Wczoraj Gosia Witek. i Lilka wracali od moich rodziców w ciągu kilkudziesięciu sekund lunęło. Gośka biegła żeby jak najmniej zmoknąć. Lidka biegła bo się bała burzy. Witek za nimi najwolniej ręce rozłożone w górze trzyma i drze się na całe gardło: - Za grzeszników , za grzeszników , za grzeszników i Jurka moje cierpienie!!!!
U nas my nie dzieci, ale nasze rozmowy to książkę by napisać. Jedno coś mówi, drugie słyszy coś zupełnie innego, i jak to mówi mąż: tak przez cały czas.
Przykład sprzed chwili. Mąż do mnie: Wonder woman. A ja słyszałam: Bondera, więc myślałam, że ta bondera to taka żeńska forma Bonda. A w końcu usłyszałam: Bonder woman.
Moj syn ulozyl dzis plan na przyszlosc: -Kupie sobie kopale. I wybuduje dom u babci pla (babcia pra, czyli prababcia). Kupie tez łała (ciezarowka), ty bedziesz jezdzila łała, ja kopalom, a tata bedzie kleił cegły. I wybudujemy nowy dom.
samochodowe perypetie. Jak wiecie nerwy mnie jak prowadzę trzepią ale staram sie hamować. Wczoraj jednak przelała sie czara goryczy bo przez jeden samochód robiacy wybitnie dziwne manewry o mało co siw nie rozbiłam. Komentuje wiec "co za debil". Na co A z tylniego siedzenie za stoickim spokojem. Debilka, debilka mamusiu. to auto prowadziła Pani. Ehhhhh
Adi.3, 5 dostal na Dzien Dziecka wymarzona Smiecjarke ogromna.pytam czy mu sie podoba .Odpowiedzi tak bardzo i Nareszcje Zycje ma sens.Przedtem chyba niemialo hihihi
Jeden z pierwszych razy samodzielnie prowadzę samochód - już po odebraniu PJ. Na tylnym siedzeniu siedzą moje trzy pociechy. Jak wsiadają do samochodu, Fela w ręku ma ślimaka. Jedziemy chwilę - skrzyżowanie: H: Mama...mama...a mama... a czy... mama! F: Mama,a można...można? Ja: /nic nie rozumiem/ Chwila! Mama musi zrobic manewr! Zaczekajcie! Z tyłu chwila ciszy. Po chwili. F: Ale mama, tak czy nie? Tak czy nie? Ja: /na odczepnego/ Tak! Wysiadamy z przedszkola, Fela trzyma w ustach nogę ślimaka. Ja: Fela!!!Co ty robisz?! F: Ssam ślimaka. Ja: dlaczego?! H: Fela zapytała czy można a ty powiedziałaś, że tak!
*** Tata pyta po powrocie ze szpitala. T: No i jak wam się jeździło z mamą? F: Dobrze! Chociaż mama to najgorszy kierowca świata. T: Dlaczego? F: tak mówiła. I wrzeszczała. I wyzywała pana. I waliła w kierownice. Tata patrzy na mnie ze zdziwieniem. Ja czerwona na twarzy. T: Czemu mama wyzywała pana? F: Bo był kury synem.
Także tego... (ale nie chciał mnie wpuścić skubany!)
-Mamusiu, nie chce tej kanapki. -A dlaczego nie chcesz? -Nie smakuje mi. -Ale sprobuj jeszcze zjesc. -Nie, ona mnie nie lubi. -To zjedz tylko troche. -(jeden gryz zaliczony) juz! -To ugryz jeszcze raz. -Nie moge, nie mam sily (padla na podloge).
Li. -Wiesz mami nie mogę iść w tej bluzce? -Czemu? -No bo ona ma kołnierzyk. -Bardzo ładnie wyglądasz. -No nie głupio wyglądam. _Nie, naprawde ci pasuje. -No coś ty nawet jak mam rozpuszczone włosy to z przodu widać ten gupi kołnierz. -To umówmy się tak pójdziesz w tej bluzce do porzedszkola i jak pani powie że wyglądasz głupio to .... ( wiedząc że Pani jej tak nie powie miałam jej zaproponować że się przebierze) - tu utne sobie ten głupi kołnierz!!!!
-------------------------
Jerzyk natomiast przed chwilą nabrał rehabilitantkę i przyznam było to okrutne ale jestem dumna że znalazł sposób. Postawiła go a ten wsytrzymał oddech, ona go upomniała , dmuchneła mu w twarz ten nic, wzięła go na ręce a ten się perfidnie zaczął śmiać . No musze przyznać że znakomity sposób na niechodzenie bo nikt sie nie zdecyduje na trenig chodzenia na bezdechu.
