Ale czy ktos tu pisal że zarobki nauczycieli sa dobre??? Chyba nikt. Zgadzam sie ze zarobki sa niskie. Za wyjatkiem szkol specjalnych. Podwyzka sie nauczycielom nalezy jak psu miska. Tylko że: forma strajku uderzajaca w slabszego czyli dzieci jest niedopuszczalna i uczy ivh ze nie jest wazny drugi czlowiek , wazna jest kasa. Nauczyciele przez wiele lat nie dostawali podwyzek. Dlaczego strajkuja teraz gdy dostali juz pierwsza niewielka bardzo ale na wrzesien byly zaplanowane kolejne i kolejne.. Czyzby nie zauwazyli ze sami stali sie instrumenyem politycznym i dali sie zmanipulowac i podejsc jak dzieci. Opinia publiczna straci resztki szacunku do nauczycieli A szkoda...
Jak rządziło PO to mnie srednio interesowały zarobki nauczycieli, ale idea się nie wyżyje, sorki. Ktoś próbował? Fakt, strajk polityczny, obie strony próbują ugrać na nim,ile się da. Ale nauczyciele,z którymi ja mam kontakt, po prostu pierwszy raz mają realną szansę zawalczyć o jakąś zmianę. I gdzieś mają wielką politykę i gry broniarza, bo na co dzień zajmuje ich cała masa innych problemów - od papierologii, przez kontrole z kuratorium do własnych kredytów, które mozolnie spłacają. A że wszedzie tylko tej polityki dużo i mówi się i tych kodowcach, podziekach dla TVN i temu podobnych - to mniejszość.
@apolonia, oczywiście, że takie pisanie jest zasadne. Czemu? Bo nauczyciel może rozwozić pizzę. Ale rozwoziciel pizzy nie nauczy Twojego dziecka, nie spełni wymogów formalnych, szkoleń, uprawnień itd. by choć chwilę patrzeć na Twoje dziecko w czasie przerwy w szkole. I do zeszłego roku - również podczas egzaminów.
Bo też mamy taką tabele dla naszej gminy i dowiedziałam się jak jest liczona. Poza tym 3 kolumna jest wprost brutto brutto kwot brutto dla danego stopnia awansu z rozporządzenia.
Jeśli rozwoziciel pizzy jest studentem czy absolwentem studiów pedagogicznych czy innych to da radę zastąpić nauczyciela. Niejedna osoba wykształcona pracuje w mniej prestiżowych pracach które jednak dają godniejszy zarobek. A może wymogi formalne są głupie, niepotrzebne i do zmiany? Jak widac po tym roku nawet osoba z ulicy po godzinnym przeszkoleniu moze pilnowac egzaminu. Podobnie działają komisje wyborcze i jakoś to funkcjonuje. Wiekszosc znanych mi rodziców narzeka na szkole i to że po pracy i tak muszą sami uczyć dzieci. Coś poszło nie tak i samymi podwyżkami się oświaty nie uzdrowi.
Małgorzata, no to nie ja w tym wątku stawiam wymagania nauczycielom - pasja, powołanie, wiedza, doświadczenie, a to wszystko z ekstra efektami bez względu na dzieci, z którymi się pracuje. Działamy na tej samej płaszczyźnie, tylko w dwa różne kierunki. Student to nie absolwent tsd. Praktykant to nie nauczyciel. Nie ta odpowiedzialność, uprawnienia. A kasa, cóż, sama napisałaś.
Znam takiego nauczyciela który mówi "poszłes"...Niestety to nie jest tak jak 100 lat temu że nauczyciel wyróżniał się ogładą, wykształceniem, postawą. Zresztą ten strajk pokazał też że trafiają do niego osoby przypadkowe jak np ci którzy robili szpaler wstydu dla nauczycieli którzy przyszli do pracy na egzaminy dzieci, czy przebierający się za krowę i spiewajacy strajkowe songi.
skoro student czy tam inny roznosiciel, może, na korkach, nauczyć pacana, to znaczy że tę odpowiedzialność, uprawnienia, pasję nauczycieli dyplomowanych,
można sobie, co najwyżej, w buty włożyć. lub, ewentualnie,
wystawić na rynku na sprzedaż, na równi z roznosicielem
skoro student czy tam inny roznosiciel, może, na korkach, nauczyć pacana, to znaczy że tę odpowiedzialność, uprawnienia, pasję nauczycieli dyplomowanych,
można sobie, co najwyżej, w buty włożyć. lub, ewentualnie,
wystawić na rynku na sprzedaż, na równi z roznosicielem
Pytanie, kto twierdzi, że może. Zaraz posypie się fala przykładów - ja wiem, ja mam, ja znam. A ja twierdzę, że to tylko wyjątki.
