Bo dziecko przebywa na terenie małej brytanii . To wystarczy. To sytuacja jak z dziećmi w Norwegii , tylko to, co w Norwegii jest jawne, w małej brytanii odbywa się "cichaczem" za przyzwoleniem społecznym.
Z przemówienia ojca można mieć nadzieję, że mają już dobrych prawników, którzy nakazali ciszę, by nastąpiły negocjacje( znam podobne przypadki). Takie jest moje pobożne życzenie. Oby nie było tam zastraszenia. Św. Michale Archaniele ratuj!!!
wklejam cały post Jako administratorzy i moderatorzy grupy Polska dla Alfie Evans dziękujemy Wam w imieniu rodziny za obecność i wsparcie.
Długo nie zajmowaliśmy stanowiska, ponieważ nie chcieliśmy rozszerzać plotek i niepotwierdzonych wiadomości. Rodzina Evansów nabiera wody w usta. Mieliśmy natomiast kontakt z wysoko postawionym pracownikiem szpitala, który pękł i przedstawił nam, dlaczego stało się tak, jak widzimy. Rodzina Evansów została zmuszona do publicznej deklarcji i uciszenia sprawy. Alfie raczej na pewno nie zostanie wypisany do domu. Szpital przekazał im w trakcie "negocjacji", że jeśli Evansowie nie będą współpracowali, to w razie pogorszenia stanu nie dostaną żadnego wsparcia i zostanie im uniemożliwione wniesienie pomocy z zewnątrz. Już teraz kilkukrotnie musieli wnosić różne rzeczy z zewnątrz, więc jest to dla nich realna groźba dla życia. Za jakiś czas (nie wiem, czy dni, czy tygodnie, czy miesiące), kiedy kurz opadnie i wszyscy zapomną, Alfie w świetle brytyjskiego prawa zostanie zgładzony. To jest nasz - naszej grupy komunikat, który wam przekazujemy. Osoba, która z nami współpracuje, a na codzień walczy z handlem organami mówi, że takie zachowanie jest normalną i standardową procerurą w takich sytuacjach, co w naszych oczach uwiarygadnia przekazane nam wiadomości. Musicie być teraz jeszcze bardziej głośni, koniecznie udostępniajcie i tłumaczcie to na angielski i włoski i w tych krajach najważniejsze jest udostępnienie.
Wczoraj wspólnie podczas ciężkiej pracy prowadziliśmy dyskusję na małejgrupie na której się komunikujemy. Wypracowaliśmy jeszcze jedną ważną rzecz, którą chcemy Wam przekazać. Informacje te "leżą u mnie na biurku" od rana, ale nie udało mi się wcześniej napisać. Udało mi się przekazać to juz TVN Info i podobno powiedzieli to na wizji. Nie mam czasu szukać kto zaczął, ale od słowa do słowa zauważyliśmy bardzo ważną rzecz, o której nikt nigdzie na świecie nie mówi, a może to być sprawa kluczowa. Całość ma wiele z płaszczyzn. Jedną, którą wspólnie odkryliśmy to to, że śmierć dziecka może być potrzebna państwu brytyjskiemu do ustalenia szalenie niebezpiecznego i groźnego precedensu. Precedens, obecny w Brytyjskim prawie oznacza w uproszczeniu, że jeśli jeden sąd coś zasądził, w innych podobnych sprawach linia orzecznictwa jest oparta i jest bezpośrednim odwzorowaniem wcześniejszego wyroku. To bardzo tłumaczyłoby dlaczego brytyjski rząd i członkowie izb parlamentarnych oraz rodzina królewska są całkowicie bierni i milczą. Mamy powżne podejrzenia, że ta obojętność jest chłodną polityczn kalkulacją, ktora nastawiona jest na ogromne oszczędności w systemie medycznym Wielkiej Brytanii. Precedens tak głośny, będzie "łatwy, miły i przyjemny" w stosowaniu i powtarzaniu. Precedens wprowadzany krok po kroku coraz dalej i śmielej, doprowadzi najprawdopodobniej w ciągu 1-2 dekad do całkowitej eutanacji każdego obywatela, którego leczenie będzie długotrwałe, kosztowne oraz bez dużych szans na poprawę. Dałoby to budżetowi Wielkiej Brytanii miliardowe oszczędności każdego roku. Jesteśmy głęboko tym zaniepokojeni, tymbardziej, że wielu naszych rodaków przebywa tam na stałe. Nasz niepokój jest większy tym bardziej, że sędzia Anthony Hayden stwierdził, że dla nich ważne jest to, gdzie osoba przebywa, a nie jakie ma obywatelstwo.
Róbcie hałas jeszcze większy. Szturmujcie naszego Prezydenta i media. Prezydent jest jedną z niewielu osób, która może pomóc, korzystając z immunitetu.
