To jest dla mnie o tyle przykre że to mi przypomina straszny lincz za wyjątkowo drobna sprawę
Hipolit jest zbulwersowana że Biedronka przeprosiła. No tak nie trzeba było przepraszać baby, bo inni złodzieje bułek, czyli z reguły opiekunowie małych dzieci, będą chcieli przeprosin. Są winni dopuki nie udowodnią niewinności i tego jak mogli czegoś nie zauważyć.
Póki nie nauczysz się czytać ze zrozumiem to odpuść sobie pisanie co ja mysle, ok?
Przeczytaj raz jesCze co napisałam. A potem ponownie. Aż zrozumiesz
Nie znam sprawy.tyle co z nagłówków. Ale jest coś takiego jak niska szkodliwość czynu, więc jeśli do bułki jedzie policja na sygnale to należało by przyjzec się bliżej awanturnictwu uczestników zajścia
Dzieci było 3 nie jedno. Może mama myślała o czymś innym. Ja też nie zauważyłam że wrzuciłam 8 bułek nie 7. I można się rozwodzić nad tym jak mogłam nie zauważyć. No mogłam. To nie laptop tylko kajzerki.
To jest robienie z igly widły. Kobieta twierdzi, że oni nie byli zainteresowani tym żeby zapłaciła tyło chcieli ja ukarać. Nie interesowały ich jej tłumaczenia, chęć oddania pieniędzy. Wykazali się zawziętością
Na 99% obstawiam, że personel był wredotą typu "hipolit", "kociara". W moim mieście, za podobny numer ukarano by osobę, która policję wezwała; a następnego dnia została by wywalona z pracy.
Może dlatego, ze wredoty tupu kociara i hipolit nazywają kradzież kradzieżą.
W Twoim mieście tez karze się złodziei.
Chocbys nie wiem jak zaklinała rzeczywistość, to złodziejstwo jest karane wszędzie
W moim mieście zjedzenie przez dziecko bułki, cukierka, czy owocu - nie jest traktowane jako kradzież. Bułkę czy chleb, to może nawet dorosły zjeść bezkarnie, ktoś z personelu dołożył by mu nawet coś do picia.
Emeryt skazany za zjedzenie cukierka To zdarzenie przypomina inną kuriozalną sytuację, do której doszło w 2020 roku. Jak informowaliśmy w naTemat.plemeryt ze Szczecina za kradzież śliwki w czekoladzie wartej 40 groszy w markecie w Kołobrzegu. Obsługa sklepu wezwała policję. Emeryt podobno tłumaczył, że przed zakupem chciał spróbować cukierka, ale śliwka w czekoladzie ostatecznie nie przypadła mu do gustu. Dostał wezwanie na komendę, ale, jak potem wyjaśniał, nie stawił się, gdyż miał wizytę lekarską, o czym miał poinformować telefonicznie.
Sąd we wrześniu wydał wyrok nakazowy – karę jednego miesiąca ograniczenia wolności i 20 godzin prac społecznych. 70-latek zaskarżył wyrok. Prokurator wnosił o uznanie emeryta za winnego kradzieży z jednoczesnym odstąpieniem od wymierzenia kary. On sam domagał się uniewinnienia. A jednak po wysłuchaniu stron sąd uznał mężczyznę winnym kradzieży, podkreślając, że nie ma co do tego wątpliwości.
Obecnie sądy są opanowane przez mafię popierającą opozycję. Skazują dziadka za zjedzenie cukierka, ale wypuszczają na wolność bandytów z mafii 'obcinaczy palców". Po wolności chodzą również malwersanci powiązani z PO, np. S. Nowak.
Sławomir Nowak pozostanie na wolności. Odzyska też milion złotych wpłaconej kaucji
Na 99% obstawiam, że personel był wredotą typu "hipolit", "kociara". W moim mieście, za podobny numer ukarano by osobę, która policję wezwała; a następnego dnia została by wywalona z pracy.
To co twoim zdaniem ta osoba powinna zrobić w sytuacji gdy ktoś wziął coś za 30-50 gr I nie chce za to zapłacić i wiadomo że tak dziennie robi kilkanaście osób które się zobaczy odrazu drugie tyle przypadków ujawnia się sprawdzając monitoring, strat z powodu takich "roztargnien" dziennie sklep ma na 300-400 zł...nie, nie wynosi tego jedna osoba tylko kilkanaście osób...
