Za niewyobrażalne Miłosierdzie Boga, i Jego opiekę nad nami- finalizuje się sprawa kupna domu, co po ludzku było baaardzo trudne do załatwienia, a poszło jak z płatka, ot tak \:D/ to tylko Jego zasługa, a i też wiele innych rzeczy po drodze, w tak cudownie prosty sposób załatwione
Tak zwyczajnie, cieszę się, że wreszcie będę miała firanki w salonie-ponad pół roku mieszkamy... i cieszę się, że jest lato, jakoś radośniej mi na codzień.
Za to, że m. zabrał M. ze sobą pozałatwiać sprawy, a ja mam kilka godzin dla siebie i udało mi się dużo zrobić, co z dzieckiem "u nogi" byłoby awykonalne.
Za to, że znalazła się moja torebka, którą zostawiłam w pewnym miejscu na warszawskiej starówce. I że zostawiłam ją tam, a nie gdzie indziej. Za to, że są uczciwi ludzie i za to, że mąż mi wymówek nie robił:)
Za udany wypoczynek, za spokój mimo rozrywającego mi głowę bólu, za męża, za synów, za ludzi spotykanych podczas wyprawy na targ, za dobre/miłe słowa i pochwały dla Janka.
Za odpoczynek w ciągu dnia , był mi dziś bardzo potrzebny.
I za kaszę na obiad (bez śmiechu piszę - po powrocie do domu kasza smakuje pysznie, po tygodniu na ziemniako-pizzo-makaronach ).
Za to forum i za Was, tu piszacych, bo dzieki Wam zaczelam rozumiec wiele spraw, w tym istote mojego powolania. Za swiadectwo zycia i ofiare mojej Mamy, ktora modlitwą i cierpieniem wyprosila u Boga moje nawrocenie i poprawe zycia. To jest niesamowite, jak wiele Mame kosztowalam, dopiero po smierci dotarlo do mnie, jak bardzo mnie kochala. Mimo ze choroba i kalectwo Mamy byly trudnym doswiadczeniem dla Niej i naszej rodziny, zwlaszcza gdy bylismy mali, to musze Wam powiedziec, ze mialam najcudowniejsza Mame na ziemi, swietego czlowieka, ktora miala zycie tak cholernie trudne, ze az nie do uwierzenia, ile czlowiek potrafi zniesc.. Przepraszam, musialam to napisac, bo nie moge przezyc, ze nikt mojej Mamy nie zna i o Niej nie slyszal, nawet jej pogrzeb byl taki cichy jak Jej zycie. A ja jestem Bogu bardzo wdzieczna, ze w swojej Opatrznosci dal mi taka Mame, bo mialam zaszczyt Ja poznac i mam nadzieje, ze w wiecznosci nadrobimy wszystkie odebrane nam lata.
Jestem wdzięczna, że udało mi się nie zasnąć, zaraz pójdziemy na spacer w przyzwoitej temperaturze i na pierwszą niedzielną Mszę - w takich warunkach pogodowych niewątpliwie najlepszą. I za książeczkę od Pompejanki, którą wczoraj przeczytałam - aczkolwiek zawstydza człowieka (cały czas nie mówię o P. ), że nie jest na codziennej Mszy, skoro może. "> No dobrze - teoretycznie może.
za warsztaty chóralne, za ciężką pracę i dobry jej efekt, za @Argento i jego najbliższych, którzy dotarli wczoraj na koncert - zupełnie inaczej się śpiewa dla swoich :-)
za warsztaty chóralne, za ciężką pracę i dobry jej efekt, za @Argento i jego najbliższych, którzy dotarli wczoraj na koncert - zupełnie inaczej się śpiewa dla swoich :-)
Jestem bardzo wdzięczna Bogu za dzisiejszy dzień - że daje mi siły i energię, że mogłam pojechać z Dziewczynkami na spacer (wyprawa samochodowa), widzieć konie, być z Dziewczynami po raz pierwszy na placu zabaw i huśtać je na huśtawkach (obie jednocześnie )), że wróciłyśmy i smakowała im zupka z kalarepą ze zrobiłam obiad dla nas w sensie dorosłych a małe też coś skubnęły. Oj to był PIĘKNY DZIEŃ
Ja też miałam dobry dzień- ładna pogoda, grzeczne dzieci, miałam dużo energii i dobrze się czułam, miałam też pokój wewnętrzny, wszystko mi się udawało, mąż szybciej wrócił z pracy, spędziliśmy ze wszystkimi dziećmi miły wieczór- śmiechom nie było końca- dziękuję Ci Panie:)
Za piekna Msze z nowym Biskupem i super sniadanko z cala rodzinka nawet wnusio byl wprawdzie w brzuszku u mamusi ale byl i cala msze fikal to chyba z radosci .....
