A. ma fazę na układanie piosenek. Ostatnio: A.: Mamo, wymyśliłem piosenkę (śpiewa): Lecą ptaki do Walsawy, Lecą ptaki do Walsawy, Lecą ptaki do Walsawy!
Za jakiś czas nuci wytrwale jakąś melodię. A: Mamo, a co ja śpiewam?
Ja (nie rozpoznaję niczego znanego): Nie wiem, synku! A (tryumfalnie, ale też zniesmaczony moją niewiedzą): Noo, Lecą ptaki do Walsawy!!!
ostatnio moi chłopcy niestety odkryli "magię" słów typu "rzygać," "dupa" i tak dalej
pięciolatek: chyba będę rzygał.
ja: nie mów tak, to nieeleganckie słowo.
p: rzygać, rzygać.
ja: nie chcę słuchać tego słowa, jak musisz się wygadać to idź na korytarz i tam sobie gadaj tak długo aż... (chciałam powiedzieć aż ci się zrobi niedobrze), ale mój nieoceniony małżonek wtrąca dobrze słyszalnym szeptem z drugiego końca pokoju:
...aż się porzygasz!
taaa... cały plan wychowawczy poooszedł w pi...du!
rozmawiamy niezobowiązująco o atomach, cząstkach i takich tam. wspomniany wyżej pięciolatek chwilę się przysłuchuje, po czym z autentycznym zdziwieniem pyta: TO MY MAMY W SOBIE ATOMY?!
tak, jesteśmy złożeni z atomów.
pięciolatek, padając dramatycznie na kanapę na plecy, wywraca oczami i krzyczy: WYBUUUCHNIEEEMYYY!
F: Acha, mama go urodziła i odkryła,że on nie jest z tego kraju???
___________________________ F: A wiesz, że Lala (koleżanka z przedszkola) mnie już nie lubi? Ja: Czemu? F: Bo zgłupiała!!!
_______________________________
Him odkrył ranę (otarcie) na kolanie. H: AaaaaaaAAAaaaa! mamaaaaa!!! Krwiaaa! Widzę Krwieęęęęęęę! Mija chwila. Zapada cisza. H: A wiesz mama, że nie umarłem? Mama! Mama! Ja nie umarnę! Plastra z potworem nie chcę. Krwia mi wystarczy. Ja nie umarnę, mama!
___________________________________ H: Mama, a Koska stoi na takim kwadratu co jest troche mięki a trochę twardy. I on robi "puf puf" jak ona poskakuje. A jak ona podskakuje to on nie jest jak kamień ale jak bardziej jak pan pomidor. I ma takiego otoczka co się odgina...Ona wsadza noge do otoczka. Mama czy Koska może na tym stać? Czy to niebezpieczne?
Poszłam sprawdzić na czym stoi Koska. (czy ktośsię domyśla?) Kośka stała na poduszce.
_____________________________________ Ja: Himek, nie róbcie zjeżdzalni z materaca na fotelu! Koska sie wspina i moze spaść. H: mama, aleto jest fajowska zabawa. ja Kośke wsadziłem i zapytałem: czy ty spadniesz, Koska? I Kośka powiedziała: "nie!" Jak ona powiedziała: "nie!" to to nie jest niebezpieczne a jak się zrobi niebezpieczne to ja zawołam "kośka, to niebezpieczne!" a potem jak spadnie to zawołam jak tata "o chojela!"
Lidka dzisaj w kościele poważnym głosem. Widzisz zapaliła się czwarta świeca to znak, że już nie długo no nie? - Tak Lidziu. - No właśnie to znak, że nie długo pojawią się wszyscy święci i zabiorą wszystkich do nieba!
9-latka, kształcona wyłacznie w ed , odrabia lekcje.... Ma wymyslać rymy do podanych wyrazów. Kotek-płotek, buty- nuty, krasnoludki -......mnóstwo wódki A jednak patologia...
U nas, po koncercie folk: W (5,5): Mamo, zaśpiewaj tę piosenkę o kurce!
Ja: ???? Nie było żadnej piosence o kurce!
W: Była, pamiętam!
Na drugi dzień: W: Mamo, zaśpiewaj coś z występu Ja: Od Krakowa jedzie fura, a na furze Waligóra, jedzie! W (ożywiony): O, to ta piosenka! O kurce!!! Ja: Wojtuś, to jest takie nazwisko WALIGÓRA. W: Nie, to jest pani kura!
Pierożki zrobiłem! - Mikołaj radośnie. Ulepił z piasku kin. foremką do pierogów. -Zjadaj, zjadłaś? to były inowacyjne z farszem ruskim i mięsnym, dwa w jednym. -Eee, wiesz, ja to tradycyjne lubię, odzielnie ruskie, oddzielnie mięsne, ale ciasto zrobiłeś znakomite! - Prawda? udało mi się, z ciasta na pierniczki z białą czekoladą.