Ja tam muszę czasem prostować nauczycieli bo mówią bzdury, nie mają wiedzy np o historii, tylko realizują podręcznik i nie potrafią zainteresować dzieci. O katechetkach nawet nie wspomnę. Moja K mówi że lepiej tłumaczę matmę niż pani w szkole i angielski. Jestem ciekawa jak będzie z chemią i biologią. I fizyką. W sumie miałam dydaktyke na studiach, ale nie pracuję jako nauczyciel. Natomiast jestem w stanie uczyć dzieci, czego sama doświadczyłam w Szwajcarii, bo uczyłam w misji katolickiej dzieci a później swoje w domu pisania i czytania. I wracając do Polski i polskiej szkoły moje dzieci umiały więcej niż rówieśnicy, poza matmą, którą zostawiłam szkole szwajcarskiej. Nie jestem po studiach nauczycielskich tylko po licencjacie z pedagogiki stosowanej i specjalizacji z resocjalizacji. Nauczycielki uczące moje dzieci są w moim wieku albo starsze. Mają więc doświadczenie, ale albo już wypaliły się w swoim zawodzie albo są marne, przynajmniej co poniektore. Swietne są te z nauczania początkowego. Ale im starsza klasa tym gorzej.
Odrobinka, tutaj jeszcze musisz wsiąść pod uwagę że zupełnie inaczej wygląda nauka w małej grupie a w dużej klasie. Niestety w tej chwili praktycznie nie ma możliwości dyscyplinowania uczniów, co znacząco wpływa ja jakość pracy w zespole klasowym. Zdarzają się nauczyciele, którzy sobie z tym radzą ale są to niestetyarginalne przypadki.
inaczej będziemy mieli jedynie gołosłowne stwierdzenia,
chyba, że popatrzec na nieuregulowane dziedziny ludzkiej działalności,
albo wziąc przykłady z nieodległej przeszłości,
np. moja Babcia została w roku 1918 nauczycielką, mając 16 lat,
lub moim najlepszym nauczycielem (rosyjskiego) był człowiek bez formalnego wykształcenia,
albo świetną nauczycielką w podstawówce moich dzieci została pani, która handlowała na rynku (musiała stracić kupę kasy i czasu by spełnic wymagania formalne)
itd., itp.
Trzeba ludziom, którym najbardziej zależy, czyli rodzicom, pozwolić dokonać wyboru.
Masz rację, @Malgorzata . Serio. Rząd właśnie w zeszłym tygodniu pokazał, że skoro 20 lat cisnął nauczycieli na uprawnienia, szkolenia, papiery i ogólnie wymagania -.moze sobie w jedne egzaminy podetrzeć tym tyłek i posadzić w komisjach kogo się podoba. Więc masz rację.
Do czasu aż nie poleci fala skarg, powtarzania egzaminów, pretensji rodziców. Bo zdjęcia, filmy, opisy łamania najbardziej oczywistych procedur już mamy. Czekamy tylko na niezadowolonych rodziców. EDT. Bo obecnie są jeszcze szczęśliwi, że egzaminy się odbyły.
Nauczycielskie pensje są może i niskie ale nie odbiegają od dochodów połowy społeczeństwa. To co kolejne powstanie powszechne i zrobi się raj? A zasłanianie się dziećmi i robienie z nich zakładników, grożenie brakiem kwalifikacji, utrudnianie egzaminów itp bo mam za mało...świadczy tylko o poziomie tych co to zamieszanie robią. I jeszcze chcą szacunku dla swojej osoby. Szacunek to dla tych co mimo silnej presji koleżanek i kolegów starają się aby uczniowie w awanturze nauczycielskiej nie ucierpieli. Wczoraj rozmawiałam z niestrajkującą nauczycielką w strajkującej szkole. To co robi jej to "elita" to się w głowie nie mieści. Ot baby z fochem do tego zwazięte i sflustrowane z pędem tłumu. Ja nie wiem co ci ludzie myślą ale po tym wszystkim trzeba będzie jakoś ze sobą żyć.
