Piszesz tak, jakbyś była niemalże bogiem. Jakbyś wszystko wiedziała. Bardzo nie lubię tego typu osób. Lubię słuchać osób starszych, mądrych, doświadczonych przez życie, stykajacych się z różnymi sytuacjami, bogatymi wewnętrznie. Takie "prawdy objawione" w Twoim wydaniu są dla mnie śmieszne.
Po prostu wkurza mnie taki ton. Oczywiście znasz wszystkie kobiety, które nie pracują, znasz też dogłębnie ich dzieci i oczywiście wiesz, jakie wartości im przekazują a jakich nie. To jest śmieszne.
@Ola_G nie nazwałam Cię głupią, tylko życzyłam zdrówka. Sama wyciągnęłaś wniosek o tej głupocie.
@Mama_Asia nikt nie każe Ci mnie lubić, ale powinnaś odnosić się do mnie grzecznie. Piszę jakbym była Bogiem, bo cenię pracę zawodową, a Ty nie? Znowu wmawianie i insynuacje. Teza o tym, że starszy=mądrzejszy, nigdy do mnie nie przemawiała. Bywa tak, ale nie zawsze. Z wiekiem automatycznie wiedzy i mądrości nie przybywa, dopiero gdy coś się robi w tym kierunku.
Nigdzie nie pisałam, że wszystkie znam. Pisałam o tym, co ja cenię, o tym, co doświadczyłam i obserwuję, oraz jakie ryzyko może być związane z zaniedbaniem pewnych sfer. Tylko tyle. W ton, to Ty wpadłaś nieprzyjemny, rozumiem że w reakcji "obronnej" - na coś, czego ja jednak nie pisałam. Proponuję uspokoić się wzajemnie i stonować emocje, nie ma sensu sobie robić wrogów ze zwykłej wymiany zdań.
Nigdy nie twierdziłam, że kobieta, która nie pracuje jest gorszą
matką... jedynie, że wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie
będzie w stanie dziecku przekazać, bo sama nigdy nie miała możliwości
ich przeżycia.
Czyli twierdzisz, że kobieta, która nie pracuje, wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie będzie w stanie przekazać, bo sama nigdy nie miała możliwości ich przeżycia.
Na czym opierasz swoje twierdzenie?
i cały czas czekam na te ważne i wartościowe doświadczenia.
no bardzo ciekawa jestem gdyby zabrakło w moim życiorysie pracy zawodowej jakich to wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie byłabym w stanie przekazać swoim dzieciom
@mama_asia - tak mi się skojarzyło: mam szwagra, zwierz korporacyjny, obecnie bardzo waży pan prezes. Jak się ten szwagier dowiedział, że planujemy uczyć dzieci w domu, to bardzo go ten pomysł zniesmaczył. A główny problem, jaki szwagier dostrzegał, to to, że szkoła, poprzez kontakt z głupimi i uciążliwymi nauczycielami, przygotowuje człowieka na radzenie sobie w przyszłości z głupimi i trudnymi przełożonymi. Może z tym unikalnym doświadczeniem związanym z pracą zawodową jest jakoś podobnie? ;-)
@Tola - może ja ze specyficznym środowiskiem studiowałam, ale na studiach dziennych mało kto pracował zawodowo. Ewentualnie, jakieś roboty dorywcze typu korepetycje, albo coś w wakacje. Niektóre koleżanki kończyły studia jako mężatki i zaraz rodziły dzieci. Nie bardzo rozumiem, dlaczego dla Ciebie to stanowi problem? I co to ma wspólnego z podejściem przekazywanym dzieciom?
Nie przesadzajmy, sporo kobiet ma fajną pracę. Osobiście nie znam nikogo pracujacego na kasie, za to znam sporo nauczycielek, psychologów, logopedów i zwykle lubią to co robią. Sama mam takie dosiwadczenie, że przy małych dzieciach jest pewne rozdarcie i poczucie winy. Pracujesz, szkolisz się, rozwijasz zawodowo - poczucie winy, że odbierasz czas dzieciom. Siedzisz w domu z dziećmi- poczucie, ze zawodowo się uwsteczniasz, przecież wszystko idzie do przodu, zmieniają się koncepcje...
