Czasem szkoda. Mam sentyment do tego, co było kiedyś. Nie podoba mi się ta współczesna nauka, z resztą przynosi fatalne skutki. Wymieramy. Ot, co. Słuchałaś kazania z Gietrzwałdu?
"Co więcej, odpowiedzialne rodzicielstwo, o którym teraz mówimy, w szczególniejszy sposób wiąże się z inną, i to bardzo głęboką ideą należącą do obiektywnego porządku moralnego, ustanowionego przez Boga, którego to porządku prawdziwym tłumaczem jest prawe sumienie." HV nr 10
Warunkiem rozstrzygania w sumieniu o przyjmowaniu dzieci jest to, aby było ono wcześniej ukształtowane. Nie można tego zrobić poza Kościołem.
To nie brak radości i armagedon, tylko świadomość jak wiele wysiłku, pracy, wyrzeczeń i walki z samym sobą kosztuje taka postawa przyjmowania kolejnych dzieci. Ta radość stoi na ciężkiej pracy i ogromie wyrzeczeń. (Edt. Małgorzata, chyba najlepiej to wiesz. Bardziej werbalizuje to dla siebie, niż dla Ciebie, tak sądzę )
Brodowie jeżdżą od koncertu do koncertu,.od wywiadu do wywiadu i pokazują jak są szczęśliwi. I pięknie. Ale oni są w tym wyjątkiem. Ja bym się do tego nie nadawała, bo moje macierzyństwo aktualnie to w 90% kupa, płacz i wyrywanie zabawek. Bardzo radosne kupy, płacz i wyrywanie zabawek. Ale nijak się ma do tego, co Brodowie przekazują w mediach.
Wielu ludzi na zewnątrz się uśmiecha, opowiada jak to fajnie, nie że jakoś super, po prostu ok. Jeździ na koncerty (tu odniesienie do bycia artystą) i cieszy się z fanami, a potem jak rzeczywistość okazuje się od lat inna niż obraz oficjalny, to taki ktoś kończy jak Chester Bennington - na sznurze.
Kiedyś bodajże Litzy (#neo) dzieciaki powiedziały na wieczornej modlitwie: "Prosimy CIę Boże, żebyśmy żyli tak jak śpiewamy". I Litza musiał zrobić porządny rachunek sumienia. W tym kontekście zacytuję kolejnego klasyka (Malejonek): Z wierzchu się błyszczy, w środku wszystko gnije.
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca.
Nie dziwi mnie jednak, że wielu małżonków po nastu latach rypania od 1-go do 1-go, na długach, z syfem nie do ogarnięcia, bo co sprzątnięte to od razu brudne, z rozwalonym zdrowiem, ma w końcu dość uśmiechania się na spędach rodzinnych i chwalenia swojej wielo lub małodzietności, ale ma ochotę pierdolnąć wszystko i wyjechać w pizdu, bo nie chcą wylądować w Kobierzynie lub z depresją (którą i tak mają od lat, ale nie mają czasu się nią zająć więc napieprzają siłą rozpędu póki nie padną - patrz: Chester Bennington).
Bo ktoś coś napisał na forum? To raczej kiepska motywacja. To oczywiste, że ludzie piszą różne rzeczy, bo różnie im się życie układa. Ale wyboru trzeba dokonać samemu.
@matuleczka, realnie patrząc na życie, a ja zdecydowanie twardo stapam po ziemi, to macierzyństwo jest piękne i jest budujace, jest rozwijające i pełne radości, co nie wyklucza i nie usuwa trudu i znęczenia w codziennosci.
Owszem bywam bardziej zmęczona niz przy 1 dziecku, ale bez kolejnych dzieci tez bym była bardziej zmeczona, bo niestety czas nie stoi w miejscu, starzeje się codzień. Odczulam to dobitnie w to lato, doswiadczylam choroby za chorobą, ciągiem, dopiero dziś czuje się zdrowa,a i tak nadal wielu rzeczy robic nie mogę, muszę poczekać, powrot do sprawności potrwa. Czy pracując nie doświadczyłabym tych chorób? Czy mając 1 dziecko nie doświadczyłabym takiego trudnego lata?
Bogu dziękuję, ze dzięki dzieciom tak bardzo zblizylam się do Boga, ze uleczyl mnie z lenistwa i niechciejstwa, ktore 10 lat temu bylo spore, ze wlal mi do serca przez te lata ogrom miłości i pokoju, dzięki czemu wakacyjne doswiadczenia przeszlam w zgodzie i bez buntu i pytan dlaczego? Dlaczego?