za to że trafiłam na to forum. To niesamowite co ze mną "zrobiliście" przez te kilka miesięcy:) Patrzę na świat i życie zupełnie inaczej, mam w sobie więcej spokoju, ale i siły. No i nauczyłam się już gotować kilka potraw:)
P.S. musiałam to napisac bo dziś jak pomyślałam o forum to się popłakałam (z wdzięczności oczywiście). Chyba zaczynam wchodzić w okres menopauzy bo ostatnio byle drobiazg doprowadza mnie do płaczu.:)
za żółte liście na drzewach i szeleszczące pod stopami, i za wiewiórki, sójki, sroki, sikorki, dzięcioła i wrony, które korzystały z ptasiej stołówki na pieńku
Komentarz
i cieszę się, że jest lato, jakoś radośniej mi na codzień.
Ojejuju, piękna wiadomość!!!! Bogu Najwyższemu dzięki!!!
Myślałam o Was
Za udany wypoczynek, za spokój mimo rozrywającego mi głowę bólu, za męża, za synów, za ludzi spotykanych podczas wyprawy na targ, za dobre/miłe słowa i pochwały dla Janka.
Za odpoczynek w ciągu dnia , był mi dziś bardzo potrzebny.
I za kaszę na obiad (bez śmiechu piszę - po powrocie do domu kasza smakuje pysznie, po tygodniu na ziemniako-pizzo-makaronach ).
Za swiadectwo zycia i ofiare mojej Mamy, ktora modlitwą i cierpieniem wyprosila u Boga moje nawrocenie i poprawe zycia. To jest niesamowite, jak wiele Mame kosztowalam, dopiero po smierci dotarlo do mnie, jak bardzo mnie kochala. Mimo ze choroba i kalectwo Mamy byly trudnym doswiadczeniem dla Niej i naszej rodziny, zwlaszcza gdy bylismy mali, to musze Wam powiedziec, ze mialam najcudowniejsza Mame na ziemi, swietego czlowieka, ktora miala zycie tak cholernie trudne, ze az nie do uwierzenia, ile czlowiek potrafi zniesc..
Przepraszam, musialam to napisac, bo nie moge przezyc, ze nikt mojej Mamy nie zna i o Niej nie slyszal, nawet jej pogrzeb byl taki cichy jak Jej zycie. A ja jestem Bogu bardzo wdzieczna, ze w swojej Opatrznosci dal mi taka Mame, bo mialam zaszczyt Ja poznac i mam nadzieje, ze w wiecznosci nadrobimy wszystkie odebrane nam lata.
I za książeczkę od Pompejanki, którą wczoraj przeczytałam - aczkolwiek zawstydza człowieka (cały czas nie mówię o P. ), że nie jest na codziennej Mszy, skoro może. ">
No dobrze - teoretycznie może.
=D>
Jesteśmy wdzięczni za wczorajszy Dzień diecezjalny Domowego Kościoła w Łodzi. Na Mszy św było baaardzo dużo ludzi...
I ks biskup był...i błogosławił, aż się wzruszyłam
Deo gratias!
P.S. musiałam to napisac bo dziś jak pomyślałam o forum to się popłakałam (z wdzięczności oczywiście). Chyba zaczynam wchodzić w okres menopauzy bo ostatnio byle drobiazg doprowadza mnie do płaczu.:)
Za spacer w parku i w sobotę, i w niedzielę
za żółte liście na drzewach i szeleszczące pod stopami, i za wiewiórki, sójki, sroki, sikorki, dzięcioła i wrony, które korzystały z ptasiej stołówki na pieńku