Mamy stronę, która będzie backupem, gdyby FB nas zblokował. Zapiszcie adresy w telefonach i na kartkach - jak znikniemy, tam nas znajdziecie: http://alfieevans.org
Plakaty i akcja będzie na minutach, musze tylko napisać instrukcje dla Was
Brzmi jak teoria spiskowa ale w tej sprawie upartość szpitala do zatrzymania Alfiego jest ogromna .... To byłoby straszne .... Najgorszy scenariusz .... Nielogiczne jedynie by rodzice godzili sie na to wiedząc ze gdy opadnie szum medialny to szpital dokończy dzieła - dopóki walczą i jest szum maja karte przetargowa ... Mam zatem nadzieje ze to negocjacje by maluch poszedł do domu
Nie wiem, czy któs z Was przeczytał uzasadnenie wyroku sądu Mam wrazenie, ze informacje tam zawarte w kilku miejscach nie pokrywają sie z informacjami czy danymi przekazywanymi przez rodziców czy osoby wspierające chłopczyka I nawet stanowisko Papieża w tych przekazach jest inne
Znalazłam tłumaczenie, nie ja tłumaczyłam jest gdzieś tam w tych linkach do fb
edit: Liczne opinie lekarskie – także lekarzy z Watykanu – o tym, że: (a) stan Alfiego jest terminalny i jego mózg stopniowo obumiera, (a’) i nawet jak będzie w stanie oddychać bez respiratora to będzie żył bardzo krótko. (b) Reakcje, które widzimy (łącznie z ruchami rączek) są tylko odruchowymi reakcji na bodźce; chłopiec nie ma świadomości i kontaktu z otoczeniem. (d) Nie znaczy to jednak, że Alfie nie odczuwa cierpienia, którego jednak nie może nam zakomunikować. (e) Cierpienie to może się pogłębić przy kontynuowaniu intensywnej terapii: przy kolejnych zabiegach rośnie szansa infekcji. (f) Żadne dodatkowe badania – które owszem mogłyby doprowadzić do odkrycia przyczyn tej choroby (jak wskazują lekarze z Rzymu) – nie pomogą samemu Alfiemu. (g) W większości opinii rekomenduje się więc zaprzestanie intensywnej terapii, która ma znamiona terapii uporczywej [3] (odłączenie od aparatury [mechanicznej wentylacji]) i – uwaga – kontynuowanie już tylko terapii paliatywnej w szpitalu do czasu naturalnej śmierci. [1a] --- To ostatnie stoi w wyraźnej sprzeczności względem tego jak opisują sprawę zwolennicy wywiezienia Alfiego np. do Watykanu, którzy twierdzą, że w szpitalu w Liverpoolu chcą zaprzestać terapii paliatywnej [4]. Ewidentnie nie chcą! Tu chyba tkwi główne źródło nieporozumienia i konfliktu: czy w danym przypadku odłączenie do respiratora [wlasc. mechanicznej wentylacji] jest czy nie intensywną/uporczywą terapią czy też elementem opieki paliatywnej. Z opinii przedstawionych sadowi respirator dla Alfiego jest na tyle inwazyjny, że jest elementem uporczywej terapii. --- Sąd wyraźnie opowiada się za opieką paliatywną – vide: „All this drives me reluctantly and sadly to one clear conclusion. Properly analysed, Alfie’s need now is for good quality palliative care. By this I mean care which will keep him as comfortable as possible at the last stage of his life. He requires peace, quiet and privacy in order that he may conclude his life, as he has lived it, with dignity.” [1: 22] --- Sąd z empatią wyraża się o ojcu dziecka i wyraża zrozumienia dla jego starań i kurczowego trzymania się nadziei. Jedocześnie przyznaje, że sam nie może przyjąć takiego stanowiska [z racji obawy o cierpienie dziecka] [1b] --- >>> Sami przedstawiciele szpitala Dzieciątka Jezus przyznają, że proponowana przez nich terapia będzie uporczywa a ponadto transport może się przyczynić do znacznego pogorszenia stanu zdrowia więc i potencjalnego cierpienia pacjent. Dla ojca takie stanowisko jest niezrozumiałe. [1c] --- Prof. Haas z Niemiec wskazywał, jednak, że całkowite zaniechanie leczenia nie jest w interesie Alfiego i rekomendował spędzenie reszty jego życia w domu lub w hospicjum. Wskazał też, że może potencjalnie istnieć jakaś forma rehabilitacji neurologicznej, które mogłaby pomóc, ale o której istnieniu nie wie. Haas nawiązuje do tego, że z historycznych względów niekontynuowanie terapii osób niepełnosprawnych ma w Niemczech negatywne konotacje. Sąd uznaje takie komentarze za „inflammatory and inappropriate” [1: 16-17] --- Sad odrzuca notatkę Dr Hubner z ‘Pediatric Air Ambulance’ o możliwości dokonania bezpiecznego transportu dziecka, z uwagi na niezapoznanie się przez niego z całością dokumentacji medycznej. Przede wszystkim, plan transportu zaproponowany przez Hubnera zakładał wykorzystanie leków antypadaczkowych, które były całkowicie niewskazane