Rano kłóciłam się z Lilką, żeby robiła kupę na nocnik a nie do pampersa. Powiedziałam, że ja jej myć nie będę jak zrobi w pampersa. Ale w końcu nie zrobiła wcale. Wieczorem znowu zaczyna robić do pampersa, mój zapał do walki spadł do zera po całym dniu. Więc jak zapytała czy ją umyję po kupie to powiedziałam, że tak. A ona "Hurra, dziękuję ci mamo! Jesteś moją przyjaciółką!"
Wczoraj odmawiamy różaniec wieczorem. Tajemnica czwarta intencje podaje Kinga 4 letnia: W intencji Mieszka Pierwszego. (Po różańcu czytamy dwa rozdziały z historii autorstwa państwa Szarków)
@Odrobinka Duch św. działa w naszych dzieciach, być może Mieszko potrzebuje rzeczywiście modlitwy. Moje dzieci (prawie 3 i prawie 4) ostatnio przy modlitwie wieczornej jako intencję podają za małe dzidzi co rośnie w mamy brzuszku. Zdziwiłam się, bo w sumie jeszcze ich nie wtajemniczaliśmy szczegółowo, może raz powiedzieliśmy że będzie brat lub siostra (trochę się boję ich informować po przebytych poronieniach, by potem nie było rozczarowań). A tu proszę.
Lilka przyniosła mi kwiatki. Ucieszyłam się, podziękowałam i wycałowałam. Za chwilę proszę ją żeby przymierzyła kurtkę, ale ona uparcie odmawia. -Lila załóż, proszę. Tylko na chwilkę. Bo będzie mi smutno jak mi nie pomożesz. -Nie będzie ci smutno. Przecież dałam ci kwiatki.
Maciek (10l) robi jajecznicę dla siebie i braci, Mikołaj mu pomaga, ale i tak narobili ciamajdanu. Maciek: następnym razem, to wrócę do tego, co mi najlepiej wychodzi, będę patrzył, jak ktoś inny robi!
J. miał pójść do babci. Mówię: podobno pójdziesz z babcią do parku, będziecie zbierać kasztany i robić z nich ludziki. J. - a może będziemy je sprzedawać to zarobimy trochę pieniędzy?
W poniedzialek zrobilismy dzieciom niespodzianke. Wspolna wyprawa! O miejscu przeznaczenia mialy sie dowiedziec dopiero w aucie. Em zapytala jak sie trzeba tam ubrac. Ja: Tam, gdzie jedziemy mozna sie ubrac i wygladac taaak( tu szeroki gest " tadaam" w stylu wygladam szałowo) Em: Czy to sa jakies bagna osamotnienia?! Czy to miejsce, gdzie nie ma pizzy ani cywilizacji?
Leze i zdycham z goraczka... I słucham rozmowy Kachny z babcia. Kachna twierdzi, ze jak sie urodziła to byla takim malutkim, takim maluchnym, malutetenkim... Sloniczkiem.
Lidka mnie przeraża.... Dzisaj rano mi powiedziała dzisaj będę mieć tą chorobę co Witek miał. ( Witek rzygał w pon). Była w przedszkolu, bawiła sie, jadła normalnie. W świetnej formie była, o 18 przyszła, teraz mam tą chorobę co Witek, ide rzygać. I poszła wyrzygała się i jest znowu w dobrej formie.
Ona tak ma jak przychodzi i mówi, zmierz mi temp bo mam gorączkę to choćby była cała zimna jak lód to na 100%ma temp.
Ja jak byłem mały to mówiłem: dzisiaj zakładam piżamkę w koła ratunkowe, będę w nocy rzygał. I rzygałem.
ALe nigdy nic nie zarzygałem, bo zawsze łapałem do buzi i zdążyłem do kibla. Podobno jak byłem jeszcze mniejszy, to łapałem do buzi i łykałem. To tak z cyklu "Moje dziecko zerzygało".
Rozmawiam sobie z Najmlodszym (szesciolatek, pierwszoklasista) o przyszłosci. O tym kim chcialby byc, jak jego życie bedzie wygladało kiedys, itp...
I taki dialog: - Najpierw skonczysz podstawówkę, potem liceum, a potem pewnie pójdziesz na studia...
- A skąd wiesz? Moze pierwszej klasy nie skonczę? Moze będę musiał powtarzac?