Napisałam już, jak reaguje personel sklepów w moim mieście.
To jest teoria. W praktyce, nigdy się z czymś takim (ukaraniem) nie spotkałam. Jestem cukrzykiem, sama często wypijam jakiś napój przed zapłaceniem za niego. Przy kasie podaję do skasowania butelkę, tam jest kod kreskowy. To, że jakaś "bieda" spożywa pieczywo, napotykam od czasu do czasu. Nikt nie robi z tego afery. Czym innym były "zakupy" zrobione przez przybyłych nachodźców. Widziałam zabawną scenkę. "Goście" weszli do sklepu, było kilkoro dorosłych i chmara dzieci - wypakowali wózek po brzegi i podjechali do kasy. Na wezwanie do zapłaty, jeden z nich odpowiedział: "Tante Angela bezahlen". Podeszło dwóch ochroniarzy i zaczęło wypakowywać towar. Wtedy podbiegły do wózka dzieciaki, złapały łakocie i wybiegły ze sklepu. Nikt ich nie gonił. Niemcy byli oburzeni, ale Klarcia miała ubaw. Przecież Merkel ich zaprosiła deklarując utrzymanie.
Dzieci w koszykach to norma. Psy coraz częściej tez.
Bywam świadkiem kłótni, bo prośby nie pomagają.
Jedzące dzieci w sklepach to norma.
Byłby matka miała spokój na zakupach a ze dziecko swoim zachowaniem często uprzykrzy zakupy innym, to już ja nie obchodzi
(...) przy mnie pani do psa mówi- chowaj się do wózka bo zła pani będzie krzyczała i...piesek posłusznie do koszyka w wózku wskakuje zwija się w kłębek, koszyk w wózku takim dziecięcym nie na zakupy
Idź Klarcia,tłuku jeden do swojego sklepu,ukradnij bułkę i nam potem napisz,co się dało podzialo
Gdybym była naprawdę głodna i nie miała za co kupić jedzenia, to tak bym zrobiła. Jest pomoc dla biedusiów, ale podczas pandemii prawie wszystko było niedostępne.
Dzieci było 3 nie jedno. Może mama myślała o czymś innym. Ja też nie zauważyłam że wrzuciłam 8 bułek nie 7. I można się rozwodzić nad tym jak mogłam nie zauważyć. No mogłam. To nie laptop tylko kajzerki.
To jest robienie z igly widły. Kobieta twierdzi, że oni nie byli zainteresowani tym żeby zapłaciła tyło chcieli ja ukarać. Nie interesowały ich jej tłumaczenia, chęć oddania pieniędzy. Wykazali się zawziętością
Na 99% obstawiam, że personel był wredotą typu "hipolit", "kociara". W moim mieście, za podobny numer ukarano by osobę, która policję wezwała; a następnego dnia została by wywalona z pracy.
Może dlatego, ze wredoty tupu kociara i hipolit nazywają kradzież kradzieżą.
W Twoim mieście tez karze się złodziei.
Chocbys nie wiem jak zaklinała rzeczywistość, to złodziejstwo jest karane wszędzie
W moim mieście zjedzenie przez dziecko bułki, cukierka, czy owocu - nie jest traktowane jako kradzież. Bułkę czy chleb, to może nawet dorosły zjeść bezkarnie, ktoś z personelu dołożył by mu nawet coś do picia.
To jest teoria. W praktyce, nigdy się z czymś takim (ukaraniem) nie spotkałam. Jestem cukrzykiem, sama często wypijam jakiś napój przed zapłaceniem za niego. Przy kasie podaję do skasowania butelkę, tam jest kod kreskowy. To, że jakaś "bieda" spożywa pieczywo, napotykam od czasu do czasu. Nikt nie robi z tego afery. Czym innym były "zakupy" zrobione przez przybyłych nachodźców. Widziałam zabawną scenkę. "Goście" weszli do sklepu, było kilkoro dorosłych i chmara dzieci - wypakowali wózek po brzegi i podjechali do kasy. Na wezwanie do zapłaty, jeden z nich odpowiedział: "Tante Angela bezahlen". Podeszło dwóch ochroniarzy i zaczęło wypakowywać towar. Wtedy podbiegły do wózka dzieciaki, złapały łakocie i wybiegły ze sklepu. Nikt ich nie gonił. Niemcy byli oburzeni, ale Klarcia miała ubaw. Przecież Merkel ich zaprosiła deklarując utrzymanie.
