Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

O. Szustak odpowiada swoim psychofanom

1234689

Komentarz

  • Nie mam kierownika duchowego. 
    Tak mnie uczono. Że spowiedź to wyznanie grzechów.
    Ja mam z kim pogadać jak mam wątpliwości. Nie musi to być ksiądz. Najczęściej rozmawiam z mężem.
    Nie wiem. Jestem mało kościółkowa. Żyję raczej rodziną najbliższą i sąsiadami. Zupełnie mi niempo drodze jakiekolwiek kierownictwo duchowe. Wystarczą mi rekolekcje.
    Myślę że stąd może też wynikać problem ze spowiedzią że traktuje się ją jako coś więcej niż wyznanie grzechów. Bo wtedy właśnie się robią  problemy typu odpowiedni ksiądz, nie tak powiedział, źle mi doradził.
    Nie uważam że ksiądz w konfesjonale ma rację dając konkretne rady. Jego Alter Christi kończy się na odpuszczeniu grzechów.
    Podziękowali 3beatak malagala Polly
  • @Odrobinka zgadzam się, super to ujęłaś. Moim zdaniem problem z tym, że na spowiedzi człowiek chce pogadać bierze się z tego, że wiele osób nie ma z kim. A o własnych grzechach to już w ogóle. 
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • "Wypytywanie o sprawy intymne bez jakiejkolwiek zachęty od strony penitenta to moim zdaniem molestowanie"

    Dlaczego od razu zakładasz zła wolę? 
    Może chodzi o wyjaśnienie co penitentmiał na myśli? Ludzie potrafią bardzo kreatywnie nazywać swoje grzechy - tak żeby niby powiedzieć, a żeby ksiądz się nie zorientował.

  • @Odrobinka no ale tego przeciwstawienia to nie rozumiem, to jak ktoś ma kierownika duchowego to jest „kościółkowy”? Co to znaczy w takim razie?

    Przy czy ja nie mam problemu z Twoim sposobem przeżywania tego wszystkiego :)
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano listopad 2020
    @Barbasia

    Nie zakładam złej woli. Wielu robi to pewnie z głupoty, niewiedzy, braku wrażliwości itd.

    Jesli grzech jest niejasny dla księdza, może dopytać "ale co to znaczy, że zrobiłeś X"

    Napuslaam, że bez jakiejkolwiek zachęty. Czyli nie jest tak, że ktoś mówi "mam problem z czystością". Rozumiem, że ksiądz może dopytać, bo spowiedź musi być konkretna

    Ale jeśli żona spowiada się z tego, że krzyknęła 5 razy na dzieci, a ksiądz ja pyta o pożycie intymne, to jest to molestowanie. 



  • Ludzie mają różna wrażliwośc. Niektórych takie pytania nie rusza. Ja się czuje molestowana, jak na rekolekcjach DK mamy konferencje o czystości, wchodzi para i nam opowiada, jaki seks jest dla nich ważny i że ona zakłada ładna bieliznę i psika się perfumami. Fuj! 
    Podziękowali 2Polly Katia
  • pustynny_wiatr powiedział(a):
    @Odrobinka no ale tego przeciwstawienia to nie rozumiem, to jak ktoś ma kierownika duchowego to jest „kościółkowy”? Co to znaczy w takim razie?