z perspektywy historii choroby. Okazuje się też że dr Hubner nigdy nie transportował lotniczo osoby umierającej. [1: 17] --- Wypracowane na gruncie brytyjskiego prawa wskazówki co do ograniczania uporczywej terapii dzieci oraz inne precedensy sądowe wskazują, że w przypadkach takich jak Alfiego należy zaprzestać uporczywej terapii „nawet w przypadkach, w których rodzice – w swojej dobrej wierze – mają inne stanowisko” [1: 18] --- Sąd, nawiązując do wyznania rodziców, przywołuje stanowisko samego Papieża z listopada 2017 roku, w który wskazuje na konieczność rezygnacji z uporczywej terapii, kiedy nie służy integralnemu dobru pacjenta. To sobie pozwolę przytoczyć tutaj, bo aż wypada: „Surgery and other medical interventions have become ever more effective, but they are not always beneficial: they can sustain, or even replace, failing vital functions, but that is not the same as promoting health. Greater wisdom is called for today, because of the temptation to insist on treatments that havepowerful effects on the body, yet at times do not serve the integral good of the person. Some sixty years ago, Pope Pius XII, in a memorable address to anaesthesiologists and intensive care specialists, stated that there is no obligation to have recourse in all circumstances to every possible remedy and that, in some specific cases, it is permissible to refrain from their use (cf. AAS XLIX [1957], 1027-1033). Consequently, it is morally licit to decide not to adopt therapeutic measures, or to discontinue them, when their use does not meet that ethical and humanistic standard that would later be called “due proportion in the use of remedies” […]It thus makes possible a decision that is morally qualified as withdrawal of “overzealous treatment. Such a decision responsibly acknowledges the limitations of our mortality, once it becomes clear that opposition to it is futile. “Here one does not will to cause death; one’s inability to impede it is merely accepted” (Catechism of the Catholic Church, No. 2278).” [1: 19] --- Sąd był w szpitalu osobiście i widział Alfiego z rodziną [1: 20] --- Sąd widział i dokładnie analizował przesłane mu nagrania odruchów Alfiego i konfrontował je z lekarzami, a także z doświadczeniami rodzin innych dzieci w podobnym stanie. [1d] --- “This decision I appreciate will be devastating news to Alfie’s parents and family. I hope they will take the time to read this judgment and to reflect upon my analysis.” [1: 22]
Nie chcę podsycać złych nastrojów, bo Jezus już zwyciężył, niezależnie od obrotu sprawy, ale zdarza się , że w Uk matki wahające się czy dokonać aborcji są siłą przyprowadzane do klinik aborcyjnych przez policję. To codzienność proliferów z Uk, więc śmierć dziecka w majestacie prawa przychodzi mi na myśl jako możliwa. Natomiast nie o tym. Może kogoś to pocieszy https://www.facebook.com/respectuspl/videos/606786099665104/UzpfSTUwMTM1Mjc1OTg4OTQzNjoxOTEwMDU1NTI1Njg1ODEy/
ale zdarza się , że w Uk matki wahające się czy dokonać aborcji są siłą przyprowadzane do klinik aborcyjnych przez policję. To codzienność proliferów z Uk, więc śmierć dziecka w majestacie prawa przychodzi mi na myśl jako możliwa.
Ale że co? Policja siła kaze robić aborcje? Co Ty piszesz? jakieś źródlo poproszę, bo naprawdę trudno w to uwierzyć
Nawet jeśli tak jest,że mózg chłopca jest w takim stanie, to przecież odłączenie go od respiratora również powoduje cierpienie... Trudności w oddychaniu, duszności... To się wszystko nie trzyma k.... Absurdem kolejnym dla.mnie jest to,że przewiezienie skazanego dziecka na śmierć może mu zaszkodzić...
@maliwiju no wlasnie nie wiem Raz ma sondę Raz slysze ze peg... Dziecko od tylu tygidbi nieprzytomne nie ma pega.? Wybaczcie ale zbyt duzo niejsnoaci
ano właśnie chwilami mam wrazenie, że rodzice w tym całym szumie i emocjach połowy świata być może odczuwają jakąś ulgę, takie zaklinanie, że coś się zmieni, że te wszystkie emocje i działania przełożą się jakoś na stan chłopczyka to wszystko jest takie trudne tu nie ma dobrych rozwiązań
Ale jakich dobrych rozwiązań? Przecież ten szpital nic nie proponuje poza byciem więzieniem i panem życia i śmierci. Dobrym rozwiązaniem jest oddać tym ludziom ich dziecko. A co się stanie potem, czy umrze w trakcie transportu czy w domu czy w szpitalu we Włoszech to nie jest zakichana sprawa tej brytyjskiej szpitalotwierdzy..
