Rozmowa z moją 4,5 latka: E. Patrzac jak wiaze (z trudem) małą w chuscie: Mamo skad masz taką chustę? Ja: pożyczyłam od znajomej Pani E.: Jak to pożyczyłas? Ja ,trochę zirytowana: No, normalnie, potem ja oddam E. Bardzo zdziwiona: naprawdę oddasz? Ja: Tak E. po chwili namyslu: oddasz ja, bo ciągle płacze, tak? Takze transakcja wiązana, pożyczam chustę, a oddaje z wkladem )
@Aga85 - chętnie przyjmę chustę razem z wkładem :-D Mój ES już taki duży, że się nie nadaje do noszenia. A jak wypadają próby z chustą? Małej się podoba?
Pierwsza próba- kangurek, trochę zirytowala Natalke, bo robiona była nieumiejętnie. Kieszonka poszła znacznie lepiej:)podobało jej się ,dopóki nie usiadłam. Starsza tez oczywiście zazyczyla sobie żeby ja przywiązać, jak już ustalilysmy, że nikogo nie oddajemy, bo wszyscy w rodzinie są potrzebni :P
robię zestaw ćwiczeń Chodakowskiej z MArysią. W pewnym momencie ona,wyraźniw znudzona, z błyskiem w oku: dobra mamusiu! teraz ja będę panią Chodakowską!!!
Mój drugi syn, obecnie 2,5 roku, dość długo już mówi, więc jest mocno rozwinięty w tym kierunku, śpiewa, wierszyki mówi i bardzo ładnie się wypowiada. Ale czasem coś pokręci, bo mimo, że zasób słów ma ogromny, to jednak nie zawsze adekwatnie ich używa.
W niedzielę zabrałam chłopców na Mszę św. dla dzieci (zwykle chodzimy na inną), podczas tej Mszy śpiewana była pieśń o treści: Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tam mnie wypal, Panie, Byś został tylko Ty.......
Taka sytuacja z poniedziałku: Rzeczony 2,5 latek: " A co to znaczy tak mnie skrusz?" Odpowiadam, w miarę prosto... Zaśpiewaj mi to, więc śpiewam i śpiewam. Piotr: "A co to znaczy tak mnie skrusz, tak mnie złam?", "Ale jak złam, nie rozumiem?". Tłumaczę, znów, w miarę prosto....
Godzina 17 Piotr: "Mamo, zaśpiewaj mi to skrusz, a co to znaczy tam mnie skrusz, tak mnie złam?" Tłumaczę, ale myśli mam już bliskie eksplozji.
Wraca tata, godzina 19 Piotr: "Mamo, a co to znaczy, tak mnie wypal, tak mnie złam?" Tłumaczę i dodaję co nieco o pysze.
Na to mój 2,5 latek: "Ale jak to złamać spod pachy, to niemożliwe".
Koniec opowieści.
Oczywiście, że nadal pytał tego dnia: "co to znaczy skrusz, złam" i owszem dodawał o pasze, a na koniec dnia rzucił jeszcze: "Nie chce żeby mi ktoś łamał pychę, to moja pyzia, moja buziaczka, nieee!".
1. Idziemy z Markiem do miejscowego supermarketu. Z oddali widze meza, ktory wlasnie ze sklepu wyszedl i wsiada na motor. Krzyczymy, machamy, biegniemy, ale nas nie zauwazyl i pojechal ( z odleglosci moze trzech metrow!!!) Marek komentuje: No tak, to dlatego, ze zestarzal nam sie tata...
2. Marek z Jimmym graja sobie na Playstation, ja na dole szykuje obiad. Jimmy; 'Cos jakby dym czuje...' Marek; ' Nie przejmuj sie, tato, to tylko mamusia gotuje...' ( a ja nawet nic nie przypalilam, na dzialkach ktos smieci spalal...)
Lidia: Świetnie do mnie pasuje ta korona i te brylanty, naprawdę jestem księżniczką. Witek: - Lidka nie da się zostać księżniczką. - Ale ja bedę. - No raczej nie. - Mamo! Ja- No jak Lidka wyjdzie za mąż za księcia to zostanie księżniczką. Witek- No to już bardziej ma szanse wyjść za sołtysa, no może wójta.
Wreszcie mogę coś napisać! 16 miesięczna córka ma fazę na mówienie "nie ma" no to jej mówię: - Byt jest, a niebytu... -... nie ma. Moja mała fanka Parmenidesa
Pani od muzyki podwoziła gdzieś naszego 15-latka ze swoimi młodszym dziećmi , podirytowana rozrabianiem maluchów zapytała: -Krzysiu , jak mama sobie radzi z Wami przecież jest Wasz aż dziewięcioro? Nie denerwuje się, nie krzyczy? -nie, my po prostu jesteśmy grzeczni K
Komentarz
E. Patrzac jak wiaze (z trudem) małą w chuscie:
Mamo skad masz taką chustę?
