Na ogół jestem zadowolona ze wszystkiego, ale dzisiaj wyjątkowo muszę coś napisać - otóż pierwszy raz w tym roku udało mi się jak za dawnych dobrych czasów uczestniczyć we Mszy Świetej Roratniej!
Nie da się opisać radości! Z powrotem, choć w mrozie, miałm wrażenie, że pofrunę...!
Kocham Roraty!
I dzisiejsza Ewangelia o paralityku, którego przyjaciele przez powałę na łożu spuszczają do Jezusa...
Podbudowało mnie to Słowo ogromnie - a Mszę Świętą i Komunię ofiarowałam za Weronikę Małgosi32 i ich rodzinę.
za wszystkie przeciwności i dzisiejsze łzy po powrocie z wieczornych rorat. Ogoniasty niech nie myśli, że nie pójdziemy więcej na roraty, bo dziś było strasznie. Nie mogłam się skupić, dzieciaki niesforne jak nigdy i na koniec usłyszłam od kobitki bardzo życzliwe niby czemu ja te dzieci tak stresuję bo one takie miło rozbrykane. Spłakałam się jak bóbr w drodze powrotnej do domu. Każdemu wygarnełam, co myślę o takim zachowaniu. Ministrant oberwał jako pierwszy, bo jego skupienie na śmiejącym się kumplu mnie dobiło i to w trakcie podniesienia. Pomogło bo w momencie posprzątali swoje kąciki. Razem ze mną się popłakali.
A szczególnie jestem wdzięczna, za słowa Księdza G nie bój się, świadcz.
za piękną skórę u mojej atopowej córy - dzięki Ci Maryjo za wysłuchanie próśb! :-* za mojego męża, który sie BARDZO stara za dzieci, które są bardzo pomocne za Dzieciątko które się we mnie zakluło za dodatkowy zarobek za ks. H. i jego serce za przyjaciół za wspaniałe przedszkole i jeszcze wspanialsze Siostry
Za wspaniały rekolekcyjny weekend, za to, że Kubuś był w czasie rekolekcji tak bardzo spokojny i grzeczny, że mogliśmy uczestniczyć we wszystkich konferencjach, za dwie godziny adoracji, w czasie których synek spokojnie spał
za to ze byłam na spotkaniu w kręgu oazy rodzin, poznałam kolejne młode małżeństwo i moich bliskich sąsiadów:), miałam odwagę sie przyznać, że nie będę więcej uczestniczyć w spotkaniach ze względu na mój brak zorganizowania czasu, narazie przerwa, zbyt dużo zawalam ale obiecali modlitwe...
za mojego synka- gdyby nie te głaski i zakochane oczka nie wytrwałabym w trudach i za rodzinę i przyjaciół którzy pomagają, ułatwiają co tylko możliwe i za Olesię- małe zielone a cieszy
He, he, he - nie jestem zielona!!!
Ale mi się napisało :-O :xo o żyworódkę oczywiście chodziło
Jestem wdzięczna za wczorajszy wieczór i troskę męża
4.Za to ,że sprawę biurową załatwiłam poza godzinami pracy(pani zapamiętała mnie z pewnej dobrej strony)i jeszcze ochrzaniła tę która mnie nie chciała załatwić.
5.Za buty od Olesi.
6.Za wyrwany ząb u naszego 8latka,mleczak się trzymał a stały wychodził.
Komentarz
za wolne od jutra
za wszystkie przeciwności i dzisiejsze łzy po powrocie z wieczornych rorat. Ogoniasty niech nie myśli, że nie pójdziemy więcej na roraty, bo dziś było strasznie. Nie mogłam się skupić, dzieciaki niesforne jak nigdy i na koniec usłyszłam od kobitki bardzo życzliwe niby czemu ja te dzieci tak stresuję bo one takie miło rozbrykane. Spłakałam się jak bóbr w drodze powrotnej do domu. Każdemu wygarnełam, co myślę o takim zachowaniu. Ministrant oberwał jako pierwszy, bo jego skupienie na śmiejącym się kumplu mnie dobiło i to w trakcie podniesienia. Pomogło bo w momencie posprzątali swoje kąciki. Razem ze mną się popłakali.
A szczególnie jestem wdzięczna, za słowa Księdza G nie bój się, świadcz.
za mojego męża, który sie BARDZO stara
za dzieci, które są bardzo pomocne
za Dzieciątko które się we mnie zakluło
za dodatkowy zarobek
za ks. H. i jego serce
za przyjaciół
za wspaniałe przedszkole i jeszcze wspanialsze Siostry
:-)
za wspólną modlitę rodzinną,
za kazania naszego Księdza Grzegorza,
za wszystkie trudności i przykrości,
że cały czas jest wokół mnie dużo wiecej zyczliwych i pomocnych ludzi niż nieuczciwych,
za Bożą opiekę nad nami.
Jestem wdzięczna za wczorajszy wieczór i troskę męża