Takich, które zadowolą wszystkich albo sprawią cud np - oddadzą dziecko rodzicom i umrze: gdyby zostało w szpitalu to by przeżyło - zostawią w szpitalu: będą go dalej męczyć - umrze w szpitalu: gdyby wydali wcześniej, na pewno by przeżył
Zgadzam się z tym, że uzasadnienie o zakazie transportu jest kuriozalne, ale jak wczytać się w pozostałe punkty (np dotyczące konsultacji innych lekarzy, ich opinii itp)-to nie ukrywam, zaczynam mieć coraz większy mętlik i zastanawiam się, czy nie jest aby tak, ze zrozpaczeni rodzice reagują irracjonalnie nie mogąc pogodzić się z nieuchronną stratą a cała rzesza ludzi bazuje na emocjach, karmionych kolejnymi emocjami. To wszystko jest oczywiście zrozumiałe. No i zasadnicza kwestia-czym rózni się to, co teraz się dzieje z dzieckiem od tego, co można mu zaproponować gdzie indziej. Pytam poważnie, bo nie wiem
No i jeszcze dlaczego jak dziecko było na respiratorze od kilkunastu miesięcy nie zrobili tracheo? Przecież to poprawia komfort. Jest też opcja że rodzice wiedząc że to nie jest potrzebne, nie godzili sie na zabieg.
Jest kiepsko, admin grupy polskiej, opublikował taki tekst:
To był bardzo długi i trudny dla nas wszystkich dzień.
Dostawaliśmy wiele informacji, które musieliśmy szybko w stresie filtrować. Dostałem taką informację, jak przedstawiłem i przy próbach weryfikacji wszystko wskazywało na to, że jest prawdziwa. Rozmowa była , a ja w stresie i zmęczeniu. Mógł też zadziałać efekt "głuchego telefonu", ponieważ informacje dotarły pośrednio. Sprawdzaliśmy to przez osoby tam na miejscu, które były i wcześniej przekazywały nam rzetelne informacje. Wszystkie puzle do siebie pasowały. Sam nie wiem, w co mam teraz wierzyć, tak, jak cała nasza ekipa, ani jaka jest prawda. Wiem na pewno, że zadarliśmy też z siłami większymi niż byłem w stanie sobie to wyobrazić. Potwierdzają mi to osoby zajmujące się trudnymi tematami o których pisałem. Mówią, żebym nie odpuszczał, że "oni" są już przyciśnięci do muru. Niestetym, sytuacja chyba przerosła mnie osobiście. Jeszcze 3 dni temu byłem "człowiekiem z nikąd" i chciałem tylko coś zrobić. Wiem, że na pewno Alfie potrzebuje Waszego wsparcie, ale nie wiem, czy nasze działania, nie przyniosłu mu też szkody. Dlatego,
JEŚLI RODZINA EVANSÓW ODCZUŁA NASZE DZIAŁANIA NEGATYWNIE, COKOLWIEK ZROBILIŚMY ŹLE LUB NIEZGODNIE Z ICH WOLĄ, TO CHCIELIŚMY ICH PRZEPROSIĆ W IMIENIU NASZEGO ZESPOŁU, A PRZEDE WSZYSKIM MNIE.
Przede wszystkim, nie ustawajcie w modlitwie za Alfiego i jego rodziców. Uszanujcie decyzje, jaką przekazali - cichego wsparcia i przede wszystkim "patrzcie na ręce". Grupa pozostaje Wasza, ja na razie wycofuję się z tego całkowicie - na tym etapie przemęczenia, jeszcze nie wiem, czy całkowicie, czy na jakiś czas.
Na pewno proszę Was bardzo, rozpocznijmy tutaj debatę na temat trudnych wątków, które się tutaj przewijały, bo jest to bardzo poważny problem i wiem teraz, że każdy kto się chce w tej materii pomóc, jest wystawiony na ogromny nacisk.
Dziękuję Wam za to że byliśmy razem i jeśli ktokolwiek z Was poczuł się również urażony, oszukany - przepraszam.
Opcje są dwie albo dostali info od rodziny chłpca że ma byc wszystko wyciszane bo inaczej.....
Albo bezpośrednio już "rozmawiają" z osobami zaangażowanymi.
Ale może być i tak, że ten medialny szum , te emocje zaciemnily obraz. Prawdziwy obraz. W tej grupie jest strasznie dużo szumu, dużo chaosu sprawiającego wrażenie ogromnej dynamiki rozwoju sytuacji i nagłych zwrotów akcji w sytuacji dziecka. A tymczasem okazuje się, że admin coś źle zrozumiał, ktoś mu coś źle przekazał. Sprostowania za chwile kolejne emocjonalne wpisy On cały czas podkręcają emocje i kreuje te wydarzenia. Takie mam odczucie. Wpis za wpisem, nawet mało istotny ale bardzo emocjonalny. To nie jest dobre. Przyznam szczerze, że w świetle informacji z uzasadnienia wyroku nie wierze w jakieś szantazowanie rodziców, jakieś ultimatum. Co nie zmienia faktu że ogromnie mi przykro.
