Hehe mój Janek lat również 4 tworzy podobne historie @kluska . Kiedys o czymś rozmawiamy a on pyta- mamo a pamiętasz jak kiedyś mieliśmy gości i Ronaldo i Messi skakali z balkonu...?
Maz mowi do 4latki zeby przestala w nocy przychodzic do lozka rodzicow bo sie rozpycha i nie moze sie wyspac Na co ona: "Takie gadanie..przeciez i tak przyjde !"
Wiecie co... jak byłam mała, to też wymyślałam sobie dzieci do zabawy. Chyba nawet całą gromadka była. Jedna dziewczynka miała na imię "Nikolo-Pikolo", więcej nie pamiętam
Młoda stoi na balkonie u mojej przyjaciółki i rzuca sobie szyszkami w drzewo. Szyszki spadają przed dom. Ciocia pyta sie jej co robi, Mloda mówi ze rzuca tymi szyszkami w drzewo, wiec Ciocia prosi ja zeby tak nie robiła bo tam chodzą ludzie. Zaszokowana Mloda pyta" po drzewie?" No i po co z dziećmi dyskutować jak człowiek sie tylko ośmiesza......
J - ale ja chce już do nieba bo tam można latać. Tam jest lepiej.
Ja - ale to spokojnie jeszcze trochę lat, jak będziesz staruszkiem.
J - [z przerażeniem] Nie! Ja nie chcę tyle czekać! Ja nie wytrzymam taki jestem ciekawy jak tam jest.
Któreś z moich dzieci tak mówiło... i ja się zaczęłam bać że znajdzie jakiś sposób na rychłe pójście do Nieba... Temat się zamknął dopiero jak mu powiedziałam że to Bóg decyduje kiedy ktoś idzie do Nieba a jak człowiek sam chce wybrać czas to idzie niestety do Piekła a tam jest okropnie....
El: Mamo a dlaczego osy lubia slodycze? Tu wtracila sie Em: Bo osy sa jak dzieci! Ja: Osy sa upierdliwe... Em: No mowilam...heh... dziwny zbieg okolicznosci
Przy suszeniu wlosow jakos tak nam zeszlo na rozmowe o Niebie. Synek: A bedziemy tam widzec Pana Boga? Ja: No pewnie! Pan Bog jest fajniejszy niz sto opakowan gumy balonowej(ostatnio u nas na topie). S: ....aaaa....ja bym wolal sto opakowan kart pilkarskich.
Nasz pięciolatek ostatnio mocno ćwiczy się w liczeniu. Zamęcza wszystkich, żeby dawali mu działania. Ostatnio słyszał jak starszy brat rozmawia z tatą o kilobajtach i megabajtach. Po jakimś czasie mówi: skoro 1 mb to 1000 kb, to znaczy że 10000 kb to 10 mb. Ja zrobiłam wielkie oczy, a on na to - chyba jestem nienormalny
Wy sobie jedziecie, a my taki dobry obiad niedzielny robię! Z: a co będzie? ja: kaczka pieczona z czosnkiem, ziemniaki pieczone z czosnkiem i zasmażane buraczki. Z: z czosnkiem! no trudno, ja wezmę sobie czosnek na drogę!
Oglądamy film przyrodniczy. Z.(6):
- Chciałabym mieć taki język.
Ja:
- Jak kameleon??? Taki długi????
- No... Chciałabym...
- I co byś nim robiła?
- A nic. Służyłby mi do ozdoby.
Odlepiony pięciolatek raz jeszcze. Idziemy całą rodziną w odwiedziny do znajomych. Wchodząc do bloku zastanawiamy się z mężem, czy mieszkają pod numerem 6 czy 7. Ostatecznie idziemy pod 7, zastajemy gospodarzy, spędzamy kilka godzin na rozmowie i zabawie. Wychodząc mijamy mieszkanie z numerem 6. Syn mówi: -Oni tam mieszkają, pod numerem 6. Mąż ze zdumieniem: - Jak to pod 6? Pod 7, przecież dopiero co tam byliśmy. Syn niezrażony: - Tam mieszkają takie same ludzie. Oni mieszkają pod 6.
