Rocznik 2014 zrobił sobie z parasola karabin i chodzi z nim po domu. W końcu podchodzi do grzecznie bawiącej się rocznej siostry, przytula ją i mówi : - Bardzo cię lubię Stefcia, ale muszę iść na wojnę... - I poszedł
Dzis rano przy sniadaniu, Bu(6) i El(9) w akcji. El: Ty jestes chudzielcem. Bu: Nie, to ty jestes chudzielcem, bo nie jesz nic! El: Mamoooo, prawda, ze ja nie 'nie jem nic'?
Przytulamy sie z Himkiem. H (4): A wiesz mama, że ja już niedługo będę duży? Będę miał 5 lat! Ja: No. Ale dasz mi się wtedy przytulać? H: Tak. Bedziesz mogła mnie przytulać aż skończę piędziesiąt pięć lat. I ani dnia dłużej!
Adi 4lata rozmawia z chrzestna (corka jest juz na 2roku specyjalizacj bedzie Pediatra) pyta ja dajesz dziecja zastrzyki ona Tak czasami trzeb 'On popatrzyl juz nie jestes moja chrzestna ona zapozno juz sie nie da zmienic.On da w Internecje wszystko mozna zmienic.
Pracuję w laptopie, wchodzi moja N. 3,5r. z bananem w ręku: ja: po co Ci ten banan, przecież ty nie lubisz N: ja Tobie obierze ja ucieszona podziękowała, biorę się za jedzenie i dalej robię swoje N stoi i patrzy, pytam co? N: to dla małpy jest
Miałem podobną sytuację. Najstarsza córka miała taki okres, że spożywając różne potrawy pytała się co chwila "na co one są", w domyśle jak pozytywnie oddziałują na organizm. Więc cierpliwie tłumaczyliśmy, marchew na oczy, mięso na siły, i takie tam... Jadła raz banana i pyta się - "mamo a na co są banany?". Młodszy syn (3) wypala bez wahania: "na małpy!". Z innej beczki. Puszczaliśmy kiedyś córce, jak chodziła do przedszkola, bajki z serii "Było sobie życie". Byłem trochę sceptycznie do tego nastawiony (za wcześnie), ale żonka pełna entuzjazmu i dobrych wspomnień z własnego dzieciństwa serwowała jej te odcinki. Do czasu kiedy przychodzę z nią do przedszkola, w szatni trochę pustawo - sezon zimowy w pełni, wirusy szalały. Córka patrzy po pustych wieszakach i ze smutkiem dość głośno lamentuje: "Nie ma Hanii... nie ma Leny... nie ma dzieci... zaginęły w jajowodach !". Przez parę sekund nie mogłem wykrztusić słowa i minęła chyba minuta zanim mój mózg na pełnych obrotach zlokalizował przyczynę - odcinek o nazwie "Narodziny". Wtedy skończyły się seanse z serii "Było sobie życie".
Himek (4): wiesz mamo, Kośka płakała ale zrobiłem jej to, co pomaga kobietom i przestała. Ja: Co? H: Poklepałem ją po głowie i powiedziałem: "już cicho". I przestała.
Fela (6) szlocha. Ja: Fela, co się stało? F: Płaczę ponieważ narysowałam głowonoga w oceanie. ja: I? F: I się okazało, że to najbrzydszy głowonóg mojego życia!!!
Wkurzylam się dziś przy ubieraniu Lilki bo się kręciła na wszystkie strony i mówię żeby stała spokojnie bo nie mogę jej ubrać. A ta na to: "Mamo kocham Cie. Uspokój się i uśmiechnij się".
Moja 3 letnia Julka siedzi na nocniku przed myciem i macha rajtuzami... Wiu, wiu...? Mamo wiesz kto tak robi? Mówię że nie wiem.... Jula KOTBOJE..... a moja 7 letnia Zuzia mówi.... nie KOTBOJE tylko KOńBOJE.... oni na koniach jeżdżą a nie na kotach....;)
Fela (6): Mama, co to są osełki? Ja: jakie osełki? F: osełki? albo może masełki? Ja: Osełki? Może osełka? Jak osełka masła? F: (niepewnie) chyba tak. Ja: Taka miara masła, więcej niż standardowa kostka. Fela ma niepewną minę. Ja: A czemu pytasz? Fela: Bo pani mówiła, że w przedszkolu będziemy na nich grać. Ja: Grać na osełkach masła??? Fela: (dalej niepewnie) Chyba tak... i będziemy przebrani za aniołki i królów... Ja: Fela! Jasełka! Pani chce zrobić jasełka.