A ja wierzę w szantażowanie rodziców...Skąd taki nagły zwrot akcji...Tu ojciec walczy jak lew, porusza niebo i ziemię, jedzie do samego Papieża... I nagle wycofuje się,czytając oświadczenie z kartki, dziękując szpitalowi...
@M_Monia, a skąd wiesz,że rodzice Lilki odwiedzają ja rzadko?
A ja nie wierze że uzasadnienie wyroku jest uczciwe i że całe to działanie szpitala to dla dobra dziecka. Wyrok musi byc spójny i sprawiac wrażenie wiarygodnego ale po tym co sie dzieje, odbieraniu praw rodzicom, wbrew ich wierze, przekonaniom, a nawet rokowaniom lekarskim, miał umrzec po paru minutach. Nie wierze w dobrą wolę lekarzy a co za tym idzie sądu.
Kociara to co piszesz.. Chciałoby się wierzyć... Tak samo jak człowiek spokojniejszy byłby nie wierząc w tzw. Teorie spiskowe dotyczące smoleńska i in.. Niestety to się za cholerne nie klei... Oni są pewno przyparci do muru.. Kolejni też... Raczej pieniądze ogromne za tym stoją.nqwet z tego wpisu polskiego admina to wybiera... On się czuję przy party co dopiero rodzice.. Sędzia specjalista prawa rodzinnego to człowiek bez moralności zboczeniec, którego jeszcze kilkanaście lat temu można by zgodnie z prawem publicznie nazywać. Mogłoby być tak jak piszesz możnaby tak przyjąć gdyby go wypuścili do domu.. Ale nie puszcza... Nie wiem w imię w jakiego prawa... Chyba Oświęcimia
Kociara krótkie pytanie skoro wg sędziego dziecko umiera to dlaczego nie pozwolił rodzicom zabrać go do domu? Rodzice mieli w domu sprzęt dla dziecka w szpitalu nie otrzyma wiecej pomocy wiec dlaczego? Niech zgadnę - to jest w najlepszym interesie dziecka - bo to zdanie lubia Zwolennicy szybkiego zakończenia sprawy w tym przypadku sobie używać
Ja tą sprawę śledzę jedynie przez forum. I nie chcę wnikać w stan zdrowia Alfiego, ani w jego szanse na przeżycie. Ale skoro rodzice chcą go przewieźć do Włoch i tamtejszy szpital na to się zgodził to nie rozumiem histerii Anglików. Moim zdaniem szum medialny zaszkodził sprawie. Gdyby go odebrali do domu a później zorganizowali transport i szpital we Włoszech toby nie było sprawy. Inną sprawą jest że lekarze informowali że dziecko umrze kilka minut po odłączeniu od respiratora a stalo się inaczej. Z trzeciej strony gdyby nie szum medialny to nie byłoby ofert transportu do Wloch ani kontynuowania terapii. Dziwi mnie i niepokoi postawa szpitala w Liverpoolu. Bo gdyby nie bylo nic do ukrycia to po co robiliby taki szum? Po prostu wydaliby dziecko rodzicom, a rodzice mają prawo szukać dla swojego synka pomocy do ostatniej iskierki nadziei.
Słuchała Rybińskiej, mówi też o podobnych sprawach w Stanach , był przypadek , że ojciec z bronią chronił syna przed odłączeniem, ojca aresztowano, ale ostatecznie syn się obudził...
Komentarz
Bo dziecko przebywa na terenie małej brytanii . To wystarczy. To sytuacja jak z dziećmi w Norwegii , tylko to, co w Norwegii jest jawne, w małej brytanii odbywa się "cichaczem" za przyzwoleniem społecznym.
Z przemówienia ojca można mieć nadzieję, że mają już dobrych prawników, którzy nakazali ciszę, by nastąpiły negocjacje( znam podobne przypadki). Takie jest moje pobożne życzenie. Oby nie było tam zastraszenia. Św. Michale Archaniele ratuj!!!
Jako administratorzy i moderatorzy grupy Polska dla Alfie Evans dziękujemy Wam w imieniu rodziny za obecność i wsparcie.
Długo nie zajmowaliśmy stanowiska, ponieważ nie chcieliśmy rozszerzać plotek i niepotwierdzonych wiadomości. Rodzina Evansów nabiera wody w usta. Mieliśmy natomiast kontakt z wysoko postawionym pracownikiem szpitala, który pękł i przedstawił nam, dlaczego stało się tak, jak widzimy. Rodzina Evansów została zmuszona do publicznej deklarcji i uciszenia sprawy. Alfie raczej na pewno nie zostanie wypisany do domu. Szpital przekazał im w trakcie "negocjacji", że jeśli Evansowie nie będą współpracowali, to w razie pogorszenia stanu nie dostaną żadnego wsparcia i zostanie im uniemożliwione wniesienie pomocy z zewnątrz. Już teraz kilkukrotnie musieli wnosić różne rzeczy z zewnątrz, więc jest to dla nich realna groźba dla życia. Za jakiś czas (nie wiem, czy dni, czy tygodnie, czy miesiące), kiedy kurz opadnie i wszyscy zapomną, Alfie w świetle brytyjskiego prawa zostanie zgładzony. To jest nasz - naszej grupy komunikat, który wam przekazujemy. Osoba, która z nami współpracuje, a na codzień walczy z handlem organami mówi, że takie zachowanie jest normalną i standardową procerurą w takich sytuacjach, co w naszych oczach uwiarygadnia przekazane nam wiadomości.