    Przy czy ja nie mam problemu z Twoim sposobem przeżywania tego wszystkiego :)
    No nie. Nie napisałam że ktoś jest kościółkowy jak ma kierownika duchowego. 
    To taki oksymoron. Nie mam na myśli niczego obraźliwego. Raczej określam rzeczywistość.
    Bardziej to że nie realizuję swojego katolicyzmu uczestnicząc w życiu parafii, wspólnoty religijnej itd. Od wspólnoty mam rodzinę, sąsiadów, znajomych. 
    Nie przywiązuję się do konkretnych księży. Uważam że każdy ma coś mądrego do powiedzenia. Nie tylko ksiądz zresztą.
    O. Szustak też parę razy mnie poruszył pozytywnie. Głupoty też potrafi sadzić jak każdy.
    Myślę że ważny w tym wszystkim jest dystans. Żaden kierownik duchowy, żaden duchowny celebryta nie ma monopolu na prawdę i mądrość.
    A że życie bywa skomplikowane? No bywa. Niemniej nikt za mnie życia nie przeżyje.
    Już pisałam że marny ze mnie katolik, jeśli chodzi o pracę nad swoimi grzechami i pokonywanie słabości.
    I nikt za mnie nie poprawi się z grzechów bez względu na zadania jakie mi mój hipotetyczny kierownik zleci.
    Rozumiem że są inni niż ja ludzie.
  • I jeszcze jedno. Już ktoś tu zresztą o tym pisał. Ludzie słuchają Szustakow nie dlatego żeby zmieniać swoje poglądy, czy wierzyć bardziej ale żeby utwierdzić się że robią dobrze, myślą i wierzą prawidłowo.
    Moja mama lubi o. Szustaka tak samo jak kiedyś zaczytywała się Bartosiem, Obirkiem itd. i jest zrażona do ortodoksyjnego katolicyzmu. Nie ma z nią na tym polu rozmowy, wręcz uważa tradycyjne podejście za szkodliwe i fanatyczne. Według mnie o. Szustak nie uczy żadnej tolerancji nie mówiąc o akceptacji tych którzy są bardziej restrykcyjni w sprawach wiary.

    Podziękowali 1Barbasia
  • O to to, ksiądz dociera do tych na obrzeżach wiary, to może głosić i dziwne rzeczy, ważne, że ma swoich fanów,  których przyciąga do Kościoła.  A drugi ksiądz, który też przyciąga wiele osób do Kościoła i wielu nawrócił już nie zasługuje na tolerancję,  bo zbyt tradycyjny.
  • Dobra, czytając Was uświadomiłam sobie jedno – tak, rozmawiam z księdzem podczas spowiedzi, ale to wszystko to jest faktycznie dodatek do tejże.

    Zresztą w tym roku przez lockdowny i inne takie nie widziałam mojego stałego spowiednika od lutego, i teraz spowiadam się inaczej, na innych zasadach, u kogo innego, i wiem, że spowiedź nadal jest spowiedzią ;)

    Ale widzę też różnicę i brakuje mi tego, co wcześniej.

    Bo grzechy są tak samo odpuszczone, ale łatwiej pracować nad sobą, jak Ci ktoś abitnie podnosi poprzeczkę ;)

    @Odrobinka i jeszcze jeden ciekawy aspekt poruszyłaś – że nikt za Ciebie z Twoich grzechów nie wyjdzie.

    No właśnie może ja jestem jakimś wybrakowanym przypadkiem, ale po wielu latach tłuczenia tego samego widzę coraz wyraźniej, że nawet ja sama z moich grzechów nie wyjdę.

    W tym kontekście rozumiem słowa Szustaka, że grzech bywa „dobry” – on to jak zwykle prowokacyjnie ubiera w słowa i może tym wkurzać, oburzać.

    Grzech jest zawsze złem, to oczywiście, ale mnie to uporczywe ścieranie się z (przeważnie ciągle tymi samymi) własnymi słabściami bardzo wyraźnie pokazało, że ja tu właśnie własnymi siłami i własną wolą bardzo mało ugram. Coraz mniej we mnie wysilania woli, że ja to już na pewno, że ja to już bardzo będę się starać, itd., a coraz więcej pokornego błagania, żeby to Bóg mnie przemienił, i moje serce, bo mnie samej to bardzo kiepsko idzie.

    W tym sensie moje własne grzechy bardzo utarły mi nosa i pokazały dobitnie, jak mało umiem, jaki ze mnie cienias tak naprawdę, bo to są czasem takie niby małe grzechy, no co za problem nad tym zapanować, a tu proszsz.

    I tu pomaga częsta spowiedź bo niestety wtedy jak na talerzu widzimy, jak sobie z tym radzimy, jaki jest progres.