Te cenne doswiadczenia to rozumiem tak, że jak ktoś np. wychowywal się w domu z ogrodem to wyniósł cenne doświadczenia uprawy warzyw i owoców, jesli czyjaś mama szyła- to nauczył się tej cennej umiejetności, jeśli była lekarzem- sporo się uczyla i przygotowywała to dawała taki przykład dzieciom...
@Aga85 ja też trochę miałam podobne rozdarcie przed pierwszym dzieckiem. Koleżanki awansowały ja nie, byłam na macierzyńskim. Tylko jak wróciłam do pracy na chwilę przed drugim dzieckiem to się okazało, że trzeba obciąć etaty i masę ludzi zdegradowano albo dostali wypowiedzenia. Wyleczyła mnie tamta sytuacja zupełnie z takiego myślenia, ale to ja. Wiem, że jest dużo kobiet pracujących i zadowolonych z tego faktu, no i świetnie. Natomiast nie zgadzam się z tym, że matka będąca w domu ma mniej doświadczenia do przekazania dzieciom, czekam na konkrety. Myślałam, że mam mało koleżanek bo siedzą w pracy, ale nie... strzelam, że Tola i Coralgol są od mnie sporo starsze, bo moje rówieśniczki mają już bardziej lightowe podejście do życia - jak podoba im się być w domu to są. Nie czują presji, że się nie rozwijają albo muszą koniecznie być niezależne. Ale to tylko przypadki, które znam. Statystyk nie robiłam.
@Elunia, no trudno żeby patrząc na kogoś nauczyć sie ksiegowości czy medycyny Chodziło mi raczej o przekaz w postaci ambicji, pracowitości, ustawicznym zdobywaniu wiedzy
@Hope, nie wiem w jakim wieku jesteś ale wśród moich rówieśnic pewna presja jest. Moja koleżanka, matka trójki , z czego najmłodsze 2 lata, ostatmio stwierdziła, że puści pawia, jak ktoś jeszcze zapyta ją kiedy wraca do pracy
@Wiol, specjalnie podałam różne umiejętności, żeby mój wpis nie był "w opozycji". Myślę, że różne dobre doświadczenia rodziców, mogą stać się dla dzieci inspiracją. Np. umiejętność szycia plus wyobraźnia i smak i mamy nie krawcową ale projektantkę:))
Elunia ja nie twierdzę, że dzieci krawcowej są zdeterminowane by zostać również krawcowymi. Nie mniej wiele wzorców wyniesionych z domu się powiela. Stąd np trudno wyrwać się z patologii jeśli się w niej dorastało. Natomiast dzieci ludzi ambitnych, często lepiej radzą sobie w życiu
To nie jest reguła Aga. Ciotka NIC nie robiła całe życie. Królowa. Jeden syn jest doktorem na uczelni-automatyka i robotyka. Wrócił właśnie z USA-jakiegoś robota musiał składać na zamówienie. Drugi inżynier- budowlaniec. Lepiej zarbia niż ja kiedykolwiek i to na praktykach. Córka ma firmę-uczą gotować. Źle jej się nie wiedzie. O ambicję ciotki bym nie posądzała, ale dzieci na ludzi wyszły. Bez jej doświadczeń bogatych zawodowych Edytuję-wujek na poczcie pracował całe życie.
Komentarz
Takie "prawdy objawione" w Twoim wydaniu są dla mnie śmieszne.
Oczywiście znasz wszystkie kobiety, które nie pracują, znasz też dogłębnie ich dzieci i oczywiście wiesz, jakie wartości im przekazują a jakich nie.
To jest śmieszne.
@Mama_Asia nikt nie każe Ci mnie lubić, ale powinnaś odnosić się do mnie grzecznie. Piszę jakbym była Bogiem, bo cenię pracę zawodową, a Ty nie? Znowu wmawianie i insynuacje.