Musicie być teraz jeszcze bardziej głośni, koniecznie udostępniajcie i tłumaczcie to na angielski i włoski i w tych krajach najważniejsze jest udostępnienie.
Wczoraj wspólnie podczas ciężkiej pracy prowadziliśmy dyskusję na małejgrupie na której się komunikujemy. Wypracowaliśmy jeszcze jedną ważną rzecz, którą chcemy Wam przekazać. Informacje te "leżą u mnie na biurku" od rana, ale nie udało mi się wcześniej napisać. Udało mi się przekazać to juz TVN Info i podobno powiedzieli to na wizji.
Nie mam czasu szukać kto zaczął, ale od słowa do słowa zauważyliśmy bardzo ważną rzecz, o której nikt nigdzie na świecie nie mówi, a może to być sprawa kluczowa. Całość ma wiele z płaszczyzn. Jedną, którą wspólnie odkryliśmy to to, że śmierć dziecka może być potrzebna państwu brytyjskiemu do ustalenia szalenie niebezpiecznego i groźnego precedensu. Precedens, obecny w Brytyjskim prawie oznacza w uproszczeniu, że jeśli jeden sąd coś zasądził, w innych podobnych sprawach linia orzecznictwa jest oparta i jest bezpośrednim odwzorowaniem wcześniejszego wyroku. To bardzo tłumaczyłoby dlaczego brytyjski rząd i członkowie izb parlamentarnych oraz rodzina królewska są całkowicie bierni i milczą. Mamy powżne podejrzenia, że ta obojętność jest chłodną polityczn kalkulacją, ktora nastawiona jest na ogromne oszczędności w systemie medycznym Wielkiej Brytanii. Precedens tak głośny, będzie "łatwy, miły i przyjemny" w stosowaniu i powtarzaniu. Precedens wprowadzany krok po kroku coraz dalej i śmielej, doprowadzi najprawdopodobniej w ciągu 1-2 dekad do całkowitej eutanacji każdego obywatela, którego leczenie będzie długotrwałe, kosztowne oraz bez dużych szans na poprawę. Dałoby to budżetowi Wielkiej Brytanii miliardowe oszczędności każdego roku. Jesteśmy głęboko tym zaniepokojeni, tymbardziej, że wielu naszych rodaków przebywa tam na stałe. Nasz niepokój jest większy tym bardziej, że sędzia Anthony Hayden stwierdził, że dla nich ważne jest to, gdzie osoba przebywa, a nie jakie ma obywatelstwo.
Róbcie hałas jeszcze większy.
Szturmujcie naszego Prezydenta i media. Prezydent jest jedną z niewielu osób, która może pomóc, korzystając z immunitetu.
Mamy stronę, która będzie backupem, gdyby FB nas zblokował. Zapiszcie adresy w telefonach i na kartkach - jak znikniemy, tam nas znajdziecie: http://alfieevans.org
Plakaty i akcja będzie na minutach, musze tylko napisać instrukcje dla Was
Nielogiczne jedynie by rodzice godzili sie na to wiedząc ze gdy opadnie szum medialny to szpital dokończy dzieła - dopóki walczą i jest szum maja karte przetargowa ...
Mam zatem nadzieje ze to negocjacje by maluch poszedł do domu
Mam wrazenie, ze informacje tam zawarte w kilku miejscach nie pokrywają sie z informacjami czy danymi przekazywanymi przez rodziców czy osoby wspierające chłopczyka
I nawet stanowisko Papieża w tych przekazach jest inne
jest gdzieś tam w tych linkach do fb
edit: Liczne opinie lekarskie – także lekarzy z Watykanu – o tym, że:
(a) stan Alfiego jest terminalny i jego mózg stopniowo obumiera, (a’) i nawet jak będzie w stanie oddychać bez respiratora to będzie żył bardzo krótko.
(b) Reakcje, które widzimy (łącznie z ruchami rączek) są tylko odruchowymi reakcji na bodźce; chłopiec nie ma świadomości i kontaktu z otoczeniem.
(d) Nie znaczy to jednak, że Alfie nie odczuwa cierpienia, którego jednak nie może nam zakomunikować.
(e) Cierpienie to może się pogłębić przy kontynuowaniu intensywnej terapii: przy kolejnych zabiegach rośnie szansa infekcji.
(f) Żadne dodatkowe badania – które owszem mogłyby doprowadzić do odkrycia przyczyn tej choroby (jak wskazują lekarze z Rzymu) – nie pomogą samemu Alfiemu.
