to samo miałem ciezko sie zyje w grzechu a swieta to smutek przychodzi i co ciekawe pracuje z tako kobieta która do koscioła nie chodzi nie ma depresji ale ma lęki i czuje jak ktos ja obserwuje chodzi świąt nienawidzi kwiatów także . na faceboku pisze nie raz wszystko miał prace żonę dzieci i sie powiesił tutaj jest strona taka sami ateisci z chorobami psychicznymi i nawwet paru gejów jest tam http://przyjaciele.org/forum.php
Z mojego otoczenia i mojego życia - wszyscy, ktorzy odebrali sobie życie - to były osoby wierzące.
Krzysztofie, depresja to nie smutek. Każdy z nas wielokrotnie doświadcza smutku, " doła" z różnych powodów, ale to z depresją nie ma nic wspólnego. Moja bliska kuzynka, osoba bardzo wierząca od lat zmaga się z nerwicą. Jej ojciec również całe życie się z tym męczył. Z kilkorga rodzeństwa tylko ona jedna niejako odziedziczyła ten problem.
Być może ateiści mają do tego typu chorób większe skłonności niż wierzący ? Nie wiem. Chyba nikt nie robił takich badań. Oni niosą swój problem sami, my z Bogiem. Być może wielu z nich jednak kogoś / czegoś szuka i pakuje się w dziwne duchowości, ezoterykę, obce religie? Na chwilę doświadczają ulgi, pokoju, a potem wpadają w przestrzeń, z której nie potrafią się wydostać ...
"ELIASZ – kiedy nie chce mi się żyć, czyli depresja powołanego"
ELIASZ – charyzmatyczny prorok, cudotwórca, a zarazem kruchy psychicznie człowiek, walczący z pokusą wielkości, dramatycznie przeżywający swoje powołanie. Jego służba Bogu stała się wzorcowa dla wszystkich, którzy mają powołanie kapłańskie. Wbrew temu, co powszechnie sądzi się o ludzkich słabościach jako przeszkodach w realizacji celów powołania, okazuje się, że są one ułatwieniem dla objawienia się Bożej mocy.
Depresja wywodzi sie najczęściej albo z samotnosci ( mozna byc samotnym w tlumie) albo z traumy. Ja wiem ze mialam depresje, wiem tez ze dzis zaczelam z tego wychodzic, cho czasem mnie nachodzi.
Potrafie znow pomoc drugiemu czlowiekowi, zrozumiec, wspolczuc zwierzętom. Czlowiek w depresji czesto wspolczije tylko sobie...bo wydaje mu sie ze wszyscy mają lepiej.
Mozna sie usmiechac majac depresje. Gra sie przed ludzmi. Chocby ten aktor Robin Wiliams
Radość, wesołość, rzucanie żartami jak z rękawa, to może być pozorne. Chorujący zrozumieją - gdy jesteś wśród ludzi nie ronisz łez, nie spuszczasz głowy, uciekasz w żarty. Uciekasz jak najdalej od tego co dorwie Cię napewno gdy zostaniesz sam, we własnych czterech kątach. Wielu samobójców tuż przed śmiercią okazywało radość i spokój, bliscy sądzili że następuje poprawa. Dlaczego? Chodzi o uciekanie. Żeby choć trochę to zrozumieć, trzeba by zdrowemu na jakiś miesiąc zejść do takiego piekła. Choć nigdy nie wiadomo, kiedy i komu przyjdzie z tym walczyć.
Ta dziewczyna nie ma swoich czterech kątów. Ona teraz mieszka w ośrodku wychowawczym, jest pod stałą obserwacją. Nawet nocą jest osoba dyżurująca przy wychowankach. Wszyscy obserwujemy i jesteśmy w kontakcie z naszymi wychowankami.
