Różnica jest taka, że małe dziecko nie jest w stanie zarobić nic, a student jak bardzo chce to może i nie 500zl a znacznie więcej. To może zaczniemy finansować jeszcze dłużej. Dlaczego nie do 30 stki
jak bardzo chce, to może ubawiłaś mnie.
ale może się nie rozumiemy. Studia bym w dużej mierze poskracała, polikwidowała albo zmieniła na kursy dokształcające. Przywróciłabym wyższemy wykształceniu jego rangę. A dla tych, którzy faktycznie mieliby predyspozycje, wyrówała szanse. I zdjęłabym obowiązek utrzymania dorosłych ludzi z rodziców.
nie miałam w Polsce dzieci w podstawówce, więc nie wiem, ile kosztują.
Ale wydaje mi się, nawet z lektury tego wątku, że dziecko w podstawówce jest dużo bardziej finansowane przez państwo niż student w obcym mieście, zwłaszcza taki, który zarobił w wakacje 3100zł na inwentaryzacjach.
Źle myślę?
A 500+ zmniejszyło nierówności między dziećmi, to akurat chyba gdzieś wyszło w badaniach?
Tak, moim zdaniem masz rację. Jednak jest 500plus, jest też wyprawka dla każdego dziecka 300 zł i nie jest tak źle. A wiele zajęc dodatkowych i korków to jednak rzeczy zbędne. Dla rodzica są wyznacznikiem statusu i wysyła dzieciaka na lekcje dodatkowe, gdy jest to niepotrzebne. Sama mam takich na korkach. Ale angielski dodatkowy musi być, mimo że dziecko świetnie sobie radzi i nie musi chodzić (o czym zawsze tym rodzicom mówię).
Różnica jest taka, że małe dziecko nie jest w stanie zarobić nic, a student jak bardzo chce to może i nie 500zl a znacznie więcej. To może zaczniemy finansować jeszcze dłużej. Dlaczego nie do 30 stki
jak bardzo chce, to może ubawiłaś mnie.
ale może się nie rozumiemy. Studia bym w dużej mierze poskracała, polikwidowała albo zmieniła na kursy dokształcające. Przywróciłabym wyższemy wykształceniu jego rangę. A dla tych, którzy faktycznie mieliby predyspozycje, wyrówała szanse. I zdjęłabym obowiązek utrzymania dorosłych ludzi z rodziców.
Czyli utopia, która wszyscy powtarzają ale jakoś na praktyke nie ma przełożenia..
Mnie dziecko w podstawówce kosztuje jednak o wiele więcej niż 500 zl. A dorobić, nie dorobi nic. Student to jednak jest dorosły czlowiek.Co więcej sa kredyty i stypendia dla najlepszych Studentów. Sama dostawałam 400 zl, co w tamtym czasie było całkiem przyjemna sumą
Różnica jest taka, że małe dziecko nie jest w stanie zarobić nic, a student jak bardzo chce to może i nie 500zl a znacznie więcej. To może zaczniemy finansować jeszcze dłużej. Dlaczego nie do 30 stki
jak bardzo chce, to może ubawiłaś mnie.
ale może się nie rozumiemy. Studia bym w dużej mierze poskracała, polikwidowała albo zmieniła na kursy dokształcające. Przywróciłabym wyższemy wykształceniu jego rangę. A dla tych, którzy faktycznie mieliby predyspozycje, wyrówała szanse. I zdjęłabym obowiązek utrzymania dorosłych ludzi z rodziców.
Czyli utopia, która wszyscy powtarzają ale jakoś na praktyke nie ma przełożenia..
Mnie dziecko w podstawówce kosztuje jednak o wiele więcej niż 500 zl. A dorobić, nie dorobi nic. Student to jednak jest dorosły czlowiek.Co więcej sa kredyty i stypendia dla najlepszych Studentów. Sama dostawałam 400 zl, co w tamtym czasie było całkiem przyjemna sumą
ja, moje, ja. Ja dostawałam, wtedy to było dobrze, to jest dobrze. Moje dziecko kosztuje więcej niż 500zł, to znaczy, że 500zł to nie jest finansownie dzieci przez państwo.