(g) W większości opinii rekomenduje się więc zaprzestanie intensywnej terapii, która ma znamiona terapii uporczywej [3] (odłączenie od aparatury [mechanicznej wentylacji]) i – uwaga – kontynuowanie już tylko terapii paliatywnej w szpitalu do czasu naturalnej śmierci. [1a]
---
To ostatnie stoi w wyraźnej sprzeczności względem tego jak opisują sprawę zwolennicy wywiezienia Alfiego np. do Watykanu, którzy twierdzą, że w szpitalu w Liverpoolu chcą zaprzestać terapii paliatywnej [4]. Ewidentnie nie chcą! Tu chyba tkwi główne źródło nieporozumienia i konfliktu: czy w danym przypadku odłączenie do respiratora [wlasc. mechanicznej wentylacji] jest czy nie intensywną/uporczywą terapią czy też elementem opieki paliatywnej. Z opinii przedstawionych sadowi respirator dla Alfiego jest na tyle inwazyjny, że jest elementem uporczywej terapii.
---
Sąd wyraźnie opowiada się za opieką paliatywną – vide:
„All this drives me reluctantly and sadly to one clear conclusion. Properly analysed, Alfie’s need now is for good quality palliative care. By this I mean care which will keep him as comfortable as possible at the last stage of his life. He requires peace, quiet and privacy in order that he may conclude his life, as he has lived it, with dignity.” [1: 22]
---
Sąd z empatią wyraża się o ojcu dziecka i wyraża zrozumienia dla jego starań i kurczowego trzymania się nadziei. Jedocześnie przyznaje, że sam nie może przyjąć takiego stanowiska [z racji obawy o cierpienie dziecka] [1b]
---
>>> Sami przedstawiciele szpitala Dzieciątka Jezus przyznają, że proponowana przez nich terapia będzie uporczywa a ponadto transport może się przyczynić do znacznego pogorszenia stanu zdrowia więc i potencjalnego cierpienia pacjent. Dla ojca takie stanowisko jest niezrozumiałe. [1c]
---
Prof. Haas z Niemiec wskazywał, jednak, że całkowite zaniechanie leczenia nie jest w interesie Alfiego i rekomendował spędzenie reszty jego życia w domu lub w hospicjum. Wskazał też, że może potencjalnie istnieć jakaś forma rehabilitacji neurologicznej, które mogłaby pomóc, ale o której istnieniu nie wie. Haas nawiązuje do tego, że z historycznych względów niekontynuowanie terapii osób niepełnosprawnych ma w Niemczech negatywne konotacje. Sąd uznaje takie komentarze za „inflammatory and inappropriate” [1: 16-17]
---
Sad odrzuca notatkę Dr Hubner z ‘Pediatric Air Ambulance’ o możliwości dokonania bezpiecznego transportu dziecka, z uwagi na niezapoznanie się przez niego z całością dokumentacji medycznej. Przede wszystkim, plan transportu zaproponowany przez Hubnera zakładał wykorzystanie leków antypadaczkowych, które były całkowicie niewskazane z perspektywy historii choroby. Okazuje się też że dr Hubner nigdy nie transportował lotniczo osoby umierającej. [1: 17]
---
Wypracowane na gruncie brytyjskiego prawa wskazówki co do ograniczania uporczywej terapii dzieci oraz inne precedensy sądowe wskazują, że w przypadkach takich jak Alfiego należy zaprzestać uporczywej terapii „nawet w przypadkach, w których rodzice – w swojej dobrej wierze – mają inne stanowisko” [1: 18]
---
Sąd, nawiązując do wyznania rodziców, przywołuje stanowisko samego Papieża z listopada 2017 roku, w który wskazuje na konieczność rezygnacji z uporczywej terapii, kiedy nie służy integralnemu dobru pacjenta. To sobie pozwolę przytoczyć tutaj, bo aż wypada:
„Surgery and other medical interventions have become ever more effective, but they are not always beneficial: they can sustain, or even replace, failing vital functions, but that is not the same as promoting health. Greater wisdom is called for today, because of the temptation to insist on treatments that havepowerful effects on the body, yet at times do not serve the integral good of the person. Some sixty years ago, Pope Pius XII, in a memorable address to anaesthesiologists and intensive care specialists, stated that there is no obligation to have recourse in all circumstances to every possible remedy and that, in some specific cases, it is permissible to refrain from their use (cf. AAS XLIX [1957], 1027-1033). Consequently, it is morally licit to decide not to adopt therapeutic measures, or to discontinue them, when their use does not meet that ethical and humanistic standard that would later be called “due proportion in the use of remedies” […]It thus makes possible a decision that is morally qualified as withdrawal of “overzealous treatment. Such a decision responsibly acknowledges the limitations of our mortality, once it becomes clear that opposition to it is futile. “Here one does not will to cause death; one’s inability to impede it is merely accepted” (Catechism of the Catholic Church, No. 2278).” [1: 19]
---
Sąd był w szpitalu osobiście i widział Alfiego z rodziną [1: 20]
---
Sąd widział i dokładnie analizował przesłane mu nagrania odruchów Alfiego i konfrontował je z lekarzami, a także z doświadczeniami rodzin innych dzieci w podobnym stanie. [1d]
---
“This decision I appreciate will be devastating news to Alfie’s parents and family. I hope they will take the time to read this judgment and to reflect upon my analysis.” [1: 22]
to są przetłumaczone [nie podejmuje się oceny tłumaczenia] paragrafy uzasadnienia
z profilu
https://www.facebook.com/mizajam?hc_ref=ARQhUeC_xnKMEWURzLbZDLcai7K8JxCpGM-t1dPSlLnBwIFAYs0oDi4BPedrz8vrO_o&fref=nf
https://www.facebook.com/respectuspl/videos/606786099665104/UzpfSTUwMTM1Mjc1OTg4OTQzNjoxOTEwMDU1NTI1Njg1ODEy/
https://www.judiciary.gov.uk/wp-content/uploads/2018/02/alder-hey-v-evans.pdf
Policja siła kaze robić aborcje?