Wzięłam Himkowi do parku traktor na pedały (taki duży) bo marzył o tym, że tam pojeździ. Musiałam go przywieść samochodem. Odebrałam dzieci z przedszkola i idziemy do parku. Himek jedzie, rozgląda się, łapie wszystkie spojrzeia przechodzących dzieci - wracających z przedszkola i szkoły. Słucha "achów i ochów". Po chwili do mnie: H: I tak mama ma być! ja na traktorze a wszyscy podziwiają!
*** Ta sama scenka. Na placu zabaw Himek zaparkował, bawi się. Mały chłopiec chce obejrzeć jego traktor. H: to jest mój traktor!!! Ja: Daj chłopcu posiedzieć. Himek naburmuszony. Chwile później stoi przy traktorze, pilnuje. Obok przechodzi dziewczynka. H: chcesz sobie posiedzieć? To mój traktor. Jest bardzo szybki Mogę Ci dać się przejechać
Komentarz
- sorze ja mogę sprzedać kartofli jak sor chce
( uczeń dużo chorował był rzadko w szkole)
(Po różańcu czytamy dwa rozdziały z historii autorstwa państwa Szarków)
Moje dzieci (prawie 3 i prawie 4) ostatnio przy modlitwie wieczornej jako intencję podają za małe dzidzi co rośnie w mamy brzuszku. Zdziwiłam się, bo w sumie jeszcze ich nie wtajemniczaliśmy szczegółowo, może raz powiedzieliśmy że będzie brat lub siostra (trochę się boję ich informować po przebytych poronieniach, by potem nie było rozczarowań). A tu proszę.
- Mama.... jak powstały koce?
Z KOCiego niebieskiego futra?
-halo tati! Pyjdef? Tati! Tałem!
Franek walił takie monologi dopiero przed 3 urodzinami...
Umęczon pod polskim Piłatem.
- A dlaczego ty im nie dajesz warzyw kopalnych?
Po co tak robisz?
Bo gorąco mi w poduszkę
Nie mam.
A co tak wciągasz nosem?
Jak wciągam to nie mam.
-Lila załóż, proszę. Tylko na chwilkę. Bo będzie mi smutno jak mi nie pomożesz.
-Nie będzie ci smutno. Przecież dałam ci kwiatki.
Maciek: następnym razem, to wrócę do tego, co mi najlepiej wychodzi, będę patrzył, jak ktoś inny robi!
J. - a może będziemy je sprzedawać to zarobimy trochę pieniędzy?
Ja: Tam, gdzie jedziemy mozna sie ubrac i wygladac taaak( tu szeroki gest " tadaam" w stylu wygladam szałowo)
Em: Czy to sa jakies bagna osamotnienia?! Czy to miejsce, gdzie nie ma pizzy ani cywilizacji?
"Mamo, ja niedługo zacznę się już modlić o kolejnego dzidziusia!"
-Co jesz?
-Kabanosa.
-Kawę z nosa???
Dzisaj rano mi powiedziała dzisaj będę mieć tą chorobę co Witek miał. ( Witek rzygał w pon). Była w przedszkolu, bawiła sie, jadła normalnie. W świetnej formie była, o 18 przyszła, teraz mam tą chorobę co Witek, ide rzygać.
I poszła wyrzygała się i jest znowu w dobrej formie.
Ona tak ma jak przychodzi i mówi, zmierz mi temp bo mam gorączkę to choćby była cała zimna jak lód to na 100%ma temp.
ALe nigdy nic nie zarzygałem, bo zawsze łapałem do buzi i zdążyłem do kibla. Podobno jak byłem jeszcze mniejszy, to łapałem do buzi i łykałem. To tak z cyklu "Moje dziecko zerzygało".
I taki dialog:
- Najpierw skonczysz podstawówkę, potem liceum, a potem pewnie pójdziesz na studia... - A skąd wiesz? Moze pierwszej klasy nie skonczę? Moze będę musiał powtarzac?
Realista...
-Tatusiu, kupisz ta zimną sałatę? (lodową)
Himek jedzie, rozgląda się, łapie wszystkie spojrzeia przechodzących dzieci - wracających z przedszkola i szkoły. Słucha "achów i ochów". Po chwili do mnie:
H: I tak mama ma być! ja na traktorze a wszyscy podziwiają!
***
Ta sama scenka. Na placu zabaw Himek zaparkował, bawi się. Mały chłopiec chce obejrzeć jego traktor.
H: to jest mój traktor!!!
Ja: Daj chłopcu posiedzieć.
Himek naburmuszony.
Chwile później stoi przy traktorze, pilnuje. Obok przechodzi dziewczynka.
H: chcesz sobie posiedzieć? To mój traktor. Jest bardzo szybki Mogę Ci dać się przejechać