Byłam ostatnio z Witkiem u lekarza. Badając pytał. - nie boli cię tu? - tak - a jak tak zginasz nie boli cię? - tak - a jak tu ci nacisne nie boli cię? -tak -Naprawde i tu cię boli? - nie. - nie boli cię tu? - tak -..... ???? Ja- Witek to cie boli czy nie boli? - nie - to odpowiadaj jak jest bo mówiłeś że tak. - bo pytał czy mnie NIE boli!
Kiedys jak pierwszy raz sluchalam piosenki zakopower "pojde boso", to stwierdzilam, ze idealna piosenka dla mnie, bo ja tam slyszalam "moj nerwosol", a bardzo nerwowy okres wtedy mialam.
Kai wypadł mleczak. Trójka nadawala oldskulowy tematyczny przebój - "Dziewczyna bez zęba na przedzie". Przybliżyłam córce treść tekstu. Nieco zawstydzona wykonała minę Pocahontas skubiącej warkocz...
... i od tej pory wokal Kazika rozpoznaje bezbłędnie i jest wielce rozczarowana, że nie każda piosenka jest o niej. To znaczy, jest, tylko mamusiu, co to znaczy że pan "toczy pianę z ust" skoro jest to piosenka o pięknej dziewczynie, co nad nią latają motylki?
@Marcelina jakie Wy macie zdolne dzieciaki! Niesamowite! Nie ukrywam ze z dzika zazdrością czytam o Twoich dzieciach, czego i jak sie uczą. Jak ja bym tak chciala umiec uczyc swoje dzieciaki.... Musze chyba tez na jakies warsztaty montessori bo juz zapomnialam duzo, tuman ze mnie ze słabą pamiecia.. A chociaz w domu bym cos porobila bo musialam pozegnac sie z mysla o przedszkolu montessorii
Sylwunia 21:01 @Marcelina to o sercu w plecaku co się z piersi wyrwało --------------------------
Nie wiem, czy wiecie, ale istnieje piosenka azteckich charyzmatyków Chodzi o fatalnie przetłumaczoną piosenkę Hillsonga "The stand", która czasem śpiewana jest tak: "Stoję dziś, moje ręce, SERCE TAK WYCIĄGAM...". Jakoś tak nie mogę wejść w skupienie modlitewne, jak ją słyszę 8-}
Annabe, wiesz co, mnie się zawsze wydaje, że nie są jakimiś geniuszami, bystrzy są, no ok. Jeśli już by się upierać, to Łu jest zdolniejsza, albo inaczej - bardziej wszechstronnie uzdolniona. Fr ma w mózgu te same blokady co ja i na widok niektórych zagadnień matematycznych najchętniej byśmy się wspólnie rozpłakali. Elementy Montessori nam pomagają w bezbolesnym implementowaniu mniej lubianych rzeczy, poza tym twierdzę, że gdyby rodzic nie wiedział, jak wygląda szkoła, to uczyłby Montessori, też o tym nie wiedząc. To jest normalne życie jak w rodzinie, zasady jak w rodzinie i nie trzeba się jakoś strasznie napinać. Montessori z napinką to nie montessori Ale faktycznie, knify w edukacji matematycznej mają prześwietne, jedno z drugiego logicznie wynika i jest zrozumiałym, konkretnym systemem, a nie zlepkiem idiotycznych twierdzeń do wykucia.
Gdybyś zobaczyła nasz sposób nauki, to byś się zdziwiła, bo wygląda to dość beztrosko. Jedyny mój patent to wykorzystywanie na maksa "otwartych przewodów": kiedy dziecko jest czymś zaciekawione (M.M. powiedziałaby - ma fazę wrażliwą), to ładuję mu informacje bez umiaru, ile wlezie i przy każdej okazji. Jeśłi Fr dostał fazy na królów polskich, to o nich czyta, o nich pisze (jeśli mu robię dyktando, to o Batorym), o nich szuka informacji w necie i na ich groby sunie w niedzielę do katedry. Faza minie, wiedza zostaje, a moja w tym głowa, żeby ucząc się "tylko o królach" przy okazji poćwiczył inne rzeczy. Niepostrzeżenie. Uczą się też od siebie nawzajem, bo przecież słyszą, co mówię. Gdyby ED nie była przyjemnością i radością dla wszystkich, dawno bym sobie odpuściła.