To nie płać następnym razem za ten napój. Nie kasuj tej pustej butelki.
Wyjdź jak P. Justyna, bez płacenia
bo widzę, ze nie odróżniać tych sytuacji od siebie -płacenia za coś, co się zjadło na sklepie a nie płacenia za to
Na 99% obstawiam, że personel był wredotą typu "hipolit", "kociara". W moim mieście, za podobny numer ukarano by osobę, która policję wezwała; a następnego dnia została by wywalona z pracy.
To co twoim zdaniem ta osoba powinna zrobić w sytuacji gdy ktoś wziął coś za 30-50 gr I nie chce za to zapłacić i wiadomo że tak dziennie robi kilkanaście osób które się zobaczy odrazu drugie tyle przypadków ujawnia się sprawdzając monitoring, strat z powodu takich "roztargnien" dziennie sklep ma na 300-400 zł...nie, nie wynosi tego jedna osoba tylko kilkanaście osób...
Napisałam już, jak reaguje personel sklepów w moim mieście.
Na prawdę? Dołoży jeszcze jakieś gratisy ? Super, ciekawa jestem kto pokrywa straty z tego tytułu? Przecież biorąc tylko 300 zł dziennie strat co klient zapomni zapłacić za towar dołożyć jeszcze to co klient uszkodzi i nie zapłaci plus jeszcze losowe zniszczenia da dziennie niech będzie 200 zł , razem mamy 500 zl dziennych strat razy 30 dni w miesiącu to w sumie 15000 zł miesięcznie...
Dzieci w koszykach to norma. Psy coraz częściej tez.
Bywam świadkiem kłótni, bo prośby nie pomagają.
Jedzące dzieci w sklepach to norma.
Byłby matka miała spokój na zakupach a ze dziecko swoim zachowaniem często uprzykrzy zakupy innym, to już ja nie obchodzi
(...) przy mnie pani do psa mówi- chowaj się do wózka bo zła pani będzie krzyczała i...piesek posłusznie do koszyka w wózku wskakuje zwija się w kłębek, koszyk w wózku takim dziecięcym nie na zakupy
Wiesz to nie jest zabawne bo przez coś takiego ochroniarz/ sprzedawca czy inny pracownik sklepu może stracić pracę że wpuścił taka osobę na teren sklepu
Policję by wezwali gdybys wyszła z tymi chrupkami lub stwierdziła że za nie nieplacisz, powiedziała że są z innego sklepu i nie masz paragonu. Zawsze najpierw delikatnie się przypomina/ prosi klientów o zapłacenie bądź zostawienie produktu gdy to nie skutkuje lub gdy klient wszczyna awanturę wzywa się picje
Policję by wezwali gdybys wyszła z tymi chrupkami lub stwierdziła że za nie nieplacisz, powiedziała że są z innego sklepu i nie masz paragonu. Zawsze najpierw delikatnie się przypomina/ prosi klientów o zapłacenie bądź zostawienie produktu gdy to nie skutkuje lub gdy klient wszczyna awanturę wzywa się picje
Czasem się zastanawiam jak postępowaliby ci, którzy uważają ze kradzież bułki to nic takiego i nie należy karać za taka kradzież, gdyby to oni byli właścicielami sieci sklepow w którym kradnie się na potęgę pierdy, które miesięcznie składają się na ogromna kwotę.
Jeśli bym miała podejrzenie że to przez nieuwage a nie kradzież z premedytacja tylko przypomniałabym o zaplacie.
Przeczytaj co pisała @Nowa wcześniej z punktu osoby pracującej w ochronie.
W jakich sytuacjach dochodzi do wezwania policji.
Robiąc zakupy w marketach co i rusz jestem świadkiem jakichś przepychanek, bo ktoś coś ukradł.
Każdy!!!!! tłumaczy, ze to przez nieuwagę.
Cześć przeprosi i zapłaci, cześć zrezygnuje a cześć się zaczyna awanturować, inni jeszcze zaczynaja siły używać i chcą się ratować ucieczka każda udana próba powoduje, ze złodziej czuje się pewnie i kradnie więcej Maz prowadził kiedyś sklep i choć asortyment był najgorszym żeby kraść w kieszeń, to ludzie kradli na potęgę.
Niektórzy byli na tyle bezczelni, ze potrafili przyjść żeby zrobić rzekomo zepsuty towar i żeby im pieniądze zwrócić.