(choć wizja dzieci przebranych za aniołki i grających na osełkach masła bardzo mnie ubawiła - zwłaszcza przy obecnych cenach tego produktu...)
Komentarz
- Bardzo cię lubię Stefcia, ale muszę iść na wojnę... -
I poszedł
Dziś nasz 4,5 latek:
-Wiesz, Mamo, co mowi Pan Jezus sw. Mikolajowi?
- Nie...
- 'Kup tym dzieciakom cos dobrego!'
El: Ty jestes chudzielcem.
Bu: Nie, to ty jestes chudzielcem, bo nie jesz nic!
El: Mamoooo, prawda, ze ja nie 'nie jem nic'?
Mówię- ooo zobacz, a co to za zwierzak?
J (3,5)- Osioł !
W. Jezu Ty się tym zajmij!
H (4): A wiesz mama, że ja już niedługo będę duży? Będę miał 5 lat!
Ja: No. Ale dasz mi się wtedy przytulać?
H: Tak. Bedziesz mogła mnie przytulać aż skończę piędziesiąt pięć lat. I ani dnia dłużej!
Z innej beczki.
Puszczaliśmy kiedyś córce, jak chodziła do przedszkola, bajki z serii "Było sobie życie". Byłem trochę sceptycznie do tego nastawiony (za wcześnie), ale żonka pełna entuzjazmu i dobrych wspomnień z własnego dzieciństwa serwowała jej te odcinki. Do czasu kiedy przychodzę z nią do przedszkola, w szatni trochę pustawo - sezon zimowy w pełni, wirusy szalały. Córka patrzy po pustych wieszakach i ze smutkiem dość głośno lamentuje: "Nie ma Hanii... nie ma Leny... nie ma dzieci... zaginęły w jajowodach !".
Przez parę sekund nie mogłem wykrztusić słowa i minęła chyba minuta zanim mój mózg na pełnych obrotach zlokalizował przyczynę - odcinek o nazwie "Narodziny". Wtedy skończyły się seanse z serii "Było sobie życie".
(nie mogę wstawić)
https://imgflip.com/i/1zjeuc
Ja: Co?
H: Poklepałem ją po głowie i powiedziałem: "już cicho". I przestała.
Ja: Fela, co się stało?
F: Płaczę ponieważ narysowałam głowonoga w oceanie.
ja: I?
F: I się okazało, że to najbrzydszy głowonóg mojego życia!!!
chyba już zdecydowałam, kim chcą zostać, jak dorosnę! Królem Julianem!
Wkurzylam się dziś przy ubieraniu Lilki bo się kręciła na wszystkie strony i mówię żeby stała spokojnie bo nie mogę jej ubrać. A ta na to: "Mamo kocham Cie. Uspokój się i uśmiechnij się".
Kto mi powie w co bawią się moje dzieci??
Haniu,chodź na spacerek ,może się troszkę przewietrzysz,a Hania na to,a co ja kołdra jestem?
..
"opisz jak było na wycieczce"
- fajnie..
- nie no daj spokój, fajnie to banalne słowo co jeszcze można napisać?
- ...
- na wycieczce było... no jak?
- ...
- na wycieczce było cie...
- ciekawo!
Kocham mamusie i tatusia
kocham ..(i tu wymienia rodzeństwo).
.kocham wszystkich a najbardziej
siebie
Ja: jakie osełki?
F: osełki? albo może masełki?
Ja: Osełki? Może osełka? Jak osełka masła?
F: (niepewnie) chyba tak.
Ja: Taka miara masła, więcej niż standardowa kostka.
Fela ma niepewną minę.
Ja: A czemu pytasz?
Fela: Bo pani mówiła, że w przedszkolu będziemy na nich grać.
Ja: Grać na osełkach masła???
Fela: (dalej niepewnie) Chyba tak... i będziemy przebrani za aniołki i królów...
Ja: Fela! Jasełka! Pani chce zrobić jasełka.
(choć wizja dzieci przebranych za aniołki i grających na osełkach masła bardzo mnie ubawiła - zwłaszcza przy obecnych cenach tego produktu...)