to już drugi raz, na ciepło jeszcze można je przełknąć ale zimne mają taki dziwny posmak oprócz kaszy jaglanej dodałam mąkę gryczaną i kukurydzianą, która z nich po upieczeniu robi się taka nie smaczna?
naleśniki z jednej i z drugiej są ok, a ciastka koszmarne
do pojemnika z nożem miksującym dałam: słonecznik (2 duże łyżki zmielonego na sucho w młynku) woda (1/2 szklanki) ksylitol (1 łyżka) cytryna (2 łyżki) gorczyca (1 łyżeczka zmielona ze słonecznikiem) - następnym razem dam łyżeczkę musztardy sól (kilka szczypt)
To wszystko zmiksowałam i dodałam gorącą, ugotowaną kaszę jaglaną (1/2 szklanki).
Gdy było gładkie dodawałam po trochu (przerywając miksowanie) olej słonecznikowy (3/4 szklanki)
Ja swojemu małemu łasuchowi, który jest na diecie 3 x bez, zrobiłam ostatnio ciasto "czekoladowe" znalezione na vegabutik.pl, wyszło naprawdę bardzo smaczne! Dla zainteresowanych:
100 g pestek dyni 100 g słonecznika 200 g surowej kaszy jaglanej zmielonej na mąkę sok z jednej pomarańczy 30 g zmielonego siemienia lnianego 2-3 łyżeczki proszku do pieczenia z kamienia winnego 1 duże jabłko pokrojone w kostkę bądź starte na tarce 1/2 łyżeczki cynamonu szczypta soli 3 łyżki syropu daktylowego (bądź odpowiednia proporcja innego słodzidła) 2 łyżki surowego kakao i 2 łyżki karobu (może być sam karob lub samo kakao) 2 szklanki wody
zmielić pestki, kaszę, dodać proszek, karob w osobnym naczyniu wymieszać zmielone siemię z sokiem z pomarańczy, niecałą szklanką wody i syropem daktylowym, odstawić na około 10 minut połączyć wszystkie składniki, dodać jabłko i dolewać wodę tak, by ciasto miało konsystencję gęstej śmietany piec 30 minut w 180 stopniach w małej tortownicy
po przestygnięciu przekroiłam i posmarowałam domowymi powidłami, pycha!
a wczoraj w sklepie (warzywa kupowałam, warzywa ) panie do mnie, że rzadko do nich ostatnio przychodzę; no to mówię w czym rzecz i że kupuję u nich to, co mogę, a resztę robię sama, nawet chleb - to stwierdziły, że one już by dawno na mleko proszkowe przeszły... jak byłam z młodą na kontroli bioderek też wszystkie wyciągały butelkę, a tylko ja cycka... i tak sobie myślę, że za bardzo się staram i tylko mój perfekcjonizm powstrzymuje mnie przed porzuceniem karmienia piersią a tym samym naszej cudownej diety iks razy bez
@Rosea - Nie! To nie Ty się za bardzo starasz! To producenci mieszanek mlekozastępczych bardzo się starają i, jak widać po Twoich znajomych, ich starania nie pozostają bezowocne :-? Nasza rzeczywistość jest chora :-(
też mam takie myśli że może jakbym ją dała na butelkę to by tak nie cierpiała? nie płakała, spokojna była itp. trochę to przykre że własne mleko, które ma być najlepsze, jedyne i niezastąpione powoduje takie reakcje u dziecka
ja się już przyzwyczaiłam do diety, staram się nie marudzić, tylko powoli przestaję widzieć sens, bo się nie poprawia, nie jem już nic co jadłam przez pierwszy tydzień jej życia, a objawy takie same albo coraz gorsze, wczoraj w dzień spała 3 godziny w kilku kawałkach, dziś nie zapowiada się lepiej, jeszcze nie zasnęła od rana a już od 2 godzin jest "na nogach"
na razie wyparzyłam jej smoczek i sobie go multa raz na jakiś czas, przyszedł też delicol może coś pomoże
(a utuczyłam grubaska w niecały tydzień przybrała 350 g, strach pomyśleć ile by przybrała gdyby połowę z tego co zjada nie ulewała)
Pamiętaj @Rosea, że jak Mała będzie większa to chociaż nie będzie mogła umrzeć bezpośrednio z uwagi na uchybienia w Twojej diecie. I dłużej będzie mogła bez pana C się obejść.
