Jak mi dziś pani kasjerka będzie kasować zakupy, to też jej powiem, że jakoś tak bez zaangażowania, bez miłości w sercu i czułości sunie tym moim mielonym po czytniku..co z tego, że praca wykonana,.jak taka bez uczucia i zaangażowania!
Czy to jednak inna sytuacja i nie da się porównywać? Bo zarobki można. I średnio to wygląda.
Natomiast jesli chodzi o zaangażowanie nauczycieli, to skoro to taka pasja ten zawód To jest tak , że pasję zazwyczaj wykonuje się z miłością i oddaniem.
Bo póki co swoimi wpisami udowadniasz, ze to całkiem zwyczajny zawód , tylko z żądaniami padania na kolana i chwały.
To jest zwyczajna PRACA. Która powinna być dobrze opłacana, odpowiednio do kwalifikacji. ZAWOD natomiast powinien być wykonywany rzeczywiście z powołania. Nie zawsze tak jest. Ale nie bedzie lepiej. Wystarczy popatrzeć jak rozkłada się ilość nauczycieli stażystów i kontraktowych obecnie. Nikt nie chce do roboty za pieskie pieniądze, jeśli biedronka daje więcej. Ba, DPD daje więcej. I tyle w temacie porównywania. Ale jak się ma zdolne dzieci, kasę i bon i chce się bawić w ed, to temat nie istnieje. Żaden problem.;)
Dorota, myślę że nikt by tu nie skąpił podwyżki Twojemu mężowi i wielu nauczycielom, których znamy. Nie tylko wybitnym, po prostu dobrym. Nie wiem tylko czemu tak obstajecie przy tym, że należy się WSZYSTKIM. Naprawdę nie znam zawodu, w którym wszyscy by mieli zarabiać tyle samo. Tak, pani z biedronki może wylecieć jak kiepsko pracuje, może też nie dostać bonów na święta czy czegoś. Ja w korpo co roku miałam podwyżkę, ale uznaniową. Pewnie że jest to zawód wymagający i bazą nie powinna być najniższa krajowa, ale nie żyjemy już w świecie "czy się stoi czy się leży". Dla mnie to niemoralne.
Dorota, myślę że nikt by tu nie skąpił podwyżki Twojemu mężowi i wielu nauczycielom, których znamy. Nie tylko wybitnym, po prostu dobrym. Nie wiem tylko czemu tak obstajecie przy tym, że należy się WSZYSTKIM. Naprawdę nie znam zawodu, w którym wszyscy by mieli zarabiać tyle samo. Tak, pani z biedronki może wylecieć jak kiepsko pracuje, może też nie dostać bonów na święta czy czegoś. Ja w korpo co roku miałam podwyżkę, ale uznaniową. Pewnie że jest to zawód wymagający i bazą nie powinna być najniższa krajowa, ale nie żyjemy już w świecie "czy się stoi czy się leży". Dla mnie to niemoralne.
Jak najbardziej. Natomiast zmian systemowych nikt nie wprowadzi u nas bo nikt tak długo nie rządzi, nie ma poparcia. Nie ma się co oszukiwać. Mamy teraz próbkę, co taka szybka zmiana z populistycznych pobudek może napsuć. Dlatego nie ruszają mnie marudzenia o systemie do zaorania. A interesują konkretne dane. Brak informatyków. Czemu? Nauczyciele szyjący etat w trzech szkołach. Czemu? Brak młodych nauczycieli. Czemu? Itd.
Znacie kogoś, kto wybrał kasę zamiast pracy w szkole?
Znam przynajmniej trzy osoby, które zmieniły pracę z nauczycielskiej na inną. (Ale nadal kierunkowa jeśli chodzi o ukończone studia). Zarabiaja 200-300% tego, co miały w szkole.
A znacie informatyka po studiach, który poszedł pracować do szkoły? Nie wiem, jak kiepski musiałby być, żeby gościć w szkole dłużej xD
Na tym poziomie informatyki jaki jest w szkole, to pani od I-III może wziąć podręcznik i uczyć.
Na tym poziomie dzieci, to czasem pani moze sie uczyc od nich
Obawiam się, że mylisz @Małgorzata informatykę z obsługą gadżetów komputeropodobnych. Ja wolę zamiast "informatyka" (= nauka o informacji) używanie okreslenia: "myślenie komputacyjne" co lepiej oddaje to, czym ten przedmiot powinien być (a nie jest)
Podstawówka do której chodzą moje dzieci nie strajkuje. Rozmawiałam z jedną nauczycielką, to powiedziała, że sami mają dzieci w 8 klasie i nie mogą tego zrobić innym.
Wystarczyło by nie domagać się podwyżek dla wszystkich tylko konkretnych dodatków motywacyjnych. Prosta sprawa podstawę wszyscy mają taką samą a dodatek niech by nawet był dwukrotnością pensji a nie np jak to teraz bywa 80zł brutto.