Wydaje mi się , ze nauczyciele żyli yw takiej bańce misyjnej i poniekąd @Dorotak to udowadnasz podkreślając ciągle te uprawnienia jakie to musi mieć nauczyciel . Te uprawnienia niejako tworzą otoczkę misji specjalnej, bez której nikt inny nauczyciela nie zastąpi. I świadczy o tym kpina z osób, które zglosily sie do pilnowania egzaminów. Sami nauczyciele w to wierzą. Ten strajk pokazał, że są traktowani jak każda grupa zawodowa , ze można ten zawod oceniać. Do tej pory wszystkim strajkujacym wydawało się, ze są poza oceną bo uczą innych.
Zapomniano jednak , ze to juz nie czasy analfabetyzmu , i ludzie sa super, dobrze , i lepiej wykształceni niz nauczyciele bardzo często. A także, wieku pracuje bardzo ciężko.
Małgorzata, zgodzę się że żeby uczyć przedmiotów w podstawówce nie trzeba mieć level master z każdego z nich. Wystarczy trochę oleju w głowie i podejście do dzieci i śmiało dasz radę. Zresztą nie wiem czy wiecie, żeby otrzymać uprawnienia do nauki jakogokolwiek przedmiotu wystarcza studia podyplomowe. Najczęściej trwające 3 semestry ( spotkania np. co piątek na 4 + Godzinki). Ale z tymi egzaminami to trochę żenada jednak wyszła. Egzaminatorzy przychodzili na 15 minut przed 9. A jednak trzeba wiedzieć jak zakodować egzaminy, jak przenosić odpowiedzi, co komu wolno pomoc a czego nie wolno. Rozporządzenie o egzaminach ma 40 stron. Z tego 15 jest naprawdę ważnych.... W 10 minut tego nie ogarniesz. W innych okolicznościach czyli przy możliwym wcześniejszym przeszkoleniu to generalnie wystarczy że się widzi, słyszy i umie pisać.
Mi w gimnazjum zdarzało się zauważyć, że nauczyciel od matematyki popełnia błędy. I już w gimnazjum douczałam koleżanki z klasy. A potem udzielałam korepetycji z matematyki, będąc studentką studiów artystycznych. Poziom - od podstawówki do matury podstawowej. Moi uczniowie znacząco poprawiali się w nauce. Także tak, student może, @Dorotak. Wystarczy mieć podstawową umiejętność przekazywania wiedzy z danego przedmiotu. To nie jest nic specjalnego. Jak również wykształcenie pedagogiczne - studia nauczycielskie to jedne z łatwiejszych studiów. W moich rocznikach wyglądało to często tak, że jak ktoś się nie dostał gdzie indziej czy nie miał pomysłu na siebie, to szedł na studia nauczycielskie.
Masz rację, @Malgorzata . Serio. Rząd właśnie w zeszłym tygodniu pokazał, że skoro 20 lat cisnął nauczycieli na uprawnienia, szkolenia, papiery i ogólnie wymagania -.moze sobie w jedne egzaminy podetrzeć tym tyłek i posadzić w komisjach kogo się podoba. Więc masz rację.
Do czasu aż nie poleci fala skarg, powtarzania egzaminów, pretensji rodziców. Bo zdjęcia, filmy, opisy łamania najbardziej oczywistych procedur już mamy. Czekamy tylko na niezadowolonych rodziców. EDT. Bo obecnie są jeszcze szczęśliwi, że egzaminy się odbyły.
Filmiki? A kto je nagrywał jezeli na sale nie mozna bylo wnosic zadnych urzadzen telekomunikacyjnych???? I zawsze zdarzaly sie i zdazac sie będą nieprawidlowosci i uniewaznienia.