Nie wiem, czy się przyznać do niewychowawczych metod wychowawczych, ale co mi tam, najwyżej mnie zamkną za przemoc słowną
Po trzecim upomnieniu puściły mi nerwy i wrzasnęłam do leżącego na podłodze w pozie "nic mi się nie chce" siedmiolatka: Jak nie posprzątasz tych zabawek to ci nogi z doopy powyrywam!!
Komentarz
Kiedys o czymś rozmawiamy a on pyta- mamo a pamiętasz jak kiedyś mieliśmy gości i Ronaldo i Messi skakali z balkonu...?
i tez czasem zaczyna " jak byłem dorosły "
Na co ona:
"Takie gadanie..przeciez i tak przyjde !"
J - A jak się utopię to pójdę do nieba.
Ja - ale ja nie chcę żebyś się utopił
J - ale ja chce już do nieba bo tam można latać. Tam jest lepiej.
Ja - ale to spokojnie jeszcze trochę lat, jak będziesz staruszkiem.
J - [z przerażeniem] Nie! Ja nie chcę tyle czekać! Ja nie wytrzymam taki jestem ciekawy jak tam jest.
Wysłałam 10 latka po 120 - litrowe worki na śmieci (potrzebne do pakowania).
J wraca i radośnie: Mamo, nie było 120 litrowych, to kupiłem dwie paczki po 60 litrów!
Faceci...
-o, ładne zrobiłeś litery! odczytalne!
-Lilianka, jaka Ty jesteś duża! I opalona! Gdzie się tak opaliłaś?
Lilka (wzrok pogardy):
-No na słońcu.
Temat się zamknął dopiero jak mu powiedziałam że to Bóg decyduje kiedy ktoś idzie do Nieba a jak człowiek sam chce wybrać czas to idzie niestety do Piekła a tam jest okropnie....
Tu wtracila sie Em: Bo osy sa jak dzieci!
Ja: Osy sa upierdliwe...
Em: No mowilam...heh... dziwny zbieg okolicznosci
Synek: A bedziemy tam widzec Pana Boga?
Ja: No pewnie! Pan Bog jest fajniejszy niz sto opakowan gumy balonowej(ostatnio u nas na topie).
S: ....aaaa....ja bym wolal sto opakowan kart pilkarskich.
Ja zrobiłam wielkie oczy, a on na to - chyba jestem nienormalny
-Mamo, a jak bedzie POCZĄTĘCIE roku w szkole, to moge isc w koronie?
Edit:pomylilam sie, to juz 7 latka!!!
-Kto chce pic?
7 miesieczniak (po zjedzeniu kaszy na noc)
-Jaaaaaaa!
A wlasnie mu mialam wode dac.
Z: a co będzie?
ja: kaczka pieczona z czosnkiem, ziemniaki pieczone z czosnkiem i zasmażane buraczki.
Z: z czosnkiem! no trudno, ja wezmę sobie czosnek na drogę!
Idziemy całą rodziną w odwiedziny do znajomych. Wchodząc do bloku zastanawiamy się z mężem, czy mieszkają pod numerem 6 czy 7. Ostatecznie idziemy pod 7, zastajemy gospodarzy, spędzamy kilka godzin na rozmowie i zabawie.
Wychodząc mijamy mieszkanie z numerem 6. Syn mówi:
-Oni tam mieszkają, pod numerem 6.
Mąż ze zdumieniem:
- Jak to pod 6? Pod 7, przecież dopiero co tam byliśmy.
Syn niezrażony:
- Tam mieszkają takie same ludzie. Oni mieszkają pod 6.
-We trzech gotujecie?
-We dwóch! Mikołaj nie gotuje.
-Ja jestem sprawdzaczem smaku!
Po trzecim upomnieniu puściły mi nerwy i wrzasnęłam do leżącego na podłodze w pozie "nic mi się nie chce" siedmiolatka: Jak nie posprzątasz tych zabawek to ci nogi z doopy powyrywam!!
Chwila ciszy...
syn: no dobra, rwij, nie posprzątam.