No to szału nie ma: załóżmy 150mkw x 3K= 450 K. Plus malowanie, biały montaż, podjazd, ogrodzenie... 200? + Działka...
W sensie: taniej niż standardowo nie będzie. Fakt, że szybko, ale jakoś budzi to we mnie wątpliwość. Dla siebie bym nie chciała. Chyba, że na jakiś konkretny czas (5-10 lat). Ciekawe jaką ma gwarancję.
Dla kogoś- jak ktoś lubi, to czemu nie. Gorzej, że jeśli po 10 latach się rypnie, to nawet wynajem nieopłacalny...
Ten dom jest chyba zero energetyczny, w cenie są panele fotowoltaiczne, rekuperacja itd. Nie mam pojęcia, czy to tanio czy drogo... Bardziej ciekawostka dla mnie.
Tak tylko dodam, że przy domach drewnianych trzeba uważnie czytać ofertę, bo częstą praktyką jest wycenianie po najsłabszych parametrach technicznych, cienkiej izolacji, itd. żeby można się było pochwalić atrakcyjną ceną. Tylko taki dom jest w zasadzie tylko letni. Po poprawieniu parametrów na dom całoroczny, który nie zrujnuje budżetu ogrzewaniem, cena okazuje się niewiele mniejsza od murowanego, jeżeli w ogóle.
Okna drewniane czy plastikowe Teraz większość z nas przy wymianie wybiera plastikowe, że o wiele tańsze, ale nie sprawdzałam tego i może to urban legend, że różnica jest taka wielka.
Osobiście wolę oddychać przy drewnianych, plastiki powodują u mnie uczucie termosu.
Odnoszę się do swojego wpisu My teraz mieszkamy w ciasnym ale z cegły, do tego dawno, dawno temu jako panna wymieniłam okna na nowe, drewniane. To było bardzo dawno temu ok. 20 lat temu. Zakochałam się wtedy w oknach brązowych, rudych (kolor mahoń) drewnianych. A ponieważ stare przeciekały itd., więc podjęłam kroki.
W ogóle nie brałam pod uwagę plastikowych, nie dowiadywałam się o różnicę. Powiedziałam sobie, że albo chcę mieć drewniane albo żadne. Wzięłam pożyczkę remontową z pracy, ekipa wymieniła okna, pożyczkę spłaciłam, nie pamiętam nawet kiedy. Widocznie nie była bardzo odczuwalna.
Na tym naszym starym osiedlu przez okna w obu pokojach i kuchni widać wyłącznie wierzchołki drzew. Z jednej strony przeważają klony i jesion, z drugiej mamy królestwo wierzb, a wśród nich sikorek i szpaków. A jest też jakiś świerk czy inny iglak, który wiatr mocno huśta podczas wichury. Ta choinka zagląda nam do okna balkonowego albo z niej wiewiórka patrzy czasem na nas.
Bardzo dobrze się tu pracuje przy biurku patrząc na zieleń.
No widzisz, a u mnie wytrzymały 20 lat... ?! Okna z Włoszczowej. Miałam je co roku namaszczać raz na rok sidoluxem w ramach konserwacji. Myślę, że zrobiłam to tylko parę razy w ciągu tych 20 lat. Są w niezłym stanie.
U nas powoli klarują się fajne decyzje. Nieoczekiwane, ale one mnie cieszą. Nawet jeśli budowy nie będzie, to i tak mam/ mamy co robić. Zagospodarować rzeczy i opróżnić dwa lokale... Wiele rzeczy przekazać, sprzedać, oddać... Wyżyję się jeszcze budowlanie, bo chcę zbudować przyłącze wody. Opróżnić jedną piwnicę i stary domek! I będę miała jeszcze sporo do załatwiania papierów... więc będę się mogła wykazać.
Skłaniamy się do kupienia mieszkania... I bardzo mnie to cieszy!
Jakiś nowy początek.
Poza tym można wybrzydzać... i szukać tego, co się podoba. Można pomarudzić, że nie ta lokalizacja, nie to piętro, nie ta podłoga, nie te kolory . Bardzo mi się to podoba...!
I jest okazja do odgruzowania mieszkania. Zinwentaryzowania rzeczy. Naprawdę czuję radość w sercu...
Skłaniamy się do kupienia mieszkania... I bardzo mnie to cieszy!
Jakiś nowy początek.
Poza tym można wybrzydzać... i szukać tego, co się podoba. Można pomarudzić, że nie ta lokalizacja, nie to piętro, nie ta podłoga, nie te kolory . Bardzo mi się to podoba...!
I jest okazja do odgruzowania mieszkania. Zinwentaryzowania rzeczy. Naprawdę czuję radość w sercu...
Super@AgaMaria! Jedna rada - zwracajcie wiekszą uwage na to, czego sie nie da zmienić (lokalizacja, stan budynku, układ pomieszczeń o ile nie kwalifikuje sie do zmiany, piętro, sąsiedztwo, widoki z okna itp.), mniejszą na to co robi pierwsze wrażenie, ale da się zmienić (kolorystyka, wykończenie, ścianki działowe które da sie wyburzyć czy postawić itp.) Choć oczywiście koszta ewentualnych zmian trzeba miec z tyłu głowy. Ja zawsze oglądałam pomieszczenia po sufitach, żeby nie sugerować się tym, jak akurat dane mieszkanie jest zagospodarowane albo zabałaganione.