@uJa, mam doświadczenie z mlekiem mm u alergika i napiszę Ci: jest tylko gorzej! A dziecko na mleko dla uczulonych alergików. Więc to wcale nie tak pięknie
mniej-więcej, czasem trochę taniej, ale najtaniej to znalazłam po ponad 7 zł dlatego zatsanawiam się nad ręczną technologią formowania makaronu - świderków i spagetti - z ciasta robionego samodzielnie
Szybkie i smaczne ciasto kruche: Trochę mąki kukurydzianej, trochę pszennej razowej, ciut zwykłej, dosłownie 3 łyżki cukru(pewnie można i bez), margaryna roślinna(zależy od ilości mąki), starte 3 marchewki średnie-można sobie wg uznania tej marchwi. Zagniotłam w misce i wyłożyłam na blaszki keksówki. Podzirkowałam widelcem i chwilę podpiekłam(ok10-12 minut), potem wyłożyłam na wierzch trochę dzemu/domowej konfitury, piekłam kolejne chyba20-30 minut-widać po cieście kiedy gotowe. Mniam. Taka wariacja na temat kruchego.
@Rosea - to tylko na początku się takie drogie wydaje. A potem się oszczędza na diecie kaszowo-warzywnej i ostatecznie wychodzi, że możesz sobie pozwolić 1-2 razy na miesiąc bez żalu na makaron za 8zł
dziecko, które wczoraj jeszcze miało biegunkę dostało dziś do jedzenia:
pszenny chleb z masłem i wędliną
kakao na krowim mleku
biszkopty
Się czepiasz. Przecież lekkostrawna dietka. Chlebuś na pewno biały był (nie żaden pełnoziarnisty, co by żołądka nie podrażniać), w wędlinie pewnie mięsa było niewiele, głównie dodatki chemiczne (to prawie, jak leki), masło, nie sądzę, żeby było masłem, raczej jakiś miks tłuszczy mlecznych i roślinnych (cholesterol trzeba zbijać od najmłodszych lat, tym bardziej, że taniej wychodzi niż masło), kakao wszystkie dzieci lubią, a nie ma to, jak choremu dziecku sprawić przyjemność, a biszkopty, przecież wiadomo, że to najbardziej zalecana żywność dla dziecka. :-?
"też mam takie myśli że może jakbym ją dała na butelkę to by tak nie cierpiała? nie płakała, spokojna była itp. trochę to przykre że własne mleko, które ma być najlepsze, jedyne i niezastąpione powoduje takie reakcje u dziecka"
Tak samo sobie myślałam dzisiaj w nocy: że jeśli wiedziałabym na 100% że po mm moje dziecko przestanie cierpieć, to pewnie bym dała.
W kategorii pomysł na fajne spędzenie czasu - tak, ale jako sposób na nauczenie się czegoś - niekoniecznie Myślę, że wiele zależy od grupy, raz da się zrobić więcej, raz mniej. Sama prowadząca ma świetne pomysły i jej inwencja kulinarna robi wrażenie (a jest muzykiem ze sporymi sukcesami), ale mi by było trudno prowadzić taką kuchnię, mając kilkoro małych dzieci. Np. pierożki z jaglanki były super, ale gdybym miała usmażyć kilkadziesiąt, to bym zwariowała.
Komentarz
wczoraj jedlismy zupę krem z brukwi.
to już drugi raz, na ciepło jeszcze można je przełknąć ale zimne mają taki dziwny posmak
oprócz kaszy jaglanej dodałam mąkę gryczaną i kukurydzianą, która z nich po upieczeniu robi się taka nie smaczna?
naleśniki z jednej i z drugiej są ok, a ciastka koszmarne
obłędnie pyszny majonez z jaglanki
Ja nieco zmodyfikowałam:
do pojemnika z nożem miksującym dałam:
słonecznik (2 duże łyżki zmielonego na sucho w młynku)
woda (1/2 szklanki)
ksylitol (1 łyżka)
cytryna (2 łyżki)
gorczyca (1 łyżeczka zmielona ze słonecznikiem) - następnym razem dam łyżeczkę musztardy
sól (kilka szczypt)
To wszystko zmiksowałam i dodałam gorącą, ugotowaną kaszę jaglaną (1/2 szklanki).