Tylko z motywacyjnymi, to różnie bywa, zależy od dyrekcji, u mojej koleżanki to bat na tych, którzy mają swoje pomysły, albo są niezadowoleni z pomysłów pani dyrektor. Duże dodatki mają ci co na nią głosowali i nie buntują się.
Znacie kogoś, kto wybrał kasę zamiast pracy w szkole?
Znam przynajmniej trzy osoby, które zmieniły pracę z nauczycielskiej na inną. (Ale nadal kierunkowa jeśli chodzi o ukończone studia). Zarabiaja 200-300% tego, co miały w szkole.
A znacie informatyka po studiach, który poszedł pracować do szkoły? Nie wiem, jak kiepski musiałby być, żeby gościć w szkole dłużej xD
Informatyka, a raczej technologia informatyczna w szkole nie jest potrzebna. Uważam, że to zbędny przedmiot. Tylko zajmuje czas i przestrzeń.
No, wiele przedmiotów, a i wiele treści w tych przedmiotach jest niepotrzebnych. A jednak są. I wszyscy uczniowie muszą je mieć. Ale rozumiem, że tu mądrzejsze głowy
Mam informację z UM, że u nas w mieście egzaminy obstawione (strajkują prawie wszystkie szkoły państwowe) ale jakby coś to też dałam zgłoszenie. Poświęcę swój czas i utracone zarobki jeśli będzie taka konieczność.
Nie no do pilnowania żeby dzieciaki miały spokój i nie ściągały, to doktoratu trzeba. Już sobie tak @beatak nie pochlebiaj.
Dostałam instrukcje czyli jednak chyba jutro idę pilnować. 50 stron i kilka wniosków do wypełnienia. Większość i tak robi dyrka z vice. Mamy 3 komisje i zero problemów z obstawieniem.
Ależ w żadnym wypadku sobie nie pochlebiam. Doktoratu faktycznie nie trzeba, ale kilkugodzinnego szkolenia i paru kwalifikacji już tak. W każdym razie tak było rok w rok, gdy egzaminy się odbywały. Ale - oczywiście, ten rząd wie, co robi. Jak potem niezadowoleni z wyniku będą się odwoływać od procedur (a to jedyna rzecz, od której odwołać się mogą), to ten rząd na pewno coś wymyśli - np. da na wszelki wypadek maksa wszystkim niezadowolonym.
Nie no do pilnowania żeby dzieciaki miały spokój i nie ściągały, to doktoratu trzeba. Już sobie tak @beatak nie pochlebiaj.
Dostałam instrukcje czyli jednak chyba jutro idę pilnować. 50 stron i kilka wniosków do wypełnienia. Większość i tak robi dyrka z vice. Mamy 3 komisje i zero problemów z obstawieniem.
Ależ w żadnym wypadku sobie nie pochlebiam. Doktoratu faktycznie nie trzeba, ale kilkugodzinnego szkolenia i paru kwalifikacji już tak. W każdym razie tak było rok w rok, gdy egzaminy się odbywały. Ale - oczywiście, ten rząd wie, co robi. Jak potem niezadowoleni z wyniku będą się odwoływać od procedur (a to jedyna rzecz, od której odwołać się mogą), to ten rząd na pewno coś wymyśli - np. da na wszelki wypadek maksa wszystkim niezadowolonym.
W zasadzie po tym co pokazali uczniom nauczyciele to powinni dać maksymalną wszystkim co sie pojawili na egzsminie. Nieważne czy zaangazowany w nauke czy nie.
W zasadzie po tym co pokazało ministerstwo to powinni dać maksymalne podwyżki wszystkim którzy pojawiają się w pracy. zaangażowani w pracę czy nie.
*
gimnazjaliści po sajgonie przenoszenia ze szkoły do szkoły, upychania po podstawówkach i liceach, zmianach nauczycieli, też rzeczywiście nie są poszkodowani, wcale
Komentarz
Ale jak się ma zdolne dzieci, kasę i bon i chce się bawić w ed, to temat nie istnieje. Żaden problem.;)
A znacie informatyka po studiach, który poszedł pracować do szkoły? Nie wiem, jak kiepski musiałby być, żeby gościć w szkole dłużej xD
Ale rozumiem, że tu mądrzejsze głowy
Doktoratu faktycznie nie trzeba, ale kilkugodzinnego szkolenia i paru kwalifikacji już tak. W każdym razie tak było rok w rok, gdy egzaminy się odbywały. Ale - oczywiście, ten rząd wie, co robi. Jak potem niezadowoleni z wyniku będą się odwoływać od procedur (a to jedyna rzecz, od której odwołać się mogą), to ten rząd na pewno coś wymyśli - np. da na wszelki wypadek maksa wszystkim niezadowolonym.
----------------
No może nie zginę w tym gąszczu.
Jakich znowu kwalifikacji?
@beatak, Ty byś była świetnym urzędnikiem
zaangażowani w pracę czy nie.
*
gimnazjaliści po sajgonie przenoszenia ze szkoły do szkoły, upychania po podstawówkach i liceach, zmianach nauczycieli, też rzeczywiście nie są poszkodowani, wcale