W te ciężkie lato, otrzymałam piękny dar od Boga, kolejne zycie. Jakie to piękne, gdy po takim trudzie dostajesz tak wielki prezent.
@Malgorzata, masz rację. Tylko Ty to wiesz z perspektywy własnego doświadczenia, ja trochę to wiem z perspektywy tego doświadczenia, które mam do tej pory. Natomiast nieprzekonanych to nie przekona, bo mają inne/mniejsze/w innych kategoriach określane doświadczenia. Dlatego Brodowie nie przekonują. Dla Ciebie są autentyczni - dla rodziców dwójki niekoniecznie. I to jest to, co pisze zawsze, nie da się w mediach obiektywnie przedstawić całego obrazu siebie. Nie da się. Chwała Brodom za to, że są odważni i konsekwentni, a w domu w ciszy znoszą te sraczki (a podejrzewam, że są na każdym etapie tej sraczki z dziećmi w takim rozstrzale wiekowym...). Natomiast kto nie doświadczył - nie zrozumie. Kto nie rozumie, a nie widzi tego wysiłku u innych, cierpiąc z powodu własnego - będzie wylewał hejt. Normalne medialne mechanizmy.
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca. _--------- Ale Brodowa na koniec wywiadu w ostatnim przesłaniu powiedziała,żeby słuchać swojej intuicji i ja jej bardzo wierzę, że ona słuchała I ja też słucham swojej intuicji
A WSZYSTKO co jest okupione wysiłkiem i ciężką pracą jest satysfakcjonujące i radosne. Ale w trakcie tego wysiłku jest zajebiście ciężko. Myślałam, że to oczywiste dla wielu. --- Nie wszystko, nie zawsze jest satysfakcjonujące, nie zawsze satysfakcja jest związana z jakąś wybitną radością o ile w ogóle.
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca. _--------- Ale Brodowa na koniec wywiadu w ostatnim przesłaniu powiedziała,żeby słuchać swojej intuicji i ja jej bardzo wierzę, że ona słuchała I ja też słucham swojej intuicji
No fajnie fajnie, ale idziesz na łatwiznę, nie stawiasz sobie wymagań, nie chcesz przyjąć błogosławieństwa...
Staram się pisać jak jest (u mnie) No nie stawiam sobie już żadnych wymagań Te ciążowe mnie przerosły. Chociaż teraz jak najmlodsza ma 6lat i miałabym się zająć niemowlakiem to wcale nie takie duże wyzwanie będzie w porównaniu do wcześniejszych czelendżow ...
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca. _--------- Ale Brodowa na koniec wywiadu w ostatnim przesłaniu powiedziała,żeby słuchać swojej intuicji i ja jej bardzo wierzę, że ona słuchała I ja też słucham swojej intuicji
No fajnie fajnie, ale idziesz na łatwiznę, nie stawiasz sobie wymagań, nie chcesz przyjąć błogosławieństwa...
@Ojejuju no właśnie te kobiety chcą mieć dużo dzieci, inne nie , obie mają swoją intuicję. Czyli słuchać swojej intuicji mają tylko te co chcą? Te co nie chcą, z różnych powodów, mają słuchać innych?
to do mnie? Wyczułam I idę na łatwiznę ..zajmuje się dziećmi które mam a nie tymi których nie mam a mogła bym mieć a ich dusza niesmiertelna nie zaistniała
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca. _--------- Ale Brodowa na koniec wywiadu w ostatnim przesłaniu powiedziała,żeby słuchać swojej intuicji i ja jej bardzo wierzę, że ona słuchała I ja też słucham swojej intuicji
Wyrwałaś zdanie z kontekstu @asiao Padło pytanie ,,co powiedziałabyś kobietom które chca mieć dużo dzieci. To do nich Debora skierowała te słowa.
A jak brakuje odwagi to kilka postów wcześniej Maciek wymienił miejsca gdzie pomogą odwagę w sobie "wyrobić "
pomogą, terefere, ma dośc złotych rad ludzi dookoła które po prostu nie działają. żyję tym co mam, a, że nie zawsze jestem z tego zadwolony to tylko moja osobista wada. Z drugiej strony w rzeczywistoąści nie znam ludzi w 100% zadwolonych/szczęśliwych z tego co mają. tyle, aż tyle.
Ja nie wiem skąd myślenie mając 4 dzieci , że to pójście na łatwiznę ??
