A jak postępujecie w sytuacji, kiedy nie pamiętacie, nie umiecie materiału, który trzeba dziecku wytłumaczyć? Czy najpierw sami zgłębiacie temat i potem przekazujecie wiedzę czy na bieżąco - razem z dzieckiem, czytając np. podręcznik czy szukając informacji w książkach , internecie?
ej skoro Wam tak źle, skoro Aniela tak i siaka, i za Chiny Ludowe nie możecie pojąć, o co Dziewczynie chodzi, to po jaką cholerę drążycie temat? zostawcie swoje uwagi, pytania, komentarze dla siebie ewe. na priv i już będzie lepiej. albo w ogóle napiszcie bezpośrednio do Anieli. ja rozumiem, Forum to miejsce wymiany poglądów, ale skoro Aniela tkwi przy swoim zdaniu i nie możecie Jej przekonać, a Ona Was, to całą tę dyskusję można byłoby uciąć wcześniej. jestem w ED, ok, nie jestem, nie dałam rady, nie chciało mi się już, też ok. a tak wychodzi coś na kształt bezkształtu.
A jak postępujecie w sytuacji, kiedy nie pamiętacie, nie umiecie materiału, który trzeba dziecku wytłumaczyć? Czy najpierw sami zgłębiacie temat i potem przekazujecie wiedzę czy na bieżąco - razem z dzieckiem, czytając np. podręcznik czy szukając informacji w książkach , internecie? ------------------------------ Na bieżąco razem z dzieckiem, gdyż w przeciwnym wypadku mogłabym zapomnieć sprawę wyjaśnić. Pokazuję dziecku gdzie jest problem i niby-razem szukamy rozwiązania.
Dzisiaj spotkał mnie minus, he, he. Mianowicie pani z historii pytała dzieci ze starożytnej Grecji i Rzymu w kl. IV, a tego nie było w przedłożonym mi programie, bo wg tego programu starożytność jest w kl. V.
@Aniela - może program się zmienił w tym roku? Mój starszy też w IV klasie nie miał starożytności, a tegoroczny czwartoklasista już miał to w programie.
My mamy Nową Erę. Ale podręcznik do IV klasy po starszym synu i tam nie ma starożytności. Młodszy musiał douczyć się z podręcznika do V klasy, który też ma po starszym.
Mamy dwa różne podręczniki z WSiPu do IV klasy (historia z nową podstawą) i zakres materiału znacznie się różni. W jednym jest starożytny Egipt, Grecja, Rzym, a w drugim nie ma.
@Aniela - dokładnie ten sam problem mieli dziś rodzice na egzaminie z historii, który zdawała również moja córka. Chyba ze trzy czy cztery osoby zauważyły straszne rozbieżności programowe w podręcznikach.
Program może być różnie rozłożony w ciągu trzech lat. Jestem w stanie to zrozumieć. Jednak nam szkoła podała na początku roku szk. wymagania w oparciu o rozkład materiału i wg tych wymagań starożytność U NAS ma być dopiero w V klasie, a nie w IV.
Pani nauczycielka w ogóle mnie rozbroiła, bo stwierdziła, że będę musiała przerobić tę starożytność (Egipt, Grecję i Rzym) z bliźniaczkami jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego ) - chyba w czasie wakacji? ) Oczywiście, że tego tak nie zostawię.
Co innego program, a co innego podstawa programowa. Program pisze się na podstawie podstawy do konkretnego podręcznika i dlatego starożytność jest w jednym podręczniku WSiPu, a w drugim nie. Jeśli mieliście podany konkretny program, to powinni się tego trzymać, a jeśli tylko podstawę, to niestety trzeba było doprecyzować to na początku roku, bo podstawa - choć mooocno ograniczona - daje sporo możliwości autorom podręczników.
Ze starymi podręcznikami trzeba uważać, bo choć wiele przeszło tylko nieznaczny lifting (jeden z podr. WSiPu), to inne pisane były już pod nowa podstawę. Tak czy siak historia została barbarzyńsko okrojona, a podręczniki nie mogą za bardzo poza podstawę wykraczać, bo by nie dostały zgody MENu na wydanie
Właśnie problem w tym, że na początku roku szk. dostałam PROGRAM i konkretne wymaganiaz podziałem na klasy: IV, V i VI, a nie podstawę programową. Co ciekawe, że rok temu córka, która była w klasie IV również u tej samej nauczycielki nie miała żadnej starożytności, a dopiero miała ją w klasie V. Ja mam podręczniki WSiPu, Nowej Ery (2 rodzaje) i Operonu. Nie kupowałam już "nowych", bo po co, skoro mam konkretny program i wymagania do niego.