    Sakramenty dają łaskę, to nie jest żadna ściema ;) Częste sakrmanety = większy ład wewnętrzny, ostrość widzenia. I tu już nie nasze siły działają, Ktoś sprząta za nas, tylko trzeba mu na to pozwolić.
    Podziękowali 4Ida kawusiowa AgaMaria Katia
  • To, że Bóg nawet największe grzechy potrafi przekuć na dobro jest dla mnie oczywiste,  co innego gloryfikowanie grzechu. Jeśli mówimy na przykład o zaniedbaniu swojego zdrowia i o morderstwie . Jeśli pod grzech podstawowy morderstwo,  naprawdę mam się cieszyć, że mam straszny grzech, na którym Bóg może coś budować,  dostarczyłam tak dużo pożytecznego gnoju ... Teraz to będę prawdziwie pokorna.
    Podziękowali 1Agmar
  • Jeszcze wracając do tego nieszczęsnego kopania konfesjonału – rozumiem, o co chodzi @TecumSeh czy @AgataZi ale też rozumiem @Ida i @asia i innych. Ach to stanie w rozkroku ;)

    A tak na serio. Rozumiem różne aspekty obu punktów widzenia.

    Z jednej strony pewna obrazoburczość Szustaka – no może wkurzać, rozumiem to. I pewnie czasem gość przegina.

    Z drugiej strony racji trochę też ma, i sygnalizuje kwestie często przemilczane.

    Jeszcze zaś z trzeciej strony postarałam się dobrze sobie wyobrazić taką spowiedź, z której musiałaby wyjść (bez kopania i trzaskania, ale jednak wyjść).

    Mówimy jak rozumiem o dorosłych ludziach, tak? Nie dzieciach, nie młodzieży.

    No to jednak próbowałabym najpierw sprawę wyjaśnić. Powiedzieć księdzu, że nie rozumiem pytania. Albo że nie widzę związku. Ewentualnie odpowiedzieć, że wydaje mi się, że szczegóły, o które pyta, wykraczają poza ramy spowiedzi. Dany ksiądz musiałby mieć chyba naprawdę niezły tupet i pytać naprawdę uporczywie, bez taktu czy wręcz po chamsku, żebym musiała przerwać spowiedź i wyjść. W każdej innej sytuacji myślę, że dałoby się sytuację jakoś wyprostować i dokończyć spowiedź w sposób mimo wszystko godny.

    Oczywiście, z wrażenia mogłabym pozapominać jakichś grzechów – ale to jest przewidziana sytuacja, po prostu przy następnej sytuacji u innego księdza by je wymieniła. Grzechy pominięte niecelowo nie zabierają ważności rozgrzeszenia.

    Bywają spowiedzi niedoskonałe. Ale gdy się korzysta z tego sakramentu w miarę często, sprawy się prostują, wyjaśniasz daną wątpliwość u kogo innego.

    No nie wiem, wydaje mi się, że przy minimalnym ogarnięciu życiowym i świadomości, że księdzu można przecież odpowiedzieć pytaniem na pytanie, w większości przypadków sprawę można załatwić bez nagłego przerywania spowiedzi. To jak z tymi 3% w NPR, ważne, żeby nie robić z wyjątku reguły.



