytać z księdzem Mękę Pańską - w kościele było 3 dorosłych - kościelny jak zamykał kiwnął na mnie że mam wejść - no to weszliśmy - ja jako 4 dorosła - ale z 6 latkiem i 3 latką - to pewnie któreś z nich to prawo łamało... a jeszcze początek kazania mieli do siebie imiennie no nie mogę... staliśmy w trójkę w odległości co najmniej 6m od kogokolwiek innego - straszne zagrożenie stanowiliśmy... i jeszcze - na Triduum nie planuje się pojawić żaden z pełnoletnich ministrantów i lektorów pewnie - powinniśmy zostawić proboszcza ze wszystkim samego wbrew jego życzeniom - żeby go czasem nie narażać... fajne podejście chociaż jak urodzę w najbliższych dniach to pewnie i tak zostanie prawie sam - oczywiście, poradzą sobie... Wczoraj rozmyślałam nad wskazaniami księży, władz kościelnych itd do Mszy online, Komunii duchowej bo jestem mocno rozbita pomiędzy potrzebą posłuszeństwa a jakimś żalem że chociaż nie zawalczyli o sprawiedliwszą ilość ludzi w kościele na przykład, a tylko zalecają korzystać z dyspensy (o tekstach nt 5 przykazania już nie wspominając) i taka myśl mi przyszła że ciekawa jestem czy jest jakiś z tych zalecających który w ramach dobrego przykładu korzysta z Mszy online i Komunii duchowej (no przecież to prawie "to samo") I jeszcze - po co szafarzy ustanowili skoro ci chorzy którym szafarze roznoszą Komunię mogą przyjmować duchowo... Ale ja nigdy nie umiałam przeżyć Mszy jakkolwiek transmitowanej, a nawet takiej co są np kilkutysięczne przy okazji pielgrzymek papieskich, dni młodzieży itp gdzie się jest gdzieś w tłumie, ołtarz ledwo widać... oczywiście przyjmuję wersję że to ja jestem ograniczona i ułomna że nie potrafię, ale cóż, do doskonałości w wielu miejscach mi sporo brakuje...
Skoro jest takie prawo a nie inne to trzeba być posłusznym, inaczej się nie da.
A gdyby prawo zdelegalizowało Kościół Katolicki?
Tylko że to byłaby inna sytuacja. Ja nie mówię że to co jest teraz jest dobre, ale skoro jest jak jest i sami kapłani mówią aby być ostrożnymi to my jako katolicy raczej jesteśmy zobowiązani do posłuszeństwa wobec Kościoła.
@Wela Mój syn (14 l. prawie 15) też służy do Mszy co niedzielę, dzięki niemu ostatnio załapał się i tata, bo chyba opieka do niepełnoletniego musi być (w poprzednią niedzielę był sam, a tata czekał w samochodzie, bo się nie zmieścił).
Ale dlaczego myślisz, że nie wrócą? Ja myślę, że wrócą stęsknieni i z radością i docenią to. To tak jak z rodzicami, to że teraz mogę się z nimi kontaktować tylko przez internet, nie oznacza że tak już zostanie i nie będzie mi się chciało do nich chodzić po zdjęciu zakazów.
Wrócą ci, którzy wrócą. Ci, którzy byli "satelitami" odejdą. I co? Czy Kościół na tym straci? Nie. Ludzie się określą- będą albo zimni albo gorący, nie zaś letni. I o to chodzi.
Nie, oczywiście, że nie. Raczej odbieram to jako stanięcie w prawdzie. Bezmyślne trwanie przy rytuałach, które nic dla kogoś nie znaczą – to jest letniość.
Oczywiście, że Kościół od zawsze walczył, żeby tych letnich zmienić w gorących.
Ale to się nie dzieje bez woli tego letniego.
I tych letnich nie przemieniają nigdy utarte schematy czy głaskanie po głowie.