Wszystko warto brać pod uwagę. Dziękuję za Wasze podpowiedzi. Tak, o czynsz pytamy. Na razie nie wykluczamy zupełnie żadnego scenariusza, włącznie z budową. Ale tu raczej musiałby ktoś z nas wygrać w totka, a nie gramy .
Zdaję sobie sprawę, że przy wyborach zawsze jest coś za coś. Ale macie rację, że lokalizacja to podstawa i sąsiedztwo pewnie też. Wnętrze można przekształcić, otoczenie już trudniej.
Czy jest bank który uwzględnia dochody z działalności gospodarczej, albo z gospodarstwa rolnego i 500plusy? Bo z samej umowy o pracę to nie mamy zdolności kredytowej z trójką dzieci. Dzwonił mąż do doradcy który ma 12 banków i pierwszy się odezwal millenium i troszkę się podlamal.
Dobry doradca to taki który ci doradzi co zrobić żeby dostać kredyt jeśli nie posiadasz żadnej zdolności
To chyba jakiś magik cudotwórca, bywają naprawdę tacy? Ale wtedy jak spłacać kredyt jeśli się nie ma zdolności do jego spłaty? Czy kończy się komornikiem?
Komentarz
W sensie: taniej niż standardowo nie będzie.
Fakt, że szybko, ale jakoś budzi to we mnie wątpliwość. Dla siebie bym nie chciała. Chyba, że na jakiś konkretny czas (5-10 lat). Ciekawe jaką ma gwarancję.
Dla kogoś- jak ktoś lubi, to czemu nie. Gorzej, że jeśli po 10 latach się rypnie, to nawet wynajem nieopłacalny...
Fajnie, że ktoś może mieć szybko i względnie tanio nowoczesny dom .
My do takich eksperymentów mamy zdecydowanie za wąską działkę (szerokość 11 metrów).
Plus taki, że za 30 lat nie będzie obaw o stan konstrukcji.
Teraz większość z nas przy wymianie wybiera plastikowe, że o wiele tańsze, ale nie sprawdzałam tego i może to urban legend, że różnica jest taka wielka.
Osobiście wolę oddychać przy drewnianych, plastiki powodują u mnie uczucie termosu.
Odnoszę się do swojego wpisu
My teraz mieszkamy w ciasnym ale z cegły, do tego dawno, dawno temu jako panna wymieniłam okna na nowe, drewniane.
To było bardzo dawno temu ok. 20 lat temu. Zakochałam się wtedy w oknach brązowych, rudych (kolor mahoń) drewnianych. A ponieważ stare przeciekały itd., więc podjęłam kroki.
W ogóle nie brałam pod uwagę plastikowych, nie dowiadywałam się o różnicę. Powiedziałam sobie, że albo chcę mieć drewniane albo żadne.
Wzięłam pożyczkę remontową z pracy, ekipa wymieniła okna, pożyczkę spłaciłam, nie pamiętam nawet kiedy. Widocznie nie była bardzo odczuwalna.
Bardzo dobrze się tu pracuje przy biurku patrząc na zieleń.
Miałam je co roku namaszczać raz na rok sidoluxem w ramach konserwacji. Myślę, że zrobiłam to tylko parę razy w ciągu tych 20 lat. Są w niezłym stanie.
Wyżyję się jeszcze budowlanie, bo chcę zbudować przyłącze wody. Opróżnić jedną piwnicę i stary domek! I będę miała jeszcze sporo do załatwiania papierów... więc będę się mogła wykazać.
Skłaniamy się do kupienia mieszkania... I bardzo mnie to cieszy!
Jakiś nowy początek.
Poza tym można wybrzydzać... i szukać tego, co się podoba. Można pomarudzić, że nie ta lokalizacja, nie to piętro, nie ta podłoga, nie te kolory .
Bardzo mi się to podoba...!
I jest okazja do odgruzowania mieszkania. Zinwentaryzowania rzeczy. Naprawdę czuję radość w sercu...
Może uda się to zrobić tak, żeby wiele osób było zadowolonych, a my polepszymy sobie trochę warunki.
Dla mnie bardzo ważne jest to, że możemy uniknąć gigantycznego kredytu i nerwówki związanej z budową.
Ja zawsze oglądałam pomieszczenia po sufitach, żeby nie sugerować się tym, jak akurat dane mieszkanie jest zagospodarowane albo zabałaganione.
Na razie nie wykluczamy zupełnie żadnego scenariusza, włącznie z budową.
Ale tu raczej musiałby ktoś z nas wygrać w totka, a nie gramy .
Zdaję sobie sprawę, że przy wyborach zawsze jest coś za coś. Ale macie rację, że lokalizacja to podstawa i sąsiedztwo pewnie też. Wnętrze można przekształcić, otoczenie już trudniej.