Tlumacze synowi: -Ludzie sa wazni, nie rzeczy. Moglibysmy nic nie miec i tez byc szczesliwi. Ale gdyby mielibysmy wszystko, ale np. taty z nami nie bylo, to byloby nam bardzo smutno. - nie, nie tak smutno. Moglabys poznac pana, ktory ma ajfona i znowu bylbym szczesliwy. X_X
moi się dzisiaj pokłócili (nie wiem o co ), ale słyszę takie teksty : bo to jest moja mama i Ani na to starszy - ale to jest moja mama też; nie, to jest nasza mama i tak w kółko
Przy rannych obrządkach posprzeczałyśmy sie nieco z ANielą. Mówię do niej (jej ulubionym tekstem): "Ciebie nie lubię". Dziewczę się zastanowiło chwilę i rzecze: "Mama nie gada "Ciebie nie lubię", Niela gada "Ciebie nie lubię".
Fela opowiada mi historię. F: Raz tatuś jechał samochodem i przejechał ciebie. I byłaś mokrą plamą na jezdni. A ja wdepnęłam w mokrą plamę i przykleiła mi się do buta. I musiałam tak trząchać nogą żebys się odkleiła. Byłaś strasznie śmierdząca! A potem tatuś cię pocałował i powiedział "moja żoncia" i znów byłaś mamą. Tylko rękę miałaś złamaną, bo cię ugryzł krokodyl.
Spotkaliśmy sąsiadkę na ulicy S: A ty dziewczynko ile masz lat? F: Pięć! S: oj, chyba nie masz pięciu. Ja: Trzy i pół. S: Chodzisz do przedszkola? F: Chodzę, cały czas. Ja: Nie chodzi. S: Oj chyba jesteś małym kłamczuszkiem? F: A ty jesteś dużym!
Li- bleeeeee! Maaaamooooo, maaamooo umyj mi język.... - Co się stało - Boo myua yła oya ( z językiem na brodzie) - jeszcze raz - bo mikstula była ochydna. - Jaka mikstura? - Witek mi kazał wipić - Witek? - Nie ja nie. - Jaka mikstura? - No wymieszałem w kubeczku kilka szamponów ten płyn i tamten i tą sól wsypałem tą co jest napisane na niej Sel... De... Mer i tą fioletową która ma napis.... - i co kazałeś to wypić Lidce - tak kazał - nie nie kazałem - powiedz prawdę. - no nie kazałem. -ale mi powiedziałeś - Witek to jak było. - no bo Witek też pił - Nie ja wiem że to ochydne. - A dałeś Lidzi do picia? - Nie mówie prawde i jak bedę duży i pójdę do spowiedzi to mój Anioł Stróż bedzie wiedział że nie kazałem DZISAJ Lidzi pić mikstury....
robię właśnie zakupy on-line, a płatki kukurydziane nie chcą sie dać załadować do koszyka, Z. sobie ze mnie kpi: może są za duże i musisz wziąć wózek!?
Mikołaj bawi sie figurkami dinozaurów, patrz mamo, taki malutki (wielkości małego palca) upolował dużego (ze dwie dłonie mierzący) - urwał mu oczy i odgryzł głowę!
Komentarz
Mamo jesteś najdealna. ( najidealna)
otóż to, otóż to!
a Mikołaj, naśladując intonację, wtóruje: otwórz to, otwórz to!
Zwracam się do Feli, która poszła się już bawić:
J: A ty Felu nie masz brudnych rąk?
F: Nie. Wszystkie wylizałam moim językiem
Badając pytał.
- nie boli cię tu?
- tak
- a jak tak zginasz nie boli cię?
- tak
- a jak tu ci nacisne nie boli cię?
-tak
-Naprawde i tu cię boli?
- nie.
- nie boli cię tu?
- tak
-..... ????
Ja- Witek to cie boli czy nie boli?
- nie
- to odpowiadaj jak jest bo mówiłeś że tak.
- bo pytał czy mnie NIE boli!
... i od tej pory wokal Kazika rozpoznaje bezbłędnie i jest wielce rozczarowana, że nie każda piosenka jest o niej. To znaczy, jest, tylko mamusiu, co to znaczy że pan "toczy pianę z ust" skoro jest to piosenka o pięknej dziewczynie, co nad nią latają motylki?
Muszę przemyśleć program edukacji muzycznej.