Opowiadam Feli, że nie wsiadłyśmy do autobusu z Kośką, bo nie było miejsca. F: Ale jak to nie było miejsca? Ja: Bo stały babcie z siatkami. I jak przyjechał autobus to się rzuciły, przepchały, biegły z tymi siatkami, biły sie niemal o miejsca. Niemal się tymi siatkami okładały. No więc z Kosią postanowiłyśmy iść pieszo. F: Ale czemu te babcie się tak biją??? Ja: Bo święta idą , chodzą teraz do Hali, zakupy robią, zapasy i muszą to jakoś zawieźć do domu. F: I ciebie też tymi siatkami uderzały? Ja: Nie, ale tarasowały nimi drogę. Nie było jak wsiąść. Wszedzie te siatki stały. Dlatego pójdziemy pieszo przez park.
(chwilę później)
Fela opowiada Himkowi to, co jaj jej przed chwilą mówiłam. F: I Himek! Nie możemy jechać autobusem bo tam są wszędzie stare panie z takimi ogromnymi siatkami na motyle! I one chcą złapać Kosię i naszą mamę! Żeby one nie weszły do autobusu! H: ojej! czemu? F: Nie wiem, Himek! One chyba są dziwne? Cos im się pomyliło! Ale pomysl - jak dostaniesz taką siatką na motyle tylko taką wieeeelką jak na mamę, to nie będzie ci miło, co? H: No nie! F: No właśnie. I dlatego musimy iść na nogach do biblioteki! I się ukrywać przed nimi!
Himek. Czytamy drugi tom książki "ja i moja siostra Klara". Klara chce mieć dzidziusia, ale nie wie z kim może wziąć ślub.
Fela: (przerywa mi, marzycielsko) Ja to bym wzięła slub z Jurkiem... (kolega z grupy) Himek: (Tym samym tonem) a jaz Flolianem.... F: Himek! Nie możesz wziąć ślubu z Flolianem. Powiedz mu, mamo. Ja: Fela dobrze mówi. Chłopiec nie może wziąć ślubu z drugim chłopcem. Ślub zawiera kobieta i meżczyzna, dlatego że w rodzinie musi być mama i tata. Chciałbyś mieć dwóch tatusiów i żadnej mamy? H: Nieeee.... F: Musisz wybrać kogoś innego! H: (rozpromienia się) To ożenię się z Majcelem.
Komentarz
A. ma fazę na układanie piosenek.
Ostatnio:
A.: Mamo, wymyśliłem piosenkę
(śpiewa): Lecą ptaki do Walsawy, Lecą ptaki do Walsawy, Lecą ptaki do Walsawy!
Za jakiś czas nuci wytrwale jakąś melodię.
A: Mamo, a co ja śpiewam?
Ja (nie rozpoznaję niczego znanego): Nie wiem, synku!
A (tryumfalnie, ale też zniesmaczony moją niewiedzą): Noo, Lecą ptaki do Walsawy!!!
pięciolatek: chyba będę rzygał.
ja: nie mów tak, to nieeleganckie słowo.
p: rzygać, rzygać.
ja: nie chcę słuchać tego słowa, jak musisz się wygadać to idź na korytarz i tam sobie gadaj tak długo aż... (chciałam powiedzieć aż ci się zrobi niedobrze), ale mój nieoceniony małżonek wtrąca dobrze słyszalnym szeptem z drugiego końca pokoju:
...aż się porzygasz!
taaa... cały plan wychowawczy poooszedł w pi...du!
tak, jesteśmy złożeni z atomów.
pięciolatek, padając dramatycznie na kanapę na plecy, wywraca oczami i krzyczy: WYBUUUCHNIEEEMYYY!
(ostatnio była mowa o Czarnobylu )
F: Acha, mama go urodziła i odkryła,że on nie jest z tego kraju???
___________________________
F: A wiesz, że Lala (koleżanka z przedszkola) mnie już nie lubi?
Ja: Czemu?
F: Bo zgłupiała!!!
_______________________________
Him odkrył ranę (otarcie) na kolanie.
H: AaaaaaaAAAaaaa! mamaaaaa!!! Krwiaaa! Widzę Krwieęęęęęęę!
Mija chwila. Zapada cisza.
H: A wiesz mama, że nie umarłem? Mama! Mama! Ja nie umarnę! Plastra z potworem nie chcę. Krwia mi wystarczy. Ja nie umarnę, mama!
___________________________________
H: Mama, a Koska stoi na takim kwadratu co jest troche mięki a trochę twardy. I on robi "puf puf" jak ona poskakuje. A jak ona podskakuje to on nie jest jak kamień ale jak bardziej jak pan pomidor. I ma takiego otoczka co się odgina...Ona wsadza noge do otoczka. Mama czy Koska może na tym stać? Czy to niebezpieczne?
Poszłam sprawdzić na czym stoi Koska.
(czy ktośsię domyśla?)
Kośka stała na poduszce.