Kierunek w myśleniu- takie hasło brzmi pięknie:) Częściej słysze, że "kiedyś to było, studia coś znaczyły, dzis to papier", wszyscy powtarzają, ale nic z tego nie wynika.
Kierunek w myśleniu- takie hasło brzmi pięknie:) Częściej słysze, że "kiedyś to było, studia coś znaczyły, dzis to papier", wszyscy powtarzają, ale nic z tego nie wynika.
sama przyznajesz, że korzystałaś z kredytu, że są stypendia. Więc są takie rozwiązania i to, że piszę o "kierunku myślenia", to chyba nie jest nadużycie. To znaczy rozszerzenie tych rozwiązań itd.
a mnie akurat ciężko znaleźć wśród chóru "kiedyś były czasy".
Ten kierunek ma jeszcze jedna ukryta wadę. Jest to z jednej strony walka z nierównościami wśród studentów. Żeby utrzymało ich spoleczenstwo a nie rodzice którzy mogą być za biedni. A tak na prawdę gdy studentów miałoby być z zalozenua miało to stworzy się kolejny podział.
Elita
jeśli zdolna osoba będzie miała możliwość dostania się do tej elity, to cóż w tym złego?
Mnie dziecko w podstawówce kosztuje jednak o wiele więcej niż 500 zl. A dorobić, nie dorobi nic. Student to jednak jest dorosły czlowiek.Co więcej sa kredyty i stypendia dla najlepszych Studentów. Sama dostawałam 400 zl, co w tamtym czasie było całkiem przyjemna sumą
ja, moje, ja. Ja dostawałam, wtedy to było dobrze, to jest dobrze. Moje dziecko kosztuje więcej niż 500zł, to znaczy, że 500zł to nie jest finansownie dzieci przez państwo.
Ale o co Ci chodzi? Że odniosłam się do własnego przykładu? Dostawalam stypendium (nie kredyt), bo miałam dobre oceny, dzis tez to jest możliwe. To chyba dobrze? Dzieci dostają 500 zl, nie jestem jakas wielka fanka tego rozwiązania, dla mnie można z niego zrezygnowac. Natomiast mam świadomość, że jest różnica między dzieckiem, a dorosłym. W Polsce dzieci, szczególnie z z rodzi wielo, były biedne. Nie miały środków na podstawowe potrzeby. W jakimś stopniu ten problem został rozwiazany. Student jest dorosły, co za tym idzie ma możliwość pracy i utrzymania się.
@Aga85 ja nie wiem, o co Tobie chodzi. Sama korzystałaś z rozwiązań, które ja postuluję rozszerzyć, a wyciągasz jakieś dzieci z podstawówki i zarzucasz mi, że piszę o utopii.
nie wszyscy mogą dostać kredyt, przynajmniej kiedyś trzeba było żyranta. Stypendium naukowe na pierwszym roku nie istnieje. I tak dalej
oprócz 500+ są inne benefity. Na przykład ulgi podatkowe.
Może po prostu jesteś, byłaś w dość dobrej sytuacji finansowej, chociaż wydaje Ci się, że wcale nie, i głodnego nie zrozumiesz.
Byc może się nie rozumiemy. Stypendia dla najzdolniejszych, niezamożnych tak, natomiast utrzymywanie przez państwo dorosłych ludzi, bo studiują- stanowcze nie.
ja bym zmieniła definicję najzdolniejszych. To nie jest tak, że 15% studentów na każdym wydziale i kierunku w kraju to najzdolniejsi. Zwiększyłabym te stypendia naukowe, by faktycznie pozwoliły na utrzymanie się, ale inaczej je dystrybuowała. Kiedyś było coś takiego, studia zamawiane. To jest moim zdaniem dobry kierunek zmian.
Nie jest tak i nigdy nie będzie, ze wszyscy maja po równo. Ani na studiach, ani w podstawówce (mimo plusow). Chyba, ze postulujesz, ze z podatków powinniśmy wyrównywać luki, tak by wszyscy mieli po równo?