Serio, Małgorzata? W ciągu 5 lat moich studiów (wtedy licencjat dawał uprawnienia do podst i gimnazjum jeszcze) program nauczania w szkołach zmienil się dwa razy. Po drodze na magisterce zmieniła się matura, w tym formuła matury ustnej z polskiego. I owszem,.może to przeżytek. Ale przeżytek,.którym każdy jeden się tu przejmuje, bo dziecko musi się dostac do lepszej szkoły. Jak płacisz za korepetycje, to żeby zamiast 40 miało 80% procent z danego przedmiotu, bo listy rekrutacyjne dalej. Nie pytasz o realna wiedzę,tylko o wyniki na testach. Też przyjmujecie te miarę i widać to było w zbiorowej histerii nt testów.
Do meritum - co chwilę coś się zmienia w szkolnictwie. Szkolenia nie są na brak wiedzy i kompetencji tylko właśnie spowodowane tymi zmianami i innymi wymogami, jest cała masa szkoleń i wykładów o atrakcyjności lekcji, efektywności, pracy z różnymi uczniami w jednej grupie, cała masa kursów prowadzenia zajęć w grupach - wtedy kiedy zajęcia na lekcjach w grupach są 'na topie' w programie lub z nowych metod. Nauczyciel szkoli się w zawodzie, jak kazdy inny pracownik. I wjazdy z Twojej strony świadczą tylko o tym, że jednak traktujesz gorzej nauczyciela jako zawód, niż każdy inny.
Nauczyciele są niezbedni szkole. Do procedur. Do uczenia wystarczy wiedza i pewne umiejętności które się ma albo nie.
Jednak bez tych procedur, testów, matur i rekrutacji - nawet świetnie wykształcone w ed dzieci nie mają szans na wymarzone (na pewno lepsze niż nauczycielskie) studia. Ale mogą być szczęśliwsi bez tego, wiadomo, można byc kafelkarzem z matma w małym palcu. Już to przerabialiśmy tu.
Tak sobie teraz pomyślałam czy prawo do strajku nie stoi w sprzeczności do obowiązku szkolnego dzieci? Kto odpowiada za to, że dzieci nie realizują obowiązku szkolnego?
By wystarczyły egzaminy wstępne na studia albo płatne wymagające "zerowki" kończysz rok zero idziesz dalej, już mogłoby być "bezpłatnie". Zawalasz, szukasz innej drogi.
@Dorota, a kto wiedział, że nie można? Te zakonnice na selfikach z sal egzaminacyjnych?
W gestii dyrekcji bylo przeszkolenie. Byc moze gdzies sie nie wywiazal ze swojego obowiazku. Jednak raczej to byly sytuacje marginalne. Mam nadzieje. Ja czulam na sobie ogromna odpowiedzialnosc za to zeby egzamin byl wazny i przeprowadzony zgodnie z procedurami. Nie bylam w komisji dla polityki ale dla tych dzieciakow. I nie moglabym im zrobic czegos takiego jak swiadome zlamanie procedur zeby musieli ponownie przechodzic przez strs egzaminacyjny. Zdjec nie widzialam. Filmy z krowami owszem.
Jestem rodzicem ktory ma odpowiednie wyksztalcenie zeby zasiadac w komisji. Chcialam uczyc dzieci. Ba dalej chcę. Najmlodsza idzie we wrześniu do przedszkola. Moze przejade sie z cv po szkolach.
I tak sobie mysle ze gdybym dzis byla po drugiej stronie jako czynny nauczyciel a nie rodzic dziecka egzaminowanego, to bym postąpila tak samo i stawiala dobro dzieci ponad kasę czy lojalnosc wobec środowiska.
Co Wy tak się na tych kafelkarzy uwzięłyście? Mój kafelkarz i owszem po studiach był i to jeszcze tych prawdziwych nie tych co to wszyscy hurtem lecą a wykładowcy płaczą jak ich słuchają. I matmę ogarniał świetnie, geometrię to nawet widać po łazienkach.
Kafelkowanie uznał za lepszą robotę, a i pogadać z nim było można. Polszczyzna o niebo lepsza od niektórych polonistów.