_____________________________________
Ja: Himek, nie róbcie zjeżdzalni z materaca na fotelu! Koska sie wspina i moze spaść.
H: mama, aleto jest fajowska zabawa. ja Kośke wsadziłem i zapytałem: czy ty spadniesz, Koska? I Kośka powiedziała: "nie!" Jak ona powiedziała: "nie!" to to nie jest niebezpieczne a jak się zrobi niebezpieczne to ja zawołam "kośka, to niebezpieczne!" a potem jak spadnie to zawołam jak tata "o chojela!"
Córeczka lat 3!
Tato trzeba zawiesić na ścianie .....Aniele boży stróżu mój bo spadł..
Córeczka 3latka!
Tato trzeba zawiesić Aniele boży stróżu mój bo spadł.....
!
Widzisz zapaliła się czwarta świeca to znak, że już nie długo no nie?
- Tak Lidziu.
- No właśnie to znak, że nie długo pojawią się wszyscy święci i zabiorą wszystkich do nieba!
Ps. Rodzice abstynenci...
Dobre!
Rytm rymu wzorowy
Świętej Osy i
mamo jak była ta piosenka o osie?
Świętej Hostyi?
W (5,5): Mamo, zaśpiewaj tę piosenkę o kurce!
Ja: ????
Nie było żadnej piosence o kurce!
W: Była, pamiętam!
Na drugi dzień:
W: Mamo, zaśpiewaj coś z występu
Ja: Od Krakowa jedzie fura, a na furze Waligóra, jedzie!
W (ożywiony): O, to ta piosenka! O kurce!!!
Ja: Wojtuś, to jest takie nazwisko WALIGÓRA.
W: Nie, to jest pani kura!
Ja: to piwo jest!
Jas: wiem, chciałem Go wkrecic.
Piotrus, 3 lata: to kupmy tacie wodę toaletowa!!! Koniecznie
Ja: ale tata nie uzywa
Piotrus: to nic, jak się woda w toalecie nam skonczy, to tata będzie miał i nam da
Turlam się ze śmiechu od rana
Bo mi zimno i kaszle.
Tak udajesz?
A co mama nie może być chora?
No może, może ale ty tak udajesz !
Zdecydowanie dzien ma dzis Piotrus
-Zjadaj, zjadłaś? to były inowacyjne z farszem ruskim i mięsnym, dwa w jednym.
-Eee, wiesz, ja to tradycyjne lubię, odzielnie ruskie, oddzielnie mięsne, ale ciasto zrobiłeś znakomite!
- Prawda? udało mi się, z ciasta na pierniczki z białą czekoladą.
Dobrze, że tylko na niby jadam!
F: Ale jak to nie było miejsca?
Ja: Bo stały babcie z siatkami. I jak przyjechał autobus to się rzuciły, przepchały, biegły z tymi siatkami, biły sie niemal o miejsca. Niemal się tymi siatkami okładały. No więc z Kosią postanowiłyśmy iść pieszo.
F: Ale czemu te babcie się tak biją???
Ja: Bo święta idą , chodzą teraz do Hali, zakupy robią, zapasy i muszą to jakoś zawieźć do domu.
F: I ciebie też tymi siatkami uderzały?
Ja: Nie, ale tarasowały nimi drogę. Nie było jak wsiąść. Wszedzie te siatki stały. Dlatego pójdziemy pieszo przez park.
(chwilę później)
Fela opowiada Himkowi to, co jaj jej przed chwilą mówiłam.
F: I Himek! Nie możemy jechać autobusem bo tam są wszędzie stare panie z takimi ogromnymi siatkami na motyle! I one chcą złapać Kosię i naszą mamę! Żeby one nie weszły do autobusu!
H: ojej! czemu?
F: Nie wiem, Himek! One chyba są dziwne? Cos im się pomyliło! Ale pomysl - jak dostaniesz taką siatką na motyle tylko taką wieeeelką jak na mamę, to nie będzie ci miło, co?
H: No nie!
F: No właśnie. I dlatego musimy iść na nogach do biblioteki! I się ukrywać przed nimi!
Fela: (przerywa mi, marzycielsko) Ja to bym wzięła slub z Jurkiem... (kolega z grupy)
Himek: (Tym samym tonem) a jaz Flolianem....
F: Himek! Nie możesz wziąć ślubu z Flolianem. Powiedz mu, mamo.
Ja: Fela dobrze mówi. Chłopiec nie może wziąć ślubu z drugim chłopcem. Ślub zawiera kobieta i meżczyzna, dlatego że w rodzinie musi być mama i tata. Chciałbyś mieć dwóch tatusiów i żadnej mamy?
H: Nieeee....
F: Musisz wybrać kogoś innego!
H: (rozpromienia się) To ożenię się z Majcelem.
U nas wczoraj, taka nuta u 3 latka.
To jeden ksiądz opowiadał jak babcie odmawiały.
Plast w morde Samsona
TEKST GODZINEK
Tyś niezwyciężonego plastr miodu Samsona .