@Aniela - nam już na początku roku zasygnalizowano, że były zmiany w podstawie w przypadku historii. Zasugerowano zakup nowego podręcznika, ale nie było mi w smak wydawanie kasy bez potrzeby. Miesiąc przed egzaminem dostaliśmy wykaz tematów do egzaminu (wiem, wiem, powinniśmy dostać na początku roku...) i tam ta starożytność, ku zaskoczeniu syna, stała, ale miał jeszcze miesiąc, żeby się o tym douczyć.
Podstawa programowa była zmieniona już w roku szk. 2012/2013, o czym wiedziałam już przy starszej córce, która teraz jest w kl. V, wtedy podano mi tytuł nowego podręcznika, a w tym roku dosłano program.
Czyli tak: w tej oto szkole, w klasie V program wg operonu, a w klasie IV program wg nowej ery, o czym mnie wcześniej nie poinformowano i przeproszono.
Jednak aby nie narażać sie kontroli ministerialnej (szkola prywatna, więc jest pod szczególnym nadzorem), my (czyli ED) musimy dostosować się do tego, co szkoła ma w papierach, he, he. Taki sobie minusik ED.
Podjęcie edukacji domowej to wybór pewnego stylu życia, co – zdaniem mam uczących w domu – wymaga odpowiedzi na pytanie: czy mam w sobie zgodę na trud? Na odsunięcie na dalszy plan pewnych aspektów naszego życia? Przede wszystkim lenistwa i szukania swego: swojego czasu, swojej przyjemności.
– Jest to ogromny wysiłek. W momencie, gdy szkoła przejmuje dziecko, pewien wysiłek z nas schodzi. Edukacja domowa to droga wymagająca, nie zawsze przyjemna, ale i z drugiej strony droga do bliskości z dzieckiem i droga do świętości – wskazuje pani Agata.
To ciężka praca, życie z krwi i kości. Dzielenie czasu tak, by starczało go na domowe obowiązki, rozmowy, naukę, indywidualny czas z dziećmi, zabawę i spacery.
Zgadzam się z Anielą, że szkoła to traumatyczne przeżycie I upiornie nudne :-< Zazdroszczę Waszym, hołmskulersi, dzieciom, bardzo!
@Maura, straszna z Ciebie idealistka Jako, że zajmuję się od lat naprawianiem błędów systemu ) muszę stwierdzić, że taki system nauki języka, który słusznie chwalisz (i @Ergo też), w warszawskich szkołach (przynajmniej państwowych) nie jest zbyt często realizowany
Primo: orgowi hołmskulerzy nie twierdzą, że ED jest dla każdego, że każde dziecię się w tym odnajdzie, każdy rodzic da radę. Co najwyżej zachęcają
Secundo: Kociu, Mauro, nie róbcie z Anieli jakiejś paranoiczki [-X Świat jest raczej wredny i chyba wszyscy rodzice chcą najpierw przygotować swoje pisklaki, nim je wypuszczą z gniazda. Jedni tak, drudzy inaczej, jedno dziecko jest opierzone w wieku 6 lat, drugie 12...
Jednak nie dwie
Tertio: co do wątpliwości Maury, jak młode poradzi sobie ze szkołą, jeśli do niej pójdzie/wróci po ED. Przypuszczam, że dla niektórych może być trudne to bycie "nowym" w - mniej czy bardziej - zgranej grupie. Dla bardziej nieśmiałych pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończyć w ED etap, np.podstawówkę i iść do gimnazjum, gdzie wszyscy będą nowi.
Quarto: @Gosia5, zaczynaj spokojnie, wszak zawsze można się wycofać
Quinto: jakby ktoś z zaczynających ED warszawiaków miał problem z wydolnością czasową czy inną do wszystkich przedmiotów, to znam niewiastę, która mogłaby pomóc Wielodzietni mają u niej dużą zniżkę )
Poczytałam, przemyślałam, zapisałam... dzieci do Salomona Od września zaczynamy 4,5 klasę i zerówkę. Jeszcze mi rozmowa z dyrekcją szkoły została Muszę o urlopie wychowawczym i o ED pogadać, także we wtorek trzymajcie za mnie po chrześcijańsku kciuki
Co do moich watpliwosci o powrot do szkoly po kilku latach ed, oprocz przystosowania sie do grupy myslalam tez o problemach z wdrozeniem sie w szkolny rytm, pisala o tym bodajze Savia. ------------------------------ Szkolny rytm jest bardzo prosty, wstajesz rano idziesz do szkoły, tam sa lekcje i przerwy między nimi. Wracasz do domu. Odrabiasz lekcje. Jakie mogą być, związane z wejściem w ten rytm, problemy? Savia pisała, że jej dzieci dobrze czują się w szkole i nie miały problemów z wejściem w ten rytm - tak to zrozumiałam.
Komentarz
Maura: No, to mi przypomina wypisz wymaluj Anielę
Kociara: Bardzo, bardzo smutny i straszny ten Twój "nasz świat" Anielu. Gorzej, niż w horrorze. Aż dziwne, że jakoś niektórzy jeszcze żyją.