Masz rację, @Malgorzata . Serio. Rząd właśnie w zeszłym tygodniu pokazał, że skoro 20 lat cisnął nauczycieli na uprawnienia, szkolenia, papiery i ogólnie wymagania -.moze sobie w jedne egzaminy podetrzeć tym tyłek i posadzić w komisjach kogo się podoba. Więc masz rację.
Do czasu aż nie poleci fala skarg, powtarzania egzaminów, pretensji rodziców. Bo zdjęcia, filmy, opisy łamania najbardziej oczywistych procedur już mamy. Czekamy tylko na niezadowolonych rodziców. EDT. Bo obecnie są jeszcze szczęśliwi, że egzaminy się odbyły.
Nie "kogo im się p[odoba" brali do komisji, ale nauczycieli z kwalifikacjami. Mam kwalifikacje, studia magisterskie i podyplomowe. Plus doświadczenie uczenia własnych dzieci z dobrym wynikiem.
Oprócz mnie w komisjach zasiadali wizytatorzy kuratorium i emerytowani nauczyciele. Mało Ci jeszcze?!
Komentarz
A że wszedzie tylko tej polityki dużo i mówi się i tych kodowcach, podziekach dla TVN i temu podobnych - to mniejszość.
@apolonia, oczywiście, że takie pisanie jest zasadne. Czemu? Bo nauczyciel może rozwozić pizzę. Ale rozwoziciel pizzy nie nauczy Twojego dziecka, nie spełni wymogów formalnych, szkoleń, uprawnień itd. by choć chwilę patrzeć na Twoje dziecko w czasie przerwy w szkole. I do zeszłego roku - również podczas egzaminów.
5600 brutto brutto to 3300 netto
Poza tym 3 kolumna jest wprost brutto brutto kwot brutto dla danego stopnia awansu z rozporządzenia.
Student to nie absolwent tsd. Praktykant to nie nauczyciel. Nie ta odpowiedzialność, uprawnienia. A kasa, cóż, sama napisałaś.
to znaczy że tę odpowiedzialność, uprawnienia, pasję nauczycieli dyplomowanych,
można sobie, co najwyżej, w buty włożyć.
lub,
ewentualnie,
wystawić na rynku na sprzedaż,
na równi z roznosicielem
A ja twierdzę, że to tylko wyjątki.
W sumie miałam dydaktyke na studiach, ale nie pracuję jako nauczyciel. Natomiast jestem w stanie uczyć dzieci, czego sama doświadczyłam w Szwajcarii, bo uczyłam w misji katolickiej dzieci a później swoje w domu pisania i czytania. I wracając do Polski i polskiej szkoły moje dzieci umiały więcej niż rówieśnicy, poza matmą, którą zostawiłam szkole szwajcarskiej.
Nie jestem po studiach nauczycielskich tylko po licencjacie z pedagogiki stosowanej i specjalizacji z resocjalizacji.
Nauczycielki uczące moje dzieci są w moim wieku albo starsze. Mają więc doświadczenie, ale albo już wypaliły się w swoim zawodzie albo są marne, przynajmniej co poniektore. Swietne są te z nauczania początkowego. Ale im starsza klasa tym gorzej.
Niestety w tej chwili praktycznie nie ma możliwości dyscyplinowania uczniów, co znacząco wpływa ja jakość pracy w zespole klasowym. Zdarzają się nauczyciele, którzy sobie z tym radzą ale są to niestetyarginalne przypadki.
inaczej będziemy mieli jedynie gołosłowne stwierdzenia,
chyba, że popatrzec na nieuregulowane dziedziny ludzkiej działalności,
albo wziąc przykłady z nieodległej przeszłości,
np. moja Babcia została w roku 1918 nauczycielką, mając 16 lat,
lub moim najlepszym nauczycielem (rosyjskiego) był człowiek bez formalnego wykształcenia,
albo świetną nauczycielką w podstawówce moich dzieci została pani, która handlowała na rynku
(musiała stracić kupę kasy i czasu by spełnic wymagania formalne)
itd., itp.
Trzeba ludziom, którym najbardziej zależy, czyli rodzicom, pozwolić dokonać wyboru.
Do czasu aż nie poleci fala skarg, powtarzania egzaminów, pretensji rodziców. Bo zdjęcia, filmy, opisy łamania najbardziej oczywistych procedur już mamy. Czekamy tylko na niezadowolonych rodziców.