To w odniesieniu do wcześniejszej dyskusji że ludzie nie chcą dużo dzieci bo idą na łatwiznę .. Jak ktoś ma 8 to zapewne 4wspomina jako nic trudnego . Nie wiem
Dla mnie w sumie już z jednym było trudno bo "nie tak miało być "
Nie wiem, jak z inną Ósemką, z moją jest nieporównywalne łatwiej, niż było z czworgiem drobiazgu poniżej wieku szkolnego. Gdy w wakacje czworo najstarszych w tym samym czasie jest na wyjeździe znów bywa z czwórką nieco trudniej. To zależy od wielu czynników.
Bo kiedyś pisaliśmy lepiej ładniej itp( albo pisał ktoś kto był) a teraz jeczymy. :-) ja Zakończyłam pewien etap. Bardzo chciałabym pomoc rodzicom trojaczków i wieloraczków. Tym którzy maja ten armageddon - sorry ale tak właśnie było, a w każdym razie bywało- Przed sobą. W wolnej chwili chcialabym popisać do premiera prezydenta czy gdzie tam warto .. bo uważam ze przydałyby się rozwiązania systemowe na prawdę dotyczące urlopów i pomocy dla rodzin w takiej sytuacji , jak bardzo ogarnięci by nie byli.
Też uważam, że stanowczo za mało widać rodzin wielo zadowolonych z własnych wyborów życiowych. Trzeba takich promować i starać się takimi być. Mnie strasznie denerwuje takie cackanie się ze sobą i szerokie opowieści jaki to trud.
Mam wielu znajomych, którzy zdecydowali się na choć jeszcze jedno dziecko plus, bo u nas widzieli, że jest ten luuuuz i banan na twarzy.
Dobra, są też jedni z jedynaczką od wielu lat, którzy do nas na weekend przyjeżdżają żeby się przekonać, że jedno jest super.
Komentarz
Na pewno w Opus Dei, na pewno u tradycjonalistów, na pewno w neokatechumenacie, na pewno w Szkole Nowej Ewangelizacji.
"Co więcej, odpowiedzialne rodzicielstwo, o którym teraz mówimy, w szczególniejszy sposób wiąże się z inną, i to bardzo głęboką ideą należącą do obiektywnego porządku moralnego, ustanowionego przez Boga, którego to porządku prawdziwym tłumaczem jest prawe sumienie." HV nr 10
Warunkiem rozstrzygania w sumieniu o przyjmowaniu dzieci jest to, aby było ono wcześniej ukształtowane. Nie można tego zrobić poza Kościołem.
Ta radość stoi na ciężkiej pracy i ogromie wyrzeczeń.
(Edt. Małgorzata, chyba najlepiej to wiesz. Bardziej werbalizuje to dla siebie, niż dla Ciebie, tak sądzę )
Brodowie jeżdżą od koncertu do koncertu,.od wywiadu do wywiadu i pokazują jak są szczęśliwi. I pięknie. Ale oni są w tym wyjątkiem.
Ja bym się do tego nie nadawała, bo moje macierzyństwo aktualnie to w 90% kupa, płacz i wyrywanie zabawek. Bardzo radosne kupy, płacz i wyrywanie zabawek. Ale nijak się ma do tego, co Brodowie przekazują w mediach.
Kiedyś bodajże Litzy (#neo) dzieciaki powiedziały na wieczornej modlitwie: "Prosimy CIę Boże, żebyśmy żyli tak jak śpiewamy". I Litza musiał zrobić porządny rachunek sumienia.
W tym kontekście zacytuję kolejnego klasyka (Malejonek): Z wierzchu się błyszczy, w środku wszystko gnije.
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca.
Nie dziwi mnie jednak, że wielu małżonków po nastu latach rypania od 1-go do 1-go, na długach, z syfem nie do ogarnięcia, bo co sprzątnięte to od razu brudne, z rozwalonym zdrowiem, ma w końcu dość uśmiechania się na spędach rodzinnych i chwalenia swojej wielo lub małodzietności, ale ma ochotę pierdolnąć wszystko i wyjechać w pizdu, bo nie chcą wylądować w Kobierzynie lub z depresją (którą i tak mają od lat, ale nie mają czasu się nią zająć więc napieprzają siłą rozpędu póki nie padną - patrz: Chester Bennington).
Nie, niekoniecznie piszę o sobie.
Bo ktoś coś napisał na forum? To raczej kiepska motywacja. To oczywiste, że ludzie piszą różne rzeczy, bo różnie im się życie układa. Ale wyboru trzeba dokonać samemu.