Ludzi zawsze nawraca tylko i wyłącznie świadectwo życia gorącego chrześcijanina.
*nie mylić z jakimś pelnym nienawiści i poczucia wyższości fundamentalizmem czy fanatyzmem*
Wrócą ci, którzy wrócą. Ci, którzy byli "satelitami" odejdą. I co? Czy Kościół na tym straci? Nie. Ludzie się określą- będą albo zimni albo gorący, nie zaś letni. I o to chodzi.
Wydaje mi się, że chodzi jednak o zbawienie jak największej liczby.
O to chodzi, że taki letni chodzi, bo chodzi, ale tak naprawdę nie wierzy i sam o tym nie wie. Jak to się ma do zbawienia, jeśli nie wie, że potrzebuje nawrócenia?
Wrócą ci, którzy wrócą. Ci, którzy byli "satelitami" odejdą. I co? Czy Kościół na tym straci? Nie. Ludzie się określą- będą albo zimni albo gorący, nie zaś letni. I o to chodzi.
Jasne, że to przede wszystkim Bóg przemawia, ale ludzie mu pomagają. Gdy osoba niezaangażowana religijnie, albo nawet nieochrzczona, trafi na mszę odprawianą byle jak, potem usłyszy polityczne kazanie, a wokół siebie też ma niedzielnych ale-katolików, trudniej jej będzie znaleźć głębię i na nią wypłynąć, niż gdyby zetknęła się z ludźmi wierzącymi i żyjącymi tą wiarą w praktyce.
Mam wśród znajomych zadeklarowanych ateistów i nawet oni są pod wrażeniem, gdy np. są świadkiem, jak ktoś ze względu na swoje przekonania religijne i moralne odmówi udziału w wątpliwym moralnie projekcie, nawet jeśli ta odmowa uznacza utratę dochodów. Widzą spójność wiary i życia i to naprawdę przemawia.
Z drugiej strony, może być jak u nas w domu - mąż do tej pory dość obojętny religijnie zadeklarował, że z chęcią będzie brał udział w rodzinnym Triduum, bo go to ciekawi. Gdyby nie kwarantanna, wzięłabym dzieci na Liturgie kolejnych dni do kościoła. A tu niespodzianka.
@E.milia a podzielisz się jak planujesz to rodzinne Triduum?
Czwartek- wieczerza. Jak wpiszesz w Google "Haggada paschalna" to powinno sporo wyjść. Oczywiście bardzo prosto, tylko potrawy, 4 kielichy, historia o wyjściu z Egiptu.
Piątek - Droga Krzyżowa i Koronka, jeszcze nie wiem w jakiej kolejności i o której godzinie, Koronka wspólna o 15, Droga Krzyżowa chyba w ogródku wieczorem. Stacje z patyczków, z tealightami do zapalenia. Na koniec adoracja Krzyża (mamy Krzyż z naszego slubu).
Sobota - jeszcze nie mam pomysłu, poza jajkami Wieczorem pewnie odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, przy modlitwie wieczornej.
Niedziela - uroczyste śniadanie z blogoslawienstwem, i nie wiem gdzie Msza.
Robimy też Grób Pański, też w Google są różne inspiracje, żeby dzieci widziały. Mamy w domu taki parapet liturgiczny, tam teraz stoją palmy i leżą książki. W Wlk Piątek na pewno jeszcze będziemy oglądać "Świadków Tajemnicy" (ksiazka). W Sobotę wieczorem może film na Youtube - ten albo inny, godzinny. (Ja mam najstarsze dziecko 10 letnie, reszta maluchy, więc do nich się trochę dostosujemy).
A jak zwyczajowo obchodzicie? My na liturgii plus dorośli na osobistej adoracji. W tym roku będzie tak samo, tyle że liturgia przez internet a zamiast adoracji Najświętszego Sakramentu, osobista modlitwa w kapliczce.