Ja: pożyczyłam od znajomej Pani
E.: Jak to pożyczyłas?
Ja ,trochę zirytowana: No, normalnie, potem ja oddam
E. Bardzo zdziwiona: naprawdę oddasz?
Ja: Tak
E. po chwili namyslu: oddasz ja, bo ciągle płacze, tak?
Takze transakcja wiązana, pożyczam chustę, a oddaje z wkladem )
A jak wypadają próby z chustą? Małej się podoba?
W pewnym momencie ona,wyraźniw znudzona, z błyskiem w oku:
dobra mamusiu! teraz ja będę panią Chodakowską!!!
)
mały fuhrerek mi rośnie )
:O)
Mój drugi syn, obecnie 2,5 roku, dość długo już mówi, więc jest mocno rozwinięty w tym kierunku, śpiewa, wierszyki mówi i bardzo ładnie się wypowiada. Ale czasem coś pokręci, bo mimo, że zasób słów ma ogromny, to jednak nie zawsze adekwatnie ich używa.
W niedzielę zabrałam chłopców na Mszę św. dla dzieci (zwykle chodzimy na inną), podczas tej Mszy śpiewana była pieśń o treści: Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tam mnie wypal, Panie, Byś został tylko Ty.......
Taka sytuacja z poniedziałku:
Rzeczony 2,5 latek: " A co to znaczy tak mnie skrusz?"
Odpowiadam, w miarę prosto...
Zaśpiewaj mi to, więc śpiewam i śpiewam.
Piotr: "A co to znaczy tak mnie skrusz, tak mnie złam?", "Ale jak złam, nie rozumiem?".
Tłumaczę, znów, w miarę prosto....
Godzina 17
Piotr: "Mamo, zaśpiewaj mi to skrusz, a co to znaczy tam mnie skrusz, tak mnie złam?"
Tłumaczę, ale myśli mam już bliskie eksplozji.
Wraca tata, godzina 19
Piotr: "Mamo, a co to znaczy, tak mnie wypal, tak mnie złam?"
Tłumaczę i dodaję co nieco o pysze.
Na to mój 2,5 latek: "Ale jak to złamać spod pachy, to niemożliwe".
Koniec opowieści.
Oczywiście, że nadal pytał tego dnia: "co to znaczy skrusz, złam" i owszem dodawał o pasze, a na koniec dnia rzucił jeszcze:
"Nie chce żeby mi ktoś łamał pychę, to moja pyzia, moja buziaczka, nieee!".
W. do Z: ona to mówi do tej w lustrze, nie do nas!
1. Idziemy z Markiem do miejscowego supermarketu. Z oddali widze meza, ktory wlasnie ze sklepu wyszedl i wsiada na motor. Krzyczymy, machamy, biegniemy, ale nas nie zauwazyl i pojechal ( z odleglosci moze trzech metrow!!!) Marek komentuje: No tak, to dlatego, ze zestarzal nam sie tata...
2. Marek z Jimmym graja sobie na Playstation, ja na dole szykuje obiad. Jimmy; 'Cos jakby dym czuje...' Marek; ' Nie przejmuj sie, tato, to tylko mamusia gotuje...' ( a ja nawet nic nie przypalilam, na dzialkach ktos smieci spalal...)
Witek:
- Lidka nie da się zostać księżniczką.
- Ale ja bedę.
- No raczej nie.
- Mamo!
Ja- No jak Lidka wyjdzie za mąż za księcia to zostanie księżniczką.
Witek- No to już bardziej ma szanse wyjść za sołtysa, no może wójta.
Ja: ??
E.: No wiesz, 101 chińczyków
Ja: Może tatuś?
A (z zachwytem): A moze potwol!!!
"Alusia nasladuje Helenke.Helenka nasladuje mnie.Ja nasladuje Franka.
..i tak nam zycie mija.."
-nie mogłem, poirytowały mnie pytania w książeczce!
16 miesięczna córka ma fazę na mówienie "nie ma" no to jej mówię:
- Byt jest, a niebytu...
-... nie ma.
Moja mała fanka Parmenidesa
Córka: Mamo dziękuję ze mnie wychodowałaś.
Ja: Gosiu mówi się wychowywałaś:)
-Krzysiu , jak mama sobie radzi z Wami przecież jest Wasz aż dziewięcioro? Nie denerwuje się, nie krzyczy?
-nie, my po prostu jesteśmy grzeczni
K
Brawa dla rodziców =D>