Gdy było gładkie dodawałam po trochu (przerywając miksowanie) olej słonecznikowy (3/4 szklanki)
100 g pestek dyni
100 g słonecznika
200 g surowej kaszy jaglanej zmielonej na mąkę
sok z jednej pomarańczy
30 g zmielonego siemienia lnianego
2-3 łyżeczki proszku do pieczenia z kamienia winnego
1 duże jabłko pokrojone w kostkę bądź starte na tarce
1/2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
3 łyżki syropu daktylowego (bądź odpowiednia proporcja innego słodzidła)
2 łyżki surowego kakao i 2 łyżki karobu (może być sam karob lub samo kakao)
2 szklanki wody
zmielić pestki, kaszę, dodać proszek, karob
w osobnym naczyniu wymieszać zmielone siemię z sokiem z pomarańczy, niecałą szklanką wody i syropem daktylowym, odstawić na około 10 minut
połączyć wszystkie składniki, dodać jabłko i dolewać wodę tak, by ciasto miało konsystencję gęstej śmietany
piec 30 minut w 180 stopniach w małej tortownicy
po przestygnięciu przekroiłam i posmarowałam domowymi powidłami, pycha!
a wczoraj w sklepie (warzywa kupowałam, warzywa ) panie do mnie, że rzadko do nich ostatnio przychodzę; no to mówię w czym rzecz i że kupuję u nich to, co mogę, a resztę robię sama, nawet chleb - to stwierdziły, że one już by dawno na mleko proszkowe przeszły... jak byłam z młodą na kontroli bioderek też wszystkie wyciągały butelkę, a tylko ja cycka... i tak sobie myślę, że za bardzo się staram i tylko mój perfekcjonizm powstrzymuje mnie przed porzuceniem karmienia piersią a tym samym naszej cudownej diety iks razy bez
Nasza rzeczywistość jest chora :-(
trochę to przykre że własne mleko, które ma być najlepsze, jedyne i niezastąpione powoduje takie reakcje u dziecka
ja się już przyzwyczaiłam do diety, staram się nie marudzić, tylko powoli przestaję widzieć sens, bo się nie poprawia, nie jem już nic co jadłam przez pierwszy tydzień jej życia, a objawy takie same albo coraz gorsze, wczoraj w dzień spała 3 godziny w kilku kawałkach, dziś nie zapowiada się lepiej, jeszcze nie zasnęła od rana a już od 2 godzin jest "na nogach"
na razie wyparzyłam jej smoczek i sobie go multa raz na jakiś czas, przyszedł też delicol może coś pomoże
(a utuczyłam grubaska w niecały tydzień przybrała 350 g, strach pomyśleć ile by przybrała gdyby połowę z tego co zjada nie ulewała)
http://www.aledobre.pl/12072,Makaron_bezglutenowy_spaghetti_alla_chittara_250_g_Incola.html
Matko - to zawsze jest tyle droższe od normalnego?
dlatego zatsanawiam się nad ręczną technologią formowania makaronu - świderków i spagetti - z ciasta robionego samodzielnie
Trochę mąki kukurydzianej, trochę pszennej razowej, ciut zwykłej, dosłownie 3 łyżki cukru(pewnie można i bez), margaryna roślinna(zależy od ilości mąki), starte 3 marchewki średnie-można sobie wg uznania tej marchwi.
Zagniotłam w misce i wyłożyłam na blaszki keksówki. Podzirkowałam widelcem i chwilę podpiekłam(ok10-12 minut), potem wyłożyłam na wierzch trochę dzemu/domowej konfitury, piekłam kolejne chyba20-30 minut-widać po cieście kiedy gotowe. Mniam. Taka wariacja na temat kruchego.
Chyba, że ja świrnięta już jestem :-?
#-o
:-?
(naleśniki z mąki gryczanej mogą być? )
Kilka bananów (u mnie 5) i 3 jajka i zblendowac i naleśniki zrobic,podawałam z musem śliwkowym:-) dla bezglutenowcow :-)
Pyyyychota!
trochę to przykre że własne mleko, które ma być najlepsze, jedyne i niezastąpione powoduje takie reakcje u dziecka"
Tak samo sobie myślałam dzisiaj w nocy: że jeśli wiedziałabym na 100% że po mm moje dziecko przestanie cierpieć, to pewnie bym dała.
jest pyszny ! koniec katorgi dietetycznej mogę żyć 3 x bez, plus inne bez