Bardzo doceniam kreatywne pomysły dla dzieci, typu dekorowanie grobu, itp. Wiem, że działanie na wyobraźnię może bardzo fajnie prowadzić, zwłaszcza maluchy do odkrywania tajemnicy. Po prostu my w ten sposób nie działamy. Jest liturgia, do której się dojrzewa plus tłumaczenie jej symboli. Dlatego u nas niewiele się zmieni. Nie będzie sakramentalnej Obecności, to prawda. Ale wiara powinna trwać, także i bez sakramentów.
Komentarz
i muszę się przyznać że wg niektórych chyba złamaliśmy prawo ostatnio - przyjęłam że będę podczas Mszy na zewnątrz - Mąż miał czytać z księdzem Mękę Pańską - w kościele było 3 dorosłych - kościelny jak zamykał kiwnął na mnie że mam wejść - no to weszliśmy - ja jako 4 dorosła - ale z 6 latkiem i 3 latką - to pewnie któreś z nich to prawo łamało... a jeszcze początek kazania mieli do siebie imiennie
no nie mogę... staliśmy w trójkę w odległości co najmniej 6m od kogokolwiek innego - straszne zagrożenie stanowiliśmy...
i jeszcze - na Triduum nie planuje się pojawić żaden z pełnoletnich ministrantów i lektorów
pewnie - powinniśmy zostawić proboszcza ze wszystkim samego wbrew jego życzeniom - żeby go czasem nie narażać... fajne podejście
chociaż jak urodzę w najbliższych dniach to pewnie i tak zostanie prawie sam - oczywiście, poradzą sobie...
Wczoraj rozmyślałam nad wskazaniami księży, władz kościelnych itd do Mszy online, Komunii duchowej bo jestem mocno rozbita pomiędzy potrzebą posłuszeństwa a jakimś żalem że chociaż nie zawalczyli o sprawiedliwszą ilość ludzi w kościele na przykład, a tylko zalecają korzystać z dyspensy (o tekstach nt 5 przykazania już nie wspominając) i taka myśl mi przyszła że ciekawa jestem czy jest jakiś z tych zalecających który w ramach dobrego przykładu korzysta z Mszy online i Komunii duchowej (no przecież to prawie "to samo")
I jeszcze - po co szafarzy ustanowili skoro ci chorzy którym szafarze roznoszą Komunię mogą przyjmować duchowo...
Ale ja nigdy nie umiałam przeżyć Mszy jakkolwiek transmitowanej, a nawet takiej co są np kilkutysięczne przy okazji pielgrzymek papieskich, dni młodzieży itp gdzie się jest gdzieś w tłumie, ołtarz ledwo widać... oczywiście przyjmuję wersję że to ja jestem ograniczona i ułomna że nie potrafię, ale cóż, do doskonałości w wielu miejscach mi sporo brakuje...
Mam podobnie jak Ty.
O krok wyprzedza to najbardziej surowe decyzje rządu.
Ciekawe, ile ludzi wróci do kościoła po świętach.
To tak jak z rodzicami, to że teraz mogę się z nimi kontaktować tylko przez internet, nie oznacza że tak już zostanie i nie będzie mi się chciało do nich chodzić po zdjęciu zakazów.
Ludzie się określą- będą albo zimni albo gorący, nie zaś letni. I o to chodzi.
Ja mam. I przyznam szczerze, że niewiele się zmieni.
Zupełnie nie. Chodzi o to, aby głosić Dobrą Nowinę. A kto za nią pójdzie, to już sprawa jego wyboru.
PS. Za mało jeszcze bpa Rysia słuchałaś
https://wielkanocwdomu.pl/?fbclid=IwAR0O1jS46i_IE-Vr1QC3dyVhcKItTBKjt2z04SUmbAoxEFWnf032Gq4QYD4
(protestanckie)
Hint: pogadaj ze znajomymi neonami, oni mają dużo pomysłów.