Musze chyba tez na jakies warsztaty montessori bo juz zapomnialam duzo, tuman ze mnie ze słabą pamiecia.. A chociaz w domu bym cos porobila bo musialam pozegnac sie z mysla o przedszkolu montessorii
21:01
@Marcelina to o sercu w plecaku co się z piersi wyrwało
--------------------------
Nie wiem, czy wiecie, ale istnieje piosenka azteckich charyzmatyków Chodzi o fatalnie przetłumaczoną piosenkę Hillsonga "The stand", która czasem śpiewana jest tak: "Stoję dziś, moje ręce, SERCE TAK WYCIĄGAM...". Jakoś tak nie mogę wejść w skupienie modlitewne, jak ją słyszę 8-}
Elementy Montessori nam pomagają w bezbolesnym implementowaniu mniej lubianych rzeczy, poza tym twierdzę, że gdyby rodzic nie wiedział, jak wygląda szkoła, to uczyłby Montessori, też o tym nie wiedząc. To jest normalne życie jak w rodzinie, zasady jak w rodzinie i nie trzeba się jakoś strasznie napinać. Montessori z napinką to nie montessori
Ale faktycznie, knify w edukacji matematycznej mają prześwietne, jedno z drugiego logicznie wynika i jest zrozumiałym, konkretnym systemem, a nie zlepkiem idiotycznych twierdzeń do wykucia.
Gdybyś zobaczyła nasz sposób nauki, to byś się zdziwiła, bo wygląda to dość beztrosko. Jedyny mój patent to wykorzystywanie na maksa "otwartych przewodów": kiedy dziecko jest czymś zaciekawione (M.M. powiedziałaby - ma fazę wrażliwą), to ładuję mu informacje bez umiaru, ile wlezie i przy każdej okazji. Jeśłi Fr dostał fazy na królów polskich, to o nich czyta, o nich pisze (jeśli mu robię dyktando, to o Batorym), o nich szuka informacji w necie i na ich groby sunie w niedzielę do katedry. Faza minie, wiedza zostaje, a moja w tym głowa, żeby ucząc się "tylko o królach" przy okazji poćwiczył inne rzeczy. Niepostrzeżenie.
Uczą się też od siebie nawzajem, bo przecież słyszą, co mówię.
Gdyby ED nie była przyjemnością i radością dla wszystkich, dawno bym sobie odpuściła.
-Ludzie sa wazni, nie rzeczy. Moglibysmy nic nie miec i tez byc szczesliwi. Ale gdyby mielibysmy wszystko, ale np. taty z nami nie bylo, to byloby nam bardzo smutno.
- nie, nie tak smutno. Moglabys poznac pana, ktory ma ajfona i znowu bylbym szczesliwy.
X_X
na to starszy - ale to jest moja mama też;
nie, to jest nasza mama
i tak w kółko
F: Raz tatuś jechał samochodem i przejechał ciebie. I byłaś mokrą plamą na jezdni. A ja wdepnęłam w mokrą plamę i przykleiła mi się do buta. I musiałam tak trząchać nogą żebys się odkleiła. Byłaś strasznie śmierdząca! A potem tatuś cię pocałował i powiedział "moja żoncia" i znów byłaś mamą. Tylko rękę miałaś złamaną, bo cię ugryzł krokodyl.
Skąd ona to bierze?
S: A ty dziewczynko ile masz lat?
F: Pięć!
S: oj, chyba nie masz pięciu.
Ja: Trzy i pół.
S: Chodzisz do przedszkola?
F: Chodzę, cały czas.
Ja: Nie chodzi.
S: Oj chyba jesteś małym kłamczuszkiem?
F: A ty jesteś dużym!
Li- bleeeeee! Maaaamooooo, maaamooo umyj mi język....
- Co się stało
- Boo myua yła oya ( z językiem na brodzie)
- jeszcze raz
- bo mikstula była ochydna.
- Jaka mikstura?
- Witek mi kazał wipić
- Witek?
- Nie ja nie.
- Jaka mikstura?
- No wymieszałem w kubeczku kilka szamponów ten płyn i tamten i tą sól wsypałem tą co jest napisane na niej
Sel... De... Mer i tą fioletową która ma napis....
- i co kazałeś to wypić Lidce
- tak kazał
- nie nie kazałem
- powiedz prawdę.
- no nie kazałem.
-ale mi powiedziałeś
- Witek to jak było.
- no bo Witek też pił
- Nie ja wiem że to ochydne.
- A dałeś Lidzi do picia?
- Nie mówie prawde i jak bedę duży i pójdę do spowiedzi to mój Anioł Stróż bedzie wiedział że nie kazałem DZISAJ Lidzi pić mikstury....
Osiemdziesiąt kontra dwadzieścia? - zdziwiony pyta )
Mamo, tak mocno ciebie kocham, ze chyba ci kupie jutro rajstopy. I spodnie zimowe, i rajstopy i makaron spaghetti!
ja- ale tu cos smierdzi..
N(4,5) - ja nie slysze.