Owszem bywam bardziej zmęczona niz przy 1 dziecku, ale bez kolejnych dzieci tez bym była bardziej zmeczona, bo niestety czas nie stoi w miejscu, starzeje się codzień. Odczulam to dobitnie w to lato, doswiadczylam choroby za chorobą, ciągiem, dopiero dziś czuje się zdrowa,a i tak nadal wielu rzeczy robic nie mogę, muszę poczekać, powrot do sprawności potrwa.
Czy pracując nie doświadczyłabym tych chorób? Czy mając 1 dziecko nie doświadczyłabym takiego trudnego lata?
Bogu dziękuję, ze dzięki dzieciom tak bardzo zblizylam się do Boga, ze uleczyl mnie z lenistwa i niechciejstwa, ktore 10 lat temu bylo spore, ze wlal mi do serca przez te lata ogrom miłości i pokoju, dzięki czemu wakacyjne doswiadczenia przeszlam w zgodzie i bez buntu i pytan dlaczego? Dlaczego?
W te ciężkie lato, otrzymałam piękny dar od Boga, kolejne zycie. Jakie to piękne, gdy po takim trudzie dostajesz tak wielki prezent.
Natomiast nieprzekonanych to nie przekona, bo mają inne/mniejsze/w innych kategoriach określane doświadczenia.
Dlatego Brodowie nie przekonują. Dla Ciebie są autentyczni - dla rodziców dwójki niekoniecznie.
I to jest to, co pisze zawsze, nie da się w mediach obiektywnie przedstawić całego obrazu siebie. Nie da się. Chwała Brodom za to, że są odważni i konsekwentni, a w domu w ciszy znoszą te sraczki (a podejrzewam, że są na każdym etapie tej sraczki z dziećmi w takim rozstrzale wiekowym...). Natomiast kto nie doświadczył - nie zrozumie. Kto nie rozumie, a nie widzi tego wysiłku u innych, cierpiąc z powodu własnego - będzie wylewał hejt. Normalne medialne mechanizmy.
Nie znam Brodów osobiście. Nie do nich to przytyk. Możliwe, że faktycznie są wyjątkiem. Oby i życzę im tego z całego mojego kamiennego serca.
_---------
Ale Brodowa na koniec wywiadu w ostatnim przesłaniu powiedziała,żeby słuchać swojej intuicji i ja jej bardzo wierzę, że ona słuchała
I ja też słucham swojej intuicji
Ale w trakcie tego wysiłku jest zajebiście ciężko.
Myślałam, że to oczywiste dla wielu.
---
Nie wszystko, nie zawsze jest satysfakcjonujące, nie zawsze satysfakcja jest związana z jakąś wybitną radością o ile w ogóle.
No nie stawiam sobie już żadnych wymagań
Te ciążowe mnie przerosły.
Chociaż teraz jak najmlodsza ma 6lat i miałabym się zająć niemowlakiem to wcale nie takie duże wyzwanie będzie w porównaniu do wcześniejszych czelendżow ...
PawelOdOli powiedział(a):
Wyczułam
I idę na łatwiznę ..zajmuje się dziećmi które mam a nie tymi których nie mam a mogła bym mieć a ich dusza niesmiertelna nie zaistniała
Chcą to będą miały
Intuicji i odwagi.
A jak brakuje odwagi to kilka postów wcześniej Maciek wymienił miejsca gdzie pomogą odwagę w sobie "wyrobić "
O pokój dodatkowy musiałam sama się postarać a właściwie mąż się postarał a ja mu pomogłam
Jak ktoś ma 8 to zapewne 4wspomina jako nic trudnego . Nie wiem
Dla mnie w sumie już z jednym było trudno bo "nie tak miało być "
Gdy w wakacje czworo najstarszych w tym samym czasie jest na wyjeździe znów bywa z czwórką nieco trudniej. To zależy od wielu czynników.
Trzeba takich promować i starać się takimi być. Mnie strasznie denerwuje takie cackanie się ze sobą i szerokie opowieści jaki to trud.
Mam wielu znajomych, którzy zdecydowali się na choć jeszcze jedno dziecko plus, bo u nas widzieli, że jest ten luuuuz i banan na twarzy.
Dobra, są też jedni z jedynaczką od wielu lat, którzy do nas na weekend przyjeżdżają żeby się przekonać, że jedno jest super.
Także ten tego.
Radujmy się.