Ja spódnice chętnie, ale NIGDY nie noszę rajstop. Nienawidzę, nie wiem jak w tym można wytrzymać nawet kilka sekund. Mam tak po babci. Więc zimą mam problem. Czasem latam w podkolanówkach. Babcia też )
Ja chodzę głownie w spodniach bo: lepiej wygladam, wygodniej się czuje i ekonomiczniej, u mnie praktycznie kazde rajstopy grube czy cienkie są na jeden raz, wiec miesięcznie kosztowało by mnie to jakieś 600zł...
Chyba się starzeję ) kiedyś nie znosiłam spódnic, sukienkę to tylko sporadycznie założyłam latem, a teraz stawiam na kobiecość W domu chodzę w dżinsach, ale spódnicę zakładam coraz częściej wychodząc z domu. Mam za to inny problem - źle czuję się w spódnicach dłuższych, znaczy tuż przed kolano X_X Ale nie chodzę za to w obcisłych, lubię lekko rozszerzone lub dopasowane w biodrach z rozkloszowanym dołem.
ja kocham spódnice. Teraz jednak mam problem, bo wylazły mi okropne żylaki, popękały naczynia krwionośne itd. Latem trudno to ukryc. Od miesiąca szukam fajnych prostych botków, które mogłabym założyć do spódnicy i kryjących rajstop i za nic nie mogę nic takiego znaleźć:(
Ja uwielbiam sukienki, spodnice. Spodnie wg mnie są takie niekobiece. Chociaz do zabawy z malym dzieckiem na podlodze czy w piaskownicy zdecydowanie bardziej praktyczne. Wiec spodnice i sukienki troche poszly w odstawke po pierwszym porodzie.
Odkryłam spódnice, bo kilka odziedziczyłam. Już zeszłej jesieni kupiłam sobie taką długą jasnoszarą z dość grubego materiału - czułam się w niej jak na początku XX wieku i bardzo mi to pasowało "> .
A teraz odziedziczyłam kilka spódnic, po osobach, których już nie ma na tym świecie. Między innymi brązową, uniwersalną., o długości, jaką tu krytykowano do pół łydki, ale się dobrze w niej czuję. Spódnica jest uniwersalna, właściwie do wszystkiego pasuje, raczej nie poszerza, materiał też taki bardziej naturalny.
Chodzilam w spodnicach i sukienkach cale lato! To naprawde wielki wyczyn dla mnie. Ale zima to inna bajka (szczegolnie rajstopy, ktorych w dalszym ciagu nie lubie), przerzucam sie na spodnie, ewentualnie tuniki z leginsami (+ glany ).
Będąc parę tygodni w Szkocji nabyłam spódnicę, taką do ziemi, bo mi było glupio do kościoła tam chodzić w spodniach... W naszym parafialnym kościele to i dres przejdzie, taki jakiego ja nawet po domu nie założę... Ale w SSPX to już głupio nawet w eleganckich spodniach.
I też nie mogę się przemóc do rajstop - ale mi zimno nie przeszkadza, mogę w podkolanówkach. Tylko nie umiem sobie poradzić ze spódnicą na wietrze...
ja nie potrafie sie przemóc. spodnie praktyczniejsze, bo i na drabinki za dzieckiem wejde i po drzewach pochodze jak trzeba, u usiasc na krawezniku mozna, a w spodnicy to ciagle uwazaj czy majtkami nie swiecisz
Juz w innym wątku pisałam, ze nie mogę za często w spódnicach, sukienkach chodzic, co by mężczyzn nie kusić . A wbrew pozorom wcale do tego mini nie jest potrzebna...
Ale tak na powaznie, czasem lubię zalozyc sukienkę, ale robię to głownie w okresie wiosenno - letnim, bo tez nie znoszę rajstop, ponczochy są lepsze, ale tez nie na dłuższą metę.
A od tego siadania na krawężniku, to można wilka złapać. Albo po nogach samochód przejedzie. Odradzam, szczególnie w zimie.
zimą to moge ewentualnie wełniana spódnice na spodnie załozyc jak do pracy jade o 5 nieogrzewanym autobusem. jesienia i wiosna tez bes sensu, ani w tym kucnac ani po kałuzach skakac
"Otóż nie jest prawdą, jakobym potępiał i odrzucał zwyczaj noszenia spodni przez niewiasty. Nie jestem entuzjastą tej praktyki, ale również nie zaliczam się do jej przeciwników. Lepiej jest by kobieta nosiła spodnie o skromnym, nieobscisłym kroju, aniżeli ubierała się w minispódniczki czy krótkie sukienki."
a mini spódniczka to w ogóle wynalazek szatana chyba. jeszcze mniej praktyczne niz długie - nawet kucac nie trzeba czy siadac byle gdzie - ciagle trzeba pilnowac czy tyłka nie widac
Komentarz
ale jest ekspertem od damskich ciuchów.
MSPANC.
ja tam nie znam się, w spodniach chodze:)
)
Odkryłam spódnice, bo kilka odziedziczyłam. Już zeszłej jesieni kupiłam sobie taką długą jasnoszarą z dość grubego materiału - czułam się w niej jak na początku XX wieku i bardzo mi to pasowało "> .
A teraz odziedziczyłam kilka spódnic, po osobach, których już nie ma na tym świecie. Między innymi brązową, uniwersalną., o długości, jaką tu krytykowano do pół łydki, ale się dobrze w niej czuję. Spódnica jest uniwersalna, właściwie do wszystkiego pasuje, raczej nie poszerza, materiał też taki bardziej naturalny.
Dobrze mi z tym, że w końcu chodzę w spódnicach.
to łaska jest?? :-O
Ale tak na powaznie, czasem lubię zalozyc sukienkę, ale robię to głownie w okresie wiosenno - letnim, bo tez nie znoszę rajstop, ponczochy są lepsze, ale tez nie na dłuższą metę.
"Otóż nie jest prawdą, jakobym potępiał i odrzucał zwyczaj noszenia spodni przez niewiasty. Nie jestem entuzjastą tej praktyki, ale również nie zaliczam się do jej przeciwników. Lepiej jest by kobieta nosiła spodnie o skromnym, nieobscisłym kroju, aniżeli ubierała się w minispódniczki czy krótkie sukienki."
http://www.legitymizm.org/mlodziez_imperium/MI0015/zasoby/40.html
http://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2013/09/22/o-zgubnych-skutkach-noszenia-przez-kobiety-spodni/