    Podziękowali 2AgaMaria Izka
  • @Zuzapola no nie, tak to oczywiście nie działa, grzech to zawsze bagno. Chodzi raczej o co innego – świadomość własnej grzeszności może nas prowadzić do Boga. To miałam na myśle. Grzech jest zawsze wypaczeniem, zaprzeczeniem dobra, przeciwieństwem wszystkiego, co znajdujemy w Bogu.
  • Eh nie działa mi dobrze literka m w klawiaturze i parę innych, zaraz spróbuję poprawić literówki.
  • No właśnie o to mi chodzi, a jeśli ktoś Ci tłumaczy,  jakie to dobro, te nasze grzechy, podaje na to pełno przykładów biblijnych i na koniec pada, czy to znaczy , że mamy grzeszyć, no nie nie mamy grzeszyć... To co z wnioskami z całej długiej przemowy,  gdzie wynikało, że grzeszyć jak najwięcej,  to więcej łaski dostaniemy i szybciej w niebie będziemy....
  • A i jeszcze mam wątpliwość i już zgłupiałam – no mi też do głowy by nie przyszło omawiać sprawy małżeńskie w konfesjonale. Rozmawiam na zgoła inne tematy. Tak gwoli wyjaśnienia ;) Bo widzę, że wszyscy tylko o tym wspominają. No tak tego nie widzę. Jest tyle innych rzeczy ciekawych do omówienia, różne subtelności można poruszyć, życie jest bardzo bogate ;)
  • edytowano listopad 2020
    @Odrobinka i jeszcze jeden ciekawy aspekt poruszyłaś – że nikt za Ciebie z Twoich grzechów nie wyjdzie.

    No właśnie może ja jestem jakimś wybrakowanym przypadkiem, ale po wielu latach tłuczenia tego samego widzę coraz wyraźniej, że nawet ja sama z moich grzechów nie wyjdę.

    W tym kontekście rozumiem słowa Szustaka, że grzech bywa „dobry” – on to jak zwykle prowokacyjnie ubiera w słowa i może tym wkurzać, oburzać.

    Grzech jest zawsze złem, to oczywiście, ale mnie to uporczywe ścieranie się z (przeważnie ciągle tymi samymi) własnymi słabściami bardzo wyraźnie pokazało, że ja tu właśnie własnymi siłami i własną wolą bardzo mało ugram. Coraz mniej we mnie wysilania woli, że ja to już na pewno, że ja to już bardzo będę się starać, itd., a coraz więcej pokornego błagania, żeby to Bóg mnie przemienił, i moje serce, bo mnie samej to bardzo kiepsko idzie.

    W tym sensie moje własne grzechy bardzo utarły mi nosa i pokazały dobitnie, jak mało umiem, jaki ze mnie cienias tak naprawdę, bo to są czasem takie niby małe grzechy, no co za problem nad tym zapanować, a tu proszsz.

    I tu pomaga częsta spowiedź bo niestety wtedy jak na talerzu widzimy, jak sobie z tym radzimy, jaki jest progres.

    Sakramenty dają łaskę, to nie jest żadna ściema ;) Częste sakrmanety = większy ład wewnętrzny, ostrość widzenia. I tu już nie nasze siły działają, Ktoś sprząta za nas, tylko trzeba mu na to pozwolić.
    Pewnie nie zasluze na niebo z buta i w najlepszym razie przyjdzie mi długo pokutować w czyśćcu, ale staram się wynagrodzić krzywdy jakie wyrządzilam Bogu i komuś swoim grzechem. Żałuję jeśli zrobię coś złego, ale jeśli chodzi o moją osobę to jest niewiele rzeczy które chciałabym żeby potoczyły się inaczej albo chciałabym w sobie zmienić.
    Nie uważam że grzechy są dobre. Uważam że są nieuniknione i należy przestawać je popełniać. Ale nie jest to celem samym w sobie. Poprawianie się z grzechów. Celem jest miłość do Boga i kościoła, do innych bliźnich. Jeśli buduję swoją wiarę to i grzechów mniej popełniam.
    Czasem granica między grzechem a nie grzechem jest bardzo cienka. Ale no zawsze wiem kiedy ją przekraczam, nawet nieznacznie.
    Zawsze pamiętam według definicji grzechu że jest to czyn zły, świadomy i dobrowolny.
    Sypialniane sprawy załatwiam z mężem. Nie z księdzem. Wiem czego kościół uczy w temacie i co robię. To czy jakis ksiądz mi powie że jego zdaniem coś nie jest grzechem to nie znaczy że nie jest to grzechem.
    Gdyby mi ksiądz w konfesjonale powiedział że używanie prezerwatyw nie jest grzechem w moim przypadku to uznałabym że to jego zdanie a nie że nie zgrzeszyłam.
    Grzeszy się zawsze świadomie i dobrowolnie. Nie da się niechcący i przypadkiem.
    A sakramenty są znakiem łaski. Tej faktycznej.
    I należy do nich przystępować jak często się da.
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano listopad 2020
    TecumSeh powiedział(a):
    Przede wszystkim Ty popełniasz błąd twierdząc że ja coś twierdzę w tym temacie. Ja nic nie twierdzę - ja powtarzam po Kościele.
    O widzisz. Popełniasz ten sam błąd logiczny. Z tego, że Kościół coś twierdzi, a Ty powtarzasz, nie wynika, że Ty nic nie twierdzisz. Twierdzisz po prostu to samo, co Kościół. Czy, jak konkretnie w tym przypadku, twierdzisz to, co Ci się wydaje, że Kościół twierdzi.