Niestety, żyjemy w czasach, w których wielu wydaje się ze im się należy a takie występki przecież temu bogatemu prywaciarzowi, złodziejowi, dręczycielu ludzi pracy, nic się jie stanie jak straci w cholerę rocznie z tytułu takich kradzieży.
Przez 1,5miesiaca kilkanaście razy wybiegałam za kimś bo zapomniał zapłacić, a jeszcze częściej bo odszedł od kasy samoobsługowej nim płatność została zakończona, ile było akcji typu Pani chce kupić cukierki a nie wie czy jej posmakują więc próbuje nie zliczę, tak samo jak wkładanie w rękawy batonów, energetyków I najlepsze Pani ok 70 lat słodycze bierze na.....prezent dla wnuczkow...oczywiście nie płacąc... Nagminne też jest pakowanie zakupów do własnej torby i przy kasie niezauważenie że coś zostało w torbie, Nabijanie na kasach samoobsługowych zamiast bananów np marchwi czy ziemniaków...
Nie wiem ilu ludzi kradnie faktycznie z biedy, a ilu z uważania, że to nic takiego, że można korzystać z okazji. Znałam dziewczynę która wręcz chwaliła się jaka jest sprytna, bo jak waży warzywa, to trzyma torebkę tak, by waga wychodziła niższa (to było, gdy samemu się warzyło i naklejało cenę). Nie widziała nic złego w swoim postępowaniu, bo skoro można, to czemu ma nie korzystać, by płacić mniej.
Komentarz
Bułkę czy chleb, to może nawet dorosły zjeść bezkarnie, ktoś z personelu dołożył by mu nawet coś do picia.
Po wolności chodzą również malwersanci powiązani z PO, np. S. Nowak.
Sławomir Nowak pozostanie na wolności. Odzyska też milion złotych wpłaconej kaucji
KASTA WON!!!
Jestem cukrzykiem, sama często wypijam jakiś napój przed zapłaceniem za niego. Przy kasie podaję do skasowania butelkę, tam jest kod kreskowy.
To, że jakaś "bieda" spożywa pieczywo, napotykam od czasu do czasu. Nikt nie robi z tego afery.
Czym innym były "zakupy" zrobione przez przybyłych nachodźców. Widziałam zabawną scenkę. "Goście" weszli do sklepu, było kilkoro dorosłych i chmara dzieci - wypakowali wózek po brzegi i podjechali do kasy. Na wezwanie do zapłaty, jeden z nich odpowiedział: "Tante Angela bezahlen". Podeszło dwóch ochroniarzy i zaczęło wypakowywać towar. Wtedy podbiegły do wózka dzieciaki, złapały łakocie i wybiegły ze sklepu. Nikt ich nie gonił. Niemcy byli oburzeni, ale Klarcia miała ubaw. Przecież Merkel ich zaprosiła deklarując utrzymanie.
Jest pomoc dla biedusiów, ale podczas pandemii prawie wszystko było niedostępne.
bo widzę, ze nie odróżniać tych sytuacji od siebie -płacenia za coś, co się zjadło na sklepie a nie płacenia za to
Przecież biorąc tylko 300 zł dziennie strat co klient zapomni zapłacić za towar dołożyć jeszcze to co klient uszkodzi i nie zapłaci plus jeszcze losowe zniszczenia da dziennie niech będzie 200 zł , razem mamy 500 zl dziennych strat razy 30 dni w miesiącu to w sumie 15000 zł miesięcznie...
Zawsze najpierw delikatnie się przypomina/ prosi klientów o zapłacenie bądź zostawienie produktu gdy to nie skutkuje lub gdy klient wszczyna awanturę wzywa się picje
każda udana próba powoduje, ze złodziej czuje się pewnie i kradnie więcej
Maz prowadził kiedyś sklep i choć asortyment był najgorszym żeby kraść w kieszeń, to ludzie kradli na potęgę.
Niemniej jednak zabrzmiała w swym wpisie, jakby jednak miała żal, że jej to pytanie zadano.
I najlepsze Pani ok 70 lat słodycze bierze na.....prezent dla wnuczkow...oczywiście nie płacąc...
Nagminne też jest pakowanie zakupów do własnej torby i przy kasie niezauważenie że coś zostało w torbie,
Nabijanie na kasach samoobsługowych zamiast bananów np marchwi czy ziemniaków...