Edit: zachęcam w takim razie do uwaznego przeczytania postow Anieli
-----
Rozmowa zwykła, ale komentarze jak te, które zacytował WdRW, są niezwykle wręcz niegrzeczne, też bym się po takich poczuła bardzo nieprzyjemnie.
umiecie materiału, który trzeba dziecku wytłumaczyć? Czy najpierw sami
zgłębiacie temat i potem przekazujecie wiedzę czy na bieżąco - razem z
dzieckiem, czytając np. podręcznik czy szukając informacji w książkach ,
internecie?
------------------------------
Na bieżąco razem z dzieckiem, gdyż w przeciwnym wypadku mogłabym zapomnieć sprawę wyjaśnić. Pokazuję dziecku gdzie jest problem i niby-razem szukamy rozwiązania.
Wyjaśnienia trwają
To chyba zależy od podręcznika, Wsip ma starożytność w 5 kl., a nowa era w 4 kl.
Pani nauczycielka w ogóle mnie rozbroiła, bo stwierdziła, że będę musiała przerobić tę starożytność (Egipt, Grecję i Rzym) z bliźniaczkami jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego ) - chyba w czasie wakacji? )
Oczywiście, że tego tak nie zostawię.
Jednak aby nie narażać sie kontroli ministerialnej (szkola prywatna, więc jest pod szczególnym nadzorem), my (czyli ED) musimy dostosować się do tego, co szkoła ma w papierach, he, he. Taki sobie minusik ED.
Podjęcie edukacji domowej to wybór pewnego stylu życia, co – zdaniem
mam uczących w domu – wymaga odpowiedzi na pytanie: czy mam w sobie
zgodę na trud? Na odsunięcie na dalszy plan pewnych aspektów naszego
życia? Przede wszystkim lenistwa i szukania swego: swojego czasu, swojej
przyjemności.
– Jest to ogromny wysiłek. W momencie, gdy szkoła przejmuje dziecko,
pewien wysiłek z nas schodzi. Edukacja domowa to droga wymagająca, nie
zawsze przyjemna, ale i z drugiej strony droga do bliskości z dzieckiem i
droga do świętości – wskazuje pani Agata.
To ciężka praca, życie z krwi i kości. Dzielenie czasu tak, by
starczało go na domowe obowiązki, rozmowy, naukę, indywidualny czas z
dziećmi, zabawę i spacery.
http://naszdziennik.pl/wp/77373,niesztampowe-nauczanie.html
Zgadzam się z Anielą, że szkoła to traumatyczne przeżycie I upiornie nudne :-< Zazdroszczę Waszym, hołmskulersi, dzieciom, bardzo!
@Maura, straszna z Ciebie idealistka Jako, że zajmuję się od lat naprawianiem błędów systemu ) muszę stwierdzić, że taki system nauki języka, który słusznie chwalisz (i @Ergo też), w warszawskich szkołach (przynajmniej państwowych) nie jest zbyt często realizowany
Poza tym, dwie uwagi.
Primo: orgowi hołmskulerzy nie twierdzą, że ED jest dla każdego, że każde dziecię się w tym odnajdzie, każdy rodzic da radę. Co najwyżej zachęcają
Secundo: Kociu, Mauro, nie róbcie z Anieli jakiejś paranoiczki [-X Świat jest raczej wredny i chyba wszyscy rodzice chcą najpierw przygotować swoje pisklaki, nim je wypuszczą z gniazda. Jedni tak, drudzy inaczej, jedno dziecko jest opierzone w wieku 6 lat, drugie 12...
Jednak nie dwie
Tertio: co do wątpliwości Maury, jak młode poradzi sobie ze szkołą, jeśli do niej pójdzie/wróci po ED. Przypuszczam, że dla niektórych może być trudne to bycie "nowym" w - mniej czy bardziej - zgranej grupie. Dla bardziej nieśmiałych pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby zakończyć w ED etap, np.podstawówkę i iść do gimnazjum, gdzie wszyscy będą nowi.
Quarto: @Gosia5, zaczynaj spokojnie, wszak zawsze można się wycofać
Quinto: jakby ktoś z zaczynających ED warszawiaków miał problem z wydolnością czasową czy inną do wszystkich przedmiotów, to znam niewiastę, która mogłaby pomóc Wielodzietni mają u niej dużą zniżkę )
przystosowania sie do grupy myslalam tez o problemach z wdrozeniem sie w
szkolny rytm, pisala o tym bodajze Savia.
------------------------------
Szkolny rytm jest bardzo prosty, wstajesz rano idziesz do szkoły, tam sa lekcje i przerwy między nimi. Wracasz do domu. Odrabiasz lekcje. Jakie mogą być, związane z wejściem w ten rytm, problemy?
Savia pisała, że jej dzieci dobrze czują się w szkole i nie miały problemów z wejściem w ten rytm - tak to zrozumiałam.