Teza o tym, że starszy=mądrzejszy, nigdy do mnie nie przemawiała. Bywa tak, ale nie zawsze. Z wiekiem automatycznie wiedzy i mądrości nie przybywa, dopiero gdy coś się robi w tym kierunku.
Nigdzie nie pisałam, że wszystkie znam. Pisałam o tym, co ja cenię, o tym, co doświadczyłam i obserwuję, oraz jakie ryzyko może być związane z zaniedbaniem pewnych sfer. Tylko tyle. W ton, to Ty wpadłaś nieprzyjemny, rozumiem że w reakcji "obronnej" - na coś, czego ja jednak nie pisałam. Proponuję uspokoić się wzajemnie i stonować emocje, nie ma sensu sobie robić wrogów ze zwykłej wymiany zdań.
Nigdy nie twierdziłam, że kobieta, która nie pracuje jest gorszą matką... jedynie, że wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie będzie w stanie dziecku przekazać, bo sama nigdy nie miała możliwości ich przeżycia.
Czyli twierdzisz, że kobieta, która nie pracuje, wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie będzie w stanie przekazać, bo sama nigdy nie miała możliwości ich przeżycia.
Na czym opierasz swoje twierdzenie?
i cały czas czekam na te ważne i wartościowe doświadczenia.
To nie jest reakcja obronna.
gdyby zabrakło w moim życiorysie pracy zawodowej jakich to wielu ważnych i wartościowych doświadczeń nie byłabym w stanie przekazać swoim dzieciom
A dane o zatrudnieniu wielbłądów potrzebne do książki, na bloga, czy do pamiętniczka?
A jak uczy się tak dobrze,że ma stypendium i na erasmusa jeździ to poza skalą ?
A jak zakochanie mija, mąż woli wyjazdy integracyjne w swojej pracy, to się przydje ta niezależność
Sama mam takie dosiwadczenie, że przy małych dzieciach jest pewne rozdarcie i poczucie winy. Pracujesz, szkolisz się, rozwijasz zawodowo - poczucie winy, że odbierasz czas dzieciom. Siedzisz w domu z dziećmi- poczucie, ze zawodowo się uwsteczniasz, przecież wszystko idzie do przodu, zmieniają się koncepcje...
Czy ktos juz wymienil gdzies owe doswiadczenia ?
Wiem, że jest dużo kobiet pracujących i zadowolonych z tego faktu, no i świetnie. Natomiast nie zgadzam się z tym, że matka będąca w domu ma mniej doświadczenia do przekazania dzieciom, czekam na konkrety.
Myślałam, że mam mało koleżanek bo siedzą w pracy, ale nie... strzelam, że Tola i Coralgol są od mnie sporo starsze, bo moje rówieśniczki mają już bardziej lightowe podejście do życia - jak podoba im się być w domu to są. Nie czują presji, że się nie rozwijają albo muszą koniecznie być niezależne.
Ale to tylko przypadki, które znam. Statystyk nie robiłam.
Chodziło mi raczej o przekaz w postaci ambicji, pracowitości, ustawicznym zdobywaniu wiedzy
Np. umiejętność szycia plus wyobraźnia i smak i mamy nie krawcową ale projektantkę:))
Nie mniej wiele wzorców wyniesionych z domu się powiela. Stąd np trudno wyrwać się z patologii jeśli się w niej dorastało. Natomiast dzieci ludzi ambitnych, często lepiej radzą sobie w życiu
Ciotka NIC nie robiła całe życie. Królowa.
Jeden syn jest doktorem na uczelni-automatyka i robotyka. Wrócił właśnie z USA-jakiegoś robota musiał składać na zamówienie.
Drugi inżynier- budowlaniec. Lepiej zarbia niż ja kiedykolwiek i to na praktykach.
Córka ma firmę-uczą gotować. Źle jej się nie wiedzie.
O ambicję ciotki bym nie posądzała, ale dzieci na ludzi wyszły. Bez jej doświadczeń bogatych zawodowych
Edytuję-wujek na poczcie pracował całe życie.