    W przypadku relacji łaski i zasługi podobnie - z tego, że łaska jest konieczna do zbawienia, nie wynika, że życie wieczne nie stanowi nagrody za dobre, zasługujące uczynki. Jeśli ktoś pełnił w życiu takie uczynki, to zasłużył sobie na życie wieczne. Uczynki takie są możliwe tylko dzięki łasce. Stąd łaska nie wyklucza zasługi, ba, jest jej przyczyną.
    Jeśli ktoś sobie zasłużył na życie wieczne, to ono mu się po prostu należy. To, że komuś się coś należy bądź nie jest wyrazem sprawiedliwości. Bóg za dobro wynagradza a za zło karze. 

    Ty chcesz stwierdzić, że niebo nikomu się nie należy. To jest protestancki pomysł, w którym właśnie nie ma miejsce na ludzką zasługę. Natura ludzka jest tak zepsuta, że człowiek nie może zasłużyć sobie na życie wieczne. Stąd łaska jakby zakrywa nasze zło przed Bogiem i Bóg pomimo tego, że nie zasługujemy na to, wprowadza nas do raju; uczynki nie mają znaczenia.
    W katolicyzmie mówimy inaczej: natura nie jest całkowicie zniszczona, a łaska doskonali naturę. Dlatego dobry uczynek spełniony w łasce uświęcającej zasługuje na życie wieczne, tj. za jego spełnienie należy się nagroda. 

    To tak pokrótce. Ale powiem tak: wybornie zilustrowałeś dyskutowany problem. 
    Właśnie o to chodzi. Jesteś subiektywnie przekonany do swoich racji. Można się powoływać na normę, autorytet Kościoła itd. ale do momentu, kiedy sam nie uznasz swojego błędu, o ile jesteś człowiekiem prawym, będziesz się starał działać zgodnie z własnym przekonaniem. 
    Wykluczanie z Kościoła takich ludzi średnio działa w świecie, gdzie większość ma swoje jedynie słuszne poglądy na wszystko. 


    Podziękowali 1beatak
  • Barbasia powiedział(a):
    "Wypytywanie o sprawy intymne bez jakiejkolwiek zachęty od strony penitenta to moim zdaniem molestowanie"

    Dlaczego od razu zakładasz zła wolę? 
    Może chodzi o wyjaśnienie co penitentmiał na myśli? Ludzie potrafią bardzo kreatywnie nazywać swoje grzechy - tak żeby niby powiedzieć, a żeby ksiądz się nie zorientował.