Nie jest tak i nigdy nie będzie, ze wszyscy maja po równo. Ani na studiach, ani w podstawówce (mimo plusow). Chyba, ze postulujesz, ze z podatków powinniśmy wyrównywać luki, tak by wszyscy mieli po równo?
oczywiście, nigdy też nie wyeliminujemy morderstw, ale można chyba się zastanawiać, jak ograniczyć ich liczbę...
Znałam raczej zamożna rodzinę, która miała na utrzymaniu dorosłego lub nawet dwóch dorosłych studentów. Skoro ich stać, to czemu nie. Moich rodziców napewno nie byłoby stać aby mnie utrzymywać w czasie studiów, wiele osób w tym czasie dorabia.
no skoro to dorośli ludzie, to powinni się sami utrzymywać, zatem wnioskuję, że praktycznie wszyscy są niezamożni, bo jednak mało który uzyskuje wysokie dochody. A postulowałaś, by stypendia były dla niezamożnych, więc chyba zgodziłaś się ze mną ja tylko jestem bardziej zamordystyczna, bo nie umożliwiałabym studiowania każdego wymyślonego kierunku
Zresztą dzisiaj studenci mogą korzystać również że stypendiów naukowych i kredytów, z tego co wiem,najzdolniejszym się je umarza. Wiec nie pochyle się nad losem biednych, zdrowych 20 latków. No nie, sorry
@Aga85 chodzi mi o to, że używając sformułowania "niezmożni studenci" tak naprawdę zwalniasz ich z bycia dorosłymi, którzy mają się sami utrzymywać, i przenosisz ten obowiązek na rodziców.
Chodzi mi o przypadki bardzo zdolnych ludzi, którzy chcą i maja predyspozycje, żeby studiować trudne wymagające kierunki. A jedynabariera jest brak środków. Myślę, że takich przypadków nie jest znowu tak wiele. Absolutnie nie wszystkich, którzy ida na studia!
Ja bym dala. Jeść. Z umową, że jakiś czas bezwzględnie pracuje w zawodzie w kraju albo funduje wikt i opiekunek młodszemu koledze, co dopiero wchodzi na podobną ścieżkę.
Ale to logiczne. Potrzebuję nasza wioska lekarza? Potrzebuje, więc się zrzucamy na to, by jakiś dzieciak z naszej wsi, któremu rodzice mówią, branżowa i do roboty mógł skończyć dobre liceum i dobre studia.
Komentarz
Student to jednak jest dorosły czlowiek.Co więcej sa kredyty i stypendia dla najlepszych Studentów. Sama dostawałam 400 zl, co w tamtym czasie było całkiem przyjemna sumą
raczej kierunek myslenia.
ja, moje, ja. Ja dostawałam, wtedy to było dobrze, to jest dobrze. Moje dziecko kosztuje więcej niż 500zł, to znaczy, że 500zł to nie jest finansownie dzieci przez państwo.
Częściej słysze, że "kiedyś to było, studia coś znaczyły, dzis to papier", wszyscy powtarzają, ale nic z tego nie wynika.
Dzieci dostają 500 zl, nie jestem jakas wielka fanka tego rozwiązania, dla mnie można z niego zrezygnowac.
Natomiast mam świadomość, że jest różnica między dzieckiem, a dorosłym.
W Polsce dzieci, szczególnie z z rodzi wielo, były biedne. Nie miały środków na podstawowe potrzeby. W jakimś stopniu ten problem został rozwiazany. Student jest dorosły, co za tym idzie ma możliwość pracy i utrzymania się.
Stypendia dla najzdolniejszych, niezamożnych tak, natomiast utrzymywanie przez państwo dorosłych ludzi, bo studiują- stanowcze nie.
Chyba, ze postulujesz, ze z podatków powinniśmy wyrównywać luki, tak by wszyscy mieli po równo?
oczywiście, nigdy też nie wyeliminujemy morderstw, ale można chyba się zastanawiać, jak ograniczyć ich liczbę...