EDT. Bo obecnie są jeszcze szczęśliwi, że egzaminy się odbyły.
A zasłanianie się dziećmi i robienie z nich zakładników, grożenie brakiem kwalifikacji, utrudnianie egzaminów itp bo mam za mało...świadczy tylko o poziomie tych co to zamieszanie robią.
I jeszcze chcą szacunku dla swojej osoby. Szacunek to dla tych co mimo silnej presji koleżanek i kolegów starają się aby uczniowie w awanturze nauczycielskiej nie ucierpieli. Wczoraj rozmawiałam z niestrajkującą nauczycielką w strajkującej szkole. To co robi jej to "elita" to się w głowie nie mieści. Ot baby z fochem do tego zwazięte i sflustrowane z pędem tłumu.
Ja nie wiem co ci ludzie myślą ale po tym wszystkim trzeba będzie jakoś ze sobą żyć.
Godzinki).
Ale z tymi egzaminami to trochę żenada jednak wyszła. Egzaminatorzy przychodzili na 15 minut przed 9. A jednak trzeba wiedzieć jak zakodować egzaminy, jak przenosić odpowiedzi, co komu wolno pomoc a czego nie wolno. Rozporządzenie o egzaminach ma 40 stron. Z tego 15 jest naprawdę ważnych.... W 10 minut tego nie ogarniesz. W innych okolicznościach czyli przy możliwym wcześniejszym przeszkoleniu to generalnie wystarczy że się widzi, słyszy i umie pisać.
I zawsze zdarzaly sie i zdazac sie będą nieprawidlowosci i uniewaznienia.
Do uczenia wystarczy wiedza i pewne umiejętności które się ma albo nie.
I owszem,.może to przeżytek. Ale przeżytek,.którym każdy jeden się tu przejmuje, bo dziecko musi się dostac do lepszej szkoły. Jak płacisz za korepetycje, to żeby zamiast 40 miało 80% procent z danego przedmiotu, bo listy rekrutacyjne dalej. Nie pytasz o realna wiedzę,tylko o wyniki na testach. Też przyjmujecie te miarę i widać to było w zbiorowej histerii nt testów.
Do meritum - co chwilę coś się zmienia w szkolnictwie. Szkolenia nie są na brak wiedzy i kompetencji tylko właśnie spowodowane tymi zmianami i innymi wymogami, jest cała masa szkoleń i wykładów o atrakcyjności lekcji, efektywności, pracy z różnymi uczniami w jednej grupie, cała masa kursów prowadzenia zajęć w grupach - wtedy kiedy zajęcia na lekcjach w grupach są 'na topie' w programie lub z nowych metod. Nauczyciel szkoli się w zawodzie, jak kazdy inny pracownik. I wjazdy z Twojej strony świadczą tylko o tym, że jednak traktujesz gorzej nauczyciela jako zawód, niż każdy inny.
Ja czulam na sobie ogromna odpowiedzialnosc za to zeby egzamin byl wazny i przeprowadzony zgodnie z procedurami. Nie bylam w komisji dla polityki ale dla tych dzieciakow. I nie moglabym im zrobic czegos takiego jak swiadome zlamanie procedur zeby musieli ponownie przechodzic przez strs egzaminacyjny. Zdjec nie widzialam. Filmy z krowami owszem.
Jestem rodzicem ktory ma odpowiednie wyksztalcenie zeby zasiadac w komisji. Chcialam uczyc dzieci. Ba dalej chcę. Najmlodsza idzie we wrześniu do przedszkola. Moze przejade sie z cv po szkolach.
I tak sobie mysle ze gdybym dzis byla po drugiej stronie jako czynny nauczyciel a nie rodzic dziecka egzaminowanego, to bym postąpila tak samo i stawiala dobro dzieci ponad kasę czy lojalnosc wobec środowiska.
Mam kwalifikacje, studia magisterskie i podyplomowe. Plus doświadczenie uczenia własnych dzieci z dobrym wynikiem.
Oprócz mnie w komisjach zasiadali wizytatorzy kuratorium i emerytowani nauczyciele. Mało Ci jeszcze?!