Czterema kątami dla każdego będzie co innego - dla jednego kawalerka zajmowana w pojedynkę, dla innego jego łóżko szpitalne w sali dzielonej z innymi. To kwestia wewnętrznego "ja", które każdy z nas przeżywa po swojemu, w samotności i dla niektórych jest to rzeczywistość w której nie czują spokoju i ciszy, lecz zagrożenie, ciemność i bezradność. Czują że nadciąga kataklizm, któremu nie można zaradzić. To, że dziewczyna stara się być pomocną czasem może również być oznaką iż czuje się niezauważalna (niezależnie od okazywanego jej wsparcia) i niepotrzebna. Że stara się być dla innych "użyteczna" a tym samym budować poczucie swojej wartości. Nie wiadomo, o czym rozmawiała z lekarzem. Nie wiadomo jakie padły słowa.
Dziewczyna na żądanie matki jeszcze przed wakacjami przestała brać psychotropy przepisane przez lekarza. Bardzo dobrze spędzała czas na przepustce z Ośrodka (wakacje szkolne). Musi u nas być (decyzją sądu) do skończenia 18 roku życia. To jeszcze kilka miesięcy. Jest radosna i pełna nadziei na przyszłość bez leków psychotropowych. Zatem diagnoza lekarza była nietrafiona.
"Wielu świętych i wybitnych chrześcijan doświadczało w swoim życiu okresów depresyjnych.
Pojawiają się przed naszymi oczami takie postaci, jak: św. Jan od Krzyża, św. Ignacy Loyola, Reinhold Schneider, św. Edyta Stein, s. Maria od Trójcy Świętej, Romano Guardini"
Ciekawe, czy leki psychotropowe by im pomogły? MSPANC
miałem lęki, które objawiały się, w ostrej fazie, organiczną słabością, pomogła zmiana diety, jak ręką odjął a lekarstwa uzależniają,
to, że ta słabość była objawem lękowym, odkryłem lata później, gdy po takich samych objawach (nie dam rady dojść do łazienki), pomogło wzięcie żony na chwilę za rękę
Komentarz
Krzysztofie, depresja to nie smutek. Każdy z nas wielokrotnie doświadcza smutku, " doła" z różnych powodów, ale to z depresją nie ma nic wspólnego.
Moja bliska kuzynka, osoba bardzo wierząca od lat zmaga się z nerwicą. Jej ojciec również całe życie się z tym męczył. Z kilkorga rodzeństwa tylko ona jedna niejako odziedziczyła ten problem.
Być może ateiści mają do tego typu chorób większe skłonności niż wierzący ?
Nie wiem. Chyba nikt nie robił takich badań. Oni niosą swój problem sami, my z Bogiem.
Być może wielu z nich jednak kogoś / czegoś szuka i pakuje się w dziwne duchowości, ezoterykę, obce religie? Na chwilę doświadczają ulgi, pokoju, a potem wpadają w przestrzeń, z której nie potrafią się wydostać ...
"ELIASZ – kiedy nie chce mi się żyć, czyli depresja powołanego"
ELIASZ – charyzmatyczny prorok, cudotwórca, a zarazem kruchy psychicznie człowiek, walczący z pokusą wielkości, dramatycznie przeżywający swoje powołanie. Jego służba Bogu stała się wzorcowa dla wszystkich, którzy mają powołanie kapłańskie. Wbrew temu, co powszechnie sądzi się o ludzkich słabościach jako przeszkodach w realizacji celów powołania, okazuje się, że są one ułatwieniem dla objawienia się Bożej mocy.
Potrafie znow pomoc drugiemu czlowiekowi, zrozumiec, wspolczuc zwierzętom. Czlowiek w depresji czesto wspolczije tylko sobie...bo wydaje mu sie ze wszyscy mają lepiej.
Mozna sie usmiechac majac depresje. Gra sie przed ludzmi. Chocby ten aktor Robin Wiliams
Teraz w lekarzy się bawisz?
wydają się być reakcją organizmu na nieodpowiednią dietę
a lekarstwa uzależniają,
to, że ta słabość była objawem lękowym, odkryłem lata później, gdy po takich samych objawach (nie dam rady dojść do łazienki), pomogło wzięcie żony na chwilę za rękę