    U mojego wujka kapłana spowiadało się dziewczę z okazji rocznicy I Komunii św. I dziewczę wyznało ,że robiła w kościele "świńskie" rzeczy. I gdyby wujek nie wziął jej na spytki, toby się nie dowiedział, że bąki puszczała.
    Podziękowali 3Barbasia Agmar Katia
  • Ale grzech to grzech. Nie rozumiem co jest niejasnego w tym co jest grzechem a co nie jest? Tak dla  prostego człowieka. Okoliczności przynajmniej dla mnie, usprawiedliwiające zgrzeszenie poza przymusem bezpośrednim są nieistotne. Czy ktoś kradnie z głodu czy z chęci zysku i tak kradnie. I grzeszy. Co prawda my chętniej usprawiedliwiamy tego co z głodu, ale gdybym kradła żeby nakarmić dzieci to i tak byłby to grzech i poszłabym z nim do spowiedzi.
  • Ugrilowaliscie juz ojca Szustaka na skwarek. 
    Podziękowali 3pustynny_wiatr AgaMaria Ida
  • A to chyba dobrze @Rejczel skwarki są pyszne ;)
    Podziękowali 1Rejczel
  • edytowano listopad 2020
    @Rejczel to samo miałam napisać. Choć były przecież też wpisy osób, które lubią ojca Szustaka słuchać. Ale przecież były też głosy, że osoby lubią go słuchać i czerpią z tego dobro.
    Dzięki niemu polaryzują się różne postawy, Ksiądz "bezbarwny" w nauczaniu może nie wywołałby takich emocji.
    Ale mi się wydaje, że sposobem mówienia, głoszenia ojciec Szustak nie budzi przerażenia przynajmniej we mnie. Raczej emanuje z niego ciepło, humor, dystans do siebie. Czy pociągnąłby mnie do wiary? Nie wiem.


    Kiedyś bardziej lubiłam Szustaka słuchać. Czasem lubię czasem mniej czasem więcej. Nie wszystko przemawia. Niektóre rzeczy są bardzo młodzieżowe. Ale jednak więcej sympatii z tego youtuba niż antypatii.
    Bardzo mi się podoba, że ma dystans do siebie, miłość braterską dla przeciwników, szanuję go, bo tak pięknie się odchudził! Widzieliście ojca Szustaka na filmach sprzed kilkunastu lat!
    Dawniej nie lubiłam gadania ojca Grzegorza Kramera SJ, bo nudził, ale teraz ostatnio jego komentarz do Ewangelii z dnia przynosi mi wiele Pokoju i inspiracji do dobra. Cieszę się, że się tak w swym głoszeniu rozwinął.

    A z rzeczy drobnych i zewnętrznych to podobają mi się ojca Kramera okulary i czapka, i szalik. Wiem, rzeczy czwartorzędne, ale w odbiorze wizualnym dostrzegam je. I trudno.

    Ojca Chmielewskiego nie daję rady słuchać. Za duża egzaltacja w mówieniu. Pewnie niektóre rzeczy, które głosi przemawiają i są mega ważne dla ludzi młodych, ale do mnie to po prostu nie trafia przez sposób przekazu.

    @pustynny_wiatr bardzo Ci dziękuję za to, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem przyjścia do Boga, do Kościoła. Dzięki, że napisałaś też o tym osobistym doświadczniu.
    Piękny był ten wątek, że czasem decyduje czyjeś małe słowo, mały gest pomocy itp. Też tego doświadczyłam i te słowa potem brzmią gdzieś w duszy, w sercu i wracają.
    @Odrobinka też dziękuję za to, co napisałaś o pracy nad sobą.

    A może jednak z tego nauczania internetowego jest trochę dobra?
    Trochę nadziei? Trochę Pokoju...

    Nie czuję się komisją teologiczną, żeby oceniać, który ojciec bardziej lub mniej błądzi.

  • Ale właściwie ten wątek wyewoluował z oceny wypowiedzi internetowych ojca Szustaka w stronę tematu Sakrament Pojednania.
  • Tak ma moc sprawowania Sakramentów.
    Ale ja wolałabym pogadać o niektórych opowieściach ojca Szustaka  :D
    Ale niech one mówią same za siebie. Jak kto, chce posłuchać i dysponuje czasem są na youtube. Zresztą na youtubie są różne rzeczy.
  • @AgaMaria a propos Twoic słów: „bardzo Ci dziękuję za to, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem przyjścia do Boga, do Kościoła.”