Co Ty piszesz?
jakieś źródlo poproszę, bo naprawdę trudno w to uwierzyć
Absurdem kolejnym dla.mnie jest to,że przewiezienie skazanego dziecka na śmierć może mu zaszkodzić...
ano właśnie
chwilami mam wrazenie, że rodzice w tym całym szumie i emocjach połowy świata być może odczuwają jakąś ulgę, takie zaklinanie, że coś się zmieni, że te wszystkie emocje i działania przełożą się jakoś na stan chłopczyka
to wszystko jest takie trudne
tu nie ma dobrych rozwiązań
np - oddadzą dziecko rodzicom i umrze: gdyby zostało w szpitalu to by przeżyło
- zostawią w szpitalu: będą go dalej męczyć
- umrze w szpitalu: gdyby wydali wcześniej, na pewno by przeżył
Zgadzam się z tym, że uzasadnienie o zakazie transportu jest kuriozalne, ale jak wczytać się w pozostałe punkty (np dotyczące konsultacji innych lekarzy, ich opinii itp)-to nie ukrywam, zaczynam mieć coraz większy mętlik i zastanawiam się, czy nie jest aby tak, ze zrozpaczeni rodzice reagują irracjonalnie nie mogąc pogodzić się z nieuchronną stratą a cała rzesza ludzi bazuje na emocjach, karmionych kolejnymi emocjami. To wszystko jest oczywiście zrozumiałe.
No i zasadnicza kwestia-czym rózni się to, co teraz się dzieje z dzieckiem od tego, co można mu zaproponować gdzie indziej. Pytam poważnie, bo nie wiem
Przecież to poprawia komfort.
Jest też opcja że rodzice wiedząc że to nie jest potrzebne, nie godzili sie na zabieg.
Opcje są dwie albo dostali info od rodziny chłpca że ma byc wszystko wyciszane bo inaczej.....
Albo bezpośrednio już "rozmawiają" z osobami zaangażowanymi.
W tej grupie jest strasznie dużo szumu, dużo chaosu sprawiającego wrażenie ogromnej dynamiki rozwoju sytuacji i nagłych zwrotów akcji w sytuacji dziecka.
A tymczasem okazuje się, że admin coś źle zrozumiał, ktoś mu coś źle przekazał. Sprostowania za chwile kolejne emocjonalne wpisy
On cały czas podkręcają emocje i kreuje te wydarzenia. Takie mam odczucie. Wpis za wpisem, nawet mało istotny ale bardzo emocjonalny. To nie jest dobre.
Przyznam szczerze, że w świetle informacji z uzasadnienia wyroku nie wierze w jakieś szantazowanie rodziców, jakieś ultimatum.
Co nie zmienia faktu że ogromnie mi przykro.
@M_Monia, a skąd wiesz,że rodzice Lilki odwiedzają ja rzadko?
Wyrok musi byc spójny i sprawiac wrażenie wiarygodnego ale po tym co sie dzieje, odbieraniu praw rodzicom, wbrew ich wierze, przekonaniom, a nawet rokowaniom lekarskim, miał umrzec po paru minutach. Nie wierze w dobrą wolę lekarzy a co za tym idzie sądu.
Każdy pozostanie przy swoim
Moim zdaniem szum medialny zaszkodził sprawie. Gdyby go odebrali do domu a później zorganizowali transport i szpital we Włoszech toby nie było sprawy.
Inną sprawą jest że lekarze informowali że dziecko umrze kilka minut po odłączeniu od respiratora a stalo się inaczej.
Z trzeciej strony gdyby nie szum medialny to nie byłoby ofert transportu do Wloch ani kontynuowania terapii.
Dziwi mnie i niepokoi postawa szpitala w Liverpoolu. Bo gdyby nie bylo nic do ukrycia to po co robiliby taki szum? Po prostu wydaliby dziecko rodzicom, a rodzice mają prawo szukać dla swojego synka pomocy do ostatniej iskierki nadziei.