Odbieram Julkę- 3 lata z przedszkola. Pani O. ze stoickim spokojem relacjonuje mi, że dzisiaj Julka pochwaliła się swoim dwóm paniom, że mamy w domu pistolet!!!! -Poczułam jak robię się czerwona- Obie Panie bardzo z grupy "Kotków" zgłębiły temat pistoletu i Julka wyjaśniła że mamy pistolet ....... do kleju na gorąco. zabroniłam w domu używania słowa pistolet- trzeba mówić urządzenie do kleju na gorąco
Córka, lat 6:
- Mamo, bawimy się w "Nieprawdę". Na przykład ja mówię: Na świecie żyją smoki. Teraz Ty.
- Ok. No tooo... Jestem czarownicą.
- Ale mamo. Pamiętasz, że miała być nieprawda, tak?
Wzięliśmy na koncert klasowy naszego najmłodszego (22m). Siedział z dziadkami i poza cichym komentowaniem wszystkiego i wszystkich naokoło zachowywał się przez ponad godzinę wzorowo
Wszystkie dzieciaki zagrały, ucichły brawa, a tu nagle słychać z tyłu głośne:
Krzyczę rano: Ja: Myjemy zebyyyyy! Kto pierwszy? Zamiast zwyczajowego milczenia słyszę odgłosy walki, przeciwnicy padają jak muchy, do łazienki wpada Kośka (22mce) i krzyczy: K: Ja! Ja! Ja! Ja myślę o tym, ze trzeba ten wiekopomny etap (wołania Ja!) zapisać w jej kronice i mówię: Ja: Ty ty ty! Kośka nieco zagubiona. K: /niepewnie/ Ty ty ty? Ja: no nie, ty ty ty czyli ja ja ja. Koska dalej zagubiona. Ja: no wiesz. Ja o tobie mówię "ty" a ty o sobie mowisz "ja" więc wersja "ja ja ja " jest dobra. Koska rozchmurzona? K: /Niepewnie/ Ja? Ja ja ja!
(to był wstęp do historii) Dziś wracamy z parku. Dzieci siadają do obiadu. Wchodze do pokoju i patrzę, że porozwalane są zabawki. W kuchni: ja: Kto porozwalał zabawki? F: Sia sia (skrót od "Kosia"). Nagle słychac tupot nóg, wpada wichura, uderza w Felę łyżką zdecydowanie i wrzeszczy! K: Ne Sia! (wskazuje na swój brzuch) Ja ja ja!
Wygląda na to, że moje dziecko zmieniło imię. Historia nieśmieszna właściwie, ale jaki krok w stronę samostanowienia!
Komentarz
Gośka biegła żeby jak najmniej zmoknąć.
Lidka biegła bo się bała burzy.
Witek za nimi najwolniej ręce rozłożone w górze trzyma i drze się na całe gardło:
- Za grzeszników , za grzeszników , za grzeszników i Jurka moje cierpienie!!!!
- co to mamusiu?
- konik polny
- ale tooo !?
- no mówię, konik polny.
- nieee, to robak polny !
Jedno coś mówi, drugie słyszy coś zupełnie innego, i jak to mówi mąż: tak przez cały czas.
Przykład sprzed chwili. Mąż do mnie: Wonder woman. A ja słyszałam: Bondera, więc myślałam, że ta bondera to taka żeńska forma Bonda. A w końcu usłyszałam: Bonder woman.
-Kupie sobie kopale. I wybuduje dom u babci pla (babcia pra, czyli prababcia). Kupie tez łała (ciezarowka), ty bedziesz jezdzila łała, ja kopalom, a tata bedzie kleił cegły. I wybudujemy nowy dom.
pewnie będzie ryczała, że nie siódemka!
tak, znów szóstka
Mama: Mysiu a od kiedy fajerwerki się sadzi?
Marysia: od jutra...
-Wybuchlo mi tu cos mamusiu.
Na tylnym siedzeniu siedzą moje trzy pociechy.
Jak wsiadają do samochodu, Fela w ręku ma ślimaka.
Jedziemy chwilę - skrzyżowanie:
H: Mama...mama...a mama... a czy... mama!
F: Mama,a można...można?
Ja: /nic nie rozumiem/ Chwila! Mama musi zrobic manewr! Zaczekajcie!
Z tyłu chwila ciszy. Po chwili.
F: Ale mama, tak czy nie? Tak czy nie?
Ja: /na odczepnego/ Tak!
Wysiadamy z przedszkola, Fela trzyma w ustach nogę ślimaka.
Ja: Fela!!!Co ty robisz?!
F: Ssam ślimaka.