    To było w sumie to drugie – ja w Boga wierzyłam jakoś chyba zawsze, taka wiara naturalna? Tylko nie wiedziałam, gdzie leży prawda, którędy pójść dalej. Jako dziecko i nastolatka często jakoś tam po cichu prosiłam/modliłam się o poznanie prawdy, zastanawiałam się, o co chodzi w tym i owym... i chyba moje prośby nie pozostały bez odpowiedzi, bo patrząc wstecz widzę, że nieraz miałam więcej szczęścia niż rozumu, i że Bóg stawiał mi na drodze dobrych i cierpliwych ludzi ;)
    Podziękowali 2AgaMaria Katia
  • Super. Pięknie, że to widzisz i dziękujesz!
    Czyli warto prosić, pytać, gdy nie widzimy wyjścia?
    Jak pisała św. Urszula Ledóchowska Choćby horyzont życia był czarny jak noc, ufajcie
  • @Kaila nie ma obowiązku chodzenia do spowiedzi. Jak się boisz o dziecko to go nie puszczaj. 
    To jest sakrament. Zarezerwowany dla katolików. Nie polega na szeptanie tajemnic tylko na wyznawaniu grzechów. Konkretnych. 
    Historyje to ja też znam rozmaite. Z reguły do pierwszej spowiedzi dzieci chodzą do księdza, który je przygotowuje do pierwszej komunii. 
    Chyba zna się tego księdza. No chyba że ma się wywalone kto dziecko uczy religii i przygotowuje do sakramentów.
    Poza tym myślę że przez nagonkę na pedofilię wśród księży to sami spowiednicy uważają na to co mówią, zwłaszcza do dzieci.
    Naprawdę pedofilia w kościele nie jest czymś powszechnym.
    Podziękowali 2Klarcia Katia
  • Mam takiego od niedawna spowiadającego się chłopca poniżej 10 rż. Daje radę, sam pyta kiedy kolejna spowiedź, bo czuje, że jest mu już potrzebna. Traktuje sakrament poważnie, przygotowuje się, podejmuje pierwsze próby pracy nad sobą. Nie sądzę, by był jakimś wielkim wyjątkiem, myślę, że sporo dzieci w jego wieku ma bardzo podobne podejście do tematu.

    Jeśli dzieciak nie widzi sensu spowiedzi, to moim zdaniem nie został do niej odpowiednio przygotowany; w domu i na katechezie. Albo obserwuje w tej kwestii totalną obojętność u najbliższych dorosłych.
  • Kajla powiedział(a):
    Właśnie,kwestia grzechów 9 czy 10 latka. poza tymi patologicznymi historiami z molestowaniem w tle znam sporo historii o pierwszych spowiedziach (zeby nie bylo, przyklady z rozmow nie z internetu) gdzie zwyczajnie zmyslalo się grzechy by powiedzieć cokolwiek i mieć te dziwna i krepujaca procedurę czym predzej za sobą. Bo jakie grzechy może mieć 9-latek? Zwykle formułka zamykala się na "Nie słuchałem rodziców, przeklinalem, byłem niegrzeczny". I im dziecko starsze tym bardziej dostrzega bezsens takiego rytualu, a jak trafi mu sie incydent z ksiedzem ktory nakrzyczy czy bedzie zadawal oblesne pytania to juz w ogole gwozdz do trumny. Spowiedź może ma sens od wieku w którym przystępuje się do bierzmowania, gdy człowiek jest już na tyle dojrzały że może krytycznie odnieść się do swoich czynów niż dziecko przed 10 r życia, i obronić się przed potencjalnymi nadużyciami. 
    To wszystko zależy co uważasz za grzech. Jak się zezarlo cukierki starszej siostrze bez pytania to jest grzech albo popsuło się jej zabawkę i ukryło to też jest grzech.
    Sumienie kształtuje się od małego.
    Jeśli nie modlisz się mając lat 9 to jest to grzech.
    Jeśli zaniedbujesz obowiązki to też jest grzech. Niezależnie od gradacji tego czy to lekkie czy ciężkie przewinienie.
    Nie wiem czy masz dzieci, ale moje dzieci grzeszą od małego.
    Moje dzieci mają świadomość grzechu.
    Twoja wypowiedź świadczy o tym że nie rozumiesz co jest grzechem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.