Ja: dlaczego?!
H: Fela zapytała czy można a ty powiedziałaś, że tak!
***
Tata pyta po powrocie ze szpitala.
T: No i jak wam się jeździło z mamą?
F: Dobrze! Chociaż mama to najgorszy kierowca świata.
T: Dlaczego?
F: tak mówiła. I wrzeszczała. I wyzywała pana. I waliła w kierownice.
Tata patrzy na mnie ze zdziwieniem. Ja czerwona na twarzy.
T: Czemu mama wyzywała pana?
F: Bo był kury synem.
Także tego...
(ale nie chciał mnie wpuścić skubany!)
-A dlaczego nie chcesz?
-Nie smakuje mi.
-Ale sprobuj jeszcze zjesc.
-Nie, ona mnie nie lubi.
-To zjedz tylko troche.
-(jeden gryz zaliczony) juz!
-To ugryz jeszcze raz.
-Nie moge, nie mam sily (padla na podloge).
-Wiesz mami nie mogę iść w tej bluzce?
-Czemu?
-No bo ona ma kołnierzyk.
-Bardzo ładnie wyglądasz.
-No nie głupio wyglądam.
_Nie, naprawde ci pasuje.
-No coś ty nawet jak mam rozpuszczone włosy to z przodu widać ten gupi kołnierz.
-To umówmy się tak pójdziesz w tej bluzce do porzedszkola i jak pani powie że wyglądasz głupio to ....
( wiedząc że Pani jej tak nie powie miałam jej zaproponować że się przebierze)
- tu utne sobie ten głupi kołnierz!!!!
-------------------------
Jerzyk natomiast przed chwilą nabrał rehabilitantkę i przyznam było to okrutne ale jestem dumna że znalazł sposób.
Postawiła go a ten wsytrzymał oddech, ona go upomniała , dmuchneła mu w twarz ten nic, wzięła go na ręce a ten się perfidnie zaczął śmiać .
No musze przyznać że znakomity sposób na niechodzenie bo nikt sie nie zdecyduje na trenig chodzenia na bezdechu.
a co jest złego w słowie "pistolet"???
mamy broń w domu, nie pozwalamy się chwalić na prawo i lewo (mogą mówić tylko, że strzelają/strzelamy), ale że pistolet do kleju nie mozna mówić???
hoplofobia graniczy z samobójstwem w dzisiejszych czasach...
edit: @Odrobinka wesprzyj podobnym argumentem
http://pl.bab.la/slownik/angielski-polski/let
To let - zezwalać, uwalniać
Pis to let-
Zapewne jest wielu takich, którzy członkom Pis ograniczyli wolność.
Ps. @Sylaba nie traktuj tego personalnie.
Wszystkie dzieciaki zagrały, ucichły brawa, a tu nagle słychać z tyłu głośne:
AMEN! IDZIEEEEMY!
-Mamusiu, zakochalam sie.
-Tak, a w kim?
-W tatusiu. Ale mi smutno..
-Dlaczego?
-Bo tatus mnie nie lubi.
p.s. wytlumaczylam oczywiscie, ze tatus ja bardzo kocha.
Ja: Myjemy zebyyyyy! Kto pierwszy?
Zamiast zwyczajowego milczenia słyszę odgłosy walki, przeciwnicy padają jak muchy, do łazienki wpada Kośka (22mce) i krzyczy:
K: Ja! Ja! Ja!
Ja myślę o tym, ze trzeba ten wiekopomny etap (wołania Ja!) zapisać w jej kronice i mówię:
Ja: Ty ty ty!
Kośka nieco zagubiona.
K: /niepewnie/ Ty ty ty?
Ja: no nie, ty ty ty czyli ja ja ja.
Koska dalej zagubiona.
Ja: no wiesz. Ja o tobie mówię "ty" a ty o sobie mowisz "ja" więc wersja "ja ja ja " jest dobra.
Koska rozchmurzona?
K: /Niepewnie/ Ja? Ja ja ja!
(to był wstęp do historii)
Dziś wracamy z parku. Dzieci siadają do obiadu. Wchodze do pokoju i patrzę, że porozwalane są zabawki.
W kuchni:
ja: Kto porozwalał zabawki?
F: Sia sia (skrót od "Kosia").
Nagle słychac tupot nóg, wpada wichura, uderza w Felę łyżką zdecydowanie i wrzeszczy!
K: Ne Sia! (wskazuje na swój brzuch) Ja ja ja!
Wygląda na to, że moje dziecko zmieniło imię.
Historia nieśmieszna właściwie, ale jaki krok w stronę samostanowienia!
No...
Swoją drogą nie wiem. Śmiac sie czy płakac?